Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Gry planszowe • Gra o Tron • INSIMILION

    Gry planszowe


    Gra o Tron

    Gry bez prądu » Gry planszowe » Recenzje
    Autor: Archont Iliach
    Utworzono: 03.11.2015
    Aktualizacja: 03.11.2015

           Tytuł:
    Gra o Tron

    Liczba graczy:
    3-6

    Rok wydania:
    2015

    Wydawca:
    Galakta
     

    Blask księżyca lekko muskał strzechy domostw. Miasto, które za dnia było wrzaskliwą areną ludzkich zmagań okryło się wielką ciszą, zbierając siły przed następnym występem . Pod całunem nocy w osłonie alejek, dyskutowały dwie podejrzane postaci :
    -Witaj, lordzie. Cieszę się że przyprowadziłeś  swoich ludzi do pomocy....
    - Witaj, przyjacielu. Mogę cię zapewnić, że moje wojska w rzeczy samej pomogą "zaopiekować" się twoim majątkiem!
    - Co?! Ty chamie, przecież w poprzedniej turze mieliśmy sojusz!
    - Hahahahaha, ależ mój drogi... W poprzedniej turze miałeś więcej beczek....
     

    WŁADCY WESTEROS

     
    Muszę przyznać, że kiedy wypatrywałem na półkach sklepowych jakiejś  dobrej planszówki, to puściłem mimo uszu propozycję sprzedawcy, aby zainteresować się "Grą o tron". Z początku myślałem, że jest to kolejny mierny tytuł, który ma na celu zarobić na naiwnych fanach  uniwersum George'a R. R. Martina. Jednak kiedy już moje oczy dopadły wielkie pudło z ciekawą szatą graficzną, poczułem w piersi pewien rodzaj nadziei. Co prawda, często mówi się "nigdy nie oceniaj książki po okładce", jednak postępując wbrew staremu mądremu przysłowiu, postanowiłem zaryzykować i kupić tę grę planszową. Zaintrygował mnie fakt, iż wszelkie grafiki zostały pieczołowicie stworzone na potrzeby gry. To bardzo pozytywnie nastawiło mnie do tego produktu, ponieważ już widziałem, że twórcy  zadali sobie wiele trudu, aby stworzyć niesamowite ilustracje,  nie idąc na łatwiznę i wykorzystując zdjęcia z serialu. Grafiki zostały wykonane naprawdę pięknie; widziałem, że przed sobą mam nie tyle zdjęcie jakiegoś aktora, co prawdziwy obraz władców Westeros.

    CZAS WIELKICH WOJEN

     
    No proszę, a więc to prawda, że od czasu do czasu należy kierować się intuicją oraz że bez ryzyka nie ma chwały. Otwierając wielkie pudło ze wszystkimi "mieszkańcami Westeros" po raz kolejny zostałem pozytywnie zaskoczony. Elementy gry były pieczołowicie zapakowane, nic się nie walało, a każdy fragment układanki miał swoje  miejsce. Kiedy zobaczyłem rozmach tej planszówki, byłem podekscytowany bardziej niż małe dziecko, które będąc grzeczne przez cały rok, otwiera właśnie zasłużony prezent od Mikołaja. Poświęciłem nieco czasu na przejrzenie całej zawartości pudełka oraz na  zapoznaniu się z instrukcją gry. Na początku trochę zmartwił mnie napis "gra od trzech do sześciu graczy". Bałem się, że zanim uzbieram odpowiednią "ekipę" do działań wojennych w Westeros, minie sporo czasu, a ja rozpaczliwie będę katował swoje oczy widokiem mojego nowego nabytek zbierającego kurz na półce. Jednak możecie mi wierzyć lub nie, kiedy tylko pochwaliłem się na Facebooku wieścią o mojej kolejnej zdobyczy, telefon przegrzewał się od  nowych połączeń od znajomych, zainteresowanych rozpracowaniem planszówki. Szybko uprzątnąłem stół, który po rozłożeniu ogromnej planszy stał się wielką mapą działań wojennych. Jeden ze znajomych przyniósł laptop, z którego inspirująca muzyka z serialu HBO drastycznie potęgowała ciarki na karku i tak oto nudnie zapowiadający się wieczór stał się czasem wielkich wojen. Musicie przyznać, że nasz kochany pan Martin ma dziwny fetysz zabijania Starków, ale teraz nadarzyła się okazja, by koło fortuny potoczyło się w inną stronę i by to ród z Winterfell dla odmiany pozabijali trochę swoich oponentów. 
     

    SZTUKA WOJNY

     
     
    Trzeba przyznać, że jak na tak rozbudowaną grę planszową, to zasady "Gry o tron" są bardzo proste i przystępne. Na początku losujemy frakcję, którą będziemy toczyć walki o władzę (chyba, że po prostu ustaliliśmy przed grą kto kim zagra) Na kartach rodów  stanowiących również parawany mamy informacje gdzie zaczynamy swoją przygodę, jakimi surowcami oraz wojskami dysponujemy. Znajdzie się tam również stwierdzenie czy na początku gry nasz ród posiada jakieś wpływy bądź przedmioty. Możemy zasiadać na Żelaznym Tronie, być namiestnikiem lub posiadać miecz z valyriańskiej stali. Oczywiście gra nie jest skonstruowana w ten sposób, że zawsze najlepiej jest zasiadać na tronie, bowiem czasem można zdziałać znacznie więcej jako zwykły namiestnik.
     
     
    Gra posiada kilka rodzajów surowców. Najważniejszymi z nich są "monety" oraz "beczki". Są to potoczne nazwy żetonów, odzwierciedlających nasz majątek oraz zapasy żywności, które nakładają na nas limit posiadanych wojsk. Im więcej nasza frakcja posiada "beczek", tym więcej wojsk jesteśmy w stanie zaciągnąć do naszej armii. Wygrana następuje wtedy, gdy któryś z graczy zdobędzie dziesięć zamków. Muszę przyznać, że jest to zarazem proste, jak i skomplikowane zadanie. Wszystko zależy od poczynań i czujności naszych rywali. Zgodnie z powiedzeniem "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta" - często waśnie dwóch wpływowych rodów powodują, że nikt nie zwraca uwagę na innego gracza, który właśnie oblega ostatnią twierdzę potrzebną mu do wygranej. 
     
    System walki jest również bardzo interesujący. Mamy cztery rodzaje jednostek - piechotę, kawalerię, machiny oblężnicze oraz statki. Mechanika starć jest bardzo prosta, przykładowo jeden piechur posiada 1 pkt ataku, kawaleria 2 pkt. Sumujemy siłę wojsk i gracz z wyższym wynikiem wygrywa starcie. Za proste albo może za nudne? Nic bardziej mylnego! Przy każdym starciu wybieramy dowódcę, który poprowadzi walkę. Każdy z rodów Westeros posiada wiele kart bohaterów. Jedni charakteryzują się wysokim czynnikiem ataku, inni zaś posiadają bardzo ciekawe zasady specjalne, takie jak wyrżnięcie wojsk przeciwnika po wygranej walce (ponieważ przegrana powoduje wycofanie się  wojsk) oraz wiele, wiele innych. Nie muszę wam chyba mówić, że każdy lord w świecie Westeros ma swoje ciekawe sposoby na pozbycie się przeciwnika i czasem dobra intryga przynosi o wiele korzystniejsze efekty niż barczysty wojownik z naostrzoną siekierą. 
     

    MISTRZOWIE INTRYGI

     
    Skoro już jesteśmy przy intrygach, to wypadałoby opowiedzieć o samej rozgrywce. Każdy z rodów posiada swoją pulę rozkazów, takich jak marsz, atak, obrona, podatek oraz sabotaż. Na początku gry, następuje faza "świata" czyli losujemy kartę, jaka informuje nas o kluczowych wydarzeniach. Może to być susza obniżająca naszą ilość żywności, może to być  święto uniemożliwiające wydawanie rozkazów ataku, może to być również spotkanie rodów, na którym można brać udział w "licytacji" różnych wpływów. Po wydarzeniach ze świata, następuje faza "rozkazów". Każdy z graczy kładzie na swoich ziemiach  i wojskach żetony rozkazów - i tu znajduje się największa frajda płynąca z rozgrywki. Żetony posiadają dwie strony - emblemat rozkazu i emblemat rodu. Na początku przy wydawaniu rozkazów, żaden z przeciwnych graczy nie widzi tego, co rozkazaliśmy swoim ludziom. Planszowa "Gra o tron" to gra udanej intrygi. Możemy naradzać się z innymi graczami, wchodzić z nimi w układy, zawierać sojusze. Jednak nikt tak naprawdę nie wie, co za misterny plan układa się w głowie naszych znajomych. W naprawdę dobrym gronie sześciu graczy, cała walka o władzę nad Westeros może się ciągnąć około siedem, a nawet dziesięć godzin! I to nie dlatego, że zasady nie są przejrzyste, tylko dlatego, że największą część gry zajmują tajemne układy. Pamiętam te głowy wychylone ciekawie zza firanek w oknach sąsiadów, kiedy wszyscy zrobiliśmy sobie przerwę i gromada ludzi krążyła w środku nocy po moim podwórku i szeptała sobie do ucha perfidne plany, obgadywała tajemne sojusze, tudzież omawiała plany ataku. Dodatkowo to, że zawrzemy z kimś sojusz nie oznacza wcale, że nie możemy go atakować albo podłożyć mu świni bez słowa ostrzeżenia. Tu nastaje  wielka presja wydarzeń, bo nie wiemy czy ten piękny uśmiech od ucha do ucha i błysk w oku naszego sąsiada oznacza to, że nasz sojusz będzie trwać i razem wyrąbiemy drogę do władzy, czy też nasz sąsiad zaatakuje nas przy najbliższej okazji, ponieważ dalej jesteśmy przekonani o mocy przymierza i nie spodziewamy się oblężenia fortecy na granicy z naszymi sprzymierzeńcami. 
     

    NIC NIE JEST IDEALNE

     
    Niestety, gdybym powiedział, że "Gra o Tron" jest produktem bez skazy, to całą tę recenzję moglibyście wepchnąć do szuflady wraz z innymi intrygami związanymi z Żelaznym Tronem. Ta wspaniała planszówka posiada mniej wspaniałą cenę wahającą się w przedziale 160-230 złotych. Jest to naprawdę spora suma, jak na zwykłą planszówkę, w którą nie za często sobie pogramy. Nie mówię, że gra jest nudna, ponieważ wciąga jak cholera. Ciężko jest jednak zorganizować 6 graczy oraz praktycznie całą wolną noc. Rozgrywka na mniej niż maksymalną ilość graczy powoduje pewne komplikacje i nie jest już aż tak zajmująca i ciekawa. Dodatkowo, sama gra posiada od groma żetonów i znaczników, które potrafią się łatwo zgubić. Naturalnym  jest zachowanie=, że podczas rozgrywki gracze będą specjalnie chować swoje żetony w różne miejsca, by w odpowiednim momencie zaskoczyć oponentów zawartością swojego skarbca. Tworzenie coraz to nowych intryg jest tak wciągające, że staje się odruchem bezwarunkowym. Po całej nocy wielkich bitew, intryg i podbojów, nadchodzi czas, aby uprzątnąć grę ze stołu, co zajmuje bardzo dużo czasu, a po wyczerpującej wojaczce nikt praktycznie nie ma na to siły. Również z przykrością muszę przyznać, że ze względu na obfitą zawartość planszówki, nie polecam pożyczania jej nawet zaufanym bliskim, ponieważ na 80% gra wróci do nas z paroma brakującymi elementami. Co prawda, posiada gwarancję, z której możemy skorzystać w razie zniszczenia lub zagubienia pewnych elementów, jednak ile można zgłaszać zgubienie jakiegoś jednego małego elementu?
     
     
    Co do mechaniki gry, jest ona bardzo przystępna, ale pewne rzeczy są źle przemyślane. Niektóre rody są niezbalansowane, a umiejętności ich bohaterów mocno przesadzone. Udało nam się zauważyć, że w rozgrywce 6-osobowej ród Greyjoyów ma mocno pod górkę i jeżeli gracz kierujący tym rodem już na początku gry nie wykona pewnego na pozór nic nie znaczącego ruchu, to niezależnie od swoich starań jest na straconej pozycji albo zostaje natychmiast wyniszczony. Sprawdzaliśmy tę teorię wiele razy i prędzej czy później, gracz Greyjoyów przedłuża swoją agonię, pływając sobie jednym małym czarnym stateczkiem po wodach Westeros. 
     

    PODSUMOWANIE

     
    „Gra o tron” jest naprawdę rewelacyjną grą planszową. Śmiało polecam ten produkt zarówno osobom będącym fanami twórczości George'a R.R Martina, jak i tym którzy ze światem Westeros nie mieli do czynienia. Jak to już wspominałem, gra potrafi wciągnąć, a zasady są proste do zrozumienia. Nie jest to planszówka, po którą możemy sięgnąć za każdym razem kiedy znajomi przyjdą na herbatę, ponieważ - mimo dobrej zabawy -zabiera zbyt wiele czasu jak na takie spontaniczne spotkanie. Idealnym rozwiązaniem jest zaklepanie sobie wolnego czasu i zaproszenie swoich bliskich, tak aby móc spędzić przy niej cały dzień bądź całą noc, przy cudownej oprawie jakiejś muzyki grającej w tle.. Szkoda tylko, że zabawa na mniejszą ilość osób, nie jest aż tak zajmująca.

    Ocena 8/10
     
    Bardzo absorbująca rozgrywka na długie wieczory.
     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw