Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Testament Damoklesa #2 • INSIMILION

    Recenzje


    Testament Damoklesa #2

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Serenity
    Utworzono: 01.07.2015
    Aktualizacja: 02.07.2015

    Okładka Opis
    • Autor:
      Marcin Wełnicki
    • Rok wydania: 
      2011
    • Wydawca:
      Runa/Bellona
    • ISBN:
      978-83-89595-79-9/
      978-83-11-12179-9

    Powieści fantastyczne w świecie alternatywnej historii mają w sobie specyficzny urok i od zawsze wzbudzały moją fascynację. I teoretycznie, „Testament Damoklesa” jest przykładem tego typu literatury, jednakże, jeśli doda się do całości jeszcze mitologię Cthulhu, wszystkie teorie spiskowe wszechświata i filozofię nihilistyczną, to można dojść do wniosku, że Marcin Wełnicki postanowił umieścić w książce wszystko, co przyszło mu do głowy. 

    Opowieść zaczyna się w latach pięćdziesiątych w Korei, gdzie nadczłowiek Reiner Erhard walczy z wskrzeszonymi wyznawcami starożytnej Bogini. Później zostajemy przeniesieni do Londynu lat osiemdziesiątych, by śledzić losy Eve Namury, obywatelki Rzeszy Europejskiej; aby potem znaleźć się w latach sześćdziesiątych w Japonii i poznawać tam historię inspektor Misato Inoue. Wszystko to zaczyna się łączyć w spójną całość dopiero w połowie książki, gdy nagle w obu liniach czasowych pojawiają się te same postacie, jednak, tak naprawdę, to ostatnie sto stron znacząco wpływa na zbudowanie w miarę logicznego całokształtu.

    Dlaczego piszę „w miarę logicznego”? Bo Wełnicki wciska do swojej opowieści zbyt wiele. Wydaje mi się, że dobrym wyjściem byłoby umiejscowienie fabuły w alternatywnym świecie, gdzie III Rzesza objęła swoim władaniem Europę i stoczyła zacięty bój o dominację nad całym globem z USA. W tak skonstruowanym uniwersum znajdzie się miejsce zarówno dla aryjskich Übermanschen, jak i Protektoratu Japonii oraz zbrodniczej Jednostki 731. Nawet alternatywne źródło energii w postaci Eskalacji (czymkolwiek ona jest) świetnie wpasowałoby się w całość. I na tym można byłoby skończyć wciskanie elementów do świata przedstawionego i zająć się po prostu tworzeniem fabuły, rozbudową opisów i lepszym zarysowaniem uniwersum.

    Wełnicki nie poprzestaje jednak na alternatywnej historii, zbrodniczych jednostkach japońskiej armii i nadludziach, bo wprowadza do powieści jeszcze inne elementy, niezbyt pasujące do całości. Bo jak połączyć odmienione dzieje świata z mitologią Cthulhu (tak szeroko inspirującą autora, że jedna z jego postaci co chwila powtarza „ctan fhtagn”) oraz wszelkiego rodzaju teoriami spiskowymi (kosmici z Roswell i Majestic 12)? Wyjścia są właściwie dwa – albo uda się stworzyć wyznaczające nową jakość arcydzieło popkultury, albo nie. „Testament Damoklesa” niestety zalicza się do drugiej kategorii – czyli powieści słabej, a właściwie zbytnio udziwnionej, by była dobra.

    Kiedy już przybliżyłam wam nieco ten pozszywany z niepasujących do siebie kawałków świat, może warto byłoby jeszcze przyjrzeć się postaciom. Na pierwszy ogień niech pójdzie Misato Inoue – japońska inspektor policji, która w całe zamieszanie wplątuje się zupełnym przypadkiem. W jakiś sposób powiązana jest także z Rei Takadami, jedną z głównych czcicielek Dawnych Bogów i obiektem zainteresowania Waleta Pik. Powiązania na linii Inoue-Takadami zostały opisane wyjątkowo niejasno, co znacząco wpływa na mój zdecydowanie negatywny odbiór postaci japońskiej policjantki. Jednocześnie muszę dodać, że została ona tak skonstruowana, że właściwie nie mam możliwości powiedzieć nic o jej charakterze, co sprawia, że dla czytelnika staje się tylko i wyłącznie nic nie znaczącym imieniem i nazwiskiem. W nieco lepszej sytuacji są pozostali bohaterowie, czyli Walet Pik, Eve Namura i Adam Worthington, jednak z żadną z tych postaci nie udało się zżyć, a ich los był mi po prostu obojętny. Walet Pik  na początku wydaje się być wyjątkowo interesujący, ze swoimi supermocami, dość nonszalanckim sposobem bycia i atmosferą tajemniczości, która go otacza. Pod koniec książki jednak sporo traci, zostaje wyprany z nadanego mu charakteru. Eve w przeciwieństwie do Waleta, wraz z rozwojem fabuły zyskuje – z bezwolnej niemalże mimozy zamienia się w silną żeńską protagonistkę. Adam natomiast w rzeczywistości nie jest osobą, za jaką się podaje, jednakże nic wcześniej na to nie wskazuje. Zaś jego przemiana wynika zupełnie ex machina i nie prowadzi do niczego.

    O bohaterach drugoplanowych właściwie ciężko cokolwiek powiedzieć – część z nich spotkać można w obu liniach czasowych, jednakże zbyt słabo są przedstawieni, żeby dokonać jakiejkolwiek charakterystyki. Są po prostu liczni i mają jakąś niewielką rolę do odegrania. Podobnie jest z przeciwnikami – w wątku japońskim prym wiedzie Rei Takadami oraz osoba zwana Rybakiem; zaś w drugiej linii czasowej ciężko mówić o jakichś pojedynczych szwarccharakterach, bo głównym złym okazuje się być organizacja Majestic 12.

    Jeszcze zanim przejdę do podsumowania trzeba koniecznie wspomnieć o języku całej powieści. Jak wszystko inne w „Testamencie Damoklesa” styl jest dziwny – sprawia wrażenie nie do końca dopasowanego do rodzaju snutej opowieści (tylko i wyłącznie w rozdziale „Święty z Issyk-Kul”, poświęconym Cavaliere del Lebbra udało się Wełnickiemu napisać coś wyjątkowo jednolitego). W wielu miejscach narracja aż prosi się o rozbudowanie opisu, w innych o jego skrócenie. Czasami, czytając miałam wrażenie kompletnego braku ciągu logicznego, a cześć scen po prostu pojawia się bez większego sensu. Najgorsze są zaś wstawki pseudofilozoficzne, nie wnoszące niczego do fabuły, ani nie rozbudowujące świata i postaci.

    Lektura powieści Wełnickiego była drogą przez mękę – dłużyła się niesamowicie, choć były fragmenty (jak wspominany rozdział „Święty z Issyk-Kul”), które czytało się niezwykle przyjemnie i bez zmęczenia. „Testament Damoklesa” miał pewien potencjał, jednak został on zaprzepaszczony, a całość oceniam jako bardzo nieudaną próbę stworzenia dzieła łączącego w sobie wiele nieprzystających do siebie elementów. 



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw