Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Miasteczko Nonstead • INSIMILION

    Recenzje


    Miasteczko Nonstead

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: DarkFenrir
    Utworzono: 22.12.2012
    Aktualizacja: 22.12.2012


    Okładka Opis
    • Autor:
      Marcin Mortka
    • Rok wydania:
      2012
    • Wydawca:
      Fabryka Słów
    • ISBN:
      978-83-7574-613-6


    Tytuł najnowszej książki Marcina Mortki od razu przywołuje skojarzenia z "Miasteczkiem Salem" Stephena Kinga. I nie ma tu żadnej pomyłki - sporo wątków autor znany do tej pory głównie z fantasy zaczerpnął ze sztandarowej powieści amerykańskiego mistrza grozy, dodając do niej także kilka elementów wziętych z innych jego książek, chociażby ze "Sklepiku z marzeniami". Jak zaś wypada kolejna wariacja na temat lokalnego przekleństwa?
     
    Początki "Miasteczka Nonstead" to wątek znany bardzo dobrze z pierwszej wspomnianej wyżej powieści. Uznany (co prawda tylko za jedną książkę, ale...) autor przyjeżdża do Nonstead, by odnaleźć spokój po tajemniczym zniknięciu ukochanej. Na miejscu okazuje się, że zapomniana przez Boga mieścina w ostatnich latach stała się miejscem tajemniczych wydarzeń, związanych z legendami pochodzącymi jeszcze z czasów, gdy norwescy koloniści zakładali miasteczko. Ksiądz alkoholik odbierający telefony z piekła? To tylko jedna z wielu "atrakcji", jakie czekają tu na przyjezdnych.
     
    Po lekturze "Miasteczka Nonstead" ciężko wyrazić jednoznaczną opinię na temat najnowszego dzieła Mortki - jest to jego pierwszy poważny kontakt z tym gatunkiem, i z pewnością przy ocenie powinno brać się na to poprawkę. Z drugiej jednak strony, popełnia błąd, na którym "przejechało" się wielu wcześniej tworzących pisarzy. Przez około dwieście pięćdziesiąt stron buduje nieustanne napięcie i poczucie zagrożenia, przeplatane indywidualnymi lękami i miejskimi legendami. Co więcej, "sprawca" zamieszania w miasteczku jest nam znany praktycznie od samego początku, a to za sprawą tajemniczych wpisów na forum internetowym, umieszczonych na końcu każdego z rozdziałów. Wiemy, że obserwuje swoje kolejne ofiary i wyznacza im role w tworzonych przez siebie scenariuszach. Zakończenie jednak wszystko... psuje.
     
    Ostatnie kilkadziesiąt stron sprawia wrażenie, że wydawca stał nad autorem z batem i kazał mu dokończyć powieść w około godzinę. Kilka nowych wątków zostaje otwartych w finale (i nie doczeka się nawet najmniejszego wyjaśnienia), wszystko zaś urywa się dosłownie ze strony na stronę. Wydawałoby się, że zakończenie wcześniejszych wydarzeń w Nonstead powinno przynieść odpowiedzi, nie zaś pytania. Niezupełnie - dosłownie w kilka chwil główny bohater uświadamia sobie, kto jest winowajcą (na podstawie znikomej ilości bardzo ogólnych przesłanek). Dalej widzimy zaś kilka chaotycznych i pozbawionych jakiegokolwiek sensu scen - ot, bezładna bijatyka/strzelanina (niepotrzebne skreślić) w "epicentrum zła".
     
    Niedopowiedzenia biją praktycznie z każdego wątku obecnego w "Miasteczku...". Mortka co chwila wprowadza do fabuły nowy element, mający za zadanie współtworzyć nastrój grozy. Co z tego, skoro prawie żaden z tych wątków nie doczeka się porządnego osadzenia w całej fabule, a nawet wyjaśnienia tego, co naprawdę zaszło? X zginął czy też oszalał? Trudno, zostawmy ten fakt miejscowym, sami zajmijmy się szukaniem psychopaty.
     
    Z drugiej strony, nie da się ukryć, że Mortka pisze w sposób jasny i klarowny. Narracja w jego wykonaniu naprawdę cechuje się przejrzystością, a fabuła opowiadana jest w taki sposób, że nawet przy niezbyt uważnej lekturze wcześniejszych stron trudno pogubić się w biegu wydarzeń. Sprawia to, że "Miasteczko Nonstead" to z pewnością niezłe czytadło, jednak czytelnicy oczekujący dobrego horroru nie powinni nastawiać się na nic oszałamiającego. Owszem, bez trudu można znaleźć gorsze rzeczy, niemniej jednak nie można pozbyć się wrażenia, że autor pogrzebał gdzieś cały potencjał leżący w - trzeba to przyznać - ciekawej wizji wcielonego zła.
     
    Recenzowana pozycja to raczej kiepski tytuł na zapoznanie się z twórczością Marcina Mortki - powieść nie jest najgorsza, ale sporo brakuje jej nawet do absolutnej średniej. Napięcie i groza budowane są tutaj z chaotycznych skrawków, bez żadnego uzasadnienia. Zaś finał, miast "obiecywanej" przez wcześniejsze wydarzenia wielkiej bomby, przynosi tylko rozczarowanie. Naprawdę może być ciężko ze znalezieniem równie marnego, urwanego w najważniejszym momencie zakończenia. Miłośnicy "czytadeł" powinni być zadowoleni, jednak ci szukający naprawdę dobrego horroru niech nie sięgają po "Miasteczko Nonstead".

    Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękujemy:



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw