Budzisz się po czternastu godzinach snu. Wydajesz się rześki, choć widzisz, że za oknem dzień zaczyna chylić się ku zachodowi. Wstajesz i momentalnie czujesz jak w zmęczonych mięśniach odzywa się cały wczorajszy dzień. Nastawiasz kawę, patrzysz za okno na otaczającą cię głuszę, na drzewa, skały, doliny i kaniony, a dalej na wzgórza, góry i jedyny element, który świadczy, że masz jakikolwiek kontakt z cywilizacją – wieżę Twojej przełożonej, strażniczki imieniem Delilah, która ma czuwać nad Tobą, nowym strażnikiem leśnym amerykańskiego stanu Wyoming. Bierzesz pierwszy łyk aromatycznego naparu, podziwiasz widoki i słyszysz dźwięk krótkofalówki, Twojego jedynego narzędzia kontaktu z drugim człowiekiem. Choć jest już prawie wieczór, zaczynasz pracę.
Dojście na Twój posterunek zajęło Ci dwa dni. Praca, do której się zgłosiłeś, nie jest trudna – masz wypatrywać pożarów, jest bowiem niezwykle suche i gorące lato, więc są spore szanse, że jakiś się zdarzy. Jeśli nie, możesz siedzieć na swojej wieży aż do września, zwiedzając, pisząc i robiąc wszystko, na co masz ochotę. Czemu jednak tu przyjechałeś? I skąd Delilah od samego początku wiedziała, że coś jest z Tobą nie tak? A, tak, ponieważ "nikt o zdrowych zmysłach nie decyduje się na tygodnie samotności bez dobrego powodu". Masz dobry powód – życie jakie znałeś i jakie ceniłeś się skończyło bez żadnych szans na powrót do prostych czasów. Szukałeś miejsca do ucieczki, gdzie nikt nic nie powie, gdzie nikt Cię nie oceni, gdzie nikt nie będzie w stanie zakłócić Twojego z trudem uzyskanego spokoju. Wieża Two Forks jest takim miejscem, a tak przynajmniej Ci się wydawało, ponieważ już podczas pierwszych dni musisz zająć się kilkoma problemami. Ale co to dla Ciebie – w końcu lubisz i świeże powietrze, i okazjonalną wspinaczkę. Zaczynasz nawet lubić Twoją szefową, która momentami wydaje się równie samotna i zagubiona jak Ty. Dobrze się dogadujecie, trudno jej nie lubić, cieszysz się z tego, że możesz z nią porozmawiać choćby o najdrobniejszych pierdołach. Jak dobrą znajomą, jak z przyjaciółką. A jednak coś nie gra...
Symptomy nadchodzących wydarzeń z początku są delikatne, prawie, że niezauważalne, jednak z czasem stają się coraz bardziej poważne, ponieważ i Ty, i Delilah drążycie sprawę, starając się ją wyjaśnić. Już pal licho dwie dziewczyny, które puszczały fajerwerki w lesie w czasie suszy, ale ktoś Ci się włamał na posterunek, innego dnia Twoja szefowa widziała kogoś stojącego w Twoim pokoju, ktoś pociął kable telefoniczne, dzięki którym mogliście wezwać pomoc w razie nieprzewidzianych wypadków. Staracie sobie radzić, wspólnie się zastanawiać co się tutaj, do cholery, dzieje... Kawałki informacje wydają się całkiem nieźle dopasowane, ale masz wątpliwości. Boisz się, że o czymś zapomnieliście, że przeoczyliście coś bardzo ważnego. Czy jednak powienieneś się tym przejmować, skoro już niedługo stąd wyjedziesz i będziesz musiał się zmierzyć z całkowicie własnymi problemami? Jeszcze nie wiesz, jeszcze o tym nie myślałeś, oddając się widokom i pięknu otaczającej Cię głuszy.
Wędrując, czasami milczysz przez długie godziny. Wzrok wyostrzył Ci się na tyle, by widzieć wszystkie niuanse okolicznych krajobrazów. Pełną barw roślinność w postaci dywanów zielonej trawy, żółci i czerwieni letnich kwiatów, płowych połaci wysuszonych chwastów i szarości skał. Wszystko wydaje się być foremne, skrojone do właściwych rozmiarów i zaprojektowane z drobną komiksową nutą, która sprawia wrażenie, że jeśli byś tu wrócił za kilka lat, to okolica wciąż będzie cieszyła wzrok. Podczas swoich wędrówek nie spotkałeś jeszcze ani jednego człowieka, a przynajmniej nie zobaczyłeś go z tak bliska, by rozróżnić rysy twarzy. Jedyną istotą ludzką, którą widzisz, jesteś Ty sam, a właściwie Twoje ciało, gdy eksplorowane miejsca zmuszają Cię do bardziej intensywnej wspinaczki. Nie musisz robić zbyt wiele, znalezione przy jednej okazji liny w zasadzie wyczerpują zakres manualnych czynności, do jakich zmusza Cię praca, jeśli zapomnieć o otwieraniu skrytek innych strażników, gdzie tylko czasami można znaleźć coś rzeczywiście przydatnego.
Głusza ma jednak bardzo wiele do zaoferowania. Nietypowe miejsca, nietypowe znaleziska nieodmiennie sprawiają, że chcesz się z kimś podzielić swoimi myślami, więc wyciągasz krótkofalówkę i rozmawiasz z szefową. Ta jest istną kopalnią wiedzy na temat obszaru, na którym pracujesz, choć sama nie uskutecznia chodzenia po górach, woli mieć nad wszystkim baczenie ze swojej wieży. Bez radia nie wychodzisz ze swojej strażnicy, wiedząc, że zawsze możesz trafić na coś ciekawego, czym będziesz chciał się z nią podzielić. To najszybciej weszło Ci w krew w nowej pracy – nieustanna obsługa krótkofalówki, byleby tylko móc z kimś rozmawiać. Zebrałeś również kilka pamiątek, zapisków i zdjęć, które udokumentują Twój czas spędzone w tym miejscu, obrazując z czym (o ile z czymkolwiek) musiałeś się zmierzyć.
To zdanie nieźle Was opisuje. Przecież dobrze wiesz dlaczego wybrałeś tą pracę – chciałeś być sam, ze swoimi własnymi myślami, próbując pogodzić się z pewnymi rzeczami. Czy rzeczywiście relacja ze Twoją szefową jest dobrą rzeczą w tej sytuacji? Tak samo jak Ty potrzebowała czasu, tak samo jak Ty przeżyła coś strasznego, co mocno się na niej odbiło...
Może właśnie dlatego tak dobrze się Wam rozmawia. Coś się spieprzyło w waszych życiach i uciekliście przed tym, uciekliście wprost w ramiona przyrody, dając się złapać w pułapkę słodkiej samotności, dystansu wobec innych ludzi i zobojętnienia wobec własnych problemów. Na ile starczy Wam ta relacja, która – choć bardzo podnosząca na duchu – jest z powodu okresowości samej pracy skazana na rychły koniec? Ile z niej wyniesiesz, gdy już będziesz musiał wyjeżdżać z Two Forks? A ile wyniesie ona? Poradzicie sobie potem bez codziennego kontaktu, bez tej przymusowej relacji, która między Wami powstała? Czy nauczycie się znowu bliskości z kimś innym?
Widać, że sam nie wiesz. W Waszych rozmowach żartujecie, śmiejecie się, dzielicie się ze sobą opowieściami ze swojego życia. Wspólnie stawiacie czoła kłopotom, zaczynacie sobie ufać, zbliżać się do siebie. Na ile to zwyczajna konieczność, na ile chęć przezwyciężenia samotności, a na ile pragnienie odepchnięcia swoich problemów? Sam musisz zdecydować, przecież Ty wiesz najlepiej co się między Wami narodziło.
Another day taken out of calendar.
Ale tak naprawdę nie o to chodzi, ponieważ niezależnie od tego co się wydarzyło między Wami, niezależnie od historii miejsca, w którym zacząłeś pracować, musisz w końcu wrócić do cywilizacji. Na pewno przeanalizujesz wszystkie okoliczności, na pewno zastanowisz się jak się czułeś, gdy dowiadywałeś się o kolejnych elementach układanki, na pewno dojdziesz do jakiegoś wniosku. Jaki to będzie wniosek? Nawet najstarsi indianie z plemienia Szoszonów tego nie wiedzą, ponieważ trudno określić jak dany człowiek reaguje na tragedię. A możesz mi wierzyć, będziesz musiał się zmierzyć z tragedią. Obyś tylko wyciągnął z niej odpowiednią lekcję.
Evacuation.
Już musisz uciekać. Nie ma sensu Cię zatrzymywać, wszak masz swoje własne obowiązki. Czy ten pobyt, w starożytnej, prawie, że nieskażonej przez cywilizację krainie coś Ci dał? Czy relacja z Delilah coś dla Ciebie znaczyła? Czy Wasze przygody miały jakiś głębszy sens? Musisz sobie odpowiedzieć na wiele pytań, ale jednego możesz być pewny – Firewatch dostarczyło Ci świetnej rozrywki, nawet jeśli była zabarwiona dość ciężkimi emocjami. Było warto. Ciekawe czy będzie okazja jeszcze raz zostać strażnikiem nienaruszalności starożytnych szoszońskich lasów... Oby.
8/10
Firewatch to krótka, choć świetnie zrealizowana i doskonale napisana przygodówka, która idealnie odwzorowuje stan umysłu odizolowanych od cywilizacji osób.