Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Mass Effect • Recenzja • INSIMILION

    Mass Effect


    Recenzja

    Działy gier » Mass Effect » Ogólnie o grze
    Autor: Nicky
    Utworzono: 31.10.2008
    Aktualizacja: 01.02.2010

    23 listopada 2007 roku nastąpiła premiera Mass Effect na Xbox 360. Zaczęła się kampania reklamowa, nominacje do nagród i wystawianie wielu pozytywnych komentarzy. Niestety, przez około pół roku gra była wydana wyłącznie na konsole Microsoftu. Szczęśliwymi dniami dla użytkowników PC okazały się 28 maja 2008 (USA) i 6 czerwca (Europa) - w tych właśnie terminach BioWare rozszerzyło rynek dla swojego produktu o "blaszaki".

    Tytuł jest dosyć zagadkowy i zmusza do zastanowienia się nad jego sensem. Twórcy wymyślili definicję, która powinna trochę przybliżyć jego znaczenie.
    Efekt masy - pozostałość po starożytnej cywilizacji, której ślady można odnaleźć w odległych od siebie galaktykach. Podczas misji na Marsa odkryto ruiny, które umożliwiły podróże szybsze od światła. W ten sposób ludzkość poprawiła poziom technologiczny o całe stulecia, stając się równoprawnym uczestnikiem międzygwiezdnego życia.

    Mówią: "Pierwsza gra, łącząca w znakomity sposób shootera z RPG". Nie dowierzałem, ale mimo wszystko z pewnymi nadziejami sięgnąłem po produkt BioWare. Zaczyna się od tworzenia postaci. Jedyne, co można wybrać, to płeć, rysy twarzy, imię, klasę oraz pochodzenie. Ustalenie tego ostatniego jest możliwe spośród kilku opcji, ale samej rozgrywki nie zmienia w sposób znaczący (jedynie kilkakrotnie się do tego odnoszą rozmówcy w dialogach i odrobinę wpływa to na początkową reputację). Do wyboru mamy wymyślenie imienia lub pozostawienie tradycyjnego: "John" lub "Jane". Natomiast nie jest możliwa zmiana nazwiska. Klasy mamy trzy: Biotyka, Inżyniera i Żołnierza, przy czym dwie można połączyć dowolne. Do każdej z nich przydzielone są odpowiednie talenty, które doskonalimy wraz z rozwojem postaci.

    Od razu po starcie gry da się zauważyć ciekawy system dialogowy. Decyzję o wypowiedzianych słowach możemy podjąć już po rozpoczęciu ostatniego zdania przez rozmówcę. Daje to chwilę czasu na zastanowienie się, co chcemy powiedzieć, bo niektóre osoby nie lubią czekać na odpowiedź i mogą się obrazić, jeśli zbyt długo będziemy zwlekać. Wybór opcji dialogowej jest całkiem intuicyjny. Szkoda tylko, że nie zawsze musimy czytać, co mamy do powiedzenia. Po niedługim czasie da się zauważyć, że odpowiedzi "grzeczne", "niegrzeczne" i "neutralne" są zawsze w tych samych miejscach. Trochę to psuje zabawę w wybór tej właściwej riposty. W rozmowach ważne są dwa talenty, które odblokowują nam odpowiednie możliwości wyboru tekstu. Jeden jest prowokacją/zastraszaniem (kolor czerwony), drugi zaś zupełnym przeciwieństwem - urokiem (kolor niebieski). Te opcje są zawsze widoczne, ale bez wspomnianych talentów niemożliwe jest ich wybranie. Rozmowa często modyfikuje naszą reputację. Wyraża się w dwóch licznikach: Idealisty (dobra) i Renegata (zła). Wraz z talentami dialogowymi reguluje również ceny w sklepach.

    Uwagę przykuwa kosmiczna grafika. Dopracowane do każdej zmarszczki postaci zarówno ludzkie, jak i te z innych planet. Ta przemyślana drobiazgowość i wizualna dokładność wykonania, nie wspominając cech charakteru i usposobienia, w szybkim tempie czyni mieszkańców obcych planet bliższymi naszemu sercu. Dobrze prezentuje się mimika twarzy, gestykulacja. Trafnie oddaje, co dana postać mówi lub chce powiedzieć. Przyspieszone krążenie zapewni nam czerwony monitor w sytuacji odniesienia krytycznych ran oraz efektownie drżąca kamera w przypadku wybuchów. Dostępne w grze bronie są również dopieszczone i efektownie odbezpieczane przy uchwyceniu ich za kolbę. Coraz to inne skafandry symbolizują ewolucję sprzętu i każdy kolejny robi większe wrażenie. Wyraźnie da się zauważyć różnice w jakości i rodzaju ubranych uniformów.
    Przechodząc do elementów tła - niewiele można by im zarzucić. Niesamowita grafika zapiera dech w piersiach, czasami aż chce się zatrzymać i patrzeć na widok planety w promieniach słońca. Ładnie prezentują się refleksy na wodzie oraz elementach przezroczystych. Szybka w kasku naszego bohatera realistycznie połyskuje. Pewnym mankamentem tła jest woda. Mimo że w niej również odbija się słońce w sposób identyczny z naturalnym, to samo wejście w nią odkrywa błąd w silniku gry. Mianowicie, w czasie stąpania po wodzie mechaniczna fala zamiast promieniście rozchodzić się po niej, podąża za naszym bohaterem. Niewątpliwie psuje to tak kompleksowo zaprojektowany klimat gry.

    Muzyka jest przyzwoicie dostosowana do aktualnej sytuacji i miejsca pobytu. Dźwięki, szczególnie wystrzały broni, są dopasowane i nie męczą na dłuższą metę, jak to ma miejsce w typowym shooterze, typu CoD czy MoH. Głosy są dobrane jak najbardziej zgodnie z oczekiwaniami, czyli wielki, potężnie zbudowany żołnierz prawi typowym wojskowym tonem, a doktorek już zupełnie inaczej.

    CD Project stanął przed trudnym zadaniem zlokalizowania Mass Effect. W wersji na konsole Xbox wydany był wyłącznie w wersji kinowej. Polska wersja na PC miała być bardziej dopieszczona i zapowiedziana została pełna lokalizacja. Co więcej, wypowiadano się niezwykle pochlebnie o postępach i rozmachu polonizacji. Czy ponad siedemdziesięciu polskich aktorów wykonało dobrze swoje zadanie? Niewątpliwie, udało się to, ale mogło być lepiej. Głównym lektorom zarzuca się najwięcej. Wykonawca męskiego Sheparda (Marcin Dorociński) jest krytykowany przede wszystkim za monotonne oddanie swej postaci i brak wczucia w rolę. Podobnie było z Ashley Williams (Monika Pikuła) – dubbingowana zbyt dziecinnie nie podobała się. Kobieca wersja bohatera (Magdalena Różczka) oddana jest lepiej, aczkolwiek również bez fajerwerków. Głosy drugoplanowe są ocenione znacznie wyżej i chyba bardziej zależało ich odtwórcom na klimatycznym brzmieniu. Dystrybutor nie uniknął błędów i w tym zakresie. Niektóre postaci zostały zdubbingowane przez tego samego lektora. Sceny z ambasadorem Udiną i Sarenem dobrze to obrazują (strun głosowych użyczył Jacek Mikołajczak). Według twórców, czas poświęcony polonizacji tego RPG to około 750 godzin, co stanowi rekord w historii polskich lokalizacji. Specyfika języka spowodowała, że rodzima ścieżka dźwiękowa trwa znacznie dłużej niż oryginalna. Ze względu na te fakty spodziewaliśmy się trochę lepszego "Effectu".

    Fabuła jest niezwykła oraz wciągająca. Tak mnie zaabsorbowała, że zupełnie nie myślałem o odkrywaniu nowych planet. Różnorodność gatunków, ich dopracowanie wizualne, zupełnie odmienne zachowanie oraz cechy natury (jedna rasa jest agresywna, inna mówi powolnie, ale w przemyślany sposób itp.) tworzą charakterystyczny klimat gry. Zaczynamy jako komandor Shepard, żeby po niedługim czasie stać się "Widmem" (Spectre) i dostać własny statek, który zresztą otrzymaliśmy od jednego z bohaterów wojennych. Na starcie poruszamy się głównie po mieście i wykonujemy drobne zadania (motyw ten przypomina odrobinę Candlekeep w BG). Po wyjrzeniu na całe uniwersum zostajemy postawieni w obliczu kilku opcji: podążanie za fabułą, wykonywanie misji pobocznych (zleconych przez postaci w mieście, towarzyszy, czy nawet usłyszane w radiu) lub badanie pozornie pustych planet. W późniejszych etapach twórcy dali nam sposobność do podejmowania trudnych decyzji, od których może zależeć życie Twoich najbliższych znajomych. Taka możliwość staje się przekleństwem graczy, którzy lubią często wczytywać grę, żeby sprawdzić, czy wybranie przeciwnej możliwości dałoby korzystniejszy rezultat. Niektóre postaci szybko się stają naszymi pupilkami, a okazuje się, że trzeba dokonać naprawdę trudnego wyboru albo wykazać się dyplomatycznymi zdolnościami, żeby uspokoić/narzucić własny tok myślenia innym oraz własnym towarzyszom. To, jaką drużynę weźmiemy, również często ma wpływ na to, jak się owa zachowa, gdy np. ktoś nie będzie chciał z nami współpracować. Czasem po prostu go uciszą... Nie chcę psuć zabawy - resztę lepiej jest odkryć samemu.

    Istotnym elementem gry, obok nowego systemu wyboru dialogów, miała być nowatorska walka. Na pierwszy rzut oka "Mass Effect" wydaje się zwykłym shooterem oraz przypomina odrobinę "Ghost Recon", ze względu na towarzyszy. Początkowo mamy do dyspozycji kilka rozkazów (stój tutaj, idź tam, idź za mną, chroń to miejsce). Wraz z kolejnymi etapami rozwoju bohatera i drużyny (zdobycie wyższego poziomu przez Sheparda oznacza awans całej ekipy) towarzysze stają się bardzo użyteczni. Postacie są reprezentantami każdej z dostępnych klas. Stwarza to możliwość dobrania drużyny o specyficznych zdolnościach. Dodatkowo sami wybieramy talenty każdej z postaci. Tylko dwóch towarzyszów można zabrać na plac boju (poza okręt), reszta musi zostać na statku. Rozwój niektórych talentów dodaje nam zdolności aktywne, które bywają niezwykle efektowne i równie przydatne w walce. Na uwagę zasługuje tu "Podniesienie przeciwnika". Jest to umiejętność biotyczna i tylko postacie tejże klasy (lub mieszanki) potrafią takie "czary-mary". Do innych zdolności zaliczamy między innymi: pozbawienie przeciwnika zasłon, osłabienie jego celności czy zadanie podwójnych obrażeń następnym strzałem (z dobrą snajperką - zabójcze). Żołnierz oczywiście specjalizuje się właściwie tylko w broniach i nie ma wielu zdolności poza lepszym strzelaniem, ale robi to znacznie sprawniej. Każda strzelba, karabin, snajperka oraz pistolet ma miejsca na ulepszenie zarówno jej samej, jak i amunicji, co postaciom znacznie może ułatwić eliminowanie kolejnych przeciwników. Rozważne dobranie dodatków znacznie może poprawić działanie broni. W przypadku źle dopasowanych nie dadzą one zauważalnych korzyści. Z czasem otrzymujemy sposobność dołączenia większej ilości usprawnień do jednej broni i podwajania ich efektów lub łączenia ich z innymi. Istotne jest zabranie ze sobą towarzysza z umiejętnością hakowania (dekrypcją) na wysokim poziomie, co pozwala na otwieranie niektórych zamkniętych skrzyń itp.

    Ciekawą, aczkolwiek szybko nudzącą się możliwością, jest odkrywanie niezbadanych dotąd planet. Atmosfery są oznaczane stopniem ryzyka od 1 do 3, przy trzecim nawet skafander nie pozwoli nam przeżyć. Można odkrywać nowe obszary prawie w każdym momencie gry. Ogranicza się to do jeżdżenia po jakimś pustkowiu, wykonywania 1-2 misji dodatkowych oraz szukania artefaktów i złóż surowców. Te pierwsze się zbiera do ukończenia zadań pobocznych, za te drugie natomiast dostajemy całkiem pokaźną sumkę. Nie wszystkie planety da się zbadać, ponieważ na niektórych z nich warunki są zbyt niekorzystne. Polecam takie działania tylko wtedy, gdy potrzebujemy pieniędzy lub mamy konkretne zadanie do wykonania (np. usłyszane w radiu).

    Podsumowując, Mass Effect można uznać za grę niebywale nowatorską, zasługującą na głośne brawa. Do największych plusów zaliczymy fabułę, która jest nieliniowa, oraz co trzeba powtórzyć, wciągająca, przemyślana i po prostu świetna. Nie mniej wspaniała jest klimatyczna grafika, dopieszczona niemal pod każdym względem. Zaletą jest również SI towarzyszów. Jak to było podkreślane w kilku wywiadach z załogą BioWare, sztuczna inteligencja przerasta oczekiwania samych twórców. Wielokrotnie ratują życie graczowi w ostatniej chwili (przeważnie jednak nie czekają na nią). Samej grywalności tego cRPG nie da się opisać, w niego po prostu trzeba zagrać.

    Nie obyło się jednak bez kilku minusów. Jednym z nich jest odrobinę zmarnowany potencjał, jaki stwarza dowolne odkrywanie planet. Niewątpliwie dodaje to uroku grze, ale można było wejść w tę sferę nieco głębiej. Innym minusem są drobne błędy silnika, takie jak wspomniane "podążanie" rozchlapanej wody za bohaterem. Graczy trochę zasmuci fakt, iż są oni sposobni do ukończenia produktu BioWare w 30-40 godzin. Całkiem długi czas, przynajmniej jak na shootera. Jednak grę klasyfikuje się jako cRPG z elementami FPS, a to już diametralnie zmienia spojrzenie na wynik. Aczkolwiek, niech każdy odpowie sobie na pytanie, czy "rolplej" powinien być bardzo długi. Mnie najbardziej boli brak trybu multiplayer. Często tak jest w grach Role-Playing, ale Mass Effect wydaje się być doskonałym produktem do posiadania takiej możliwości. Mimo tego oceniam grę na 9 z 10 punktów. Cieszy fakt, że twórcy zapowiadają kolejne części gry (planowana jest trylogia), które, miejmy nadzieję, będą prezentowały jeszcze wyższy poziom. Znając BioWare, jestem o to spokojny.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 1 raz.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Morf 2
     

    Wędrowiec
    Temat: \" Niesamowita grafika zapi...
    Dodany: 13.04.2013 o 18:12  

    " Niesamowita grafika zapiera dech w piersiach "
    Czy graliśmy w tę samą grę ? Grafika , szczególnie w lokacjach z zadań pobocznych to po prostu zawsze takie same pustkowia z rozsianymi zielonymi plamami ( ma to chyba imitować roślinność :-))) Do postaci przyłożono się , zgoda , ale otoczenie nierzadko po prostu " odwalono " . Układ pomieszczeń w różnych bazach jest często taki sam , co w dzisiejszych czasach mocno zdumiewa . Niektóre lokacje są nie lepsze od tych w stareńkim Unrealu 2 .
    Chyba jednak rzeczywiście Microsoft i Sony powinni pomyśleć o nowych konsolach ...



    Ten artykuł skomentowano 1 raz.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw