Baldur's Gate 2 » Felietony
Saemon Havarian
Tę postać zna każdy, kto grał w Baldur’s Gate II. Jeden z najciekawszych i najsprytniejszych bohaterów w całej serii. Zdradziecki tchórz czy niespełniony korsarz? Podły obłudnik czy pechowy poszukiwacz przygód?
Po raz pierwszy spotykamy Saemona po wykonaniu misji dla Arana Linvaila (bądź też dla Bodhi, jaki kto woli – ja zawsze pracowałem dla Złodziei). Zgodnie z umową, Mistrz Złodziei Cienia organizuje nam rejs do Brynnlaw. Aran prowadzi nas do doków, gdzie spotykamy sławnego Havariana.
Wyruszamy w podróż… W ciągu całego rejsu nie dzieje się nic niespodziewanego. Mogłoby się wydawać, że podróż mija bezproblemowo, ale w tym momencie zaczynają się nasze perypetie z Saemonem.
Dobijamy do portu w Brynnlaw. Saemon życzliwie informuje nas, że w oberży pod Wulgarną Małpą jest człowiek imieniem Sanik, który z pewnością da nam wskazówki, jak dostać się do Czarowięzów. Korsarz pospiesznym krokiem odchodzi… I nagle, znikąd, pojawia się trójka wampirów i rzuca się na nas (jeśli pracujemy dla Bodhi nieumarli nie zaatakują). Zdrada! Staczamy walkę z wampirami, a po pokonaniu ich nie pozostaje nam nic innego jak udać się do Sanika. Jednakże budzi się w nas chęć zemsty na podłym żeglarzu…
Dużo później, po przebyciu lochów Przytułku, odzyskaniu Imoen, przejściu prób Zjawy, wychodzimy na niższy poziom Czarowięzów i spotykamy nikogo innego jak Havariana. Zanim z zemsty go poszatkujemy, wysłuchajmy jego propozycji. Korsarz informuje nas o słabościach Irenicusa, daje wskazówkę, jak go pokonać, a na koniec oferuje nam rejs z powrotem na kontynent. Warto się zgodzić…Kiedy odniesiemy już zwycięstwo nad Irenicusem i jego obstawą zabójców, w korytarzu ponownie spotykamy Havariana. Żeglarz wydaje się spieszyć gdzieś i wygląda na podenerwowanego. Jeszcze raz oferuje nam swoje usługi i obiecuje na dodatek dać nam po wyprawie wspaniałe srebrne ostrze (które rzekomo zdobył od Irenicusa). Należy powściągnąć gniew i zgodzić się. Później trzeba wykonać kilka misji, żeby móc opuścić wyspę, jednak nie będę się w to zagłębiał (można przeczytać o tym w solucji).
Dodam tylko, że w pewnym momencie Saemon daje nam srebrne ostrze tak po prostu – ponoć w dobrych intencjach.
W ten sposób, po raz kolejny wyruszamy w rejs z Saemonem Havarianem, niegodnym zaufania żeglarzem. Krew się w człowieku burzy na ten fakt, jednak pomijając ten wątek, nie zwiedzilibyśmy Miasta Grot, co wiązałoby się z utratą wielkiej ilości doświadczenia i paru magicznych przedmiotów.
Pewnego dnia podróży w oddali pojawia się statek, który staje się nieodłącznym towarzyszem naszego rejsu, co bardzo niepokoi kapitana. W końcu oczywiste staje się, że tamten okręt nas goni! Po krótkim pościgu dopada nas i wtedy znowu wpadamy w tarapaty przez „kochanego” Havariana. Na nasz pokład wkraczają Githyanki i szukają „świętego ostrza”… którym oczywiście okazuje się to srebrne dane nam w prezencie przez Saemona. To wywołuje bitwę na pokładzie. Już na samym jej początku zdradziecki korsarz teleportuje się i czmycha z pola walki! Ponownie jesteśmy zdani jedynie na siebie… O tym, co dzieje się później, nie chcę opowiadać, żeby nie zdradzić szczegółów z fabuły (i tak już za dużo powiedziałem).
W momencie, gdy Saemon się teleportuje, znika z naszej historii na bardzo długo. Pojawia się on później dopiero w Tronie Bhaala, w Amkethran, gdzie po raz kolejny podle wkopuje nas w kłopoty. Spotykamy go przed karczmą, gdzie dwóch najemników wypytuje go o skradzioną przez niego broń. Oczywiście, kiedy my się pojawiamy, korsarz natychmiast mówi, że odsprzedał nam broń, po czym ucieka drzwiami przez wymiary. Znowu. A my kolejny raz musimy poradzić sobie sami, rozprawić się z wrogiem, i odnaleźć wreszcie Saemona.
Kiedy nasza historia będzie chyliła się ku końcowi, spotkamy niesławnego żeglarza raz jeszcze. W czasie, kiedy będziemy szukać sposobu dostania się do twierdzy Baltazara (istnieją dwa sposoby), spotkamy Havariana po raz ostatni. Cóż, jak na ironię znów nie możemy pozbyć się zdradzieckiego korsarza – jego oferta jest zbyt cenna. Wyjawia nam plan, jak dostać się do zamku. Mamy dwa wyjścia: odmówić i odejść ze zniesmaczeniem i dalej szukać sposobu na wejście do twierdzy lub przystać na propozycję. Wraz z Saemonem przebieramy się w szaty mnichów i wdzieramy się na górę fortecy, gdzie otworem stoją przed nami drzwi prowadzące do środka. W tym momencie nagle pojawia się grupa mnichów, którzy atakują nas, a Saemon, jak zwykle, ucieka. Kolejna zdrada! Trudno się nie zdenerwować na Havariana, wykorzystującego nas nieustannie.Nigdy już nie spotkamy korsarza… Nie możemy się na nim zemścić ani dać się ponownie wykorzystać (ten korsarz zawsze ma jakiegoś asa w rękawie). Znika bezpowrotnie, jak zwykle ratując własną skórę.
„Saemon Havarian to niesławny korsarz, który grasuje na szlakach handlowych między Morzem Mieczy a Wyspami Piratów. Krążą opowieści o jego psotach i zbrodniach, czasem jest chłodny i wyrachowany, a czasem ciekawski i żądny przygód.”
Saemon Havarian to egocentryk dbający jedynie o swoje bezpieczeństwo i majątek. Ponad wszystko ceni własną skórę, a za złoto sprzedałby brata. Jest w stanie podjąć się każdej pracy. Ma smykałkę do żeglarstwa – jego umiejętności są nieocenione. Saemon posiada jakiś niepojęty, wrodzony talent do wpadania w największe intrygi rozwijające się w okolicy. Co więcej, zawsze umie wykręcić się od winy, zbiec lub skutecznie zaszantażować oskarżyciela. Wielokrotnie w grze wpadamy w kłopoty z jego powodu, gdyż na poczekaniu wymyśla historyjkę czyniącą nas winowajcami, a odciążającą jego lub po prostu zdradza nas za kilka sztuk złota. Najbardziej chyba denerwujące jest to, że nigdy nie mamy okazji, żeby naprawdę się na nim zemścić – zawsze albo się teleportuje, albo po prostu w wirze walki musimy się bronić i nie mamy czasu wymierzyć mu sprawiedliwości. A kiedy wydaje się, że już wpadł w nasze sidła, okazuje się, że jest on niezbędny do wykonania danej misji. I tak w kółko…
Jednak pomimo całej jego nikczemności i zdrad Saemon jest postacią bardzo sympatyczną – jedną z tych wprowadzających do Baldur’s Gate niepowtarzalny klimat. Osobiście bardzo lubię tę postać, ba, jest jedną z moich ulubionych. W tym opisie pisałem o wiecznej chęci zemsty na podłym Havarianie, chociaż mam do tego inne podejście. Kiedy raz za razem korsarz oszukiwał mnie i wpadałem przez niego w kłopoty, nie złościłem się, tylko stwierdzałem: „Ach spryciarz znowu mnie wykiwał.” Moim skromnym zdaniem Saemon Havarian jest, jak Elminster czy Drizzt, postacią wprowadzającą do Baldur’s Gate wyjątkowy klimat niespotykany w żadnym innym cRPG czy RPG.
Komentarze
Ten artykuł skomentowano 17 razy.
Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.
Nienawidzę gnoja. Jak dla mnie to on psuje klimat, nie wiem jak można go lubić. Na szczęście dla mnie, w grze jest mały haczyk, dzięki któremu, w Amkhetranie, można śmiecia ubić na amen.
Nienawidzę gnoja. Jak dla mnie to on psuje klimat, nie wiem jak można go lubić. Na szczęście dla mnie, w grze jest mały haczyk, dzięki któremu, w Amkhetranie, można śmiecia ubić na amen.
Otóż to. Sądzę, ze bez Saemona gra byłaby mniej ciekawa. Mimo, że wrażenia negatywne i dużo problemów z samym tym osobnikiem, to jednak jak nie patrzeć, można nabić trochę doświadczenia i zyskać całkiem niezły mieczyk :P To tak z punktu widzenia materialisty ^^" Ogółem bohater dość ciekawy, wprowadzający nieco urozmaicenia w grze. Krętacz, zdrajca i oportunista, aczkolwiek sami dobrze wiemy, że w życiu nie spotyka się samych prawych ludzi ;)
Otóż to. Sądzę, ze bez Saemona gra byłaby mniej ciekawa. Mimo, że wrażenia negatywne i dużo problemów z samym tym osobnikiem, to jednak jak nie patrzeć, można nabić trochę doświadczenia i zyskać całkiem niezły mieczyk :P To tak z punktu widzenia materialisty ^^" Ogółem bohater dość ciekawy, wprowadzający nieco urozmaicenia w grze. Krętacz, zdrajca i oportunista, aczkolwiek sami dobrze wiemy, że w życiu nie spotyka się samych prawych ludzi ;)
Ja nienawidze skurwiela ;/
Numery odwala takie ze az mam ochote go zatluc kijem ale zawsze mial dla mnie jakas inna propozycje ktora mi byla potrzebna ;/
Ja nienawidze skurwiela ;/
Numery odwala takie ze az mam ochote go zatluc kijem ale zawsze mial dla mnie jakas inna propozycje ktora mi byla potrzebna ;/
a ja miałem tę satysfakcję, że ubiłem żmiję zanim zdążył się teleportować sprzed nosa githyanki. ale z jednym muszę się zgodzić. Ta postać, przez swoje machloje, zdrady i cwaniactwo zapadła mi w pamięć chyba nawet bardziej niż sam Irenicus, który, w gruncie rzeczy, był tylko kolejnym Wielkim-i-Wszechpotężnym-Złem-Do-Zarżnięcia.
a ja miałem tę satysfakcję, że ubiłem żmiję zanim zdążył się teleportować sprzed nosa githyanki. ale z jednym muszę się zgodzić. Ta postać, przez swoje machloje, zdrady i cwaniactwo zapadła mi w pamięć chyba nawet bardziej niż sam Irenicus, który, w gruncie rzeczy, był tylko kolejnym Wielkim-i-Wszechpotężnym-Złem-Do-Zarżnięcia.
zarżnąc dziada, chyba zagram jeszcze raz tylko po to ,zeby znowu sprobowac , ciekawe czy zostawia cos ciekawego, hmmm....
zarżnąc dziada, chyba zagram jeszcze raz tylko po to ,zeby znowu sprobowac , ciekawe czy zostawia cos ciekawego, hmmm....
sejmitar +3, chyba nic poza tym.
sejmitar +3, chyba nic poza tym.
No i satysfakcję z ubicia tego (może i klimatycznego), sprzedajnego pajaca :)
No i satysfakcję z ubicia tego (może i klimatycznego), sprzedajnego pajaca :)
Heh, jest za sprytny żeby mu dokopać :)
Zawsze można rzucić zatrzymanie czasu, ale nie próbowałem :/
Heh, jest za sprytny żeby mu dokopać :)
Zawsze można rzucić zatrzymanie czasu, ale nie próbowałem :/
Ja go nienawidzę bardziej niż Irenicusa!!!!! Co jak co, ale ja bardziej nienawidzę zdrajców niż otwartych wrogów!!!! Mało tego, że nas zdradził w Cieniach Amn to jeszcze cham w ToB zdradza ponownie!!!! Moim zdaniem go nie można lubić. Zabiłem drania już na statku gdy atakowały githyanki, ale cham pojawia się i tak w Tronie Bhaala! Nienawidzę go!
Ja go nienawidzę bardziej niż Irenicusa!!!!! Co jak co, ale ja bardziej nienawidzę zdrajców niż otwartych wrogów!!!! Mało tego, że nas zdradził w Cieniach Amn to jeszcze cham w ToB zdradza ponownie!!!! Moim zdaniem go nie można lubić. Zabiłem drania już na statku gdy atakowały githyanki, ale cham pojawia się i tak w Tronie Bhaala! Nienawidzę go!
Ja tam akurat nigdy na niego nie narzekałem :) Fakt, jest wkurzający ale bez nieg nie zwiedzilibyśmy podwodnego miasta czy nie dostalibyśmy te kilka tys. exp. za ubicie tych kolesi w Amkethran. Oprócz tego od niego (pośrednio) dostajemy klucz do klasztoru Baltazara. No i ten klimat :)
Ja tam akurat nigdy na niego nie narzekałem :) Fakt, jest wkurzający ale bez nieg nie zwiedzilibyśmy podwodnego miasta czy nie dostalibyśmy te kilka tys. exp. za ubicie tych kolesi w Amkethran. Oprócz tego od niego (pośrednio) dostajemy klucz do klasztoru Baltazara. No i ten klimat :)
"Fakt, jest wkurzający ale bez nieg nie zwiedzilibyśmy podwodnego miasta czy nie dostalibyśmy te kilka tys. exp. za ubicie tych kolesi w Amkethran"
No tak, ale ja jestem z tych, co zdrady nigdy nie wybaczają!
"No i ten klimat :)"
No jasne. Straszny tchórz, zdrajca i przekupny pajacjest naprawdę bardzo klimatyczny. Heh, ostatnio go oszczędzam, bo zaczynam uważać, że on nie jest godny paść od miecza wielkiego Dziecka Boga.
"Fakt, jest wkurzający ale bez nieg nie zwiedzilibyśmy podwodnego miasta czy nie dostalibyśmy te kilka tys. exp. za ubicie tych kolesi w Amkethran"
No tak, ale ja jestem z tych, co zdrady nigdy nie wybaczają!
"No i ten klimat :)"
No jasne. Straszny tchórz, zdrajca i przekupny pajacjest naprawdę bardzo klimatyczny. Heh, ostatnio go oszczędzam, bo zaczynam uważać, że on nie jest godny paść od miecza wielkiego Dziecka Boga.
Sprzedał nas wampirom w Brynnlaw...
Dał nam klingę, a potem wyparł się nas na statku...
Wciągnął nas w swoje porachunki z najemnikami Baltazara...
Wreszcie zaprowadził nas prosto do ludzi Baltazara, "zgodnie z umową"...
Jak mam go ocenić bez wulgarnych słów?
Sprzedał nas wampirom w Brynnlaw...
Dał nam klingę, a potem wyparł się nas na statku...
Wciągnął nas w swoje porachunki z najemnikami Baltazara...
Wreszcie zaprowadził nas prosto do ludzi Baltazara, "zgodnie z umową"...
Jak mam go ocenić bez wulgarnych słów?
Zabić gnoia i koniec gatki.
Zabić gnoia i koniec gatki.
przecież na końcu ostatecznie ci pomaga, bo miał potraktować głownego bohatera narkotykami, a nie zrobił tego;)
przecież na końcu ostatecznie ci pomaga, bo miał potraktować głownego bohatera narkotykami, a nie zrobił tego;)
Ehh, pamiętam, że wystarczyło by pojawił się w pobliżu a ja już zastanawiałam się w co mnie wpakuje tym razem...Prawie że na to czekałam. Nóż się otwiera w kieszeni, ale i tak go lubię. Być może Faerun byłby lepszym miejscem bez Havariana, ale i dużo nudniejszym. Co za wspaniały okaz skurwysyna :)
Ehh, pamiętam, że wystarczyło by pojawił się w pobliżu a ja już zastanawiałam się w co mnie wpakuje tym razem...Prawie że na to czekałam. Nóż się otwiera w kieszeni, ale i tak go lubię. Być może Faerun byłby lepszym miejscem bez Havariana, ale i dużo nudniejszym. Co za wspaniały okaz skurwysyna :)
Nienawidze skurwiela bo nienawidze jak ktoś mnie robi w balona. Zabijam śmiecia zawsze jak githyanki już wpadają na statek i odbędzie się ta rozmowa dzięki czemu dostaję się do wodnego miasta i mam satysfakcję z zabicia skurwiela! Ale nie ..... śmieć zmarwychwstaje w ToBie.....
Nienawidze skurwiela bo nienawidze jak ktoś mnie robi w balona. Zabijam śmiecia zawsze jak githyanki już wpadają na statek i odbędzie się ta rozmowa dzięki czemu dostaję się do wodnego miasta i mam satysfakcję z zabicia skurwiela! Ale nie ..... śmieć zmarwychwstaje w ToBie.....
Moja ulubiona postać w sadze BG. Skurwiel jakich mało, ale nie potrafię go nie lubić! A niektórzy to tak go przeżywają, jakby im matkę pobił papierową torebką... to tylko gra!
Moja ulubiona postać w sadze BG. Skurwiel jakich mało, ale nie potrafię go nie lubić! A niektórzy to tak go przeżywają, jakby im matkę pobił papierową torebką... to tylko gra!
Ten artykuł skomentowano 17 razy.
Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.