Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Dragon Age: Początek • Recenzja • INSIMILION

    Dragon Age: Początek


    Recenzja

    Działy gier » Dragon Age: Początek » Ogólnie o grze
    Autor: Oceansoul
    Utworzono: 08.12.2009
    Aktualizacja: 30.01.2010

    Wydawać by się mogło, że trudno pisać jedynie o grach przeciętnych - w końcu ile da się wymyślić przymiotników opisujących nijakość? Inaczej w przypadku produkcji bardzo dobrych oraz fatalnych, gdzie barwnie można ekscytować się każdym szczegółem lub równać z ziemią kolejne chybione pomysły. Tymczasem okazuje się, że jest jeszcze czwarty typ - gry budzące mieszane uczucia. Bardzo dobre, ale mimo to niespełniające wszystkich oczekiwań. Szumnie zapowiadane, rozbudzające apetyty, a potem... Właśnie, co potem? Tego, mam nadzieję, dowiecie się z niniejszej recenzji.

    This is War

    Zło, zapisywane przez wielkie Z, po raz kolejny wychynęło ze swej Złej kryjówki, by siać zamęt, niszczyć miasta, palić wioski, wyżynać wieśniaków i tłamsić Dobro, które będzie bronić świata przed Złem do ostatniego tchu i ostatniej kropli krwi, mogącej malowniczo rozprysnąć się na zbroi. Nikogo nie zaskoczę, jeśli zdradzę, iż czoło temu Złu musimy stawić oczywiście my. Zło tym razem postanowiło przybrać formę Plagi, czyli zgrai Mrocznych Pomiotów dowodzonych przez Arcydemona, zaś Dobro reprezentuje nasz wybawca Ferelden, Szary Strażnik, członek elitarnej formacji szkolonej do walki właśnie z tymi siłami Zła. Zanim jednak zostaniemy owym Strażnikiem i wkroczymy na ścieżkę wiodącą nas wprost do nieuchronnej konfrontacji ze Złem, trochę wody w rzece upłynie, gdyż każda historia ma swój początek...

    The Good and the Evil

    ...oraz swoich bohaterów. Co więcej, zarówno jeśli o początek, jak i o bohatera chodzi, mamy w czym wybierać. Choć fani D&D mogą poczuć się rozczarowani - w końcu raptem trzy rasy i tyle samo klas wyglądają biednie w porównaniu do mnogości opcji, które znamy nie tylko z najnowszej edycji systemu, ale i z ponad 10-letniego Baldura - to jest to miła odmiana po innych erpegach tego sezonu, z góry narzucających nam, w kogo mamy się wcielić. W Dragon Age'u zaś, kiedy już zdecydujemy między człowiekiem, elfem a krasnoludem oraz między wojownikiem, łotrzykiem a magiem, czeka nas wybór najciekawszy - jednego z sześciu pochodzeń. Każdy z prologów dostarcza rozrywki na około dwie godziny (czyli to raptem blisko 2-3% całej gry), ale jest miłym novum. Co więcej, pozwala poznać genezę niektórych wątków, na które natkniemy się dużo później, ale to można w pełni docenić dopiero po kilkukrotnym ukończeniu produkcji.

    Mechanizmy zdobywania kolejnych poziomów i rozwijania postaci są równie proste - punkty dodajemy do atrybutów, umiejętności oraz talentów (dla wojowników i łotrzyków) bądź zaklęć (w przypadku magów), przy czym wybranie niektórych spośród tych drugich i trzecich wymaga odpowiednio wysokich wartości pierwszych. Spośród wszystkich zdolności zdecydowanie najciekawiej prezentują się czary, których mamy kilka szkół, i z pewnością nie uda nam się poznać ich wszystkich.

    The moment to live and the moment to die

    Po zakończeniu wstępu początkowa nadzieja na nieliniowość pryska jednakże niczym bańka mydlana. Szybka podróż do Ostagaru, wstąpienie do Szarej Straży, a potem tułaczka od lokacji do lokacji - co prawda w dowolnej kolejności, ale i tak dogłębnie zbadamy je wszystkie. Do tego poszczególne plansze są klaustrofobiczne i aż dziw bierze, że 'duchowy spadkobierca Wrót Baldura', jak szumnie nazywany był - a może i nadal jest? - Dragon Age, nie doczekał się większych map i możliwości swobodnej eksploracji różnorakich miejsc niekoniecznie związanych z głównym wątkiem fabularnym.

    Na szczęście zadań pobocznych jako takich mamy całe mnóstwo, trochę ponad setkę, i z pewnością nie uda się ukończyć ich wszystkich podczas jednokrotnego przejścia gry. Część z tych zleceń to oczywiście klasyczne przynieś-wynieś-pozamiataj, wiążące się z niczym więcej, jak li tylko eksterminacją wrogich istot, ale trafiają się też misje bardziej urozmaicone. Do tego należy dodać zadania naszych towarzyszy - a z każdym z nich związane jest przynajmniej jedno - które polegają głównie na rozmowach i odkrywaniu przeszłości poszczególnych postaci.
    Sytuację ratują również różnorakie wybory fabularne - co prawda dotyczą one przede wszystkim misji głównego wątku, ale nie są byle jakie i mają wpływ na ostateczne zakończenie gry. Im zaś bliżej końca, tym gęściejsza atmosfera i tym trudniej się zdecydować, bowiem każda z możliwości niesie za sobą niekoniecznie pożądane konsekwencje, dotyczące nie tylko głównego bohatera, ale i dalszych losów naszych towarzyszy.

    We will fight to the death

    A jeśli przy postaciach jesteśmy, to dotknęliśmy właśnie zdecydowanie najlepszego elementu najnowszej produkcji BioWare. Towarzysze w tej grze to jedni z najpełniej wykreowanych i najbardziej realistycznych bohaterów, z jakimi przyszło mi podróżować w ciągu ostatnich dziewięciu lat, czyli od czasów premiery Planescape: Torment. Są nietuzinkowi, obdarzeni barwnymi charakterami i życiorysami, a co więcej - rozmawiają nie tylko z główną postacią, ale także komentują aktualną sytuację, zabierają głos w rozmowach z bohaterami niezależnymi oraz gawędzą między sobą. Dobrze zarysowane są wzajemne sympatie i antypatie, dialogi bawią, a na kolejne kwestie często czeka się z utęsknieniem.

    Jeszcze bardziej rozbudowane są ich wymiany zdań z postacią gracza, choć by poznać wszystkie sekrety towarzysza, trzeba wpierw zyskać jego bądź jej zaufanie. W przypadku niektórych - potrwać to może prawie do końca gry. W nawiązywaniu relacji, zarówno tych przyjacielskich, jak i romantycznych, pomaga system prezentów - pomysł całkiem zgrabny, acz nie najlepiej zrealizowany. Wręczanie trafnych podarków szybko nadrobi punkty, które straciliśmy w rozmowach lub poprzez podejmowanie nieodpowiednich decyzji, z kolej przedmioty zupełnie nietrafione nie powodują obniżenia wskaźnika sympatii, a szkoda, gdyż krztyna realizmu by w tym przypadku nie zaszkodziła.

    The fight is done, war is won

    Nasi towarzysze, oprócz umilania nam przechadzek po lokacjach swoimi wypowiedziami, mają też inne zadanie - służenie wsparciem bojowym. Możemy wykorzystać ich siłę rażenia na dwa sposoby: miłośnicy taktycznych zmagań chętniej wezmą sprawy w swoje ręce i pokierują poczynaniami wszystkich członków drużyny, korzystając często z aktywnej pauzy, oddalając kamerę i uzyskując dzięki temu coś na kształt trójwymiarowego rzutu izometrycznego, zaś ci, którzy cenią sobie wartką akcję, zdecydują się skoncentrować na jednym tylko bohaterze i śledzić akcję zza pleców postaci. Cóż jednak robi wtedy pozostała trójka? Próbuje wykorzystywać swoją sztuczną inteligencję oraz system taktyk, które każdemu można przyporządkować - dzięki temu mag zawsze zacznie pojedynek od zamrożenia przeciwnika, uzdrowiciel uleczy tego, kto straci połowę punktów życia, a wojownik zajmie się wrogiem atakującym najsłabszego członka drużyny. Przynajmniej w teorii. W praktyce różnie z tym bywa i zdarza się, iż czarodziej miotnie kulą ognia prosto we własnych kompanów, a łotrzyk będzie biegał od jednego przeciwnika do drugiego, nie zabijając jednak nikogo. Rozsądniej zachowywali się nasi towarzysze w Mass Effect, gdzie pozostawieni sami sobie potrafili w ogóle nie ginąć. W Dragon Age'u nie ma tak dobrze; nawet jeśli polegasz na taktykach i skryptach AI, trzeba wciąż śledzić sytuację i często pomagać każdemu towarzyszowi z osobna.

    I believe in nothing, not the day and not the dark

    Szybkie opanowanie taktyk i techniki rozgrywania bitew jest kluczem do sukcesu - mając na myśli zarówno samo ukończenie gry, jak i czerpanie z niej jak największej przyjemności. Walki czekają na nas co krok, więc jeśli nie radzimy sobie z nimi, użeranie się z zastępami wrogów stanie się drogą przez mękę. W niektórych momentach nawet najbardziej sprawni bojownicy o wolność Fereldenu odczują znużenie, bowiem korytarze pełne demonów albo Mrocznych Pomiotów potrafią ciągnąć się w nieskończoność. Dużo ciekawsze i bardziej urozmaicone są potyczki z bossami i trudniejszymi formami przeciwników - nie dość, że dla średnio doświadczonej drużyny potrafią być wyzwaniem nie do pokonania, co zmusza do wycofania się i powrotu w późniejszym etapie (tak, to zaleta!), to jeszcze nasze oko cieszą efektowne animacje ataków specjalnych oraz ciosów kończących żywot - zarówno szkarad, jak i naszych dzielnych kamratów.

    I believe in nothing, not in peace and not in war

    Również pozostałe animacje prezentują się całkiem dobrze. Najbardziej naturalnie wyglądają one podczas dialogów, choć palmę pierwszeństwa, jeśli o mimikę i wyrażanie uczuć chodzi, wciąż dzierży Bloodlines. Bohaterowie Dragon Age'a żywo gestykulują i przemieszczają się podczas rozmów, wszystko zaś śledzi dynamiczna kamera, przez co gra nabiera filmowego szlifu. Efektywności nie brakuje także cut-scenkom.
    Z kolei oprawa dźwiękowa stoi na typowym dla kanadyjskiego studia najwyższym poziomie - muzyka idealnie oddaje klimat gry, zmienia się w zależności od tego, czy wędrujemy po widnych lasach, czy też ponurych jaskiniach, przybiera na sile podczas starć z przeciwnikami. O ile ścieżki dźwiękowe z niektórych produkcji znikają z pamięci zaraz po ich ukończeniu, o tyle w przypadku Dragon Age'a ma się ochotę na słuchanie utworów skomponowanych przez Inona Zura i wykonanych przez Północno-Zachodnią Orkiestrę Symfoniczną także bez włączonej gry.

    I believe in nothing but the truth of who we are

    Podsumowując, Dragon Age jest grą bardzo dobrą - zarzucić można jej jedynie dość sztampową fabułę, choć nie zabrakło w niej kilku ciekawych zwrotów akcji, ciasne lokacje i zbyt duże natężenie walk. Pozostałe elementy potrafią się obronić, zwłaszcza że aktualna konkurencja na niektórych polach, takich jak interakcja z drużyną, dialogi, wybory fabularne, a wreszcie - co dla erpegów najważniejsze - odgrywanie roli, od dawna zasypia gruszki w popiele i BioWare może co najwyżej starać się prześcignąć inne własne dzieła, zarówno te sprzed dekady, jak i nowsze. Choć gry duchowo bliżej Baldur's Gate jeszcze nie było, to jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by ogłaszać nadejście nowego króla. Poczekajmy dziesięć lat, a wtedy dopiero okaże się, czy Dragon Age sprostał nadziejom, jakie w nim pokładano.

    Śródtytuły w recenzji są cytatami z piosenki This is War autorstwa zespołu 30 Seconds to Mars.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 51 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.

    « Starsze · 1 · 2 · (3) ·

     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 3
    Temat: Nie bardzo rozumiem skąd wz...
    Dodany: 09.09.2010 o 9:41  

    Nie bardzo rozumiem skąd wzięło się to idealizowanie Baldur's Gate. Tej grze też dużo brakuje do ideału. Grałem w obie części i powiem że zdecydowanie prędzej, za wzór postawiłbym serię Fallout (1,2) niż Baldurs Gate. Już stareńką Ultimę Underworld uważam za grę lepszą od Baldurs Gate, choć może wpływ ma na to efekt "idealizowania starych gier".

    Zgadzam się absolutnie, że w DA jest o wiele za dużo wrogów, ale gra ma zbyt rozwiniętą fabułę (niespecjalnie mi przeszkadza jej sztampowość i schematyczność), zbyt dobrze opisany świat i interakcje z innymi postaciami, aby nazwać ją hack'n'slashem. W dodatku, co dla mnie jest koronnym argumentem, w grach h&s zabijanie wrogów jest celem samym w sobie i na tym sie opiera cała rozrywka. Gdy mordowanie hord przeciwników się tam znudzi, gra natychmiast idzie w odstawkę. W DA bynajmniej nie o to chodzi. Wycinanie niemilców nie jest tu esencją gry. Mi ciągłe walki obrzydły już po kilkunastu godzinach rozgrywki i stały się złem koniecznym. A mimo to, gram dalej i sam się trochę zastanawiam, co takiego w tej grze jest, że nie pozwala przestać.

    Żeby nie wyjść na fanboya :), napiszę też trochę o wadach DA. Wg mnie nie liczba wrogów zalicza się do największych mankamentów tej gry. Nie jest to dla mnie też rzekoma płytkość świata i dziecinność. Mi bardziej przeszkadzają:
    - Syndrom "pępka świata". Zbyt mocno czuć, że wszystko kręci się wokół gracza. Wydarzenia nie ruszą się nawet o krok dopóki gracz nie załatwi tego co powinien. Nawet w połowie kluczowego zadania można spokojnie powędrować na 2 koniec Fereldenu do znajomego sklepikarza, a wszyscy zaczekają na nas, włącznie z przedmiotami na trupach. Ten brak jakiejkolwiek presji czasu/miejsca to dla mnie wada nr 1. Jakże często jest ona spotykana w cRPG...
    - "Martwy świat". Choć koncepcja uniwersum DA mi odpowiada, to realizacja jest bardzo słaba. NPC stoją jak kołki w tych samych miejscach. Lokacje są jak wymarłe. Brakuje też interakcji z otoczeniem.
    - Głupota przeciwników, którzy stoją w miejscu jak przyklejeni i czekają na wyrzynkę. Jakże często chodzimy po domu/zamku/podziemiach, gdzie kolejno wycinamy pomieszczenia. A o ileż ciekawiej byłoby, gdyby wrogowie "patrolowali" lokacje, gdyby reagowali wszyscy na intruza, gdyby wykazali choć trochę inicjatywy...
    - Skalowanie poziomów przeciwników i ekwipunku. Na szczęście w DA nie jest to proste skalowanie do poziomu gracza, są jakieś ograniczniki. Swoją drogą osobę, która pierwsza wymyśliła level-scaling dla cRPG powinni zamknąć na zawsze w Pustce :)

    Reszta wad (uproszczenia, schematyczność ekwipunku, niewielkie rozmiary lokacji, liczba wrogów, grafika nieco poniżej oczekiwań) ma dla mnie znaczenie drugorzędne. A nawet wszystkie te wady razem wzięte, wciąż nie są w stanie zniechęcić mnie do grania :)

    Maggajwer Dżo
     

    Wędrowiec
    Temat: Morgan ty chyba przeczytałe...
    Dodany: 09.09.2010 o 12:48  

    Morgan ty chyba przeczytałeś w życiu co najwyżej jedną książkę Fantazy.. myślę że hobbita c`nie. Nie masz pojęcia o czym piszesz, więc nie udawaj że masz jakieś pojęcie o literaturze Fantazy bo to jest co najmniej śmieszne.

    A jeżeli rzeczywiście przeczytałeś więcej niż jedną książkę pseudo Fantazy to zielonego pojęcia nie mam co ty czytasz choć w to trudno by mi było uwierzyć bo ja czytam wytrwale i nie czytałem jeszcze książki Fantazy która by przedstawiała tak marny świat i historie z nim związane jak w DA.

    Rozumiem że jesteś młody przeczytałeś hobbita, podekscytowałeś się i DA robi na tobie wrażenie. Świat i historie z DA mógłbym co najwyżej zaliczyć do bajek i baśni , a nie Fantazy.

    Powiem tak 10 lat temu DA by mi się podobało i to bardzo , ale dziś już nie mam 12 lat... nie jestem dzieckiem, am wymagania i bajki mi się już tak nie podobają jak kiedyś ;)

     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 3
    Temat: Tak, mam w sobie coś z dzie...
    Dodany: 09.09.2010 o 14:31  

    Tak, mam w sobie coś z dziecka i jestem z tego dumny :) Przychodzi w życiu taki czas, że posądzenie o bycie dzieckiem nie jest odbierane jako obelga :)

    A Panu oczytanemu i dorosłemu odbiorcy fantasy, gratuluję doboru tytułów. Bo zaiste - w fantastycznym chłamie na księgarnianych półkach, trafiać na same niebanalne pozycje, to zdolność godna pozazdroszczenia :)

    FrancKawka
     

    Wędrowiec
    Temat: Masz hejty na poziomie gimb...
    Dodany: 04.10.2010 o 16:10  

    Masz hejty na poziomie gimbusa , ale co się dziwić w końcu masz coś z dziecka. Nie czytam losowych książek na chybił trafił dzieciak. Zresztą co ty mi tu ściemniasz. Teraz w 100% jestem pewien że nic nie czytasz, poza-tym co musisz przeczytać na sprawdziany w szkole.

     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 3
    Temat: Dobra, mam dość tej jałowej...
    Dodany: 21.10.2010 o 14:33  

    Dobra, mam dość tej jałowej dyskusji z wycieczkami osobistymi. Swojej opinii o grze nie zmienię.

    Nie wiem tylko, co to znaczy "hejty na poziomie gimbusa". Intryguje mnie to, ale nie jestem obeznany we współczesnym gimnazjalnym slangu. Objaśnij proszę.

    aaargh!!
     

    Wędrowiec
    Temat: podobno gdyby zgromadzić 1 ...
    Dodany: 30.01.2011 o 19:40  

    podobno gdyby zgromadzić 1 milion małp z maszynami do pisania na 100 lat to mogłyby powstać wszystkie dzieła Szekspira.

    jak oceniam fabułę Dragon Age?
    10 małp, 3 miesiące.

    blazej
     

    Wędrowiec
    Temat: te śródtytuły na prawdę zni...
    Dodany: 22.04.2011 o 13:17  

    te śródtytuły na prawdę zniechęcają do patrzenia na tę recenzję, a wciskanie na siłę słowa li do każdego pisanego przez siebie tekstu to już na prawdę mocna infantylność - przypominam że takiego słowa w języku polskim nie ma. Strasznie słaby tekst.

    monika33
     

    Wędrowiec
    Temat: kolejna, przereklamowana gr...
    Dodany: 19.08.2011 o 18:36  

    kolejna, przereklamowana gra. Co w niej takiego głupiego?
    1. brak rozkładu na dzień i noc. Halo, coś nie tak, dlaczego zawsze jest dzień w mieście, a zawsze jest noc przy wiezy maginów? To mnie wiecznie irytowało
    2. Brak pogody. Bez niej wszystko jest takie sztuczne. Zawsze tylko śliczna pogoda, bez chmurek i +30 stopni
    3. I-DIO-TY-CZNY sposób zdobywania nowych umiejętności. Szkoda gadać, żeby dotrzeć do 1 czaru, trzeba przebrnąć czasem przez 3 inne, a co z tym idzie - 3 poziomy. Beznadziejne to jest chociażby dlatego, bo skoro ktoś 1 raz w to gra, to nie wie co jest tak naprawdę dobre i jak wybierze pare czarów na starcie, które nie mają ze sobą żadnych 'połączeń', to reszta gry to strata czasu.
    4. Wkurza mnie to, że nie można grać złą postacią. Jesteś dobry/a i już (ja zawsze gram złymi postaciami)
    5. Dialogi, dialogi i jeszcze raz dialogi... co nie wybierzesz, to i tak sprowadza się do tego, że musisz pomóc/jesteś zmuszony coś wykonać (w 90% dialogach tak jest)
    6. Uhhh... może to nie dla wszystkich takie ważne, ale dla mnie tak. Nie można zabijać każdego, kogo się tylko napotka, nie mozna z każdym porozmawiać (np. w BG lub Gothic tak się dało)
    7. Kto wymyślił wytrzymałość dla wojowników? Z maną tak samo
    8. No i przede wszystkim, najważniejsze. Fabuła. Jak zwykle wszystko sprowadza się do tego, że jest wielkie Zło, które mamy pokonać i jest zły wódz, którego musimy pokonać, żeby wszystko rozpierniczyć. Wychodzi na to, że przez cały czas biegamy przez całą mapkę tylko po to, żeby rozwalić na końcu złego bossa i przywrócić porządek.
    9. Ktoś wcześniej wspomniał, braku tutaj czasu. Wszystko już wrzy, zaraz pomioty podbiją eee... to główne miasto (już nie pamiętam nazwy ;P), a my idziemy do sklepikarza na drugi koniec mapy i wracamy do miasta jak gdyby nigdy nic i widzimy, że... nic się nie ruszyło!
    10. Brak tutaj możliwości i wczucia się w postać, wszystko jest tak jednoliniowe i jak debile wykonujemy dla każdego zadanie, bo... MUSIMY

    Osobiście kupiłam DA, bo tak reklamowali i mówili, że jest tak samo dobre jak BG. Szczerze, to ledwo co dotrwałam do zakończenia, bo WIEDZIAŁAM jak się zakończy. W BG tak nie było. No tak, można było przewidzieć, ale nie było 100% pewności co się stanie. Chociażby w II tak naprawdę jak 1 raz grałam, to ciągle mnie coś zaskakiwało (zdrada Yoshimo, wariat Irenicus, pułapka w czarowięzach), a w DA? Szkoda gadać... To było oczywiste, że jak idziemy spotkać się którąś z ras, to nie powiedzą OK i pójdą z nami w świat, tylko będą mieli problemy i dopóki ich nie rozwiążemy, to nam w życiu nie pomogą, chociażby miał się przez to zawalić świat. II nie kupię, dodatek zaczęłam, ale nie mogłam tego wytrzymać. Ocena gry? hm... grafika to wiadomo - max (nawet zrobili rzęsy) fabuła.. dam 4/10. Reszta? tak samo 4/10.

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 31
    Temat: Dragon Age ma zbyt wiele up...
    Dodany: 18.01.2012 o 9:09  

    Dragon Age ma zbyt wiele uproszczeń ale i tak jest świetną grą. Niestety druga część jest tak nudna, że nawet nie dotarłem do końca. Nigdy wcześniej nie widziałem produkcji w której prawie wszystkie misje toczą się w 5 lokacjach na krzyż.

    Azarak
     

    Wędrowiec
    Temat: Maggajwer Dżo, \"Hobbit\" t...
    Dodany: 09.06.2012 o 9:40  

    Maggajwer Dżo, "Hobbit" to według ciebie psedo fantasy? Gratuluję pomysłowości.

    vodson
     

    Wędrowiec
    Temat: odkopuje bo jestem tu pierw...
    Dodany: 01.11.2013 o 16:05  

    odkopuje bo jestem tu pierwszy raz xD

    "4. Wkurza mnie to, że nie można grać złą postacią. Jesteś dobry/a i już (ja zawsze gram złymi postaciami)
    5. Dialogi, dialogi i jeszcze raz dialogi... co nie wybierzesz, to i tak sprowadza się do tego, że musisz pomóc/jesteś zmuszony coś wykonać (w 90% dialogach tak jest)"

    Ad. 4 - rzeczywiście nie ma czegoś takiego jak charakter postaci zły czy dobry, ale samymi wyborami można przybliżyć się do np. złego bohatera, jest wiele sytuacji, w których możemy wybrać czy komuś pomóc i uratować (przez co trzeba się namęczyć) czy idąc na skróty nie pomagać a wręcz przeciwnie, np. sytuacja kiedy spotykamy bohatera obłąkanego przez demona, możemy mu pomóc (skomplikowane 2 sposoby, jeden z nich naraża jednego z naszych towarzyszy na utknięcie w pustce) lub po prostu zabić... co jest raczej wredne i złe (:

    Ad.5 - to co opisałem wyżej zaprzecza temu że trzeba zawsze robić to samo i że dialogi sprowadzają się do jednego...

    w DA z itemów bardzo podobają mi się zbroje, szczególnie z DLC, sa naprawdę ładne, grę przechodzi się jakby oglądało się film co mi się osobiście podoba, a interakcje między bohaterami są często zabawne i to też duży plus, pewne minusy tej gry (np. linowość, prostota i siekanina) wynikają niestety z ' naleciałości' konsolówy... bo gra jest dostępna na konsole więc nie mogła być zbyt trudna ._. to wina już producentów, którzy chcąc nawalić więcej hajsu puścili DA na konsole (dlatego musieli ją pod nie trochę przypodobać co odbiło się na tej grze w tragiczny sposób), co najlepsze na konsolach gra ta nie odniosła sukcesu BO PODOBNO BYŁA ZA TRUDNA xD żenua na maxa, konsolówy to same bezmózgie siekaniny i jeszcze potrafią wpłynąć na gry PC... strach się bać. Jeszcze co do DA to szczególnie podobało mi się w jaskiniach (błebokie marchie czy jakoś tak, już nie pamiętam), niby się dłużyło, ale właśnie dlatego mi się podobało, długa i ciężka podróż przez wiele lokacji, wysokich jaskiń itd. bo tak powinna wyglądać ciężka przygoda fantasy moim zdaniem :) a quest związany z poszukiwaniem prochów Andrasty i te zimowe lokacje w górach trzeba przyznać że mają niesamowity klimat! pzdro xD



    Ten artykuł skomentowano 51 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.

    « Starsze · 1 · 2 · (3) ·

    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw