Okładka | Opis |
|
Kamil Gruca - w niektórych kręgach znany jako sir Robert Neville - popełnił drugą, po "Panach z Pitchfork", książkę z fabułą osadzoną w XV wieku. Akcja „Barona i łotra” rozgrywa się w tych samych realiach, jednak jest to autonomiczna powieść, nie wymagająca znajomości swej poprzedniczki, choć czytelnicy zorientowani w twórczości autora z pewnością szybciej odnajdą się w sytuacji bohaterów. Główne postaci pozostały te same, lecz znajdują się w całkiem odmiennym położeniu.
Ponownie więc przyjdzie czytelnikowi śledzić losy walecznego, acz porywczego barona Artura, doświadczonego sir Ralfa oraz jego syna, sir Roberta. Przeżyli oni bitwę pod Azincourt, choć wyszli z niej mocno pokiereszowani. Wyruszają w pościg za zdrajcą, który uprowadził wybrankę najmłodszego z rycerzy, lecz muszą się spieszyć, z każdym bowiem dniem groźba utraty drogiej osoby staje się coraz bardziej realna. W ten sposób rozpoczynają podróż po francuskich krainach, gdzie mają szansę spotkać byłych wrogów i przyszłych przyjaciół, a także dowieść swego rycerskiego kunsztu.
Już po kilku pierwszych stronach czytelnik może się przekonać, że Kamil Gruca zna się na swym rzemiośle – tak pisarskim, jak i rycerskim. Opisy, stanowiące niewielką część książki, pełne są dziwnie brzmiących słów, których znaczenie zaginęło w mrokach średniowiecza. Nie trzeba się jednak martwić nieznajomością niektórych terminów, bowiem autor zamieścił na końcu utworu słowniczek, w którym wyjaśnia znaczenie co trudniejszych słów. Historyczne powieści awanturnicze – gdyż do takich zalicza się „Baron i łotr” – pisane przez znawców danej epoki są na wagę złota, a Gruca świetnie wywiązał się ze swojego zadania. Także sceny pojedynków, od jakich w książce aż gęsto, są przedstawione z właściwym mu znawstwem. Ich opisy, dokładne i pełne dynamizmu, szybko sprawią, że czytelnik poczuje bitewny kurz i usłyszy szczęk stali o stal.
Na uwagę zasługują też realistyczne kreacje postaci. Choć ich portrety psychologiczne nie są zbyt dokładnie przedstawione, bohaterowie są żywi i prawdziwi, a ich zachowania naturalne. Większość liczących się dla fabuły person została obdarzona charakterystycznymi cechami. I tak baron Artur jest osobą skłonną do przedkładania czynów nad słowa, także jeśli chodzi o kolejność postępowania, zaś sir Robert to młodzieniec o bystrym umyśle, lubujący się w filozoficznych dysputach. Gorzej na tym tle wypadają czarne charaktery, które są… po prostu zbyt czarne. Z rzadka jedynie pojawiają się intrygujące odcienie szarości, a ich niewielka ilość jest boleśnie odczuwalna.
Styl Grucy jest prosty i pozbawiony ubarwień. Autor skupia się głównie na akcji, pozostawiając jedynie niezbędne minimum opisów niedotyczących pojedynków – czytelnik nie musi obawiać się dłużyzn, tak częstych w powieściach historycznych. Miłym smaczkiem jest delikatna stylizacja mowy na średniowieczną: na tyle wyczuwalna, by pozwalała jeszcze mocniej zagłębić się w klimacie książki, a jednocześnie na tyle lekka, by nie utrudniała lektury. Oprócz rwącej akcji i dialogów okraszonych nienachalnym humorem, w „Baronie i łotrze” uświadczyć można także głębszych filozoficznych przemyśleń. Niestety, wydają się one być wciśnięte na siłę i nijak nie pasują do reszty powieści, niemniej jednak stanowią swego rodzaju odskocznię od ciągłych pościgów i pojedynków.
„Baron i łotr”, mimo kilku niedociągnięć, stanowi bardzo udaną pozycję wśród współczesnej polskiej powieści historycznej; można nawet pokusić się o stwierdzenie, że ma szansę na zostanie klasykiem. Jak głosi nota od wydawcy: „Kamil Gruca to autor, który piórem włada równie sprawnie jak prawdziwym mieczem”. Jedno jest pewne: stawanie z nim do pojedynku jest bardzo ryzykowne.