Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Deus Ex: Human Revolution • Recenzja • INSIMILION
    Deus Ex Bunt Ludzkości

    Deus Ex: Human Revolution


    Recenzja

    Działy gier » Deus Ex: Human Revolution » Ogólnie o grze
    Autor: Orick
    Utworzono: 03.09.2011
    Aktualizacja: 05.09.2011

    Pierwszą dekadę tego milenium otworzył Deus Ex. Legendarny, cyberpunkowy cRPG, który doczekał się tytułu Game of the Year. Na progu drugiej dekady wita nas trzecia część serii: Deus Ex: Human Revolution. Czy jest on godnym następcą zasłużonej pierwszej odsłony?

    Panowie z Eidos mieli coś do udowodnienia. Siadając do prac nad Buntem Ludzkości, musieli zostawić za sobą złe wspomnienia związane z Deus Ex: Invisible War, który nie został ciepło przyjęty przez fanów. Stanęli przed trudnym zadaniem zadowolenia graczy i próbą dorównania pierwszej odsłonie. Na ten moment mogę powiedzieć krótko: prawie im się to udało. Ale nie uprzedzajmy faktów.

    I never asked for this *

    Akcja Human Revolution toczy się w 2027 roku, a więc 25 lat przed wydarzeniami z pierwszej części. Problem augmentacji, czy też, jak to przetłumaczono w grze, „odrutowania” ludzi, jest zatem stosunkowo świeży i stanowi temat przewodni całego tytułu. Wcielamy się w Adama Jensena – szefa ochrony firmy Sarif Industries, zajmującej się sprzedażą ludzkich implantów i ulepszeń. Życie głównego bohatera ulega gwałtownej przemianie, gdy podczas ataku na laboratorium korporacji jego ukochana ginie, on sam zaś odnosi poważne obrażenia i zostaje poddany ryzykownej operacji, która zamienia go w wojownika przyszłości. Niemal każda część jego ciała zostaje zmodyfikowana i ulepszona, choć nie może korzystać od razu ze wszystkich dobrodziejstw tego stanu rzeczy. Początkowo Jensen jest agentem na usługach swojego szefa, Davida Sarifa, lecz z czasem natrafia na trop światowej konspiracji ukrytej za przemysłem ludzkich usprawnień. W tym momencie jego życie ulega zagrożeniu i z łowcy staje się ofiarą.

    I've already told you too much. Just... be careful, Adam. Because everybody lies

    Fabularnie gra stoi na naprawdę wysokim poziomie. Brak tutaj co prawda jakiegoś nagłego zwrotu, twistu, który obecny był w poprzednich częściach, lecz mimo to akcja nie pozwala się nudzić. Dawni przyjaciele stają się wrogami, niektórzy przeciwnicy sojusznikami (o ile sami o to zadbamy), koniec końców, nie wiadomo komu ufać – jak w porządnym thrillerze. Jensen podczas swojej przygody zwiedzi kilka miast – Detroit (odpowiednik „krzemowej doliny” przemysłu odrutowania), Szanghaj (potężne, dwupoziomowe miasto), Montreal, a nawet stację ekologiczną na mroźnej Arktyce. Każda z tych lokacji ma wyjątkowy design i inny klimat, pozwalający lepiej wczuć się w grę. Bardzo dobrze wykreowane są także postaci – zarówno główny bohater, jak i te poboczne. Można narzekać, że niektórych z nich nie jest dane nam lepiej poznać – szczególnie przeciwników – ale nie stanowi to specjalnie palącego problemu. Dialogi jak i wstawki filmowe są wyreżyserowane poprawnie i brzmią bardzo realistycznie. Doskonale uzupełniają one cały świat Deus Exa – mroczny, ponury i niebezpieczny. Brak tutaj bohaterów stricte złych czy stricte dobrych, a wszystko opiera się na zaufaniu – lub też raczej jego braku. Te elementy są często podkreślane w rozmowach. Bardzo zgrabnie wkomponowany w fabułę został także aspekt filozoficzny, zarysowany znacznie wyraźniej niż w poprzednich częściach. Problem ulepszania człowieka i „zabawy w Boga” jest tutaj intensywnie omawiany i prezentowany z różnych perspektyw. Doskonale wykreowano świat przedstawiony – podczas zabawy poznajemy nie tylko te aspekty związane z główną osią fabuły. Uważny gracz z pewnością będzie zadowolony, czytając liczne gazety i datapady, zawierające interesujące informacje o życiu w 2027 roku. Wiele wskazówek oraz ciekawostek można także usłyszeć i zobaczyć, uważnie obserwując otoczenie. Plakaty na ścianach, graffiti na murach, rozmowy przechodniów – cały świat Buntu Ludzkości jest jedną wielką kopalnią informacji. Kilkakrotnie przyłapałem się na tym, że zamiast przeszukiwać jakieś pomieszczenie w poszukiwaniu np. potrzebnej mi amunicji, spędzałem kilka minut słuchając radia czy oglądając telewizję, bo został poruszony jakiś interesujący mnie temat. Element ten pozwala graczowi na chwilę zapomnieć o prawdziwym świecie i zostać całkowicie pochłoniętym przez realia Buntu Ludzkości. Jedynym minusem może być fakt, że zdobyta w ten sposób wiedza nijak ma się do samej rozgrywki – poszlaki i plotki, na które natknęliśmy się podczas podróży, rzadko kiedy mają faktyczny wpływ na dialogi. Wyjątkiem są jedynie kody i hasła dostępu, zdobywane w różny sposób, ułatwiające rozgrywkę i otwierające nowe możliwości.

    After everything I have seen, all the fighting and the chaos around me, I only know what I want to believe: somehow, human decency will triumph

    Human Revolution pozostaje wierny założeniom serii: łączy elementy FPS, skradanki w stylu Splinter Cell oraz cRPG. Jest to jedna z największych zalet gry: praktyczny brak ograniczeń w sposobie jej przechodzenia. Każde zadanie, każda misja została zaprojektowana tak, by można było ją ukończyć na multum sposobów, w zależności od naszego stylu, i wszystkie są podobnie nagradzane. Najlepiej zobrazuje to przykład jednego ze zleceń we wczesnym stadium rozgrywki: zadaniem Jensena jest dostanie się do kostnicy komisariatu policji, by zdobyć pewne ważne informacje. Możemy wejść na posterunek i otworzyć ogień do zgromadzonych tam policjantów – choć taka opcja jest niezwykle niebezpieczna ze względu na realizm gry – wystarczy parę kul, by Adam padł martwy. Uważny eksplorator znajdzie za to w kanałach wejście na tyły posterunku i hackując urządzenia oraz skradając się za plecami patrolujących strażników, dostanie się gdzie trzeba. Zwolennicy perswazji spróbują przekonać wartownika, że muszą wejść do środka. Wreszcie można wykorzystać różne kombinacje naszych wszczepów, by zakraść się do wnętrza i spróbować eksplorować budynek za pomocą szybów wentylacyjnych. Każdy problem w Deus Exie jest rozwiązywalny na wiele sposobów i umiejętne wykorzystywanie tego, co mamy pod ręką, a także odpowiednie rozeznanie terenu, pozwolą graczowi na ominięcie zagrożenia, lub ułatwią poradzenie sobie z nim. Jedynym ograniczeniem jest nasza własna pomysłowość.

    Jeżeli zostaniemy przyparci do muru, zawsze możemy sięgnąć po ciężką artylerię. Twórcy gry oddali nam do dyspozycji bardzo szeroki wachlarz różnego rodzaju broni: pistoletów, karabinów, granatów, a nawet wyrzutni rakiet. Każda z nich ma odmienne zastosowanie i przyda się w innej sytuacji. Liczne ulepszenia, które znajdziemy lub kupimy po drodze, pozwolą nam dostosować sprzęt do naszych potrzeb. Obok sporego arsenału Jensen zawsze może liczyć także na swoje wszczepy. To w nich ukrywa się moc Adama i to na nich opiera się system rozwoju postaci. W przeciwieństwie do poprzednich części, tym razem zdobywanie kolejnych ulepszeń nie polega na ich znajdowaniu i instalowaniu: nasz bohater od początku posiada pełen sprzęt, jedyny problem polega na tym, że nie od razu wie, jak wszystkiego używać. Zdobywając punkty doświadczenia, co jakiś czas otrzymuje on tzw. punkt Praxis, który może wydać, aby aktywować któreś ze swoich usprawnień. Jest ich dosyć dużo i jest w czym wybierać, zwłaszcza że nie uda nam się odblokować ich wszystkich. Niektóre z nich poprawiają nasze umiejętności hakerskie, inne zwiększają wytrzymałość, czynią szybszym itp. W zależności od sposobu przechodzenia gry, zdecydujemy się na inne. Zwolennicy skradania się z pewnością szybko zakupią niewidzialność czy bezgłośne bieganie, bardziej bojowi wybiorą system „Tajfun” (szalenie efektowny w działaniu wszczep, pozwalający pozbyć się wielu wrogów naraz) czy zmniejszenie odrzutu broni. Jednym z najciekawszych ulepszeń jest zdecydowanie swojsko brzmiące KASIA, będące usprawnieniem zdolności perswazyjnych bohatera. Zwykle podczas próby przekonania postaci do swoich racji jesteśmy zdani na własne wyczucie, wybierając różne opcje dialogowe. Usprawnienie to pozwala na aktywowanie specjalnych feromonów, ułatwiających nam rozmowę. Nie jest to jednak takie proste – podczas konwersacji wyświetlane będą szczegółowe analizy rozmówcy oraz jego typ osobowości i musimy dobrze wydedukować, w jaki sposób przemówić drugiej osobie do rozsądku. To zdecydowanie jedno z najbardziej oryginalnych rozwiązań systemów perswazji w grach cRPG. Bardzo interesująco przedstawione zostało również hackowanie – jako minigierka, w której naszym zadaniem jest przejmowanie kolejnych segmentów sieci. Pomagają nam w tym nasze ulepszenia odpowiedniego wszczepu oraz zdobyte w różny sposób wirusy. Element ten jest bardzo dynamiczny i zawiera wystarczającą dozę losowości, by nie stał się nudny i wtórny nawet po wielu godzinach grania.

    Zadania, które przyjdzie nam wykonać, są bardzo zróżnicowane. Nie ograniczają się do prostego „znajdź i zabij”, często towarzyszą im liczne misje dodatkowe, ułatwiające wykonanie głównej. Gra odpowiednio nagradza za kreatywność i znajdowanie własnych sposobów rozwiązania problemów stawianych przed graczem. Jak twórcy sami podkreślają na ekranach wczytywania, „często najłatwiejsza droga nie jest najlepsza”, co możemy mocno odczuć. Nagrodą za eksplorację i spostrzegawczość są zarówno przedmioty i pieniądze, punkty doświadczenia, a nawet pakiety Praxis. Minusem jest niewielka ilość zadań pobocznych, niezwiązanych z główną osią fabularną. Mimo iż są bardzo rozbudowane i opłacalne, można je policzyć na palcach dwóch rąk. Nie świadczy to najlepiej o grze, która tytułuje się cRPG.

    Decyzje podejmowane w trakcie gry mają raczej marginalny wpływ na dalszą rozgrywkę, mimo iż można dokonać ich wiele – czasem nawet o tym nie wiedząc. Przykładowo na samym początku, gdy otrzymujemy zlecenie uratowania zakładników w fabryce, jeżeli się nie pospieszymy z wyruszeniem, większość pojmanych zginie, zanim nawet zaczniemy misję. Jeżeli jednak niezwłocznie przejdziemy do akcji, można ich uratować. Podobna sytuacja ma również miejsce w późniejszym etapie rozgrywki. By nie psuć zabawy powiem tylko tyle, że zostaniemy postawieni przed trudnym wyborem – próbować bawić się w bohatera i uratować damę w opresji, czy skupić się na misji i zostawić ją za plecami. W pierwszym przypadku nawet gdy nam się nie uda, zostaniemy wynagrodzeni ciepłymi słowami kobiety. Natomiast jeżeli zachowamy się egoistycznie, wyświetli się dosyć brutalnie wyglądająca cut scenka z egzekucją damy, która poruszy nawet najbardziej nieczułe serca. Takich niewielkich wyborów jest wiele i koniec końców nawet wielokrotne podejścia do gry mogą się różnić. Nie jest to co prawda poziom Alpha Protocol czy Mass Effect, ale nie sposób zarzucić twórcom całkowitej niedbałości w tej kwestii.

    It's my time. What truth will I find in my world?

    Grafika niestety nie powala. Nie jest najgorsza, ale jak na dzisiejsze standardy można by wymagać czegoś więcej niż kanciastych tekstur i modeli postaci rodem z The Sims. Szczególnie widać to np. na płaszczu Jensena – ozdoby ramion i szyi wykonane są z niezwykłą precyzją. Delikatny, kwiecisty wzór prezentuje się bardzo ładnie, co kontrastuje z szarą i sztucznie wyglądającą resztą ubioru. Twarze bohaterów czasem wykonane są lepiej (Tong, Eliza, Jensen), a czasem niezwykle sztucznie (Pritchard przypominający mi Myszkę Miki, David Sarif i jego fatalny zarost). Wygląda to trochę tak, jak gdyby grę tworzyły dwie ekipy grafików – zawodowcy, którzy dostali do zrobienia małe elementy i szczególiki, oraz amatorzy odpowiedzialni za całą resztę. Na szczęście znakomicie przemyślany został sam koncept wizualny Buntu Ludzkości. Złoto–czarne barwy towarzyszące nam przez całą przygodę znakomicie budują nastrój i nie wyglądają sztucznie. Co więcej, gracz w pewnym momencie może nawet zacząć czuć się nieswojo, gdy trafi do nieco inaczej wyglądającego pomieszczenia.

    Na znakomitym poziomie stoi dźwięk. Soundtrack brzmi naprawdę dobrze, perfekcyjnie komponując się z wydarzeniami na monitorze. Ambientowa, elektroniczna muzyka ma futurystyczny charakter i przyjemnie słucha się jej nawet poza grą. Podobną jakość oferuje także profesjonalny dubbing. Główny bohater brzmi przekonująco, dialogi bardzo dobrze odzwierciedlają emocje towarzyszące postaciom, nawet dźwięki otoczenia, zarówno rozmowy, jak i „odgłosy ulicy” wyśmienicie współgrają z tym, co widzimy na ekranie. Przy okazji należy się pochwała polskiemu wydawcy, Cenedze, który zdecydował się zostawić oryginalną ścieżkę dźwiękową i ograniczył się do kinowego tłumaczenia. Jest ono niemal doskonałe, nie natknąłem się na żadną rażącą literówkę, a sens większości wypowiedzi został zachowany, jednocześnie nie brzmiąc sztucznie.

    Welcome to the edge. It's not the end of the world, but you can see it from here

    Problem oceny Buntu Ludzkości jest naprawdę złożony. Jako samodzielny tytuł, Human Revolution to bardzo udany mariaż gry FPS, skradanki i cRPG, z drobnymi niedociągnięciami. Razić może grafika, momentami kulejące SI przeciwników i słaby system zakończeń (chociaż same w sobie są naprawdę znakomite), lecz grywalnie i klimatycznie to jeden z lepszych tytułów ostatnich lat. Jeżeli wziąć jednak pod uwagę całą serię, to Human Revolution nie wypada już aż tak pozytywnie. Oczywiście, nadal czuć smak Deus Exa, cyberpunkowy brutalny świat, międzynarodową konspirację, lecz to nie jest to samo uczucie, co w pierwszej odsłonie. Niektóre elementy mogłyby zostać lepiej dopracowane, niektóre wątki dogłębniej wyjaśnione (choć może przyjdzie nam poczekać na jakieś DLC?), a bohaterowie ciut bardziej złożeni. Po tak znakomitej kampanii reklamowej spodziewaliśmy się gry przełomowej, kamienia milowego w historii cRPG, a dostaliśmy grę „jedynie” bardzo dobrą. Może narzekam, może doszukuję się dziury w całym, może przemawia przeze mnie fanboy, ale Bunt Ludzkości nie jest tym, na co czekałem. Mimo to z pewnością warto dać mu szansę i przekonać się na własne oczy, jak będzie wyglądać świat w 2027 roku.

    Do I trust mankind to save itself?

    *Cytaty w tekście pochodzą z gry oraz z jej trailerów.

    Ocena: 9/10

    Plusy:
    + Fabuła
    + Klimat
    + Muzyka
    + Swoboda rozgrywki
    + Oryginalny system hackowania i perswazji
    + Interesujący i pełen życia świat
    + Rozbudowane lokacje

    Minusy:
    - Grafika nieodpowiadająca dzisiejszym standardom
    - Niewielka ilość zadań pobocznych
    - Rozwój postaci mógłby być bardziej rozbudowany

    Specjalne podziękowania dla Suiseisekiego za pomoc w przygotowaniu recenzji.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 4 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    psqerado
     

    Wędrowiec
    Temat: wielkie screeny rozwalają u...
    Dodany: 04.09.2011 o 21:40  

    wielkie screeny rozwalają układ.

     

    Obywatel Insimilionu | Komentarzy: 4
    Temat: U mnie w porządku.
    Dodany: 04.09.2011 o 22:36  

    U mnie w porządku.

      
     

    Obywatel Insimilionu | Komentarzy: 122
    Temat: Nie wiem, czy nie lepsze by...
    Dodany: 04.09.2011 o 22:46  

    Nie wiem, czy nie lepsze byłyby takie jak w recce Alpha Protocol

     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 2
    Temat: Ja tam nie czułem takiego k...
    Dodany: 15.12.2011 o 7:55  

    Ja tam nie czułem takiego klimatu jak w jedynce.. Do tego skonsolowienie gry / gameplayu nie podobało mi się :/



    Ten artykuł skomentowano 4 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw