Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Opowieści z Niebezpiecznego Kró... • INSIMILION

    Recenzje


    Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Serenity
    Utworzono: 13.12.2015
    Aktualizacja: 13.12.2015

    Okładka Opis
    • Autor:
      J.R.R. Tolkien
    • Tytuł oryginalny:
      Tales from the Perilous Realm
    • Tłumacz:
      Agnieszka Sylwanowicz (wstęp i posłowie), Paulina Braiter (Łazikanty), Cezary Frąc (Gospodarz Giles z Ham, Kowal z Przylesia Wielkiego), Aleksandra Jagiełowicz (Przygody Toma Bombadila), Krzysztof Sokołowski (Liść, dzieło Niggle'a), Joanna Kokot (O baśniach)
    • Rok wydania
      2013
    • Wydawca:
      Amber
    • ISBN:
      978-83-241-4008-4

    Dzieła Tolkiena to nie tylko pisma wchodzące w ścisły skład mitologii Śródziemia, ale również baśnie, zebrane w „Opowieściach z Niebezpiecznego Królestwa”. W tych opowieściach dla najmłodszych widać niebywały kunszt twórcy „Hobbita”.
     
    Zacznijmy może od ogólnego omówienia zbioru, zanim przejdziemy do szczegółowego opisywania konkretnych historii. Muszę przyznać, że książkę pochłonęłam od pierwszego słowa ze wstępu, aż do ostatniej kropki w posłowiu i każdemu polecam tę drogę. Łatwo dzięki temu poznacie genezę utworów ze zbioru i być może dzięki temu spojrzycie na nie z innej strony. Na „Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa” składają się baśnie: „Łazikanty”, „Rudy Dżil i jego pies”, „Kowal z Przylesia Wielkiego” i „Liść, dzieło Niggle’a”; oraz zbiór wierszy pod wspólnym tytułem „Przygody Toma Bombadila”, zaś całość zamyka wykład „O baśniach”.

    Esej jest w tej książce chyba najważniejszy – przede wszystkim, Tolkien definiuje w nim baśń, rozważa jej cele i jednoznacznie ogłasza wszem i wobec: baśnie nie są TYLKO dla najmłodszych. Ba, dodaje wręcz, że tego typu utwory, rozgrywające się w Czarodziejskiej Krainie powinny być częściej adresowane do dorosłych, aniżeli do dzieci (sam autor przyznał, że będąc dzieckiem nie ciągnęło go ku temu rodzajowi opowieści). Z tego, co pisze Tolkien, wnioskować można również, że nie mówi tylko o samych baśniach, ale pod tym pojęciem opisuje również fantastykę. Warto też zwrócić uwagę na stawiane przez autora tezy, z którymi, mimo upływu niemal półwiecza od powstania eseju, jako czytelnik nadal się zgadzam.

    Pierwszą z baśni w zbiorze jest „Łazikanty” – historia o prawdziwym psie, który został zamieniony w zabawkę przez rozzłoszczonego czarodzieja. Aby odzyskać swoją prawdziwą postać i wrócić do właścicielki musi przebyć  długą podróż i zobaczyć wiele rzeczy. To opowieść zdecydowanie przeznaczona dla najmłodszych, dorosły czytelnik może uznać ją za mocno infantylną. Aby łatwiej przedstawić topos homo viator autor nadał zwierzęciu ludzkie właściwości. W „Łazikantym” nie mogło również zabraknąć odniesienia do mitologii Śródziemia, bo wieloryb Uin w pewnym momencie podróży z Łazikiem pokazuje mu brzeg Krainy Elfów, czyli coś, co można byłoby utożsamić z Valinorem i Nieśmiertelnymi Krainami.

    Drugi w kolejności jest „Gospodarz Giles z Ham”, którego część czytelników może kojarzyć również jako „Rudego Dżila i jego psa”. Przede wszystkim stanowi ona również zabawę formą – Tolkien tworząc ją, zabawił się w historyzowanie całości i nadanie jej pozoru kroniki średniowiecznej, źródła prawdy. Baśń opowiada o gospodarzu imieniem Giles z wioski Ham, który w wyniku przypadku (albo interwencji swojego psa) zostaje bohaterem. Historyjka jest urocza, zabawna i gdy byłam dzieckiem mnie oczarowała. Tym razem również uwiodła mnie, zwłaszcza kreacją postaci – niemalże podręcznikowym przykładem archetypu monarchy o chciwym sercu i wieśniakiem, który dzięki sprytowi oraz odwadze zdobywa nie tylko bogactwo, ale i tytuły. Jest to również jedyna opowieść ze zbioru bez bezpośredniego odniesienia do Śródziemia, jednakże historia jest na tyle uniwersalna, że jestem w stanie przyjąć, iż ze zmienionymi nieco realiami i nazwami robiłaby furorę w hobbickiej norce.

    „Kowal z Przylesia Wielkiego” to kolejna baśń, tym razem bardzo poważna. Głównym jej sensem jest kwestia marzeń i tego, po co tak naprawdę fantazjujemy. I, choć Kowal z opowieści rzeczywiście podróżuje do Krainy Czarów, całość stanowi rodzaj alegorii – pokazuje ludzi, którzy nie wyrzekają się marzeń (ani się ich nie wstydzą, nieważne w jakim wieku), jednocześnie przeciwstawiając ich tak zwanym „realistom” (uosobionym przez starego Nokesa). Jednocześnie utwór mocno jest połączony z wątkami Śródziemia – Kowal w trakcie podróży trafia do Krainy Czarów, łudząco z opisów podobnej do Valinoru, zaś w pewnym momencie spotyka jasnowłosą królową elfów, która skojarzyła mi się z Galadrielą.

    Z wieńczącym zbiór „Liściem, dziełem Niggle’a” mam pewien problem. Z jednej strony jest baśnią w tolkienowskiej definicji, jednakże z drugiej strony blisko mu do religijnej przypowiastki dla dzieci. To słodko-gorzka opowieść o przemijaniu, o byciu zapamiętanym, o dziele życia. Wydaje mi się, że sporo tu wątków autobiograficznych, zaś samo drzewo, które z taką namiętnością chciał namalować Niggle można byłoby spokojnie odnieść do monumentalności uniwersum kreowanego przez Tolkiena.

    Na koniec poświęcę kilka słów wierszom zatytułowanym „Przygody Toma Bombadila”. Cóż, nigdy nie byłam wielką fanką poezji (to, że kocham sonety Szekspira i kilka innych utworów, nie sprawia, że po lirykę sięgam chętnie i zaczytuję się w niej), jednakże nawet taki liryczny barbarzyńca jak ja jest w stanie docenić urok zawartych w „Przygodach” utworów. Część z nich bardzo mocno wiąże się ze Śródziemiem, część nawiązuje lekko, jednak wszystkie łączy motyw fantastyczno-baśniowy. Powiem szczerze – zakochałam się chociażby w „Narzeczonej cienia”, „Skarbie” czy „Ostatnim statku” ze względu na ich mocno nostalgiczny i romantyczny charakter; „Perry Winkle”, „Przygody Toma Bombadila”, „Tom Bombadil płynie w świat” i „Kamienny Troll” rozbawiły mnie setnie. Reszta też stanowi przykład bardzo pięknej poezji, różnorodnej zarówno pod względem formy, jak i treści, więc pewnie znajdziecie w tym coś dla siebie.

    Warto sięgnąć po „Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa”. Świetnie sprawdzą się jako lektura dla młodego czytelnika, ale równie dobrze odnajdzie się tam również starszy odbiorca. I pamiętajcie – koniecznie wybierzcie wydanie z ilustracjami Alana Lee – świetnie wypadają zwłaszcza przy czytaniu poezji Tolkiena zaprezentowanej w tym tytule.

    8/10

    Świetne opowieści przeznaczone dla czytelników w każdym wieku.
     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw