Już niedługo po wyjściu Mass Effect Bioware poinformowało opinię publiczną o planach stworzenia sequela. Następne kilka miesięcy oczekiwań przyniosło fanom zagadkowy film, w którym rzekomo Shepard miał zginąć podczas bitwy w kosmosie, a Normandia zostać całkowicie zniszczona. Burzliwe dyskusje i komentarze na temat tych spekulacji przerwali twórcy gry, którzy zapewnili, że nie uśmiercą bohatera, który okrył się tak wielką sławą wśród graczy, a przynajmniej nie na początku Mass Effect 2. Ostatnio przybliżyli również, czego możemy się spodziewać po kontynuacji galaktycznego przeboju.
Głównym bohaterem w Mass Effect 2 będzie nadal Komandor Shepard, który, podobnie jak w części pierwszej, stanie w obronie swojej rasy. Tym razem ma zbadać sprawę znikania całych ludzkich kolonii, a nie tylko zwiększyć rangę swoich „współplemieńców” w oczach innych gatunków. W ocenie właściwie każdej myślącej istoty – zadanie dla samobójcy. Jedynie komandor podejmie próbę udowodnienia, że ta misja jest możliwa do wykonania.
Tym razem drużyna komandora Sheparda (całkowicie nowe postaci) ma wywierać znacznie większy wpływ na rozgrywkę, a decyzje, jakie podejmujesz podczas gry, mogą zmienić właściwie wszystko. Sprzymierzeńcy mają mieć skrajne poglądy, więc pewnie niejednokrotnie miejsce będzie miała sytuacja, gdy starając się rozwiązać jakiś problem, wywołamy kontrowersje we własnej drużynie. Komandor Shepard i tym razem musi zdecydowanie postępować, niekiedy nawet bezwzględnie, aby wykonać zadanie albo zlikwidować problem. Odnośnie tego drugiego – po śmierci Sarena inny obcy stanowi wielkie zagrożenie, nawet dla drużyny z Normandii. Tajemniczy zabójca, chwilami wręcz skrytobójca, wychodząc z cienia, tudzież zeskakując z sufitu, zabija pojedyncze cele, a czasem nawet małe, niczego nie spodziewające się, grupy wrogów. Cień i ciemność są jego sprzymierzeńcami, więc zawsze trzeba mieć kogoś, kto ubezpiecza nasze plecy, bo nigdy nie wiadomo... Postać ta zdaje się być jeszcze bardziej barwna i dystyngowana (na filmie z 10 lipca zabija z ukrycia grupę żołnierzy, ale asariańską kobietę najpierw obejmuje i strzela jakby delikatnie), ale zapewne będzie mniej rozdarta niż turiański zdrajca galaktyki.
Graficznie Mass Effect 2 prezentuje się lepiej, żeby nie powiedzieć jeszcze lepiej, bo przecież pierwsza część nie pozostawiała wiele do życzenia. Więcej cieniowania (czyżby tego efektem było stworzenie tajemniczego zabójcy?), płynności, poprawiona mimika, mechanika poruszania się postaci oraz stworzone kolejne cudowne krajobrazy, które mogą przyprawić o ciarki na plecach, sprawiają, że galaktyka nabiera rumieńców. Zauważymy również więcej interakcji z otoczeniem, ponieważ teraz skrzynki można zniszczyć. Gra wygląda niemal nieskazitelnie i czasem można mieć problemy z odróżnieniem jej od dobrego filmu science-fiction.
Duży nacisk został położony na walkę. Efektem tego jest poprawienie reakcji postaci na obrażenia – tym razem, jeśli ktoś przyjmie strzał na bark, to skręci całą obręcz barkową zgodnie z siłą odrzutu. Również intensywniej prezentują się różne aury lub wyładowania elektrostatyczne po przyjęciu strzałów na pancerz czy też skorzystaniu z biotyki albo zdolności technicznych, nie wspominając o samych wybuchach. Poprawia to całą dynamikę potyczek oraz ich realizm. Dodano również silniejsze bronie, ale żeby nie było za dobrze – mające kończącą się amunicję. Dlatego możemy skorzystać z wielkiej giwery, z której wystrzelone naboje same kierują się na cel. Poprawiony ma być również system dialogowy, który sprawi, że będzie można przerwać konwersację w często nieoczekiwany sposób (np. wypychając kogoś z okna). Ma prezentować się o wiele dynamiczniej.
Jest jeszcze jedna sprawa, o której wspominałem w recenzji Mass Effect – zmarnowany potencjał odkrywania niezbadanego świata. Tym razem ma być bardziej rozbudowany system badania i eksploracji planet, utrudniony również przez potrzebę używania paliwa.
Tak jak w poprzedniej części, tak i w sequelu zakończenie zależy od czynów, jakich się dopuścimy podczas rozgrywki. Podobno Shepard może umrzeć. Czyżby kontrowersyjny filmik, puszczony przez Bioware jako jeden z pierwszych, był jednym z możliwych zakończeń? Tym razem będzie trzeba naprawdę uważać, bo można zginąć tak „na zawsze” i wczytanie gry nic tu nie pomoże.
Wprawdzie jeszcze sporo czasu, zanim pojawi się Mass Effect 2 na sklepowych półkach, ale już można zaryzykować twierdzenia, że będzie to część lepsza i bardziej rozbudowana. Wielu fanów na pewno na to liczy. Cieszy również fakt, że tym razem będzie znacznie mniejszy odstęp wydania gry na różne platformy i nikt nie powinien czuć się pokrzywdzony, tak jak czuli się użytkownicy PC w przypadku pierwszego Efektu Masy.