Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Czas Horusa • INSIMILION

    Recenzje » Książki Warhammer 40.000


    Czas Horusa

    Literatura » Recenzje » Recenzje » Książki Warhammer 40.000
    Autor: DarkFenrir
    Utworzono: 25.07.2012
    Aktualizacja: 19.10.2012


    Okładka Opis
    • Autor:
      Dan Abnett
    • Tytuł oryginalny:
      Horus Rising
    • Tłumacz:
      Michał Kubiak
    • Rok wydania:
      2012
    • Wydawca:
      Fabryka Słów
    • ISBN:
      978-83-7574-619-8

    Niezależnie od tego, w jakim kierunku wyewoluuje ludzkość, wojna towarzyszy nam zawsze – gdy zniszczenia dokonanego na ojczystej planecie będzie za mało, przeniesiemy się w kosmos, by w imię szeroko pojętej idei ekspansji udowadniać jednocześnie, że człowiek to istota wyższa. W uniwersum „Warhammera 40.000” ludzkość w taki właśnie sposób poszerza granice swojego panowania – walcząc o pokój do ostatniego naboju.
     
    Wojna towarzyszy nam praktycznie od pierwszych stron powieści – głównych bohaterów (w bardzo ogólnym pojęciu) poznajemy podczas szturmu na twierdzę, w której ukrył się fałszywy Imperator – ktoś na kształt lokalnego watażki. I od tychże pierwszych stron autor nie pozostawia nam złudzeń, że wojenne rzemiosło w uniwersum Warhammera nie przypomina zbytnio tego, co do tej pory serwowali nam autorzy fantastyki. Kosmiczni Marines zasługują na swoje miano – w walce wspomagani są przez dotychczasowe zdobycze techniki, które pozwalają stać im się tak naprawdę pół-bogami w bitwie i przeprowadzać starcia powalające swoim dynamizmem i rozmachem.
     
    Przez całą historię będziemy obracać się w kręgach dowodzenia XVI Legionu, znanego też jako Wilki Luny. I chociaż historia nieustannie obraca się wokół Lokena, podczas lektury widać, że jest on paradoksalnie postacią drugoplanową. Pierwsze skrzypce gra tu nieustannie tytułowy Horus, z woli Imperatora nominowany mianem Mistrza Wojny. Ranga ta wiąże się z nieustannym byciem w centrum uwagi, także w kwestiach militarnych – tylko podczas „Czasu Horusa” będziemy mieć do czynienia z dwoma (a właściwie) trzema kampaniami wojennymi. Chociaż tak naprawdę tylko ta toczona z obcymi zasługuje na swoje miano – walka z lokalnymi fanatykami to krótka potyczka przerwana jednym poważniejszym epizodem, zaś kontakt z odłamem ludzkiej cywilizacji to raczej niefortunny splot zdarzeń niż zalążek faktycznego konfliktu.
     
    Cały „Czas Horusa” nakreślony jest fanatyzmem i ksenofobią. To pierwsze zjawisko odnosi się do osoby Imperatora – władcy, który tak naprawdę w świecie Warhammera został bogiem (chociaż sam surowo zabronił czczenia siebie jako takiego bytu), a wiara w niego jest w żołnierzach tak silna, że ślepo wykonają nawet najbardziej absurdalny rozkaz właśnie w jego imieniu. Ksenofobia nakreśla zaś praktycznie każdy kontakt z obcą rasą – wszystkie istoty nawet w minimalnym stopniu odbiegające od wytycznych są eksterminowane, a ich światy kolonizowane przez ludzi.
     
    „Czas Horusa” zasługuje raczej na miano fantasy niż science fiction. Technologia opiera się na umowności, a sposób jej funkcjonowania jest nierzadko opisywany w bardzo ogólny, niewyjaśniający czegokolwiek sposób. W opowieści co i rusz trafiają się też wątki czysto mistyczne (tajemnicza metamorfoza jednego z Wilków Luny). Transport w kosmosie nie zasługuje na miano zaczerpniętego z fantastyki naukowej – nie ma tu czegoś takiego jak nadprzestrzeń. Istnieje za to tajemnicza, owiana mrokiem Osnowa, która jednocześnie pozwala na bezproblemowe przebywanie kolejnych setek milionów kilometrów, ale sama w sobie stanowi dziwne, niepojęte zagrożenie.
     
    Istotną kwestią w budowaniu fabuły są relacje interpersonalne, jakie autor stworzył między poszczególnymi żołnierzami. Podział na linii szeregowy-dowódca jest widoczny mocno, jednakże Abnett lekko zatarł te granice, pokazując oficerów jako zwykłych ludzi. Podczas lektury widać jednak, że relacje między żołnierzami liniowymi (które praktycznie nie zostały pokazane) w istotny sposób różnią się od tych wytworzonych na poziomie oficerów. Owe kontakty pozwalają budować obraz normalnych żołnierzy, niebędących tylko zaślepionymi marionetkami w rękach Imperatora – nieustannie widzimy zwykłych ludzi, mających pod swoją komendą po prostu większą ilość podwładnych niż zwykły sierżant.
     
    „Czas Horusa” to powieść udana, chociaż denerwować może charakterystyczne dla tego uniwersum mieszanie elementów science fiction z fantasy, a także zatrważająca ilość białych plam w całej historii, która przez to tak naprawdę tylko cudem trzyma się w jednym kawałku. Jednakże umiejętność odpowiedniego dozowania fabuły przez autora pozwala na szybką, ekscytującą lekturę – w „Czasie Horusa” znajdziemy odpowiednią ilość walki, ale też epizody z życia wzięte czy też wewnętrzne spory na szczeblu dowodzenia. Wszystko to zostało zaś okraszone religijnym fanatyzmem i niechęcią do obcych ras. Oba te elementy także dodają fabule pikanterii, ale nie narzucają się, by przejąć stery nad historią Horusa. Recenzowana powieść to tytuł zarówno dla miłośników bezpretensjonalnego wojennego science fiction, ale i dla osób szukających dynamicznej, ciekawej lektury w kosmicznych klimatach.

    Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękujemy:

     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw