Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Muzyka • DragonForce: Valley of the Damned • INSIMILION

    Muzyka


    DragonForce: Valley of the Damned

    Fantastyka » Muzyka » Zespoły
    Autor: Amagi
    Utworzono: 20.09.2007
    Aktualizacja: 01.08.2008



    Data wydania: 2003 [Sanctuary Records]

    Skład:

    • ZP Theart – wokal główny
    • Herman Li – gitara elektryczna / wokal wspomagający
    • Sam Totman – gitara elektryczna
    • Vadim Pruzhanov – klawisze
    • Didier Almouzni – perkusja
    • Diccon Harper (gościnnie) – gitara basowa
    • Clive Nolan (gościnnie) – klawisze / wokal wspomagający

    Tracklista:

    • Invocation of the Apocalyptic Evil
    • Valley of the Damned
    • Black Fire
    • Black Winter Night
    • Starfire
    • Disciples of Babylon
    • Revelations
    • Evening Star
    • Heart of a Dragon
    • Where Dragons Rule (bonusowy utwór, tylko w japońskiej wersji)

    Recenzja

    Na DragonForce trafiłem zupełnym przypadkiem. Ot, któregoś dnia szukałem sobie jakiś ciekawych, wartych odsłuchania zespołów. Na pewnej stronie znalazłem odnośnik do DF. Poczytałem i pomyślałem: „brzmi super, koniecznie trzeba sprawdzić.” Sprawdziłem...

    I nie zawiodłem się, chociaż nie wpadłem też w euforię. Może na starcie szczęka mi opadła i długo tak pozostała, później jednak początkowy zachwyt minął i zacząłem patrzeć nieco bardziej krytycznie. Ale po kolei.

    Płytkę otwiera krótkie, trzynastosekundowe preludium, a zaraz za nim rozpoczyna się flagowy utwór: Valley of the Damned. Już na starcie zespół rzuca słuchacza na głęboką wodę i serwuje mu mocny i melodyjny początek. To jednak jeszcze nic, prawdziwa moc zaczyna się w refrenie, a następnie w znakomitej solówce. Cały utwór jest utrzymany w epickim stylu, aż chce się chwycić za miecz i z pieśnią na ustach rzucić się w wir najbliższej walki. Kolejny utwór, Black Fire jest znacznie ostrzejszy od poprzednika, nie ma jednak jego polotu, ale warto zwrócić uwagę na refren i ładne przejście około 3 minuty. Zaraz za nim startuje Black Winter Night. Ten utwór rozpoczyna się bardzo interesującym riffem: znakomicie nastrojona gitara, ładne tempo i chwytliwa melodia świetnie zapowiadają dalszą część utworu. Jest on bardzo szybki, ZP wyrzuca z siebie słowa z prędkością karabinu, tak w zwrotkach, jak i w refrenie. Tak, jak w poprzednich utworach, tu też można usłyszeć bardzo dobre solo na gitarach, w wykonaniu pana Li i Totmana. Następny w kolejce jest mój ulubiony utwór z płyty: Starfire. I tu niespodzianka. Zamiast szalonych riffów i perkusji uderzającej 666 razy na minutę, zespół serwuje nam spokojną, stonowaną balladę. Bardzo miła odskocznia, warto zwrócić uwagę na świetny refren, zwłaszcza jego końcówkę i po raz kolejny (czy to się nie robi nudne?) na solówkę, tym razem stosunkowo krótką, ale i tak znakomitą. Po odpoczynku, kiedy już człowiek przestawił się na spokojniejsze klimaty, jesteśmy po raz kolejny atakowani szybkimi gitarami i perkusją w utworze Disciples of Babylon. Utwór trzyma poziom poprzedników, wciąż szybko i melodyjnie, solo tym razem z ciekawą aranżacją klawiszową. Po nim rozpoczyna się Revelations. Mniej więcej od tego miejsca mój uśmiech i zadowolenie powoli się ulatniały, gdyż na miejsce zachwytu zaczęły pojawiać się… wątpliwości. „Czy to już przypadkiem nie było?” – takie pytanie sobie zadawałem. I faktycznie, utwór w kompozycji, melodyce i solówce niewiele się różni od poprzedników, co jednak nie znaczy, że jest zły. Po prostu, nie ma w nim nic nowego. Dalej, Evening Star. Początek ładny, spokojny, słuchacz już ma nadzieję na kolejną balladę, a tu BACH! Po raz kolejny, szybki utwór. I znów nie mogłem pozbyć się wrażenia, że już to gdzieś słyszałem. Mimo wtórności, warto jednak zwrócić uwagę na ładny refren. Po nim następuje ostatni utwór, Heart of the Dragon. Na pożegnanie z płytką dostajemy kolejny szybki i melodyjny utwór. Znów czuć pewne podobieństwo i schematyczność w graniu, ale nie mogę zaprzeczyć, że jest ma on jednak ciekawszą melodię, ładniejsze zwrotki i refreny oraz solówkę, niż poprzednicy, stanowiąc tym samym dobre zakończenie płyty.

    Czyżbym w opisywaniu swoich wrażeń często powtarzał słowo „solówka”, albo „solo”? Tak, nie jest to przypadek, gdyż podczas słuchania tegoż krążka właśnie solówki w wykonaniu Hermana i Sama najbardziej wpadały mi ucho. Grane z niesamowitą szybkością i techniką, posiadają ogromny ładunek energii i melodii- to właśnie one stanowią kwintesencję każdego utworu. Zawsze z niecierpliwością na nie czekałem, a jak już nadchodziły, to z błogim uśmiechem na ustach zanurzałem się w melodiach wypływających spod palców gitarowego duetu. Poza tym, w wielu utworach słychać czasem gitary wydające nieco dziwne dźwięki, rodem z Pac Mana, czy Mario. Jest to kolejna zasługa panów gitarzystów, którzy jako maniacy gier na konsole starej generacji, (takich jak ZX Spectrum, czy Nintendo) postanowili wplatać w swoje utwory dźwięki z tychże gier. Duży plus za nieczęsto spotykany pomysł!

    Niestety, jak już pisałem, bolączką płyty jest schematyczność. Na początku Dolina Potępionych miażdży, ale później łatwo zauważyć podobieństwo w graniu. Zbyt małe zróżnicowanie sprawia, że słuchacz zaczyna się lekko… nudzić. Jest to niestety poważna wada, rzucająca cień na całość. Przydałoby się też czasem odejście od standardowego układu piosenek, czyli zwrotka-refren-zwrotka-refren-solo-refren. Nie każdemu mogą też przypaść do gustu podniosłe, epickie teksty, jakże jednak charakterystyczne dla gatunku Power Metal.

    Reasumując, pierwszy krążek DragonForce mogę uznać za udany, muzycy odwalili na prawdę kawał dobrej roboty, tworząc utwory niesamowicie szybkie, momentami wręcz agresywne, ale wciąż melodyjne. Dawno nie spotkałem się z zespołem, który potrafi w tak zgrabny sposób połączyć szybkość i melodię, nie tracąc przy tym na technice. Grają oni bezbłędnie, za co również należy im się uznanie. Mimo schematyczności, która na pewno sprawi, że maruderzy będą kręcić nosem, polecam ten krążek każdemu miłośnikowi epickiego power metalu.

    Plusy +
    • solówki
    • melodyjność
    • techniczne dopracowanie
    • wplatanie dźwięków ze starych konsol
    • znakomita ballada
    Minusy -
    • schematyczność utworów
    • tylko standardowy układ piosenek
    Ocena
    7 / 10




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw