Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Kryzys na Nieskończonych Ziemiach • INSIMILION

    Recenzje


    Kryzys na Nieskończonych Ziemiach

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: MK_Aziello
    Utworzono: 19.06.2016
    Aktualizacja: 19.06.2016

    Okładka Opis
    • Tytuł: Kryzys na Nieskończonych Ziemiach
    • Tytuł oryginału: Crisis on Infinite Earths
    • Scenariusz: Marv Wolfman
    • Konsultacja merytoryczna:  Peter Sanderson Młodszy 
    • Szkic: George Pérez
    • Tusz: Dick Giordano, Mike DeCarlo, Jerry Ordway i Karl Kesel
    • Kolory: Anthony Tollin, Tom Ziuko I Carl Cafford
    • Rekonstrukcja kolorów: Tom McCraw
    • Ilustracja na okładce: George Pérez i Alex Ross
    • Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
    • Wstęp: Marv Wolfman
    • Wydawnictwo: Egmont Polska 
    • Rok wydania: 2016 r.

    Egmont od dłuższego czasu rozpieszcza fanów superbohaterskich komiksów – nie dość, że prężnie zabrał się za wydawanie tytułów z Marvel Now! oraz DC New 52, to jeszcze przedstawia polskiemu czytelnikowi klasyczne historie, których wcześniej nie miał okazji poznać. Jedną z nich jest Kryzys na Nieskończonych Ziemiach - opowieść, która zmieniła losy całego uniwersum DC. To świetna okazja, by na wydawaną w latach 85-86 historię spojrzeć świeżym okiem. 

    Superbohaterskie uniwersa najpopularniejszych wydawnictw komiksowych mają to do siebie, że z czasem zaczynają tracić spójność – dziesiątki scenarzystów i rysowników kreują historie, które po jakimś czasie przestają ze sobą współgrać. Dokładnie ta przypadłość dotknęła DC Comics, które postanowiło zaradzić temu problemowi w sposób, mający za zadanie uporządkować i zmodernizować ówczesne multiwersum DC – prezentując czytelnikowi wyżej wspomniany Kryzys, event, który później wszedł do kanonu najważniejszych historii superbohaterskich. 
     
     
    Na scenarzystę głównego trzonu 12 zeszytowej historii wybrano Marva Wolfmana, a za rysunki odpowiadał George Perez. W tym miejscu należy odnotować fakt, który może dla wielu odbiorców stanowić sedno recenzji Kryzysu: do głównego eventu wiodła długa droga, na którą składają się dziesiątki, jeśli nie setki komiksowych zeszytów. Komiksy Wolfmana i Pereza to rdzeń opowieści, który jednak nie tłumaczy tego, co działo się przed nim. Z tego względu czytelnik nie znający zbyt dobrze realiów uniwersum DC może czuć się na początku zagubiony – mówiąc krótko, próg wejścia w opowieść jest naprawdę wysoki. Kryzys to historia przepompowana epickim ogromem, a na fakt ten składa się chociażby liczba bohaterów, którzy biorą w niej udział. Mówiąc najzupełniej szczerze, nie istnieje zbyt duża szansa na to, że polski czytelnik ma szansę znać więcej niż niewielki procent z nich – przejęci przez DC herosi Charlton Comic czy tak zapomniani peleryniarze jak Dove i Hawke będą najpewniej jedynie konfudować odbiorcę, który nie ma szans znać ich z wydanych w Polsce komiksów.
     
    Z drugiej jednak strony komiks nie jest aż tak hermetyczny, jak wydaje się dziś twierdzić spora grupa fanów DC. Część bohaterów zostaje wprowadzona w sposób, który umożliwia ich poznanie – dlatego też czytelnik nie będzie miał problemu ze zrozumieniem tego kim jest główny przeciwnik herosów czy protagonista, który zjednoczył ich w drużynę; najważniejsze informacje na ten temat można bez problemu znaleźć na kartach samego Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach
     
    Sam scenariusz Wolfmana robi bardzo dobre wrażenie nawet po wielu latach od premiery. Nieskomplikowana z pozoru historia wykorzystuje w pełni możliwości, jakie daje ogromne uniwersum DC, a przy okazji nie traci spójności. Główne jej założenia są raczej proste – znikąd pojawia się zagrożenie, które bez większego trudu niszczy całe wszechświaty multiwersum. Na szczęście z pomocą nieświadomym zagrożenia herosom z ziem jeszcze niedotkniętych atakiem przychodzi potężna istota znana jako Monitor, która jednoczy czempionów kilku różnych wszechświatów w drużynę, która wspólnie ma stawić czoło nieznanemu zagrożeniu… 

    Scenariusz Wolfmana wyszedł z próby czasu zwycięsko – to dobra historia, która trzyma się najważniejszych prawideł tworzenia spójnej opowieści. Już na pierwszych stronach napięcie zostaje wywindowane na najwyższy możliwy poziom (czytelnik ma bowiem szansę śledzić los niszczonych przez antymaterię wszechświatów), aby potem nie opaść ani na chwilę. Sposób, w jaki skonstruowany jest „Kryzys…” nie pozwala na to, by się od niego oderwać, mimo wspomnianego wcześniej problemu z wysokim progiem wejścia. Sam fakt, iż na poczatku niejasnym jest kto tak naprawdę atakuje całe multiwersum buduje zagadkę, na którą odpowiedź będzie dla czytelnika długo niejasna, co dodatkowo motywuje do lektury. Jakby tego było mało liczba postaci i światów sprawia, że narracja nie dotyka tylko i włącznie problemu głównego konfliktu – wielowątkowość to jedna z ważniejszych zalet opowieści, którą dla czytelnika przygotował Wolfman. Warto zauważyć również dbałość o szczegóły w kreacji świata przedstawionego: najlepiej przejawia się ona chyba w tym, że autor nie ucieka od próby analizowania możliwych zachowań największych villainów uniwersum, którzy nagle stanęli przed ryzykiem zagłady – obserwowanie działań tak potężnych superzłoczyńców jak Brainiac czy Darkseid w obliczu zbliżającej się apokalipsy z całą pewnością zadowoli wszystkich fanów DC. Wolfman podobnymi motywami udowadnia, że tworzy historię na prawdziwie epicką skalę – to nie jeden z tych konfliktów, w czasie których ważą się losy wszechświata, a mimo to bierze w nim udział garstka znanych superbohaterów. To wnikliwe, miejscami nieco poplątane i narażone na dłużyzny studium rozpadu jednego z największych uniwersów komiksowych, utrzymane w zaskakująco dojrzałym tonie, o którym świadczy chociażby fakt, iż wielu bohaterów przypłaciło Kryzys życiem.

    Nie ma jednak róży bez kolców – dlatego też warto zaznaczyć pewne wady, które niekoniecznie można było uznać za błąd w czasach premiery komiksu, a które dziś mimo wszystko mogą razić współczesnego czytelnika. W tym przypadku mowa o specyficznej manierze, z jaką postacie wygłaszają swoje dialogi. Wszelkie przemyślenia, które dziś trafiłyby do chmurek z myślami czy ramek narracyjnych, zostają wypowiedziane na głos przez postać – tak więc bardzo często zdarza się tak, że dany bohater opowiada o tym co robi, co może wydawać się dzisiejszemu odbiorcy nieco naiwne, podobnie jak fakt, że same dialogi po czasie uległy już pewnej archaizacji.
     
     
    Od strony wizualnej Kryzys… prezentuje się na naprawdę wysokim poziomie, za co odpowiada George Perez. Jego rysunki są niezwykle dokładne i staranne, więc, chociaż stylem odbiegają od tego, co prezentują współczesne komiksy, nadal prezentują się doskonale. Całości dopełniają w tym przypadku świetne kolory położone przez Anthony’ego Tollina, Toma Ziuko i Carla Gafforda, a odnowione przez Toma McCrawa - ponownie warto zaznaczyć, że żywe, jasne barwy to coś, od czego współcześnie wiele komiksów ucieka na rzecz bardziej stonowanych kolorów. Mimo to w tej, a nie innej konwencji, taki dobór kolorów bez wątpienia wyszedł pozycji na dobre. 
     
    Warto również wspomnieć o cechach charakterystycznych dla polskiego wydania, które spełnia wysokie standardy ustawione przez DC Deluxe. Podobnie jak w przypadku poprzednich tomów serii czytelnik otrzymuje do rąk dzieło w twardej, materiałowej i czarnej oprawie, na okładce której wytłoczono nazwę tomu (należy zaznaczyć, że nazwy każdego tomu nieco brakuje na grzbiecie komiksu – w razie, gdyby poszczególne wydania Deluxe stały obok siebie, nie można by było ich od siebie odróżnić). Dopiero na nią założona jest lakierowana, dwustronna obwoluta, którą w tym przypadku upiększa wspaniały art cenionego i powszechnie szanowanego rysownika - Alexa Rossa. W środku, w dodatku do właściwej zawartości, znaleźć można również okładki każdego z zeszytów, drafty scenariusza oraz szkice. W tej beczce miodu znajdziemy jednak łyżeczkę dziegciu, którym w tym przypadku jest tłumaczenie: niektóre dialogi zostały zbytnio uwspółcześnione,  co wywołuje pewien dysonans w odniesieniu do całości. Dziwi również niekonsekwencja w tłumaczeniu przydomków bohaterów - część z nich zachowała oryginalne nazwy (np. Green Lantern czy Spectre), podczas gdy inne zostały spolszczone (jak Czarny Adam czy Zwiastunka).
     
    Pisząc o Kryzysie… nie sposób jest nie odnieść się również do jego wagi oraz zmian, które zapoczątkował. Na jego kartach żywotu dokonało wielu bohaterów (niewielu natomiast permanentnie, ale to już inna rzecz), inni zostali powołani do życia (Alex Luthor czy chociażby Anti-Monitor) a echa eventu rezonują w komiksach DC do dziś. Wystarczy powołać się na kilka tytułów, by ukazać faktyczna wagę “Kryzysu…” dla uniwersum DC. I tak jego bezpośrednią, nie mniej ważną kontynuację można przeczytać pod nazwą “Infinite Crisis”, do jego wydarzeń odwołuje się zeszłoroczne “Convergence”, postać Monitora, jego statek i motyw zbierania drużyny wykorzystuje również "Final Crisis" i “Multiversity”, a motyw walki pomiędzy Anti-Monitorem a Darkseidem wykorzystuje tegoroczna “Justice League”. Mówiąc w dużym skrócie - “Kryzys na nieskończonych ziemiach” rozpoczął nową erę dla wydawnictwa DC i dlatego też ciężko wyobrazić jest sobie jakiegokolwiek fana graficznych powieści superbohaterskich, który mógłby przejść obok niego obojętnie. Po dziś dzień pozostaje on pozycją obowiązkową, chociaż bez wątpienia nie trafi do każdego, a jego umiarkowana hermetyczność może odrzucić czytelników, którzy nie znają uniwersum DC chociażby pobieżnie. 
     
    Ocena: 8/10
     
    Kryzys na Nieskończonych Ziemiach to doskonale wydana, zajmująca historia, którą każdy fan DC musi poznać, a która jednocześnie raczej nie przypadnie do gustu tym, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z komiksowym gigantem.

    Za komiks serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw