Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Konwenty • Pyrkon 2016 • INSIMILION

    Konwenty


    Pyrkon 2016

    Fantastyka » Konwenty » Relacje
    Autor: Tae
    Utworzono: 12.04.2016
    Aktualizacja: 12.04.2016

    W Poznaniu raz do roku trafia się weekend, kiedy widok zamaskowanych ludzi z łukami, pistoletami czy strzelbami lub przechodzących ulicami przebierańców w najróżniejszych strojach – od średniowiecznej damy po zakutego w blachy Space Marinesa w służbie Imperium – nie jest niczym dziwnym. Właśnie tak dla niewtajemniczonego poznańskiego przechodnia wygląda Pyrkon, czyli największy festiwal fantastyki organizowany w Polsce. Tegoroczna edycja prezentowała się podobnie – znakiem pozwalającym rozpoznać, że właśnie trwa impreza, były tłumy cosplayerów na ulicach. Jak natomiast ta impreza wyglądała "od środka"? Zachęcam do lektury relacji!

     
    Konwenty zawsze napełniają mnie pozytywną energią. Świadomość, że najbliższych parę dni spędzę w środowisku fantastów sprawia, że nie przeszkadza mi perspektywa długiej podróży, braku snu i kolosalnych kolejek do akredytacji. Plusem jest dla organizatorów fakt, że tym razem wejście na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich przeniesiono i znajdowało się ono dokładnie naprzeciwko dworca. To rozwiązanie było praktyczne nie tylko z uwagi na bliskość kolei, ale również sklepów. Kolejka do bramek była co prawda długa, ale poruszała się szybko. Pewne wątpliwości mógł tu budzić fakt, że jako pierwsi wchodzili ludzie, którzy nie mieli zakupionych biletów, choć była to drobnostka, na którą można było przymknąć oko. Pozytywne wrażenie znikło jednak po wejściu na teren targów. Ci konwentowicze, którzy kupili bilet w przedsprzedaży, spodziewali się z pewnością profitów w postaci chociażby szybszej akredytacji. Oprócz tego, że przechodzili przez bramki później, to musieli ustawić się w kolejce po... Wymianę biletu na identyfikator! Kolejka ciągnęła przez długość kilku pawilonów i tworzyła ogonek. Trzeba w niej było stać około godziny! Chyba nie po to kupuje się bilet w przedsprzedaży, by być potem w gorszej sytuacji, prawda? Pod tym względem organizatorzy zasłużyli na duży minus.
     
    Po przejściu najróżniejszych przygód z akredytacją można było zarezerwować sobie miejsce w sleeproomie. Trudno ocenić organizację czegoś takiego jak sleeproom. Miał ograniczoną liczbę miejsc, które zapełniły się w mgnieniu oka, udostępniono jednak dodatkową salę, dzięki czemu ludzie się pomieścili. Pyrkon dbał więc o to, by konwentowicze mieli gdzie spać. Dzięki temu było gdzie usiąść i odpocząć po podróży i długim staniu w kolejce, a także zapoznać się z programem.
     

    Cosplayerzy popisywali się wyobraźnią przy tworzeniu strojów
     
    Zawierał on kilka ciekawych punktów, takich jak prelekcje "Magia u Słowian", "Legendy polskie" lub "Apokalipsa – survival praktyczny" i wiele innych. Warsztaty również wyglądały kusząco. Pyrkon oferował naukę haftu krzyżykowego lub tańców integracyjnych. Bardzo mało było za to paneli dyskusyjnych – dało się je policzyć na palcach jednej ręki. Zaskakiwała również liczba przerw technicznych i dziur w programie. Wydawało się jednak, że program zawiera kilka naprawdę ciekawych punktów, wartych odwiedzenia. Niestety, niedługo przyszło kolejne rozczarowanie. Na większość prelekcji po prostu... Nie dało się wejść! Ludzie ustawiali się w kolejkach przed salami na długo przed rozpoczęciem kolejnej prelekcji, a po wpuszczeniu określonej ich liczby drzwi zamykano. Jedyną szansą była wcześniejsza rejestracja żetonowa, dostępna na stronie internetowej Pyrkonu. Umożliwiała ona jednak rezerwację miejsca tylko na dwóch punktach programu, a i tak nie wszystkie były dostępne. Jeśli więc komuś zależało na jakiejś prelekcji lub warsztacie, musiał odpowiednio wcześnie pójść do danego pawilonu i koczować przy wejściu. Takie postępowanie ze strony organizatorów jest zrozumiałe. Muszą oni trzymać się przepisów BHP i jeśli dostają wytyczne, że na sali o danej wielkości nie może znajdować się więcej niż określona liczba osób, po prostu nie mogą wpuścić następnych. Najbardziej jednak uderzyła mnie sytuacja z galą cosplay'ów. Pyrkon to ogromna impreza, na którą co roku przyjeżdża kilkadziesiąt tysięcy osób i tak samo było tym razem. Tymczasem na jej główne, finałowe wydarzenie wpuszczono raptem dwa tysiące, po czym zamknięto wejście! Warto tu przypomnieć, że na przykład zeszłoroczna gala trwała kilka godzin. Drzwi do hali, w której się odbywała, były cały czas otwarte, ludzie przychodzili i wychodzili, ich liczba na sali stale się zmieniała, gdyż – jakkolwiek pokaz cosplay'ów jest ciekawy – mało kto miał dość determinacji, by wytrwać bez przerwy na całości. Tym razem jednak drzwi zamknięto. Obudziło to niemałe dyskusje i kontrowersje, czemu naprawdę trudno się dziwić.
     
    Z wyżej wspomnianych powodów Pyrkon dla wielu osób ograniczył się do pozaprogramowych atrakcji lub tych punktów, które nie odbywały się za zamkniętymi drzwiami. Tak samo jak w zeszłym roku, świetną rozrywką była Pyrkonowa Bitwa, czyli nic innego, jak bicie się (trochę na oślep) piankowymi mieczami i toporami w imię zwycięstwa swojej drużyny... Której członków zazwyczaj się nie rozpoznawało w ogólnym chaosie i bieganinie! Niemniej jednak była to świetna zabawa. Poza pawilonami była też dostępna strzelnica i arena łuczników, na które mógł wejść każdy chętny. Kiedy atrakcje się wyczerpały, wciąż pozostawała możliwość zwiedzenia stanowisk wystawców. Pyrkon jest świetną okazją, by przekonać się, że w naszym kraju jest całe mnóstwo osóbzajmujących się produkcją najróżniejszych gadżetów dla fantastów.  Swoje stoiska rozłożyli indywidualni przedsiębiorcy zajmujący się drukiem 3D, kaletnictwem, wytwarzaniem steampunkowej biżuterii, koszulek fandomowych lub przedmiotów rekonstrukcji historycznej, a także przedstawiciele tak znanych marek, jak QR Shop, Portal Games czy  Cube. Trudno było przejść obok nich obojętnie i nie wydać ani grosza! Świetną atrakcją w hali wystawców była również wystawa budowli z Lego. Nie da się tego opisać, a trzeba byłoby zobaczyć. To naprawdę niesamowite, jak wielkie konstrukcje fani duńskich klocków są w stanie stworzyć! Wystarczy tylko popatrzeć na zdjęcia.
     
     

    Niektóre konstrukcje wymagały kilku miesięcy pracy!
     
    Ciekawą rzeczą była też Strefa Fantastycznych Inicjatyw, w której można było poznać mnóstwo ciekawych ludzi i dowiedzieć się o wielu interesujących przedsięwzięciach, jak na przykład mało znane konwenty. Można tam było spotkać także nas – Insimilion przeprowadzał konkursy, w których można było wygrać książki i zachęcał do dołączenia do redakcji (wciąż zachęcamy!). 
     
     

    Na zdjęciu kilkoro członków naszej redakcji - Nev, Tae, Thamion i Bacha85
     
    Gdy brakowało ciekawych punktów programu, a stoiska wystawców się znudziły (lub portfel świecił pustkami), zawsze pozostawał games room. Warto powiedzieć parę zdań na temat jego organizacji. Było w nim dostępne całkiem dużo ciekawych gier. Trzeba jednak zadań sobie pytanie, czy "całkiem dużo" to wystarczająca ilość jak na tak wielką imprezę? Często okazywało się, że jakieś egzemplarze są już wypożyczone lub niekompletne, co uniemożliwiało rozgrywkę. Trudno jednak winić o to organizatorów, gdyż zaopatrzenie dosłownie wszystkich w wybrane gry jest zwyczajnie niemożliwe. Poza pobrtym, biorąc pod uwagę, jak wielką popularnością cieszył się w tym roku games room – trudno było znaleźć miejsce, zdarzało się też grać na podłodze – ta kwestia prezentuje się całkiem nieźle. Gorzej było z organizacją. W ciągu trzydniowej imprezy nieraz zdarzyło się, że padły terminale, za pomocą których odczytywano kody kreskowe z identyfikatorów osób wypożyczających iręcznie wpisywano je w ewidencję. Terminale wysiadały albo przy stoisku z rejestracją konwentowiczów, albo przy stanowisku, przy którym zwracało się pudełka. Kolejki robiły się wówczas kolosalnie, a czasem zwrot gry trwał dłużej niż jej wypożyczenie.
     
    Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe uwagi, trzeba niestety przyznać, że skala Pyrkonu przerosła organizatorów i zwyczajnie nie byli oni w stanie ogarnąć wszystkich jej elementów. Na pewno się starali i należy to docenić – organizacja tak wielkiej imprezy to niesamowicie trudne zadanie – nie można też jednak powiedzieć, że zasłużyli na pochwałę. Pyrkon 2016 miał swoje plusy i minusy. Prelekcje brzmiały naprawdę zachęcająco, jednak trudno było się na nie dostać. Games room oferował świetną alternatywę, ale półgodzinne stanie w kolejce bardzo zniechęcało. "Kolejka" w ogóle stała się słowem-kluczem tegorocznej edycji. Ostatecznie wyszło na to, że jeśli ktoś nastawiał się na Pyrkon pod względem słuchania wykładów i oglądania atrakcji programowych, mocno się rozczarował. Jednocześnie, jakkolwiek by na to nie spojrzeć, prelekcje są jednym z kluczowych elementów tego typu festiwalu i narzekanie na nie mówi samo przez siebie. Czynnikiem ratującym sytuację było dobre towarzystwo i właśnie to zdecydowało o tym, że mimo wszystko bawiłam się świetnie.  Oprócz rozrywki, spędzenie trzech dni w towarzystwie podobnych sobie, zapalonych fantastów, zawsze ma swoje dobre strony i stanowi okazję do poznania mnóstwa ciekawych ludzi. Liczne wpadki z organizacją sprawiły jednak, że w przyszłym roku będę podchodzić do Pyrkonu mniej entuzjastycznie. 
     
     
     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw