Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Golem i dżin t.1 • INSIMILION

    Recenzje


    Golem i dżin t.1

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Moreni
    Utworzono: 07.02.2014
    Aktualizacja: 07.02.2014


    Okładka Opis
    • Autor:
      Helene Wecker
    • Tytuł oryginalny:
      The Golem and the Jinni
    • Tłumacz:
      Małgorzata Koczańska
    • Rok wydania:
      2013
    • Wydawca:
      Fabryka Słów
    • ISBN
      978-83-7574-961-8

    Powiem wam, moi drodzy czytelnicy, że bardzo trudno jest mi napisać coś konkretnego o części pierwszej „Golema i dżina”. Powód jest prosty – Fabryka Słów znowu zaserwowała czytelnikom tylko pół powieści. Sytuacja i tak jest lepsza, niż w przypadku „Elfów”, bo przynajmniej wiadomo, kiedy spodziewać się zakończenia, ale pisania to nie ułatwia. Książka została podzielona w sposób nieco niefortunny, bo  część pierwsza kończy się w momencie, kiedy akcja dopiero zaczyna się zawiązywać. Niemniej, już na tym etapie widać, że możemy mieć do czynienia z powieścią przynajmniej dobrą, do czego postaram się was przekonać.

    Kiedy Otto Rotfeld zamawiał sobie u podejrzanego żydowskiego maga glinianą żonę, nie przypuszczał, że nawet nie dopłynie z nią do nowego, amerykańskiego domu. Przez splot niefortunnych zdarzeń niezwykła dziewczyna zostaje sama już w kilka godzin po ożywieniu i tak właśnie ląduje w Nowym Jorku. Czy poradzi sobie bez swojego pana w wielkim, obcym mieście?

    Kilka ulic dalej rzemieślnik Abeery dostaje do odnowienia dziwnie grawerowany dzbaneczek na oliwę. Ponieważ wzór jest już zniszczony, postanawia go zeszlifować – i w ten sposób uwalnia dżina. Ten jednak nie ma ochoty spełniać niczyich życzeń, a poza tym ciągle jest uwięziony w ludzkim ciele i pozbawiony większości magicznej mocy. Jedynym sposobem, aby przetrwał w Nowym Jorku jest udawanie ucznia Abeery’ego. Czy dzika natura pustynnego ducha dostosuje się do rutyny miejskiego życia?

    Muszę przyznać, że „Golem i dżin” pozytywnie mnie zaskoczył na wielu poziomach. Pani Wecker zdecydowanie potrafi posługiwać się piórem, używając przy tym języka plastycznego, ale nie przekombinowanego. Cechuje ją wyczucie i szczególnie trafny dobór słów – bez wielopiętrowych metafor czy wymyślnych porównań jest w stanie zbudować sugestywny obraz zimowego Nowego Jorku czy syryjskiej pustyni, przedstawić punkt widzenia nieszczęśliwego dżina i panny z dobrego domu. Przy tym wszystkie te przejścia są płynne i nacechowane indywidualnymi przeżyciami bohaterów. Bardzo przyjemnie się to czyta.

    Jeśli już o tym mowa, to bohaterów też autorka potrafi tworzyć. Najlepiej to widać na przykładzie dwójki tytułowych stworów – pani Wecker chyba specjalnie dobrała je tak, aby stanowiły swoje przeciwieństwa. Tęskniący za wolnością, niezależny i uparty dżin postawiony obok pragnącej stabilizacji, spokoju i pewności jaką daje rutyna golem sprawia wrażenie jeszcze bardziej nieszczęśliwego i zamkniętego w okowach ludzkiego ciała. Jednocześnie bliskość istoty tak odmiennej dostarcza mu materiału do przemyśleń i zastanowienia się nad własną naturą. To samo dotyczy Chawy, golema. Pisarka pokazuje, że obcowanie z ludźmi zmienia oba stworzenia, ale ponieważ ich natury tak bardzo się różnią, podejście do tych zmian również jest inne.

    Autorka nie ograniczyła się jednak do wykreowania trójwymiarowych tytułowych bohaterów. Postacie poboczne również wychodzą jej bardzo charakterystyczne – często wystarczy kilka stron, aby nakreślić historię życia i nadać osobowość komuś, kogo zobaczyliśmy na ulicy. W ten sposób główna opowieść ciągle wzbogacana jest interesującymi epizodami. Zbyt wcześnie jeszcze, aby wyciągać z nich jakieś wnioski, mam jednak przeczucie, że wszystkie zazębią się w dalszej części powieści.

    Pomówiliśmy trochę o bohaterach, ale o jednym jeszcze nie wspominałam – Nowy Jork jest tu równie ważny, jak ludzie, golemy i dżiny. Pani Wecker stworzyła jedną z lepszych kreacji miasta w literaturze fantastycznej, jakie miałam okazję poznać – dodajmy, że jest to miasto dziewiętnastowieczne, z właściwym tej epoce klimatem. Nowy Jork z powieści tętni życiem, pełno w nim dzielnic kolorowych mniejszości i ich zwyczajów, trafiają się wyższe sfery jak i męty społeczne. A wszystko to w oparach pierwszych silników i węglowym smogu, czasem zwiewanych bryzą znad oceanu. Autorka zasypuje czytelników detalami, a wszystko dzięki temu nabiera życia i rozmachu.

    Zazwyczaj w takiej sytuacji na zakończenie recenzji mówię, żeby przezornie poczekać do wydania kolejnego tomu. Mogę powiedzieć i tym razem, w końcu wychodzi w maju. Ale zachęcę was do kupienia „Golema i dżina” już teraz – bo jeśli pierwsza część słabo się sprzeda, to wydawca jeszcze nie wyda drugiej i skąd ja się wtedy dowiem, jako to się skończyło?

    Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękujemy:



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw