Okładka | Opis |
|
Jest coś takiego w tej serii, co przyciąga, nie pozwala się od niej oderwać. Zaraz po przeczytaniu "Nocnego Patrolu" zechciałam sięgnąć po następną część (na moje nieszczęście akurat w tym czasie nie można jej było dostać w księgarniach, a to z powodu wyczerpania nakładu). Skończywszy "Dzienny Patrol", tak szybko, jak było można, zaopatrzyłam się w "Patrol Zmroku", przewróciwszy jego ostatnią stronę – powędrowałam po "Ostatni Patrol". Szczęśliwie ominęło mnie odwiedzanie księgarni za księgarnią, a w końcu zamawianie książki w jednej z nich i tydzień czekania, jak to było w przypadku trzeciego tomu – tę część znalazłam na półkach pierwszej, do której weszłam. Tytuł mówi sam za siebie – to dzieło zamyka czterotomowy cykl Siergieja Łukjanienki. Zżerała mnie ciekawość - jakież to zakończenie wymyślił ten psychiatra, miłośnik fantastyki? Czy nie zawiedzie moich oczekiwań? Chciałam jak najszybciej poznać finał tej historii, toteż natychmiast przeniosłam się w rok 2005, prosto do Edynburga...
...gdzie Wiktor, młody Rosjanin, zabrał swoją dziewczynę do rzekomo mających straszyć Podziemi Szkocji o jakże przerażającej scenerii, przepełnionych przebranymi za wampiry aktorami. Ginie tam w nie do końca wyjaśniony sposób. Ludziom stan zwłok nic nie mówi, lecz każdy Inny, zbadawszy kształt ran i zauważywszy bezkrwistość ciała, zorientuje się, że mordercą był wampir. Niby tym problemem powinien się zająć Nocny Patrol Edynburga, zaś Rosjanom nic do tego, lecz zamordowany chłopak jest synem rosyjskiego biznesmena, nieinicjowalnego Innego, który w przeszłości przysłużył się zarówno Światłu, jak i Ciemności - także z tego powodu moskiewskie patrole tak bardzo interesuje ta sprawa.
Głównym bohaterem po raz kolejny jest (to już tradycja... Czy tylko mnie znudził ten Jasny patrolowy?!) Anton Gorodecki, obecnie Wyższy Mag. To właśnie dzięki tej randze (a może... przez nią?) wybierze się na wycieczkę do Szkocji - nie brakuje mu Siły, za to zdolności pozostawiają wiele do życzenia. Aby je rozwinąć, Borys Ignatjewicz, szef Antona, wysyła go tam celem zbadania owej zagadkowej sprawy. Jaki wampir był na tyle bezczelny, żeby zaatakować człowieka w miejscu publicznym? Tego właśnie trzeba się dowiedzieć. A to dopiero początek...
Patrząc na to, co działo się później, trzeba przyznać, że Gorodecki miał pełne prawo czynić zwierzchnictwu takie wyrzuty. Już wkrótce okazuje się, że z pozoru błahe wydarzenie, które przecież nietrudno zatuszować, w rzeczywistości wcale nie jest takie bzdurne, a zlecane misje okażą się nie tyle trudne, co niemal samobójcze... Wojaże nie ograniczą się do Edynburga – trzeba będzie odwiedzać jeszcze Uzbekistan (naprawdę piękne miejsce, tylko pozazdrościć takiej podróży...), z krótkimi jedynie "chwilami wytchnienia" w Moskwie.
Ostatnią stronę książki przeczytałam tego samego dnia, co pierwszą, tak mocno mnie wciągnęła. Jest się czym zachwycać – Łukjanienko znów w mistrzowski sposób wprowadza czytelnika w stworzony przez siebie świat (już czwarty raz chylę czoła przed jego niezwykłą fantazją... Chociaż w "Ostatnim Patrolu" jest coś, a raczej ktoś, kogo nie on wykreował – nie będę zdradzać, kto to jest), ponownie daje możliwość ujrzenia go oczyma własnej wyobraźni. Autor posługuje się tym stylem pisania, który najbardziej lubię – lekkim, przystępnym i przyjemnym w czytaniu, bez nadmiaru "ozdobników". Dzięki temu po prostu nie można się zanudzić przy czytaniu, a wyobraźnia pracuje, wszystkie wydarzenia przeżywa się razem z bohaterami. Całości dopełniają liczne barwne postacie, takie jak na przykład Zawulon, wspomniany w recenzji "Nocnego Patrolu" nietypowy czarny charakter, lub Rustam – niezwykły, pradawny mag o nietuzinkowej osobowości. Wielka szkoda, że występuje w książce tylko raz.
Ostrzegam – wszystko to razem wzięte tworzy dzieło, którego czytanie grozi utratą ładnych kilku godzin z życia.
Powodów do zachwytów jest sporo, lecz są też powody do narzekań - "Ostatni Patrol" nie jest świetnym utworem. Zakończenie nie spełniło moich oczekiwań. Przede wszystkim po przeczytaniu pozostaje pewien niedosyt i pytanie – co tak właściwie stało się później? Jeśli chodzi o akcję – nie jest nudna, lecz do doskonałości sporo jej brakuje. Czwarty tom pod tym względem przegrywa z poprzednimi, na tle których wypada sporo słabiej.
Pracę Łukjanienki nad "Patrolami" można porównać do schodzenia po schodach – pisząc "Nocny" i "Dzienny Patrol", autor był na pierwszym stopniu, z "Patrolem Zmroku" zszedł na drugi, zaś tworząc "Ostatni Patrol", najwyraźniej przysiadł na następnym, o jeden niższym. Trzeba przyznać, że wraz z kolejnymi tomami poziom dzieł się obniżał, lecz trzeci stopień to nadal na tyle wysoko, żeby polecić tę książkę.