Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Pierwsza wojna z Formidami- Tom I... • INSIMILION

    Recenzje


    Pierwsza wojna z Formidami- Tom II. Pożoga

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Bacha85
    Utworzono: 26.08.2015
    Aktualizacja: 26.08.2015

    Okładka Opis
    • Autorzy:
      Orson scott Card, Aaron Johnston
    • Tytuł oryginalny
      Earth afire
    • Tłumacz
      Agnieszka Sylwanowicz
    • Rok wydania
      2014
    • Wydawca:
      Prószyński i S-ka
    • ISBN:
      978-83-7961-049-5

    Po jakże miłych wrażeniach, jakie wywarła na mnie poprzednia część „Pierwszej wojny z Formidami” opisująca spotkanie ludzkości z obcym, inteligentnym gatunkiem, przypominającym przerośnięte mrówki, przyszła pora na zapoznanie się z tomem drugim. Statek Formidów jest już coraz bliżej Ziemi, a zagrożenie staje się coraz bardziej realne. W tej powieści poznamy, jakie były skutki spotkania z kosmitami i jak potraktowali oni błękitną planetę.
     
    Po dotarciu Victora na Lunę, świat dowiedział się, że zbliża się do niego ogromne niebezpieczeństwo, jednak jego reakcja była zupełnie inna od tej, jakiej spodziewał się posłaniec. Niedowierzanie zastąpiło strach, a gdy statek obcych stał się faktem, ludzkość zamiast się zbroić i szykować do wojny, postanowiła z otwartymi ramionami przywitać najeźdźców. Rzeczywistość dość szybko kazała ludziom zweryfikować ich postępowanie, jednak nie byli oni zupełnie do tego przygotowani.
     
    W tym tomie akcja zawęziła się do dwóch wątków, wydarzeń na Lunie oraz tego, co działo się w tym czasie na Ziemi. Na księżycu spotykaliśmy Imalę, rewidentkę księgową, która pojawiła się już w poprzednim tomie,my, dzięki wytężonej pracy i wybitnemu talentowi odkryła nieprawidłowości w korporacji Juke, w nagrodę została zdegradowana i odesłana na zupełnie nieodpowiednie dla jej kwalifikacji stanowisko. To właśnie tam poznała Victora i jako pierwsza przesłała w sieć dane o tym, co wydarzyło się pasie Kuipera. Jednak by świat zareagował na to, co się wydarzyło, potrzeba była interwencja samego Ukko, właściciela korporacji Juke Limited.
     
    Na Ziemię fabuła ściąga nas do Chin, gdzie poznajemy ośmioletniego Bingwena, inteligentnego chłopca z małej, biednej wioski. On, jako jeden z nielicznych, potraktował wrzucony przez Imalę w sieć film poważnie i w miarę swoich możliwości zaczął się szykować na najgorsze. Również na Ziemi ponownie spotykamy Mazera Rakhama, pracującego nad testami nowoczesnej broni, ostatniego wynalazku korporacji Juke. Rozkaz przełożonych dość szybko przenosi go do Chin, gdzie poznaje świdrosanie - sprzęt wynaleziony przez Chińczyków, pozwalający ryć w ziemi niczym kret.
     
    Kilka rozdziałów zabiera nas z powrotem do dalekiego kosmosu, gdzie mamy okazję zobaczyć, co stało się z kobietami z El Cavadora, którym przewodzić zaczęła Rena, matka Victora. Jest to wątek zdecydowanie poboczny, tracący na znaczeniu w świetle wydarzeń na Ziemi i Lunie.
     
    W „Pożodze” spotykamy większość postaci znanych nam z pierwszego tomu oraz kilkoro nowych bohaterów. Przede wszystkim, mamy dobrą okazję lepiej poznać samego Mazera Rakhama, Maorysa, wychowanego w Wielkiej Brytanii, który zatracił swoją tożsamość: zmyślnego żołnierza, potrafiącego błyskawicznie wyciągać wnioski ze zmieniających się sytuacji, taktycznego geniusza. Dość ciekawie zapowiada się postać Bingwena i spodziewam się, że on odegra jeszcze dość ważną rolę w trwającej wojnie, zwłaszcza, że okoliczności mocno splotły jego losy z samym Mazerem.
     
    Akcja drugiego tomu „Pierwszej Wojny z Formidami” naszpikowana jest scenami batalistycznymi, których przedsmak znaleźć można było w części pierwszej. W walkach z kosmicznym najeźdźcą swoją rolę odegrał Policyjny Oddział Polowy pod dowództwem Wita O'Toole'a. W tej części dowiemy się jak obcy gatunek próbuję zmienić Ziemię na swoje potrzeby oraz w jaki sposób ludzkość stara się temu przeciwdziałać. Mnogość scen batalistycznych, zarówno tych naziemnych, jak i kosmicznych nie przytłacza, ani nie dominuje całej powieści. Znajdziemy w niej również sporo planowania kolejnych strategii oraz silne rozgrywki między Lemem, a jego ojcem. Wątek Reny i kobiet z El Cavadora pozwala na chwilę oderwać się od dramatycznych wydarzeń i podoba mi się, że nie został on porzucony.
     
    Językowo powieść niczym się nie wyróżnia, trzyma podobny poziom co poprzedni tom. Płynna narracja, plastyczne opisy oraz wartkie dialogi sprawiają, że lektura upływa przyjemnie i bez większych przestojów. Nie znajdziemy tu zbyt wielu neologizmów, poza tymi  jakie wprowadzić mają czytelnika w kulisy stworzonego świata, dzięki czemu książka nie męczy i nie zmusza czytelnika do analizowania i zapamiętywania wprowadzanych pojęć.
     
    Powieść czyta się bardzo dobrze, szybkie tempo akcji nie pozwala się nudzić, a kolejne wydarzenia, wciąż sprawiają dość świeże wrażenie. Uważam, że jest to dobra kontynuacja „W przededniu” i, podobnie jak poprzedniczka, warta jest przeczytania. Polecam ją fanom „Gry Endera”, jak również miłośnikom klasycznego science fiction. Z niecierpliwością wypatruję zakończenia cyklu.

    Za ksiażkę serdecznie dziękuję portalowi Lubimy czytać.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw