Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Najdłuższa podróż • INSIMILION

    Recenzje


    Najdłuższa podróż

    Gry wideo » Recenzje » Recenzje
    Autor: Tremirenes
    Utworzono: 18.08.2015
    Aktualizacja: 18.08.2015



    Jest rok 2209. Młoda dziewczyna imieniem April Ryan niedawno przybyła do Newport aby studiować w tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. Jej umysł jest jednak dręczony nie tylko zwyczajnymi uciążliwościami, jak chociażby presją ukończenia swojej pracy przed wystawą decydującą o przyjęciu jej do upragnionej szkoły, a również koszmarami, bardzo realnie wyglądającymi koszmarami... Prawdziwy problem jednak zaczyna się dopiero wtedy, gdy to, co widzi w swoich snach nie chce się  trzymać jedynie sfery Morfeusza, a wychodzi również do świata realnego – wielu ludzi w Małej Wenecji, dzielnicy wielkiej metropolii, w której mieszka, zaczęło doświadczać rzeczy  nie mających racji bytu. Widoczne w kanałach przez ułamek sekundy podwodne miasta, lasy wychodzące z ekranów… Niektórzy negują, że to się wydarzyło, inni szukają racjonalnego wytłumaczenia, jeszcze inni powątpiewają w zdrowie swych umysłów. Młoda dziewczyna na przekór rozsądkowi postanawia jednak dowiedzieć się co tak naprawdę się dzieje. Nie przypuszcza, że tym samym postawi pierwszy krok w Najdłuższej Podróży swojego życia – po jej świecie, rządzonym przez żelazne prawa logiki i nauki i drugim, wyciekającym do niego uniwersum chaosu i magii.


     
    The Longest Journey wśród wielu fanów gier przygodowych jest uznawana za klasyczną pozycję. Napisana w 1999 roku przez norweskie studio Funcom z Ragnarem Tornquistem na czele projektu była kontynuowana w Dreamfall: The Longest Journey i obecnie wychodzącym Dreamfall: Chapters. Bohaterkę poznajemy w trakcie jej snu, który również stanowi prolog do historii i pozwala graczowi po raz pierwszy rzucić okiem na rozgrywkę. W tej kwestii gra niczym nie zaskakuje – to typowy point and click ze wszystkimi elementami charakterystycznymi dla tego gatunku, tj.  przemieszczaniem się po podzielonych na fragmenty lokacjach, interakcjami z przedmiotami i dialogami z tradycyjnym drzewkiem, a wszystko w akompaniamencie nieodłącznych kliknięć myszki.  Jedyną niewielką innowacją jaką ta gra wprowadza do rozgrywki jest możliwość oglądania części przedmiotów z bliska i wchodzenie w interakcję z ich konkretnymi elementami; ot mały dodatek do standardu, który w tego typu grach obserwuje się po dziś dzień. Wszystko to odbywa się w dwu i pół wymiarowym środowisku – rysowane, dwuwymiarowe lokacje osiągają złudzenie głębi przez użycie prostych animacji i zastosowania nakładających się na siebie planów. Samo wykonanie teł jest miłe dla oka i dobrze oddaje stylistykę obu światów: surowe, cyberpunkowe Stark, świat rządzony przez logikę, utrzymane zostało w większości w zimnych barwach, sprawiając, że jego drapacze chmur stanowią mocny kontrast dla cieplejszej, magicznej i ,bądź co bądź, arkadyjskiej Arkadii. Na tychże planszach poruszają się trójwymiarowe modele postaci, które jednak nie zestarzały się najlepiej przez te przeszło 15 lat. Mimo to, gra nie straszy grafiką aż tak bardzo, jak większość produkcji z tamtego okresu, właśnie przez te rysowane plansze.


     
    Przytoczone wcześniej elementy nie są jednak tym, co stanowi o sile gry; elementem, dzięki któremu przetrwała ona tak długo, jest opowiadana przez nią historia. Może i cel podróży, jaką odbywa April, jest dobrze znany z innych gier – ratowanie uniwersum, czy raczej równowagi między światami; jednak droga do niego staje się niezapomniana i niepowtarzalna. Same środowisko w którym toczy się Najdłuższa Podróż nie wydaje się tak statyczne jak w przeciętnej przygodówce. Nie skupia się tylko i wyłącznie na osobie bohaterki i jej misji, a, oprócz swej historii, legend i mitów istotnych w samej opowieści, odsłania nieco warstwę obyczajową. Sprzedawca map wyzywający się na straganie ze swoim sąsiadem-szulerem, drobne rozmowy z przyjaciółmi z uniwersytetu, wspominki Briana Westhousea, krótka scenka z nadawanych na żywo wiadomości oraz inne drobne elementy wystarczyły by nieco ożywić Stark i Arkadię, a także nadać im głębi. Dzięki temu poznawani przez nas NPCe nie wydają się tylko i wyłącznie narzędziami do popychania historii do przodu, a pełnoprawnymi postaciami. Również główna bohaterka im w tym nie ustępuje – możemy się z nią utożsamić powoli poznając jej historię, zarówno wynikającą z toczącej się opowieści, jak i tę sprzed akcji gry, czytając pisany przez nią pamiętnik, czy słuchając rozmów z udziałem panny Ryan. Nie jest ona tekturową makietą służącą jedynie do rozwiązywania zagadek, ma charakter, kwestionuje to, co widzi, a czasem złamie czwartą ścianę, rzucając lżejszym żartem lub komentując tropos. A co z główną osią fabularną? Została wykonana niemal idealnie – dialogi są dobrze napisane, motywacja przeciwników logiczna, a akcja zachowuje swoje powolne, acz przyjemne tempo, czasem pozwalając nawet na jakiś mało istotny wybór. Choć może nie mają one większego wpływu na fabułę, to miło jest zobaczyć cut-scenkę w której bohaterka zostaje w akademiku zamiast pracować po godzinach bądź usłyszeć kilka innych słów od jednej z postaci. Całość jest również okraszona przyzwoitą muzyką. Niestety tylko przyzwoitą, ponieważ, chociaż pasuje do tej opowieści, to zapamiętałem lepiej jedynie dwa utwory z ponad trzydziestu, przy czym jednego w samej grze słyszymy tylko fragment, a drugi jest tylko opcjonalnym wyborem w szafie grającej.
     
    Kilka słów należy się również zagadkom,  najbardziej charakterystycznemu gatunku. W tym wypadku The Longest Journey może się niestety pochwalić jedną z najbardziej absurdalnych zagwozdek w tego typu grach, która chyba również przeszła do swego rodzaju legendy – aby zdobyć klucz do skrzynki z bezpiecznikami leżącą na torowisku metra należy… wykonać wędkę z zacisku, sznura od bielizny i dziurawej, gumowej kaczuszki. Ten kwiatek na szczęście jest samotny, a gra oferuje kilka bardziej logicznych, choć niekoniecznie niezapomnianych, łamigłówek. Mimo to, reszta gry solidnie rekompensuje braki w tej materii i sprawia, że sam wracałem do niej po kilkanaście razy, oddając te 30 godzin swojego życia – bo tyle potrzeba żeby przejść grę słuchając większości dialogów – aby po raz kolejny wziąć udział w tej historii. 
     
    Na zakończenie jeszcze chciałbym dodać, że polonizacja gry jest jedną z najlepszych z jakimi miałem okazję się zetknąć. Wydany przez CD Project produkt ma kilka głosów, które brzmią lepiej niż w oryginale, z genialnym Krzysztofem Gosztyłą i głębokim, mentorskim głosem Corteza na czele. Świetną robotę wykonała również Edyta Olszówka, podkładając April, czy Jarosław Boberek użyczający swoich strun głosowych między innymi Krukowi i Zackowi Lee, choć czasem zdarzył się słabszy głos, zwłaszcza wśród antagonistów. Ekipa tłumacząca postanowiła również puścić oko do polskiego gracza chowając kilka nienachalnych easter eggów dopełniających te kilka nawiązań, które znalazły się w samej grze, i pozostawiła naprawdę niewielką ilość błędów, jak na rozmiar projektu.


     
    Ocena: 10/10
     
    Najdłuższa podróż to świetna gra przygodowa i w zupełności zasłużyła na swą sławę.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw