Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Ambasadoria • INSIMILION

    Recenzje


    Ambasadoria

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Oceansoul
    Utworzono: 27.12.2013
    Aktualizacja: 27.12.2013


    Okładka Opis
    • Autor:
      China Mieville
    • Tytuł oryginału:
      Embassytown
    • Tłumacz:
      Krystyna Chodorowska
    • Rok wydania:
      2013
    • Wydawnictwo:
      Zysk i S-ka
    • ISBN:
      978-83-7785-169-2

    W kolejnych książkach nurtu science fiction dość często przewijają się te same motywy ― podróże kosmiczne, pierwszy kontakt z obcą rasą, postęp technologiczny, robotyka, socjologia. Zrealizowane lepiej lub gorzej, powierzchownie lub dogłębnie, mniej lub bardziej ambitnie. Ale lingwistyka? Bariery komunikacyjne z mieszkańcami innych planet rozwiązuje zazwyczaj stworzenie odpowiedniego programu tłumaczącego lub transfer wiedzy między mózgami zainteresowanych jednostek, same zaś języki różnią się między sobą w podobnym stopniu, w jakim odbiegają od siebie mowy różnych nacji na naszej planecie. Skoro więc każdy jest w stanie w krótszym bądź dłuższym czasie nauczyć się fińskiego lub swahili, nic nie stoi na przeszkodzie, by zgłębił także język napotkanych kosmitów. Tymczasem China Miéville rozumuje zupełnie inaczej.
     
    To, co dla Ziemian jest tylko językiem, dla Gospodarzy jest Językiem, a ten lingwistyczny konstrukt nie przypomina niczego, z czym ludzkość zetknęła się kiedykolwiek wcześniej. Język, myśl i rzeczywistość są dla nich nierozerwalnie związane, stąd Ariekeni nie potrafią kłamać czy mówić o rzeczach nieistniejących. Nie dokonują rozróżnienia między langue a parole. By rozwijać i wzbogacać swoją mowę, potrzebują namacalnych porównań ― osób, które regularnie coś robią lub którym coś się przydarzyło. A choć ludzie są w stanie rozpoznawać wydawane przez obcych dźwięki i rozumieć ich komunikaty, nie mogą ich w prosty sposób odtworzyć ani syntezować. Stąd potrzeba istnienia Ambasadorów, sztucznie hodowanych dubli o identycznych ciałach i umysłach; obydwa osobniki myślą to samo, a równocześnie wypowiadają inne sylaby, tworzące jedno słowo. Spokojna, wieloletnia egzystencja Gospodarzy i ludzi zamieszkujących Ambasadorię zmienia się jednak w mgnieniu oka, gdy pojawia się EzRa ― pierwszy Ambasador, który nie składa się z klonów.
     
    „Ambasadoria” to rzecz jasna nie tylko powieść o języku, a utwór traktujący o zderzeniu dwóch całkowicie obcych sobie kultur, próbujących w jakiś sposób nawiązać nić porozumienia i koegzystować. Zachodzące tu mechanizmy więcej mają wspólnego z prawdziwymi wydarzeniami znanymi z przeszłości niż z literacką fikcją. Wszechobecna polityka, bunty i zamieszki, a także bardzo czytelne przedstawienie tego, w jaki sposób drobny błąd jest w stanie doprowadzić do zagłady całej nacji sprawiają, że powieść Miéville’a można czytać niczym złożoną metaforę socjologiczną. Nie zabrakło też znanego już z innych pozycji science fiction (by wspomnieć „Mówcę umarłych” Orsona Scotta Carda) dylematu wytyczenia granicy między komunikacją a ingerencją; rolą Ambasadorów nie jest bowiem poznanie i zrozumienie Ariekenów, a jedynie porozumienie się z nimi na tyle, by umożliwić wymianę handlową, co budzi wątpliwości niektórych bohaterów.
     
    Niewielkie zastrzeżenia podczas lektury budzą jedynie nierówne tempo akcji oraz stosunkowo mało odkrywcze zakończenie utworu. Początkowo można także odczuwać dezorientację spowodowaną wrzuceniem czytelnika na głęboką wodę oraz niechronologiczną pierwszoosobową narracją, ale zagubienia stopniowo zanika, gdy wraz z główną bohaterką Avice Benner Cho (jej inicjały nieprzypadkowo składają się na ABC) lepiej poznajemy Język i Gospodarzy. Pisarz poświęcił też sporo miejsca opisom złożonej konstrukcji świata, nie tylko planecie Ariekenów i Ambasadorii, ale również temu, co znajduje się poza nimi, czyli enigmatycznemu Nurtowi. Historia opowiadana jest językiem przystępnym, ani nadmiernie kunsztownym, ani zbyt prostym, by mógł do lektury zniechęcać.
     
    China Miéville nie podąża utartymi szlakami ― on je wytycza, co udowadnia nie po raz pierwszy, by przywołać choćby równie oryginalne „Miasto i miasto”. Jednocześnie to powieść zupełnie inna od swoich poprzedniczek, może nawet najlepsza w dorobku brytyjskiego pisarza. Próbując opisać tę książkę, czytelnik szybko zorientuje się, że język jest jednak szalenie ubogim narzędziem i trudno oddać w prostych słowach bogactwo wizji autora. Może gdybyśmy mówili Językiem Ariekenów, byłoby to łatwiejszym zadaniem?

    Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękujemy wydawnictwu:



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 1 raz.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 12
    Temat: Brzmi jak coś, co chcę prze...
    Dodany: 16.01.2014 o 1:49  

    Brzmi jak coś, co chcę przeczytać :3



    Ten artykuł skomentowano 1 raz.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw