Wieść

E3 2015 - Mass Effect: Andromeda zapowiedziany!

16.06.2015 o 15:37 / Dodał: Ingmar

Stało się. Duet EA / BioWare wreszcie zaprezentował nam konkretne informacje o Mass Effect 4. Teraz wiemy, że gra nazywać będzie się Mass Effect: Andromeda i zabierze nas do nowej, niezbadanej galaktyki. Cel? Znaleźć nowy dom dla ludzkości. To świeży start dla serii. Można powiedzieć, że znowu znaleźliśmy się w punkcie wyjścia i że czeka nas eksploracja nowych, dziewiczych obszarów, wypełnionych przez kosmiczne fantazje ekipy z BioWare.

Pamiętacie prezentację nowego Mass Effecta z zeszłorocznych targów E3? Ciemne tło, gadające głowy, parę grafik koncepcyjnych i bardzo mało konkretnych szczegółów. Cały pokaz można było streścić słowami: "Jak fajnie jest robić gry w tym niesamowitym uniwersum! Nic nie sugerujemy, tak tylko rzucamy, że to świetna praca.".

Parę dobrych tygodni temu mogliśmy przeczytać anonimowy przeciek na Reddicie. Sugerowałem wtedy, że to całkiem wiarygodne źródło informacji, że podobny przeciek poprzedzał ogłoszenie konkretnych informacji na temat Dragon Age'a: Inkwizycji i że wtedy sprawdził się niemalże w stu procentach. Historia chyba się powtórzy. Oficjalny zwiastun "Andromedy" wydaje się potwierdzać tamte rewelacje. Odsyłam do uważnej lektury, jeśli interesują was wiadomości o trybie wieloosobowym, fabule, towarzyszach i nowych rasach kosmitów. Dzisiaj przyjrzymy się jedynie twardym, oficjalnym faktom. Oto zapowiedź w wersji wideo.

Po pierwsze, muzyka! Dobry jest ten kawałek, co przygrywa w tle, prawda? To “(Ghost) Riders in the Sky” Johnny'ego Casha. Poszukajcie pełnej wersji na YouTube'ie. Kawał świetnej muzyki country. Słowa napisał Stan Jones, prawa są w posiadaniu Memory Lane Music Group and Edwin H. Morris & Company, A Division of MPL Music Publishing, Inc.

Czego możemy dowiedzieć się na podstawie doboru muzyki? "Ghost raiders in the sky" to - szukając najlepszego polskiego odpowiednika - Dziki Gon. Tajest, jak w nowym Wiedźminie. Ciekawy trop i może lekki ukłon w stronę CD Projekt Red, choć nie to jest moim zdaniem istotne.

Utwór opisuje historię kowboja, samotnego jeźdźca, który rusza w noc, aby poznawać pogranicze. Samo brzmienie od razu przenosi nas do świata Dzikiego Zachodu. To bardzo ważny trop. Eksploracja kosmosu, zwłaszcza we wcześniejszej fazie rozwoju literatury z gatunku science fiction, całymi garściami czerpała z kultury pogranicza. Te historie o samotnych strzelcach, którzy na odległych planetach sami stanowili prawo, nawiązywali zakazane romanse, walczyli z przemytnikami i chronili górników. Kosmos stał się kolejną areną do ekspozycji prawdziwego męstwa, takim futurystycznym Dzikim Zachodem. Nawet motto Star Treka - "To boldly go where no man has gone before." - równie dobrze by pasowało do powieści przygodowej o pielgrzymach, którzy ruszyli ku zachodniemu wybrzeżu USA.

Muzyka wprowadza nas zatem w odpowiedni klimat. Nowym, futurystycznym pograniczem będzie galaktyka Andromedy: dzika, niezbadana i niebezpieczna. Nasz cel? Najpewniej będzie nim znalezienie nowego domu dla ludzkości, o ile wierzycie przeciekowi z Reddita. Mamy wcielić się w "Pathfindera", czyli pielgrzyma, który zakłada kolonie, zawiera trudne przymierza i dba o rozwój rozlicznych osad. Na zwiastunie widzimy wizualizacje nowych planet, co dość wyraźnie sugeruje, że główny bohater rozmyśla nad tym, gdzie spróbować szczęścia. Wybiera pustynną planetę, jakby rodem wyjętą z planu zdjęciowego westernu.

Zbroja N7 nawiązuje do rangi elitarnych żołnierzy z trylogii o Shepardzie, chociaż stary, dobry komandor raczej nie pojawi się na ekranie. Wydaje się, że wydarzenia z czasów inwazji Żniwiarzy to odległa przeszłość. Zobaczcie na postęp technologiczny. Statek po prostu wykonuje skok nadprzestrzenny, bez wsparcia potężnych Przekaźników Masy. Technologia obcych rozrzucona była po całej Drodze Mlecznej, ale trudno stwierdzić, czy Żniwiarze działali także w innych galaktykach. Stawiam, że nie, chociaż może natkniemy się na ich ślady podczas rozgrywki.

Co mamy dalej? Sekwencję akcji, oczywiście! Zwróćcie uwagę na ruch w osi pionowej. Kolejna informacja z przecieku właśnie się potwierdziła. Jest plecak odrzutowy, można podlatywać na wzniesienia. Jest też miejsce na jeden z tych absurdalnych skoków. Nasz bohater w locie dobywa Omni-ostrza i z impetem ląduje na twarzy jakiegoś nieszczęśnika. Trudno mi sobie wyobrazić, aby ktoś na poważnie tak walczył w dobie czołgów i ultra-precyzyjnych karabinów snajperskich, ale Mass Effect to przecież kosmiczna fantazja. W tej serii zawsze chodziło raczej o emocje niż realizm.

Wiemy, że na nasze ekrany wróci Maco i że lokacje będą dużo większe. Microsoft, podczas swojej konferencji na E3, pokazywał działanie oryginalnego Mass Effecta na Xbox One. To absolutnie nie był przypadek. Seria wraca do swoich korzeni. Mamy poczuć ogrom kosmosu, zakosztować prawdziwej eksploracji. Lokacje będą duże, liczne i o otwartej konstrukcji. Po cichu liczę na lepszą realizację tego, co BioWare próbowało zrobić przy okazji planet pobocznych z "jedynki". Piękne tła, fajne poczucie osamotnienia i... fatalnie zaprojektowana rozgrywka. Jeśli wyeliminują wtórność i powtarzalność misji pobocznych, to może być świetnie!

Posłuchajmy jeszcze wypowiedź Aaryna Flynna z BioWare Canada oraz Yanicka Roya z BioWare Montreal. Obaj twórcy potwierdzają, że zagramy człowiekiem (mężczyzną lub kobietą) i że akcja toczy się wiele lat po wydarzeniach z oryginalnej trylogii.

"Na razie nie możemy zdradzić zbyt wielu szczegółów, ale tak jak widzieliście na trailerze, gra to zupełnie nowa przygoda. Sugeruje to także nazwa. Zabierzemy was w miejsca bardzo odległe od wydarzeń oryginalnej trylogii: tak w czasie, jak i w przestrzeni. Wcielicie się w człowieka, mężczyznę lub kobietę, choć to nie będzie postać, którą zobaczyliście na trailerze (szerzej to skomentujemy w przyszłości). Będziecie poznawać nową galaktykę, Andromedę, z poziomu statku gwiezdnego, jak i z pokładu nowego i ulepszonego Mako. Pojawi się nowy zespół, który trzeba będzie poprowadzić do zwycięstwa. Z towarzyszami będziecie współpracować, rozmawiać, a także, jeśli zachcecie, wchodzić w relacje intymne.

Pracujemy na silniku Frostebite, trailer prezentuje to, jak ma wyglądać finalna wersja gry. Taką jakość oprawy wizualnej chcemy uzyskać. Już teraz jesteśmy podeksytowani tym, co udało nam się stworzyć poprzez przeniesienie Mass Effecta na Frostbite'a i projektowanie gry wyłącznie pod komputery PC oraz nowe konsole. Pozostały czas chcemy poświęcić na stworzenie jeszcze lepszej i bardziej ambitnej produkcji."

Dla porządku: stara trylogia powstawała w oparciu o technologię Unreal Engine 3. BioWare korzysta obecnie z silnika Frostbite, który mogliśmy już zobaczyć w akcji w nowych odsłonach Battlefielda oraz w Dragon Age'u: Inkwizycji. To wewnętrzna technologia EA, nad jej rozwojem pracuje studio DICE.

Mass Effect: Andromeda trafi do sprzedaży pod koniec roku 2016 w wersji na komputery PC, PlayStation 4 oraz Xbox One.