Okładka | Opis |
|
Rzadko kiedy sięgam po nowości z polskiego rynku fantastyki, wychodząc z założenia, iż spośród rzeszy autorów wydających swoje pozycje, najwyżej jeden na dziesięciu będzie prezentował książką to "coś", co sprawia, iż nie odrzucę jego twórczości po pierwszych kilkudziesięciu stronach. Marcin Jamiołkowski nie jest tym jednym z dziesięciu – to pewne – jednak jego książka "Okup Krwi" jest lekturą na tyle lekką, iż niedoczytanie jej do końca byłoby po prostu niewłaściwe.
Jedną z najważniejszych dla mnie rzeczy w fantastyce jest zdolność autora do kreacji kompletnie unikalnej sceny, która byłaby areną zmagań głównych bohaterów. Może być to świat rzeczywisty z dodanymi elementami fantastyki, całkowicie własne uniwersum stworzone od samych podstaw lub wizje przyszłości czy przeszłości w ramach danego środowiska. Za każdym razem jednak wymagam, by ta scena była należycie przygotowana i atrakcyjna, by umiała przyciągnąć uwagę czytelnika swoją zjawiskowością i potrafiła zatrzymać ją na te kilkaset stron, w których autor wyłoży mu swój pomysł na ciekawą historię. "Okup Krwi" spełnił to wymaganie jedynie połowicznie: otrzymujemy bowiem dosyć ciekawie przeniesioną koncepcję magii i stworzeń nadnaturalnych obecnych w życiu aglomeracji warszawskiej, jednak w żaden sposób nie dostajemy informacji na temat tego, co właściwie w uniwersum Jamiołkowskiego działo się wcześniej. Może winna jest tutaj specyfika książki, która w dużej mierze opiera się na wątkach sensacyjnych, w jakich z reguły nie ma czasu na dogłębne przedstawianie świata, choć może też autor "Okupu Krwi" uznał, iż nie ma co wyjaśniać, ponieważ świat jest znany (wszak to Warszawa lat współczesnych), a sama magia zasadza się na bardzo intuicyjnym pojmowaniu jej natury (które jest całkowicie indywidualne, więc nie ma potrzeby przedstawiać ogólnych zasad nią rządzących). Żeby była jasność, nie przeszkadza to w lekturze, ponieważ książkę czyta się szybko i całkiem przyjemnie, ale powstaje również dosyć niemiłe uczucie niedosytu, gdy autor ogólnikowo przedstawia wizję swojego świata , nie chcąc (?) lub nie potrafiąc bardziej szczegółowo zarysować areny zmagań swojego bohatera – Herberta Kruka.
Protagonista w "Okupie Krwi" jest główną postacią całej fabuły. Nie ma chyba ani jednego momentu, w którym narrator opisuje wydarzenia z innej perspektywy lub choćby na moment skupia się na czymś innym niż osoba Herberta Kruka. Ten podwarszawski krawiec/mag nie jest postacią, jaka mogłaby skraść serce czytelnikowi, więc to naprawdę bardzo dobrze, że "Okup Krwi" jest krótką lekturą. Nie twierdzę, iż protagonista książki Jamiołkowskiego jest bohaterem, którego się nie da lubić lub, z którym nie da się utożsamiać – co więcej – stoję na stanowisku, że Herberk Kruk jest naprawdę sympatycznym osobnikiem, jednak od głównej postaci książki wymagam czegoś więcej niż sympatyczności i okazjonalnie przejawianego dowcipu. Można zgodzić się z tym, iż podwarszawski mag nie za bardzo ma jak pokazać swoje inne strony, jednak biorąc pod uwagę, iż to on stanowi filar narracyjny "Okupu Krwi", powinien reprezentować sobą coś oryginalnego, a nie być jedynie zwykłym facetem, który został wplątany w niezwykłe okoliczności. Oczywiście, taka forma przedstawienia postaci jest bardzo atrakcyjna, ponieważ silnie przemawia do czytelników, ale gdy spojrzy się poza nią, w przypadku Herberta Kruka niewiele zostaje do oglądania.
Jeszcze mniej do zobaczenia jest w przypadku postaci, które otaczają głównego bohatera. Jest ich raptem czwórka, z czego wszystkie są zarysowane bardzo pobieżnie. Czytając "Okup Krwi", zwłaszcza początek, można odnieść wrażenie, iż protagonista to bardzo, ale to bardzo samotny człowiek – spotyka się jedynie z Melanią oraz zna się z Zezelem. Autor nie daje nam jakiegokolwiek znaku, iż Herbert zna kogoś jeszcze, że ma jakichś przyjaciół lub znajomych, wychodzi więc na to, że krawiec/mag Kruk, oprócz okazjonalnego kontaktu z Zezelem, spotyka się tylko z kolejnymi dziewczynami. Na szczęście w trakcie szalonej eskapady jaką w głównej mierze są wydarzenia z "Okupu Krwi" powiększa swoje grono znajomych o sto procent – poznaje kolejne dwie osoby! Obie zostają wplątane w fabułę w tym samym momencie i nic nie wskazuje na to, iż stoi za tym konkretny plan poza potrzebą dania głównemu bohaterowi jakichś towarzyszy. Niemniej, trzeba tutaj oddać honor Marcinowi Jamiołkowskiemu; wprowadzone postacie Wygi i detektyw Anny są zarysowane bardzo dobrze, biorąc oczywiście pod uwagę to jak krótka jest to lektura. Miejmy nadzieję, iż autor rozwinie w drugim tomu przygód Herberta Kruka.
Chyba tylko do jednego elementu "Okupu Krwi" mogę podejść bez bycia marudnym – jest to akcja oraz jej tempo. Zasadniczym powodem, dla którego książkę Marcina Jamiołkowskiego czyta się tak sprawnie i lekko nie jest brak informacji o świecie czy mała liczba słabo rozwiniętych bohaterów, a bardzo dobrze poprowadzona sensacyjna narracja. Praktycznie w całej książce mamy do czynienia z ładnie odwzorowaną presją czasu, co sprawia, iż w ślad za głównym bohaterem również odliczamy godziny do momentu, w którym cały świat Herberta Kruka może się zawalić. Gdy dodamy do tego nieustającą ucieczkę przed wszelakimi przeciwnikami podwarszawskiego maga/krawca, dynamicznie skonstruowane sceny walki występujące w dobrych momentach, to wyjdzie nam solidna porcja akcji, wobec której trudno przejść obojętnie. To zdecydowanie największa zaleta "Okupu Krwi" i choćby z tego powodu warto sięgnąć po książkę Marcina Jamiołkowskiego, jeśli komuś nie przeszkadzają wcześniej poruszone zastrzeżenia.
Język pierwszego tomu serii "Herbert Kruk" nie jest pod żadnym względem skomplikowany i nie występują w nim terminy, które trzeba by było wyjaśniać w trakcie lektury. Sam główny bohater wydaje się dość prostym facetem, niemnożącym sobie problemów wysławianiem się w jakiś szczególnie wysumblimowany sposób, a wydarzenia, w jakie zostaje wplątany również nie dają powodów, by komplikować sobie życie pod tym względem. Bardzo miłym zaskoczeniem jest "bycie na czasie" książki, jeśli chodzi o wesołość narracji – choć tutaj mogę mieć bardzo mylne wrażenie, ponieważ..., cóż, poczucie humoru to wyłącznie kwestia gustu. Niemniej, zdarzyło mi się parę razy uśmiechnąć czy nawet przesyłać dalej dowcipy i zabawne sytuacje opisane w "Okupie Krwi", co jest zdecydowanie dobrym znakiem.
Trudno jest dokonać właściwej oceny tej książki, ponieważ z jednej strony ma widoczne gołym okiem braki, które potrafią zepsuć ogólne wrażenie po lekturze, a z drugiej jest na tyle sprawnie napisana i miejscami zabawna, że bycie surowym wydaje się po prostu niezbyt eleganckie. "Okup Krwi" może być książką, która przypadnie do gustu osobom lubiącym szybkie i raczej proste pozycje, bez nadmiernego zagłębiania się w szczególy oferujące dynamiczną akcję i elementy humorystyczne. Współczesność miejsca i czasu akcji wyraźnie ułatwia orientowanie się w świecie Herberta Kruka i choć nie mogę powiedzieć, iż jestem zadowolony z powierzchowności jej opisu, to cieszy mnie, iż autor próbuje inkorporować historię Polski do swojego uniwersum.
6/10
"Okup Krwi" to dynamiczna opowiastka o młodym magu próbującym odnaleźć się w niełatwych polskich realiach i jest godna polecenia każdemu, kto ceni dynamiczną akcję i humor w pozycjach tego typu.
Za ksiażkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Genius Creations.