Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Konwenty • Pyrkon 2015 - relacja • INSIMILION

    Konwenty


    Pyrkon 2015 - relacja

    Fantastyka » Konwenty » Relacje
    Autor: Serenity
    Utworzono: 29.05.2015
    Aktualizacja: 29.05.2015

    Pyrkon to największy polski konwent fantastyczny i w zeszłym roku zgromadził dwadzieścia pięć tysięcy osób. W tym roku frekwencja również dopisała i na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich w dniach 24-26 kwietnia znalazło się przeszło trzydzieści jeden tysięcy fanów fantastyki i nie tylko. Czy był to sukces? Niekoniecznie.

     

    Akredytacja


    Zacznijmy może od pierwszej porażki organizatorów. W tym roku, z niewiadomych przyczyn i wbrew wcześniejszym zapowiedziom Stowarzyszenia Druga Era, dla uczestników było otwarte jedynie północne wejście. Do dyspozycji w trakcie akredytacji „zwykli” Pyrkonowicze mieli dostęp tylko do pięciu kas, pozostałe obsługiwały gości, przedstawicieli mediów, twórców programu oraz osoby, które zakupiły wejściówkę w przedsprzedaży. Taki stan rzeczy doprowadził do bardzo szybkiego powstania kolejek, utrzymujące się przez prawie cały piątek. Ogonki psuły pierwsze wrażenie, nawet mimo szybkiego przemieszczania się.

    Przed nami jeszcze długa droga do akredytacji, choć budynek Targów już widać

    Tak na marginesie, zanim przejdziemy do dalszej części relacji, musimy koniecznie omówić konwentowy pakiet startowy. Osoby, które wykupiły akredytację w przedsprzedaży, przedstawiciele mediów, prelegenci oraz goście otrzymali zestaw składający się z: pełnego informatora (liczącego sobie ponad 100 stron), skrótu programowego, specjalnej pyrkonowej kostki od Q-workshop (tym razem nie tylko k6), komiksu, smyczy (podobno miała być z motywem z kreskówki Pora na Przygodę) i identyfikatora. „Zwykły” uczestnik dostawał tylko trzy z wyżej wymienionych elementów: plakietkę wraz ze zwyczajną smyczką oraz tabelę programową.

    I w tym momencie mam dwie uwagi do organizatorów. Po pierwsze, nie dzielcie konwentowiczów na lepszych i gorszych, zaś jeśli podziały są efektem szukania oszczędności, to może po prostu nikomu nie dawajcie tych pełnych informatorów? Po drugie – zwróćcie  uwagę na dokładne przygotowanie zestawów, bo wiele osób mówiło, że zabrakło im kostki czy komiksu, albo twierdziło, że otrzymali podwojone gadżety – takie niedbalstwo źle świadczy o waszej imprezie.

    Każdy, kto odstał swoje w kolejce po akredytację, musiał jeszcze... zaczekać w ogonku do wejścia. Naprawdę – przepustowość bramek na teren Targów i konwentu była bardzo niska, przez co pierwsze kilkadziesiąt minut Pyrkonu wspominam głównie z perspektywy stania w wężyku.
     

    Atrakcje pozaprogramowe

    Potem nie było lepiej, bo co z tego, że akredytacja otwarta była od godziny dziewiątej, skoro wszelkie punkty programu rozpoczynały się o 14? Do wyboru było kilka możliwości – snucie się bez celu po terenie Targów, rozłożenie obozu w sleeproomie i odespanie tych kilku godzin, które poświęciło się na wcześniejszy przyjazd do Poznania albo ruszenie w miasto, żeby coś zjeść po długiej podróży oraz zakwaterować się w hostelu. My z Turelem wybraliśmy trzecią opcję i na teren konwentu powróciliśmy dopiero po godzinie szesnastej. Jako, że w programie nie było nic interesującego postanowiliśmy spędzić czas na krążeniu po strefie targowej, a ta w tym roku była ogromna.

    Po zeszłorocznych doświadczeniach z ciasnotą w pawilonie 7, strefa wystawców została przeniesiona do budynku 6A, co okazało się świetnym pomysłem, bo więcej miejsca oznaczało większe ilości stanowisk, a jednocześnie pozwalało na lepszą swobodę ruchu, choć i tak w szczytowym momencie konwentu (około 12stej w sobotę) przejścia pomiędzy najbardziej obleganymi stanowiskami potrafiły się zakorkować.

    Możliwość zrobienia sobie zdjęcia na Żaleaznym Tronie Westeros przyciągnęła tłumy konwentowiczów

    Pawilon 6A był najczęściej odwiedzanym przeze mnie i Turela miejscem, bo gdy nie było co robić na konwencie, szło się właśnie tam i oglądało przypinki, zapinki, kubki, poduszki, koszulki, stroje larpowe, książki, gry, gadżety, planszówki... Och, była tam tego cała masa i pewnie połowy nie udało się nam zobaczyć.

    Drugim najczęściej przez nas odwiedzanym miejscem była arena. Kiedy w programie niewiele się działo albo nie udało się nam wejść na prelekcję, to zajmowaliśmy miejsca w pawilonie 7, dookoła areny lub nieco wyżej, i obserwowaliśmy mecze juggera (dla wyjaśnienia dodam, że jest to rodzaj sportu pochodzącego z filmu „Krew bohaterów”), pokazy walki i warsztaty.
     

    Program

    Wiecie już teraz, co można było robić w czasie, kiedy nie udało się znaleźć interesującego punktu programu albo nie było możliwości wejścia do sali (a w tym roku pilnowano, by na prelekcjach i spotkaniach pojawiła się tylko taka liczba osób, jaka zmieści się na miejscach siedzących, wyjątkiem były chyba tylko salki konkursowe), pora zatem napisać kilka słów o samym programie.

    Zacznijmy może od kwestii, że sam w sobie był nierówny – trafiło się sporo perełek programowych, takich, na które koniecznie trzeba było pójść, oraz masa zapychaczy. Świetnie obrazuje to blok naukowy, święcący triumfy w poprzednich edycjach, a w tym roku ograniczonego do jednej tylko sali, zaś punkty były... dość nijakie. Wystarczy wspomnieć chociażby Teorię względności, a film „Interstellar” Nolana z piątkowego wieczoru, prelekcję tworzoną przez pasjonata fizyki, ale bez większego oczytania w temacie, co było niestety odczuwalne. Dodać muszę, że o najnowszej produkcji reżysera Batmanów w trakcie prelekcji prowadzący wspomniał może w dwóch zdaniach i nie odnosił się do kwestii przedstawionych w samym ”Interstellar”. Kolejny punkt z bloku naukowego, na którym okazję mieliśmy być, to „Ręce nad nim czuwają” i inne niesamowite obrazy Rafała Nawrockiego – temat naprawdę był niezły, aczkolwiek zabrakło u prelegenta więcej entuzjazmu (bo ze sposobu prezentacji tematu odczułam w pewnym momencie, że to mocno zawoalowana reklama publikacji autora), zaś samej prelekcji przydałoby się skrócić nieco wstęp.

    Nie mogło nas też zabraknąć w bloku literackim, gdzie miło słuchało się nam panelu prowadzonego przez Karolinę „Nem” Cisowską o tym, Czy fantastyka naukowa musi być naukowa. Trzeba przyznać, że uczestnicy dysputy zostali świetnie dobrani i moderatorka nie musiała zbyt często interweniować, bo dyskusja toczyła się sama. Kolejnym obowiązkowym punktem programu było dla mnie spotkanie z Robertem M. Wegnerem, którego uwielbiam czytać i lubię słuchać. Niesamowitą niespodzianką było to, że autor pojawił się w asyście Czerwonych Szóstek oddziału Górskiej Straży, będącego bohaterem zbiorowym opowiadań z „Północy” oraz powieści „Nieba ze stali”.
    Spotkanie autorskie z Robertem M. Wegnerem

    Obecni byliśmy również w bloku konkursowym, gdzie otarliśmy się o podium w trakcie konkursu Wiedzy o Śródziemiu. O tym punkcie muszę napisać szerzej, bo mam pewne wątpliwości co do pytań, bo po pierwsze – część z nich była sformułowana dość ogólnikowo lub niejednoznacznie; po drugie, poziom zagadek był mocno nierówny, bo część „normalnych” była szalenie trudna, zaś kilka „arcyhardkorowych” w odczuciu uczestników turnieju powinno trafić do kategorii o niższej punktacji. Prowadzący byli też niesamowicie spięci, co też nie polepszało atmosfery konkursu. Drugim punktem w bloku konkursowym był przygotowany przeze mnie i Turela kreatywny konkurs o Warhammerze 40,000, ale to do uczestników należy ocena. Na marginesie dodam tylko, że zabawa była przednia, a frekwencja nas zaskoczyła. Z powodu braku prelegenta nie odbył się konkurs wiedzy o smokach, którego byłam szalenie ciekawa.

    Jak już gdzieś wyżej wspominałam, na część prelekcji nie było możliwości się dostać. Szalenie oblegane okazały się wszelkiego rodzaju atrakcje w bloku gier wideo, zwłaszcza Erotyka w grach wideo; spore trudności sprawiło dostanie się na punkty w bloku literackim, z uwzględnieniem dość nietypowych tematów, takich jak Małe trolle i wielkie bum, czyli Muminki jako opowieść postapokaliptyczna. Oczywiście, wielką furorę zrobiła Erotyka i fantastyka, na którą również nie udało się nam wejść.

    I tu pragnę właśnie przejść do kwestii doboru punktów programu, ponieważ mam pewne wątpliwości co do deklaracji twórców Pyrkonu i tego, co ostatecznie znalazło się w programie. Zdarzyło się w tym roku, że postanowiłam zgłosić prelekcję Seksualność w średniowieczu do bloku naukowego. Została odrzucona, ja zaś otrzymałam informację, że Niestety nie przyjmujemy prelekcji nieadekwatnych dla nieletniej publiczności. Pomyślałam jednak, że warto sprawę wyjaśnić, zwłaszcza, że w poprzednich latach nie było problemu, aby na Pyrkonie znalazł się panel Seks w imię religii czy inne punkty o podobnej tematyce. Koordynator pionu programu Jacek Woda wyjaśnił w bardzo zdawkowej odpowiedzi, że Seksualność nie znalazła swojego miejsca w bloku naukowym ze względu na to, że temat może wywołać kontrowersje, a impreza znacznie się rozwinęła i są teraz na medialnym widelcu. Nie dałam jednak za wygraną, zwłaszcza, że w międzyczasie opublikowano zajawkę programową i znalazłam w niej wzmiankowany punkt Erotyka i fantastyka, o czym nie omieszkałam poinformować pana Jacka . Mail, który otrzymałam w odpowiedzi był jeszcze bardziej zdawkowy i informował, że sprawa zostanie zweryfikowana. I nigdy nie dostałam odpowiedzi jaki był wynik zapowiedzianej akcji.

    Dlaczego o tym piszę? Bo podwójne standardy nie są dobre. Boli mnie fakt, że z jednej strony pisze się do mnie (albo do kogokolwiek innego, bo ofiarą tego typu traktowania mógł być dowolny twórca programu), że punkt nie nadaje się dla nieletniej publiczności, a z drugiej strony do ramówki trafiają dwie prelekcje o podobnej tematyce, a nawet może jeszcze bardziej niedostosowane dla nastoletniego słuchacza. Dodatkowo, niesamowicie zdenerwowała mnie kwestia tego, że ani szef bloku naukowego, ani koordynator programu nie zaproponowali „przyślij nam konspekt, ocenimy czy prelekcja może trafić do szerszej publiczności” albo nie napisali „nie możemy puścić tego w takiej formie, przeredaguj proszę nieco tytuł i opis, żeby nie budziły kontrowersji”. Tak się jednak nie stało. Dlatego apeluję do was, twórcy Pyrkonu i innych konwentów – podwójne standardy są ZŁE, więc jeśli jeden punkt o seksualności nie wszedł, to dlaczego wejść mogły inne pokrewne tematy? Albo dlaczego skoro były już dwie prelekcje o seksie i erotyce, to czemu do programu nie mogła trafić jeszcze trzecia?

    Pyrkon to jedyne miejsce, w którym jednocześnie spotkasz Faramira, Finna i Jake'a z Pory na Przygodę oraz Stormtrooperki 

    I właściwie to wszystko, co mogę powiedzieć o Pyrkonie. Bawiłam się średnio – prelekcje nie zachwyciły, a afera wokół zgłoszonego przeze mnie punktu tym bardziej sprowokowała mnie do krytycznego spoglądania na prelekcje i panele. I tylko ludzie dopisali, choć może nie zawarłam wielu nowych znajomości, to pogłębiłam kilka starych. No i było na czym oko zawiesić, bo cospleyerzy w tym roku byli liczni jak nigdy dotąd. Czy pojadę za rok? Pewnie tak, ale bardziej z poczucia obowiązku. 



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw