Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Objawienie proroctwa • INSIMILION

    Recenzje


    Objawienie proroctwa

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: bxp11
    Utworzono: 10.06.2016
    Aktualizacja: 10.06.2016

    Okładka Opis
    •  Autor: Arkadiusz Mielczarek
    • Tytuł: Upadek: Objawienie Proroctwa
    • Rok wydania: 2016
    • ISBN: 978-83-943248-0-3

    „ – Objawiono proroctwo, według którego za kilka lat świat zostanie zniszczony. Co robią ludzie? Oczywiście obwiniają siebie nawzajem i rzucają się sobie do gardeł.”

    Takimi mniej więcej słowami opisał tę książkę Arkadiusz Mielczarek podczas naszej rozmowy na Dniach Fantastyki we Wrocławiu. Muszę się przyznać, kupiłem to od razu. Nie żebym był jakimś wielkim fanem dark fantasy bądź świata Revagillioru, który został stworzony przez autora jako setting do gry RPG, ale to wszystko wydało mi się na tyle ciekawe, że nie mogłem przejść obok tej lektury obojętnie.

    Co wyróżnia tę książkę pośród wielu innych? Ano to, że nie ma głównego bohatera, a akcja co chwilę przeskakuje z jednego miejsca do kolejnego. Pod tym względem przypomina mi bardzo Pieśń Lodu i Ognia, choć tu postaci jest nieco mniej i nie są aż tak bardzo rozrzucone po świecie. Tak naprawdę, to im dalej zabrniemy w książkę, tym bardziej wszystko się łączy, pokonując chaos, który zdaje się panować na początku.

    Mimo tego, że dostajemy POVy (ang. point of view), podobnie jak w Pieśni, to nadal mamy rozdziały, będące jakby interwałem między czasem akcji kolejnych grup POVów. Wydają mi się one zbędne, lecz jeśli już są, to mogą zostać. Zwłaszcza że przy każdym dostajemy ciekawe „cytaty” z najróżniejszych dzieł literackich świata Revagillioru. Uważam je za naprawdę bardzo interesujące.

    Lecz to nie kompozycja sprawia, że książka jest świetna, a opowieść. Ją z kolei tworzą bohaterowie. Jeśli będą dość dobrzy, to otrzymujemy cień szansy, że całość będzie nieco lepsza od przeciętnej książki telefonicznej. Tutaj cała ta misterna konstrukcja wyszła wręcz znakomicie.

    Najpierw dostajemy kilka postaci o dziwnych imionach, rozmieszczonych w mniejszym lub większym oddaleniu od siebie. Z czasem zaczynamy widzieć między nimi na pierwszy rzut oka niewidzialne nitki, którymi się łączą, tworząc konstrukcję coraz bardziej stabilną. Początkowo nie dostrzegamy ani krzty sensu w tym, że niektórzy bohaterowie w ogóle są nam przedstawieni, bo co nam, powiedzmy, po samotnie podróżującym najemniku bądź bezimiennej dziewczynce, która otrzymuje stronę na każde osiemdziesiąt innych? Oto pierwszy dowód na to, że autor przez cały czas znajduje się kilka kroków przed czytelnikiem, czyniąc najważniejszym to, na co czytelnik nie zwraca nawet uwagi.

    Na tym fundamencie zbudowany jest świat, bardzo poważny i ponury, ale również niezwykły. Imperium Talladurańskie w Dniach Końca znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, toczy wojny praktycznie na każdym froncie i nawet jeśli je wszystkie wygra, to świat i tak się skończy, zniszczony przez Destruktora. Już nie ma nadziei. Ale czy aby na pewno? W każdym tunelu jest jakieś światełko, mogące wskazać nam drogę, może nawet nie będące przy tym pociągiem. Uważam tę historię za naprawdę dobrą, więc nie trudno zgadnąć, że jest w niej jakaś nadzieja, dodająca całości smaku.

    Nie należy przy tym wszystkim zapominać, że to jednak fantasy, więc poza wojnami i polityką potrzebne są wątki magiczne, może jakieś nowe rasy oraz coś czyniącego Dni Końca naprawdę ponurymi. Wszystko to otrzymujemy nawet w nadmiarze: magię pochodzącą od bóstw oraz demonów, rozliczne rasy również zaplątane w całą historię oraz tajemniczą plagę Szeptu, która zamienia ludzi w stwory przypominające zombie.

    Dostajemy więc solidnie stworzoną historię, opowiedzianą przez sporą liczbę bohaterów, którzy nie zawsze są tymi, za kogo się podają, osadzoną w mrocznym świecie, zbliżającym się do swojego końca. Dodatkowo całość pisana jest stylem, będącym w stanie przypaść do gustu chyba każdemu. Odpowiednia ilość dialogów, która nie rzuca się cieniem na część narracyjną, ani też nie chowa w jej cieniu. Opisy także mają przyzwoitą długość, znajdują się idealnie pomiędzy zbyt krótkimi, nie przedstawiającymi nic, a przesadnie długimi i sprowadzającymi na czytelnika sen. Jako zachętę do czytania otrzymujemy wciągającą fabułę, niczym w Pieśni Lodu i Ognia przeskakującą do innego miejsca właśnie wtedy, gdy zaczyna się dziać coś naprawdę ciekawego.

    Interesujące w tej książce jest także „zaplecze”, czy jak by tutaj nazwać całą drogę prowadzącą do jej wydania. Otóż Objawienie Proroctwa nie zostało wydane przez żadne wydawnictwo. Nie do końca można też powiedzieć, że był to projekt self-publishingowy. Owszem, autor sam zapłacił za wydanie książki, lecz nie swoimi pieniędzmi, a tymi, które uzbierał dzięki stronie wspieram.to. Sprawiło to, że egzemplarzy jest raczej mało, choć są one w świetnym stanie. Twarda okładka, w środku mapa świata, a strony bielutkie. Niestety pieniędzy nie było tak dużo, by wszystko było idealne. Zabrakło ich na korektę, więc Mielczarek sam musiał się za nią zabrać. W efekcie co jakiś czas brakuje przecinków, a literki niekiedy występują w niewłaściwej kolejności. Nie jest to tragiczne, bez najmniejszych problemów da się czytać, ale nie można pominąć tego mankamentu w obiektywnej ocenie książki. Na szczęście czytelnicy dzieło autora docenili i przy projekcie fundatorskim na drugi tom trylogii Upadek zebrano wystarczającą ilość pieniędzy na wszystkie konieczne poprawki.

    W Objawieniu Proroctwa praktycznie się zakochałem. Koncepty autora odnośnie świata, magii, bohaterów i tego, jak łączą się ich losy, urzekły mnie. Książka tak dobra zdecydowanie zasługuje na znacznie większy nakład niż aktualne trzysta egzemplarzy. Moją rozmowę z panem Arkadiuszem na Dniach Fantastyki we Wrocławiu, gdy namówił mnie do jej kupienia, uważam za jedną z najlepszych rzeczy, jakie mi się na tym konwencie przytrafiły. Więc jeśli kiedykolwiek spotkacie autora Upadku, to podejdźcie i porozmawiajcie, może również was zachęci do kupienia swojego dzieła. Patrząc na polski rynek literacki, najłatwiej mi porównać pierwszy tom tej trylogii do Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Jest ona po prostu świetna, charakteryzuje się zdecydowanie wykorzystanym potencjałem i drobiazgowo opisanym światem, ale niestety, choć znajduje się w ścisłej czołówce swojego gatunku, ciągle jest w Polsce mało znana.
     

    Ocena 8/10
     

    Oto przykład, jak „jedząc” coraz więcej i więcej umiera się z głodu, bo tego wspaniałego literackiego dania nigdy nie ma się dość.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 1 raz.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Arkadiusz Mielczarek
     

    Wędrowiec
    Temat: Dziękuję za świetną rec...
    Dodany: 01.08.2016 o 14:41  

    Dziękuję za świetną recenzję. Nie wiem, czy zasłużyłem :)



    Ten artykuł skomentowano 1 raz.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw