"Now, who wants to crush some demons?"
Tymi słowami Jay Wilson rozpoczął pierwszy w historii publiczny pokaz dema Diablo 3. Brzmi wzniośle? Dobrze, bo powinno! Obojętnie, czy jesteś fanem sagi Diablo, czy uważasz ją za zwykłą siekankę, temu nie możesz zaprzeczyć - te gry stały się już legendą. Dlatego niemałymi brawami została przyjęta wiadomość o tworzeniu kontynuacji sagi. Dnia 28 czerwca 2008 roku, gdyż właśnie wtedy odbywało się Blizzard Entertainment Worldwide Invitational, na którym ogłoszono Diablo 3, wszystkie branżowe serwisy internetowe nie pisały o niczym innym. Tylko ta jedna historia pokazuje, do jakiej rangi urosła Blizzardowska marka. Dlatego nie dziw się, drogi czytelniku, że właśnie zabierasz się za czytanie bardzo stronniczej zapowiedzi.
"There is something almost palpable in the air. It feels like… terror."
Człowiek mógłby pomyśleć, że zabicie zła je powstrzyma. Jak się jednak okazuje, śmierć to za mało. Od pamiętnego pokonania mrocznej trójcy przez grupę odważnych bohaterów (historia Diablo 2 + dodatek) mija około 20 lat względnego spokoju w świecie Sanktuarium. Spokój ten jest jednak złudzeniem. Ludzie zapominają o okropnościach czyhających na ich życia, dawni herosi powoli znikają, a pokonane zło budzi się po raz kolejny. Tak w bardzo dużym uproszczeniu została fanom przedstawiona oś fabularna Diablo 3. Niewiele? Racja, jednak znacznie więcej możemy wyczytać z pozostałych przedstawionych materiałów. Jak dobrze wiemy z ostatnich scen dodatku Pan Zniszczenia, Archanioł Tyrael został zmuszony do zlikwidowania Kamienia Świata - jedynej zapory stojącej na drodze istot wyższych, powstrzymującej je przed wkroczeniem do świata ludzi. Oznacza to ni mniej, ni więcej jak to, że odwieczny Konflikt Niebios i Piekieł z całą swoją mocą rozprzestrzeni się po Sanktuarium. Dodatkowo, jak możemy wyczytać z niektórych wypowiedzi prasowych przedstawicieli Blizzarda, w grze znacznie większą rolę niż dotychczas odegrają Aniołowie oraz… Belial i Azmodan. Szykuje się więc wojna totalna? Nie wiadomo, wszystko wskazuje jednak, że przy tak doborowym towarzystwie nudzić się nie będziemy.
"Heroes have come to Khanduras to combat the corruption."
Nowe zło mogą pokonać tylko nowi bohaterowie, dlatego w Diablo 3 do naszej dyspozycji zostają oddane całkowicie świeże postaci… Czy aby na pewno? Okazuje się, że Diablo 2 miało dość duży wpływ na wygląd grywalnych klas najnowszej odsłony sagi. W wielkim stylu powraca Barbarzyńca - niezrównany wojownik, członek legendarnych plemion zamieszkujących tereny, będące ostatnim (na ten moment) miejscem batalii ludzkości z siłami demonicznymi. Razem z nim kroczy tajemniczy Witch Doctor, u którego wcale nie bez powodu można się doszukiwać powiązań z Nekromantą. Magia polegająca na klątwach i truciznach oraz umiejętność przyzywania nieumarłych - te dwie cechy łączą przytoczone postaci. Kolejny jest Wizard, klasa teoretycznie nieróżniąca się niczym od znanej nam dobrze Czarodziejki, posługująca się jednak innymi, bardziej niebezpiecznymi i niestabilnymi arkanami magii. Ostatnią z ujawnionych na ten moment postaci jest Monk, osobistość, której chyba nikt się nie spodziewał… a przynajmniej nie w takiej formie, jaką nam przedstawiono. Oto bowiem powraca zapomniana klasa z Diablo Hellfire, którą z tymże poprzednikiem łączy tylko nazwa, gdyż tak naprawdę jest to wojownik wykorzystujący nadprzyrodzoną siłę swojej wiary w walce wręcz - vide połączenie koncepcji Paladyna i Zabójczyni. Wiadomo, że w grze znajdzie się jeszcze piąta klasa postaci, jednak nie została na razie ujawniona, a ja, widząc dotychczasowy obrót spraw, nie śmiem gdybać, co nią może być.
Poza bohaterami, nowością jest także fakt, iż Mana przestaje być uniwersalnym źródłem energii. Ale co to oznacza? Ano to, że każda klasa na potrzeby swoich umiejętności utylizować będzie właściwą tylko sobie formę mocy. U Barbarzyńcy wykorzystamy Furię, regenerowaną w miarę zabijania kolejnych zastępów wrogów. Witch Doctor jako jedyny posiądzie znaną praktycznie z każdego uniwersum fantasy energię Mana. Wizard skorzysta z tajemniczo brzmiącej "Niestabilności" ("Instability"), o której wiemy tylko tyle, że na ten moment jest najtrudniejszą do opanowania siłą. Nie dane nam było niestety póki co poznać nazwy ani formy działania mocy Mnicha, możemy jednak przypuszczać, że będzie to siła polegająca na medytacji lub wierze.
"And from that moment we traveled together. East… always into the east."
Od pierwszego momentu, gdy dane nam było go poznać, świat Sanktuarium oraz ościenne uniwersum nieustannie się zmieniały. Wszystko zaczęło się od niepozornego miasteczka Tristram i sieci tuneli leżących pod nim. W części drugiej sagi, Blizzard otworzył przed nami większy obszar, ukazując ogrom Zachodniej Marchii, Pustyń Aranoch, Dżungli Kehjistanu, Stepów Północy czy wreszcie po raz pierwszy tak dokładnie ukazanego Piekła. W porównaniu z częścią pierwszą, dwójka po prostu przytłaczała wielkością świata. Podobnie ma być w przypadku Diablo 3. Odwiedzimy już znane obszary, jak np. Tristram, ale także zupełnie nowe krainy, miejsca i miasta - Pustynie Kehjistanu czy Caldeum. Wymienione lokacje są na ten moment jedynymi pewnymi. Wiadome jest także to, iż w podstawowej wersji gry nie ujrzymy Wysp Amazonek oraz legendarnego miasta Ureh (ale mamy nadzieję "dostać je" w dodatku, obiecaj nam to, Blizzard!). Jednak nawet bez tych dwóch wycinków, mapa Sanktuarium pozostaje dalej bogata w różne ciekawe miejsca.
Nie zapominajmy także o tym, iż świat gry to nie tylko geografia, to też NPC, którzy dokładają swoje trzy grosze do fabuły, pomagając naszemu bohaterowi lub też mu przeszkadzając. I w tej materii Blizzard ujawnił już część informacji. Przemierzając kolejne kilometry miast, pustyń, lasów itd. dane nam będzie natknąć się na znane już postaci, jak np. Decard Cain czy Tyrael oraz zupełnie nowe twarze, tutaj prym wiedzie nowa uczennica Caina - Leah.
"It seems we are cursed. Even in victory, we face defeat."
Jednak nie tylko świat idzie do przodu, podobnie ma się sytuacja z systemem działania gry, tyle że tutaj zmiany muszą być bardzo dokładnie przemyślane. Dlaczego? Jak możemy pamiętać, dość dosadną odpowiedź na to pytanie poznało studio 3DO, które po sukcesie HoMM 3 na siłę "zrewolucjonizowało" HoMM 4 i… upadło. Na szczęście, fani Blizzarda nie mają się czego obawiać, gdyż studio już od kilku lat sukcesywnie realizuje politykę doszlifowywania tego, co jest. Najlepszym przykładem może być StarCraft 2, mający premierę gdzieś w pobliżu daty publikacji tego tekstu, który na dobrą sprawę pod względem budowy nie różni się niczym od swojego poprzednika. Tak też jest z Diablo 3. Twórcy doszli do wniosku, że jeśli mechanika gry po dziś dzień się spisuje, to nie ma co na siłę wymyślać niczego nowego. Zmiany dotknęły tylko te części gry, których z jakichś powodów (najczęściej technicznych) nie dało się w pełni zrealizować 10 lat temu, lub które przez cały żywot Diablo 2 okazały się najmniej trafione. Tak więc, znowu walcząc z hordami przeciwników, zdobywać będziemy tony przedmiotów, które wylądują w inwentarzu. Czym się to różni od starego systemu? Po pierwsze, "looting", czyli wypadanie i zbieranie itemów, będzie indywidualny, tzn. że jeśli znajdziemy się w drużynie kilku graczy, to dla każdego z członków teamu z jednego potwora wypadną osobne przedmioty. Zakończy to odwieczne walki o drop. Po drugie, sam plecak będzie wyglądał nieco inaczej, niż ten znany nam z Diablo 2. Nowy inwentarz składać się ma z kilku pomniejszych sakw oraz ma zawierać dwie osobne komory na przedmioty użytkowe i questowe.
Co jest prawie pewne, ze względów fabularnych zniknie Kostka Horadrimów, którą ma zastąpić równie ciekawy system craftingu.
Kolejną ważną rzeczą, zwłaszcza dla gry z pogranicza RPG, jest system rozwoju postaci, który w Diablo 3 zostanie nieco przebudowany. Najważniejsza zmiana to fakt, że atrybuty postaci (siła, zręczność, żywotność i siła woli) nie będą już przyznawane przez graczy, a zastaną automatycznie rozlokowane po zdobyciu nowego poziomu. Wszelkie modyfikacje w tym segmencie będą możliwe tylko i wyłącznie poprzez noszone przedmioty. Drzewko umiejętności wedle pierwotnych zamierzeń miało pozostać nietknięte, jednak ono także zostało zmienione tym piosenkowym "wind of change". Zamiast typowego "drzewa" wymagającego od nas Umiejętności A, by móc trenować Umiejętność B (vide Diablo 2), zostanie zastosowany "pool system", nazwany tak przez Blizzarda. Nie wiadomo na jego temat nic więcej ponad to, że ma w większym stopniu niż poprzednik wybaczać błędy przy alokacji punktów umiejętności. Ostatnią rzeczą wartą wspomnienia są same umiejętności. W Diablo 3 zostanie graczom przedstawiony nowy pasek skrótów, który w przeciwieństwie do tego z Diablo 2 nie pozwala tylko na przechowywanie mikstur, ale także skilli. Razem ze znanymi nam już prawym i lewym klawiszem myszy pozwoli to na znacznie bardziej dynamiczną i kontrolowaną rozgrywkę. Dodatkowo, z tego co zostało na ten moment zaprezentowane, wiemy, iż w grze znajdywać będziemy tzw. "Skill Runes", którymi wzmocnimy odpowiadające im umiejętności naszej postaci, dodając np. dodatkowe obrażenia.
"I fear our actions may scar the world in ways we cannot know."
Powyższym cytatem chciałbym zakończyć niniejszą zapowiedź. Ale dlaczego go wybrałem? Bo doskonale oddaje on niepewność co do tego, jak będzie wyglądał rynek gier po wypuszczeniu nań Diablo 3. Pierwsza część sagi została okrzyknięta istnym trzęsieniem ziemi, także niemałe zamieszanie wywołała premiera dwójki, która do dzisiaj okupuje większość notowań "Top 10" najchętniej kupowanych produkcji PC. A widząc co i jak długo po cichu w swojej siedzibie pichci Blizzard, jestem pewien, że szykuje się duży event, który przyćmi całe masy "następców Baldur's Gate", "najlepszych gier roku" czy "super-duper produkcji". W końcu zostało napisane: "And the Heavens shall tremble!".