Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Sandman Tom III. Kraina snów • INSIMILION

    Recenzje


    Sandman Tom III. Kraina snów

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Nev
    Utworzono: 19.02.2016
    Aktualizacja: 19.02.2016

    Okładka Opis
    • Autor:
      Neil Gaiman
    • Rok wydania:
      2009
    • Wydawca:
      EGMONT
    • ISBN:
    • 978-83-237-2560-2
    • Rysownicy:
    •  Kelley Jones, Charles Vess, Colleen Doran, Malcolm Jones III 
    • Tłumaczenie:
    • Paulina Braiter

    Kraina Snów Neila Gaimana to trzeci tom świetnej serii komiksów wydawanych w Polsce przez Egmont. Angielski autor zasłynął swoją opowieścią o Panie Snów, Sandmanie i zyskał dzięki niej ogromne grono fanów na całym świecie. Oczywiście, Morfeusz nie byłby tak popularny, gdyby nie świetna kreska i doskonale przebiegająca współpraca między Neilem Gaimanem, a zespołem artystów odpowiedzialnych za rysunki. Niemniej, Kraina Snów, podobnie zresztą jak poprzednie tomy, jest świetną lekturą, choć na tyle krótką, by odbiorca odczuł prawdziwy niedosyt po zakończeniu czytania. 
     
    Trzeci tom opowieści o przygodach Sandmana otwiera opowiadanie Kaliope. Jak można się  domyślić, dotyczy ono greckiej muzy, najwyższej w hierarchii, nazywanej również "Pięknolicą". Sytuacja, w jakiej ją zastajemy, może wydawać się zwyczajnie obrzydliwa – jest niewolnicą, która na rozkaz nie tylko musi dawać swemu panu boskie natchnienie, pozwalające przekraczać granice własnej kreatywności, ale również służyć jako obiekt zaspokajania jego cielesnych żądz. Znajduje się w tym godnym współczucia stanie od wielu lat, błaga swych ciemiężycieli o wyzwolenie, obserwując jednocześnie jak dzięki jej mocom wybijają się ponad innych twórców swej epoki. Jak zawsze, Gaiman, nie chce prowadzić prostej narracji z perspektywy swojego głównego bohatera – woli raczej oddawać się przedstawianiu go za pomocą historii śmiertelników, w które wmieszały się lub zostały wmieszane nadnaturalne byty. W Kaliope ma się do czynienia z podobnymi okolicznościami, w jakich czytelnik poznał Sandmana i choć opowieść przebiega innymi torami, poruszając inne obszary ludzkiej niegodziwości, to ostateczny wynik gry prowadzonej z nieśmiertelnymi pozostaje równie straszny, co w pierwszym opowiadaniu Gaimana. 
     
    Sen Tysiąca Kotów  to dzieło niesamowite z wielu względów. Już pomijając fakt, że koty to ulubione zwierzęta autora, od razu rzuca się w oczy niesamowita perspektywa, z jakiej prowadzona jest narracja opowieści. Głównymi bohaterami są koty, a ich specyficzne formy komunikowania się, zwroty i tytuły, wydawają się być naprawdę bliskie temu, jak ludzkość je powszechnie postrzega. Młody kociak, nieodmiennie uważany za zwierzątko niewyobrażalnie słodkie i milutkie, wymyka się z domów swoich opiekunów, by podążyć za swoim starszym "bratem" na spotkanie wyjątkowej kocicy. Koncepcja, jaka zostaje objaśniona wszystkim uczestnikom wiecu (notabene, odbywającym się na cmentarzu niczym zebranie sekty) wydaje się być kompletną fantasmagorią, wymysłem umysłu zatrutego stratą swoich młodych, jednak na pewnym poziomie – poziomie urodzonego drapieżnika – przenika do umysłów wszystkich zebranych. I choć kotek wraca do domu i słodko sobie śpi, to jednak słowa jego właścicieli stają się niesamowicie dwuznaczne, biorąc pod uwagę to, co zostało im powiedziane na cmentarzu. Gdzie tutaj znajdziemy Sandmana? Pojawia się on w opowieści kocicy, krótko i znamiennie, dając wyraz temu, że jest panem nie tylko ludzkich snów i że nie tylko ludzkie sny mają zdolność do odmiany rzeczywistości. Strach pomyśleć co by się stało,  gdyby spełnił się Sen Tysiąca gaimanowskich Kotów.
     
    Kolejnym opowiadaniem z Krainy Snów jest Sen Nocy Letniej, historia, która przedstawia kulisy wystawienia jednego z najbardziej rozpoznawalnych utworów Williama Shakespeara. Poznajemy w nim trupę aktorów podróżujących przez sielskie, angielskie błonia na umówione spotkanie z Sandmanem, który – jak się okazuje – zamówił u brytyjskiego dramaturga sztukę o wspomnianym tytule. Jej premiera jednak nie przebiegnie w teatrze, a na wzgórzu Sussex przed publicznością równie niesamowitą, co patron Snu Nocy Letniej. Choć sama sztuka jest wystawiana przez śmiertelników, to niespodziewani goście również dokładają się do wyniesienia jej na całkiem nowy poziom – nie tylko za sprawą zastąpienia ludzkich aktorów, ale również i komentarzem na temat  natury świata w XVI wieku oraz jego mieszkańców. O ile opinie elfiego orszaku i dyskusje Oberona z Sandmana są ciekawe, to same perypetie aktorów wystawiających przedstawienie prezentują się raczej mało interesująco. Sprawia to, że Sen Nocy Letniej nie trzyma tak wysokiego poziomu jak dwa poprzednie opowiadania. 
     
    Ostatnią opowieścią Krainy Snów jest Fasada. Opowiada ona o życiu Uranii Blackwell, kobiety, która z powodu pewnego wydarzenia musiała odciąć się od całego świata. Przez przypadek, na rozkaz przełożonych, przyjęła „dar” Ra, a on zniszczył jej całe życie. W Fasadzie Neil Gaiman pokazuje to jak mocno człowiek potrafi się wycofać, jak lęk przed wyjściem na słońce, do ludzi potrafi zataczać koło i sam siebie napędzać, jak choćby najlichsze relacje łączące człowieka z rzeczywistością stają się obsesją, linią ratunkową dla tych, którzy nie mają dość odwagi wyjść światu naprzeciw. Urania ma doskonałą wymówkę – jej życie to piekło, ale czytelnik może z łatwością przenieść jej zachowania na swoją własną rzeczywistość. W tym opowiadaniu nie pojawia się Sandman, jednak mamy do czynienia z jego starszą siostrą, którą poznaliśmy w poprzednich tomach. I tym razem spotkanie z nią jest niesłychanie ciekawe, a jej kreacja poziomem dorównuje Morfeuszowi. 
     
    Zgodnie z przedmową Steve'a Ericksona, Neil Gaiman balansuje na granicy snu i jawy, widząc zarówno racjonalny świat pełen kątów prostych i geometrycznych krzywych, jak i rozchybotane uniwersum snu złożone z rozedrganych paroksyzmów wzajemnie przenikających się rzeczywistości. Łączy ten przyziemny aspekt ludzkiego świata z fantastycznymi pomysłami, w ramach których oferuje czytelnikowi niesamowitą podróż po tej granicy, o jakiej mówi Steve Erickson – najlepsze jest jednak to, że ludzie, z którymi tworzy Sandmana również potrafią się po niej poruszać, oferując czytelnikowi niesamowite zobrazowanie opowiadanych historii. Każda z nich jest świetnie narysowana i jeszcze lepiej wypełniona żywymi barwami; dużą zasługą bardzo pozytywnego odbioru Sandmana jest znakomite wydanie, które nie tylko doskonale się prezentuje na półce, ale równie dobrze się spisuje podczas lektury. 
     
    Kraina Snów jest interludium, gdzie czytelnik nie uświadczy zbyt wiele postaci Morfeusza i choć jest to czynnik, który wpłynął na ocenę, to nie można powiedzieć, by odbiór książki mocno na tym stracił. Wciąż ma się do czynienia z przepięknie ilustrowanymi historiami, wciąż oniryzm scen i koncepcji zdumiewa i pobudza wyobraźnię do pracy na najwyższych obrotach, wciąż język Gaimana uprzyjemnia estetyczne wrażenia z obcowania z trzecim tomem Sandmana. Jest to kawał dobrej lektury i przeszkadzać w niej może jedynie jej długość.
     
    8/10
     
    Kraina Snów to miejsce, do którego każdy fan Sandmana powinien trafić – i to na jak najdłużej. 
     
    Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu EGMONT.



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw