Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • fault milestone one • INSIMILION

    Recenzje


    fault milestone one

    Gry wideo » Recenzje » Recenzje
    Autor: Seldon
    Utworzono: 05.07.2015
    Aktualizacja: 05.07.2015

    Visual Novels były i są gatunkiem poza Azją zdecydowanie niszowym, ale ostatnimi czasy coraz więcej z nich pojawia się na popularnych platformach dystrybucji, takich jak Steam czy Humble Store.
    fault” to projekt ALICE IN DISSONANCE, sfinansowany na Kickstarterze, którego drugi rozdział ma mieć premierę w ostatnim kwartale tego roku. 
     
    Przywoływane z powietrza szklane miecze...a w sumie czemu nie ?
    Opowieść osadzona jest w świecie, który można określić jako standardowe, japońskie, eklektyczne fantasy: trochę steampunka, trochę jakiejś pseudonaukowej magii, szklane miecze, mordercze dziewczynki, królowie, wojny i androidy. Sensu w tym raczej niewiele, ale przynajmniej nie jest nudno. Głównymi bohaterkami są nastoletnia następczyni tronu pewnego królestwa i jej niewiele starsza opiekunka-ochroniarz. Już na początku opowieści, potrzebują „bardzo szybko” znaleźć się „gdziekolwiek, byle nie tu!” i w efekcie lądują dużo, dużo dalej niż by sobie tego życzyły, w okolicznościach, które ciężko uznać za sprzyjające. 
    O ile początek opowieści jest z pewnością efektowny, to po wstępnym zawiązaniu fabuły cały ten impet gdzieś ucieka. Autorzy postanowili bardzo szczegółowo przedstawiać napotykane postacie, ich tło i motywacje, nawet jeśli nie wnosi to szczególnie wiele do głównego wątku (jest na to określenie - infodumping). W tym gatunku ogrom tekstu z założenia nie jest problemem, ale miejscami odnosi się wrażenie, że niektóre sceny są niepotrzebnie przegadane i tylko wstrzymują rozwój wypadków.
    Niektórym grafikom poświęcono zauważalnie mniej uwagi i czasu...
    Przewijające się na ekranie towarzystwo jest zasadniczo czarno-białe i realizuje mocno zużyte w japońskich produkcjach koncepty. W wielu tytułach, nastawionych na dużą dynamikę zdarzeń, nie razi to w jakiś szczególny sposób, ale w „fault”, ze względu na miejscami relaksacyjne wręcz tempo, po prostu nie sposób tego nie zauważyć.  
     
    Rozdział pierwszy (czy też Milestone One) oferuje spectrum wydarzeń od typowego akcyjniaka, przez komedię sytuacyjną, aż po bardziej dramatyczno-ponure klimaty. Tych ostatnich jest zdecydowanie najwięcej, co stanowi zasadniczy problem: w VN próba grania na emocjach w pierwszych paru godzinach gry  praktycznie nigdy się nie sprawdza i tu też nie bardzo działa. Na wczesnym etapie opowieści więź z bohaterami jest na tyle znikoma, żeby nie powiedzieć nieistniejąca, że ich, skądinąd dramatyczne, przeżycia nie robią na graczu szczególnego wrażenia, o retrospekcji, wspomnieniach z dzieciństwa i traumach sprzed lat nie wspominając. 
     
    Pod względem dialogów jest poprawnie, ale zupełnie przeciętnie. Nie skrzą się humorem, nie ujmują formą, po prostu... są. Jest to raczej tytuł kierowany do możliwie szerokiego, również ze względu na wiek, odbiorcy (takie zachodnie 12+), stąd zapewne uproszczony język. Jest to VN grzeczne, cenzuralne, nawet przaśnych dowcipów nie ma. Nie ma też rozgałęzień fabularnych, co czyni z „fault” tzw. kinetic novel. Owszem, jest jedno miejsce, gdzie można wybrać jedną z dwóch opcji, ale nie zauważyłem, by niosło to za sobą jakieś konsekwencje. Pełna liniowość nie jest sama w sobie zła, dość powiedzieć, że zero wyborów oferuje bardzo wysoko oceniana seria „When They Cry” studia 07th Expansion.
     
    ...za to inne wyglądają jakby się urwały z wysokobudżetowej produkcji uznanych twórców.
    Od strony wizualnej „fault” prezentuje się naprawdę nieźle, choć palcem można pokazać którym grafikom poświęcono więcej uwagi, a które, często z racji mniejszego znaczenia dla wątku głównego, zostały potraktowane trochę po macoszemu. Kontrast jest dość rażący, ponieważ sporo plansz jest naprawdę bez zarzutu. Muzyka jest raczej przeciętna, ale w poszczególnych scenach komponuje się nie najgorzej z nastrojem opowieści. Ogólnie rzecz biorąc, oprawa w niczym nie zdradza kickstarterowego rodowodu i byłaby całkiem na miejscu w produkcji znanego studia (choć raczej spoza czołówki).
     
    Milestone One zapewnia niecałych 10 godzin zabawy i stanowi swoisty prolog, który urywa się klasycznym cliffhangerem. Miałem wielką ochotę podnieść ocenę za sam fakt, że jest to produkcja dostępna od ręki za stosunkowo rozsądne pieniądze, ale wtedy, obiektywnie rzecz biorąc, na te lepsze by mi brakło skali.
     
    Polskiej wersji nie ma i nie będzie, ale angielska pisana jest stosunkowo przystępnym językiem. 

    Więcej niż jakakolwiek recenzja powie wersja demonstracyjna, dostępna do pobrania m.in. na Steam, z którą polecam się zapoznać, bo miejscami gra jest naprawdę bardzo ładna. 
     
    6/10
    Technicznie wypadło nieźle, ale, choć pomysł i zawiązanie fabuły są interesujące, od połowy zrobiło się przyciężko. Miejmy nadzieję, że drugi rozdział rozkręci imprezę - mimo wszystko, jest ku temu potencjał.  
     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw