Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Koniec pieśni • INSIMILION

    Recenzje


    Koniec pieśni

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Shar
    Utworzono: 08.01.2012
    Aktualizacja: 13.02.2012


    Okładka Opis
    • Autor:
      Wojciech Zembaty
    • Rok wydania:
      2011
    • Wydawca:
      Znak
    • ISBN:
      978-83-240-1637-2

    „Dwa Światy. I jeden przedmiot, który zdecyduje o ich losach.”

    Ostatnimi czasy miałam okazję przeczytać książkę „Koniec Pieśni” autorstwa Wojciecha Zembatego, która przedstawiona została jako „prawdopodobnie jedna z najlepszych powieści fantasy 2011 roku”. Czy aby na pewno?

    Od strony wizualnej, wydawnictwo Znak się postarało. Książka została wydana w wygodnym formacie A5, a czcionka, którą została zapisana, nie męczy oczu. Ponadto powieść zdobi ciekawa, estetycznie wykonana okładka, utrzymana w ciemnej tonacji. Na pierwszy rzut oka nie zdradza, o czym będzie tekst, jednakże jest bardzo intrygująca i może zachęcić nas do sięgnięcia po "Koniec pieśni".

    Muszę przyznać, że miałam co do niej mieszane uczucia. Książka opisuje dwa, krzyżujące się ze sobą, światy: czasy legendarnego Króla Artura walczącego pod Kamlann oraz współczesną Warszawę. Temat dość trudny, ale ostatecznie odnoszę wrażenie, że autor bardzo ładnie z tego wszystkiego wybrnął.

    W pierwszych rozdziałach poznajemy bohaterów naszej powieści. Z bólem serca muszę przyznać, iż bardzo trudno było mi przez ten fragment narracji przebrnąć. Główna postać - prześladowany przez demony chłopak imieniem Igi - został przedstawiony sztucznie. Dzieciak, którego nikt nie rozumie i który nie chce z nikim gadać. Ciut oklepane i bezbarwne. Jednak ku mojemu zaskoczeniu wraz z kolejnymi stronami młodzik ewoluuje, dorasta. Miła odmiana. Postać rozwija się wraz z fabułą. Co do reszty bohaterów, nie będę się rozwodzić, ale przyznam, że są ciekawi i różnorodni. Tu polecam zwrócić uwagę na postać psychologa Łukasza Klimkowskiego.

    W każdym razie, gdy przebrniemy już przez ten etap, możemy spodziewać się szybkiego rozwoju akcji. W końcu zaczyna się coś dziać. Gdy pochłonie nas fragment z Warszawy, w kluczowym momencie autor robi przeskok do zdarzeń z Brytanii. Na początku może być to drażniące, ale nie warto się zniechęcać. Dzięki temu mamy okazję cały czas śledzić równoległe wydarzenia. Widzimy jak akcja rozwija się w obu światach jednocześnie. Z każdym kolejny przejściem książka intrygowała mnie coraz bardziej.

    Muszę przyznać także, że temat Artura i Okrągłego stołu jest bardzo ciekawie pokazany. Nie jest słodką bajeczką o potężnym królu, a gorzką historią o upadającym władcy. Na dodatkową pochwałę zasługują również opisy walk toczone przez ludzi Króla. Tutaj jednym uderzeniem miecza nie da się powalić przeciwnika w zbroi płytowej, jak to się gdzieniegdzie zdarzało, niemniej sceny te nie są tak długie, aby nudziły. Podobnie jest również z fragmentami opisującymi ruchy wojsk i bitwy. Od strony historycznej maluje się to wszystko bardzo naturalnie i spójnie.

    Również zagadnienie druidów jest dość specyficzne. Nie są oni uroczymi dziadziami zbierającymi ziółka w lesie. W końcu następuje przełamanie tego stereotypu, dodatkowo nie występuje popadanie z skrajności w skrajność, cienka linia neutralności nie zostaje przerwana. Choć warto zastanowić się nad tym, że ludzie kiedyś głęboko wierzyli w magię, a rytuały podobne do tych w książce rzeczywiście miały miejsce. Akcja książki w końcu rozgrywa się w czasach, gdy Brytania przeszła na chrześcijaństwo, ale wiele plemion, w tym Sasi, pozostali wierni pogaństwu. Podjęta została tutaj tematyka wiary i starć pomiędzy religiami, jak to miało miejsce za czasów średniowiecznych. Z jednej strony wszystko niby łączy się w fantastyczną całość, z drugiej zaś jest jakby tego za dużo. Coś nie do końca gra, ale ciężko określić, co. To jednak pozostawiam do oceny wam, czytelnicy.

    Jedna rzecz, która początkowo kłuje w oczy, to wszechobecna rzeź. Śmierć nadchodzi tu z każdej strony, więc nie polecałabym książki osobom o słabych nerwach i bujnej wyobraźni. Jeśli chodzi o słownictwo zastosowane w powieści – jest zachwycające i świadczy o głębokiej znajomości tematu oraz swobodzie pisania autora. Nie stroni on przy tym od profesjonalnej terminologii.

    Podsumowując, „Koniec Pieśni” jest lekturą godną polecenia. Ciekawa tematyka, intrygujące "sztuczki" autora, no i zakończenie. Wydaje się oczywiste, niemniej niektóre rzeczy potrafią naprawdę zaskoczyć, pozostawiając miłe odczucia po skończeniu książki. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić was do lektury.

    Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękujemy:

     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw