Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Gry planszowe • Blood Rage - pierwsze wrażenia • INSIMILION

    Gry planszowe


    Blood Rage - pierwsze wrażenia

    Gry bez prądu » Gry planszowe » Recenzje
    Autor: Tae
    Utworzono: 24.01.2016
    Aktualizacja: 25.01.2016

    Blood Rage, czyli strategiczna gra planszowa, rozgrywająca się w uniwersum wikingów, była jednym z prototypów dostępnych do przetestowania na Portalkonie 7, czyli gliwickim spotkaniu fanów gier bez prądu. Gracze wcielają się tu w przywódców wojowniczych klanów, których głównym celem jest zdobycie jak największej sławy , a także zapewnienie sobie miejsca w wikińskim raju, do którego trafia każdy, kto poległ w walce.
     
    O planach wydania Blood Rage wiedziałam już od jakiegoś czasu i nie ukrywam, że między innymi z uwagi na zainteresowanie mitologią skandynawską ta planszówka przykuła moją uwagę. Dlatego, gdy dowiedziałam się, że organizatorzy Portalkonu postanowili dać graczom możliwość przyjrzenia się z bliska temu tytułowi oraz rozegrania próbnej partii, od początku imprezy rozglądałam się za stolikiem, na którym byłaby rozłożona wielka plansza z mnóstwem figurek. 
     
     
    Udało się! W kącie sali kilka osób rozsiadło się już przy jednym ze stolików, na którym malował się taki właśnie widok. Trzeba przyznać, że sprawiał on niesamowite wrażenie. Otoczona torem punktacji plansza, choć nie jest przeładowana szczegółami, została wykonana bardzo starannie. Można tu także dostrzec zgodność z wikińskimi legendami. Nazwy obszarów odnoszą się do znanych z nich krain, jak na przykład Jotunheim, będący krainą lodowych olbrzymów. Nie zabrakło tutaj i Valhalli, czyli raju wojowników. Ogrom figurek, którymi kierowali gracze, również budził podziw, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich szczegółowe dopracowanie. Znalazły się wśród nich zarówno postacie wojowników, jak i potwory. Na lodowych olbrzymach widać nawet pojedyncze włoski, a na młotach innych potworów umieszczono motywy, przywodzące na myśl właśnie czasy nordyckich wojowników. Co więcej, figurki można własnoręcznie pomalować! Przykładem takiej pracy była figurka morskiego potwora. Chyba nikt nie zaprzeczy, że taka wersja monstrum wywiera wrażenie!
     
     
    Oprawa graficzna Blood Rage naprawdę zasługuje na największe uznanie. Już sama przejrzystość i estetyczność planszy i kart Klanów oraz szczegółowość figurek stawiają tę grę w dobrym świetle. Jak jest natomiast z samą rozgrywką? W końcu udało mi się wziąć w niej udział, opiszę więc swoje pierwsze wrażenia.
     
    Ciężko ocenić Blood Rage'a po pobieżnym wytłumaczeniu zasad i na postawie prędko rozegranej partii. Z pewnością można za to powiedzieć, że nie wydaje się, by mechanika była zbyt trudna. Została ona wyjaśniona na szybko, a mimo to udało się bez większych problemów doprowadzić rozgrywkę do końca. Całość składa się z trzech tur, z których każda kończy się Ragnarokiem - kataklizmem, spadającym na któryś z obszarów planszy. Przez ten czas gracze starają się zyskać maksymalnie dużo punktów - jest to bowiem gra, w której zdobycie największej ich ilości staje się podstawą zwycięstwa. Dostaje się je za zwyciężone bitwy, zdobyte w krainach skarby, a także bonusy przyznawane na podstawie efektów specjalnych, wprowadzonych przez dostępne w grze karty. Umożliwiają one odnoszenie różnego rodzaju korzyści  - dodają bonusy w walce, przynoszą dodatkowe zyski lub stanowią ulepszenie armii gracza. W Blood Rage'u jest naprawdę wiele figurek i kart, pozwalających na podejmowanie różnorodnych akcji!
     
     
    Przy całym swoim bogactwie elementów. "Blood Rage" sprawia wrażenie planszówki, w której czasami wszystko zmienia się w jednej chwili - gracz znajdujący się na szarym końcu w ciągu jednej tury jest w stanie wybić się na prowadzenie, a lider przez chwilę nieuwagi może stracić swoją pozycję. To typowa cecha wielu strategii, w których podstawą jest nieustanne myślenie. Konieczność ciągłego skupienia sprawia z kolei, że czas spędzony nad planszówką mija w mgnieniu oka. Partia zajęła mi prawie dwie godziny , a po odejściu od stołu jeszcze przez jakiś czas nie mogłam pozbyć się wspomnień o "Blood Rage'u"!
     
    Jak łatwo się domyślić, świadczy to o tym, że gra jest naprawdę wciągająca. Dodając do tego piękną oprawę graficzną i wierne odwzorowanie realiów znanych z mitologii skandynawskiej, "Blood Rage" sprawia wrażenie solidnego, dopracowanego produktu. Niestety, jedna partia to za mało, by wystawić grze konkretną ocenę. Jak sprawdza się w wariancie na różną ilość graczy? Ile różnych taktyk można tu przyjąć? Która jest najlepsza? Czy po kilku albo kilkunastu rozegranych partiach nadal będzie tak  samo ciekawa? Jest tylko jeden sposób, by się tego dowiedzieć, a gra pozostawiła po sobie na tyle dobre wspomnienie, bym chciała zastanowić się nad jej kupnem. Z niecierpliwością czekam więc na ukazanie się tej planszówki w Polsce. Mam też nadzieję, że moje pierwsze wrażenie będzie słuszne, a jest ono następujące: "Blood Rage" zapowiada się na jeden z najlepszych tytułów wydawnictwa Portal Games z ostatnich kilku lat!
     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw