Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Film • Wojownicze Żółwie Ninja • INSIMILION

    Film


    Wojownicze Żółwie Ninja

    Fantastyka » Film » Film
    Autor: KoZa
    Utworzono: 12.11.2007
    Aktualizacja: 01.08.2008

    Są zielone, są wojownicze i właśnie wróciły do akcji!

    Wojownicze Żółwie Ninja zawitały ponownie na ekranach kin – po niemalże dwóch dekadach wakacji – bez większego rozgłosu i szumu w mediach. Oczywiście, „brak większego rozgłosu” oznacza w tym jakże hollywoodzkim przypadku tyle, że w szkolnych sklepach nie zaczęto jeszcze sprzedawać gumy do żucia z Donatellem, a kiosków nie szturmują małolaty w poszukiwaniu naklejek. Trzeba jednak przyznać, że ze wszystkich „komiksowych” produkcji ostatnich lat, to właśnie „Teenage Mutant Ninja Turtles” należało do ekipy skromniej rozreklamowanych blockbusterów (plakaty „Spidermana 3” wiszą w niektórych miejscach po dziś dzień). Cóż... z małej chmury duży deszcz, jak to mawiali starożytni.

    Fabuła może być lekkim zaskoczeniem dla wszystkich, którzy choć trochę znają stare filmy czy seriale z żółwiami w roli głównej. Kevin Munroe – scenarzysta i reżyser w jednej osobie – uznał, że nie ma sensu opowiadać jeszcze raz dobrze znanej wszystkim historii. Dlatego też nie spotkamy w filmie legendarnego schwarzcharakteru – Shreddera. Za to, żeby nie było nudno, zieloni wojownicy ninja będę musieli zmierzyć się z całą nową plejadą „tych złych”, którzy pragną opanować świat. Tym razem pewien bogaty biznesmen uznał, że koniecznie trzeba skorzystać z niemalże unikalnego ułożenia planet, by przyzwać potężne zastępy potworów z innego świata. Kto może temu zapobiec? Wiadomo.

    Fabuła jest, tradycyjnie, prosta, jak konstrukcja cepa, ale... tu pojawia się pierwsze zaskoczenie. Po pierwsze, „TMNT” nie jest pozbawione kilku głębszych – oczywiście, w komiksowym wymiarze – problemów, jak chociażby motyw skłóconych braci. Trzeba też koniecznie zaznaczyć, że Munroe uniknął tego, czego np. Raimi w „Spidermanie” dwa i trzy się nie udało. Reżyser nie próbował zbyt głęboko wnikać w „psychikę” bohaterów, dzięki czemu ludzie nie płakali ze śmiechu, jak to miało miejsce przy „wewnętrznych przemianach” Petera Parkera. Ot, film nabrał trochę głębi, ale nawet na chwilę nie odszedł od komiksowego charakteru.

    Drugą zaletą scenariusza są liczne subtelne (bądź nie) nawiązania do wielu kultowych postaci i filmów. Wystarczy chociażby przyjrzeć się seksownej pani archeolog – Apirl O’Neal – by zauważyć wyraźną inspirację Larą Croft. Z kolei inne sceny przywodzą na myśl wielokrotnie wspominanego już „Spidermana” czy „Ghost Ridera”.

    Tak jak scenariusz został naprawdę dobrze dopracowany, tak i stronie audio-wizualnej nie zabrakło mistrzowskiego szlifu. Animacja postaci i całego otoczenia jest po prostu niesamowita! Nie chodzi tu nawet o szczegółowość, gdyż do tego zostaliśmy już przyzwyczajeni przez kolejne generacje „shrekoidów”. „TMNT” są w stanie podbić serce widza dzięki mistrzowsko zbudowanemu klimatowi mrocznego miasta oraz konwencji graficznej, która – przynajmniej mi – przywodziła cały czas na myśl „Fallen Art” Tomka Bagińskiego. Co prawda, z tak zaprojektowaną scenerią czasem kontrastowały nieco nazbyt karykaturalne kreacje bohaterów, ale jest to błąd, który bez wyrzutów sumienia można twórcom wybaczyć. Jako się rzekło, muzyka trzyma poziom grafiki i bardzo podkręca obroty we wszystkich scenach akcji. Zresztą, nazwisko Badelt (pan odpowiedzialny za oprawę pierwszych „Piratów z Karaibów”) mówi chyba samo za siebie, prawda?

    Całości dopełnia całkiem zgrabny polski dubbing z Szycem, Małachowskim i Tede w rolach głównych. O dziwo, tłumaczenie po raz kolejny nie zostało dostosowane stricte do potrzeb najmłodszych widzów – przy bardzo wielu tekstach śmiali się jedynie starzy wyjadacze. A były to naprawdę mocne teksty.

    I tak oto niespodziewanie dane mi było obejrzeć zdecydowanie najlepszą komiksową adaptację ze wszystkich, które ukazały się w tym roku. Kilka słabszych dialogów i jedną ckliwą na siłę scenę można spokojnie puścić w zapomnienie, gdyż „Wojownicze Żółwie Ninja” to po prostu kawał solidnego kina akcji, które nawet przez chwilę nie nudzi. Aż nie sposób oprzeć się myśli, że gdyby wszystkie komiksy były w tym stylu przenoszone na wielki ekran, świat byłby dla kinomanów zdecydowanie lepszym miejscem...





    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 3 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Felomelo
     

    Wędrowiec
    Temat:
    Dodany: 16.04.2008 o 14:11  

    Recenzja bardzo pasująca merytorycznie do tematyki tej strony...

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 28
    Temat: Dla mnie napisanie recenzj...
    Dodany: 04.12.2009 o 19:44  

    Dla mnie napisanie recenzji Wojowniczych Żółwów Ninja po cRpgowemu to mistrzostwo za które należy się KoZie kryształowa kula. Świetny tekst, ale obejrzę dopiero jak puszczą w telewizji :-).

     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 4
    Temat: recenzja ok moje dziecko ub...
    Dodany: 15.02.2010 o 14:53  

    recenzja ok moje dziecko ubłagało mnie abym je zabrała na ten film do kina... nie żałuję że poszliśmy



    Ten artykuł skomentowano 3 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw