Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Sezon burz • INSIMILION

    Recenzje


    Sezon burz

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Serenity
    Utworzono: 06.04.2015
    Aktualizacja: 06.04.2015

    Okładka Opis
    • Autor:
      Andrzej Sapkowski
    • Rok wydania: 
      2013
    • Wydawca:
      SuperNOWA
    • ISBN:
      978-83-7578-059-8


    Saga o wiedźminie Geralcie z Rivii autorstwa Andrzeja Sapkowskiego to już klasyk polskiej fantasy i jedna z legend mojego dzieciństwa. By nie zniszczyć jej obrazu (bo wiadomo jak to jest w konfrontacji legenda vs rzeczywistość) nie planowałam powrotu do przygód Białego Wilka i ponownej lektury. A jednak sięgnęłam po „Sezon burz” i nie wiem, co mnie do tego podkusiło.

    Akcja toczy się przed wydarzeniami z opowiadania „Wiedźmin”. Geralt jest na szlaku, wykonuje zadanie zlecone przez wójta z Ansegis, a potem przybywa do miasta Kerack. I tam dochodzi do serii niefortunnych zdarzeń: najpierw bohater trafia do więzienia za przestępstwa podatkowe, później okazuje się, że jego miecze zostały ukradzione, a na koniec wpada w ręce czarodziejki Koral, która jak się okazało stała za jego uwięzieniem. A potem jest tylko gorzej. 

    Przede wszystkim mam wrażenie, że Andrzej Sapkowski nie bardzo wiedział co w tej książce chce osiągnąć – całość wygląda jak trzy osobne opowiadania, które połączył w powieść za pomocą różnego rodzaju wypełniaczy i wodolejstwa. I jako trzy osobne historie by się sprawdziło, natomiast w zaprezentowanej formie „Sezon burz” zaczyna gdzieś tracić sens. Cały początek zdaje się być rozwinięciem jednego zdania z „Miecza przeznaczenia” (wiedźmin odczytujący imiona czarodziejów poległych na wzgórzu soddeńskim). Zaś reszta akcji bazuje na wątpliwej fabularnie kwestii kradzieży mieczy Geralta.

    Wiecie co jednak przeszkadza mi najbardziej? To, że Biały Wilk całkowicie został pozbawiony charakteru. Nie wiem czy może moja pamięć jest zawodna, czy we właściwej sadze wiedźmin jest gościem o silnej osobowości i skrystalizowanych poglądach. Natomiast Geralt z „Sezonu burz” w zupełności tej postaci nie przypomina – autor obdarł go z jego sarkastycznego poczucia humoru, pozostawiając jedynie męczące dylematy moralne wątpliwej jakości. I nie, nie tłumaczy Sapkowskiego fakt, że „Sezon” jest prequelem, bo nie jest wcale tak odległy w czasie, by dokonać takiej zmiany w charakterze postaci (z resztą, jeśli zmiana miałaby zajść, to raczej w drugą stronę od sarkastycznego do zmęczonego życiem gościa). Nie tylko Geraltowi czegoś brakuje, bo i Lytta Neyd (kochanka wiedźmina w tym tomie przygód), i Sorel Degerlund (pomniejszy szwarccharakter), i Jaskier są kompletnie bezbarwni i wyprani z charakteru. Jedyną postacią, która jako tako zapadła mi w pamięć, był pojawiający się w jednym z epizodów krasnolud, Addario Bach, choć miałam wrażenie, że jest wypadkową Yarpena i Zoltana.

    Wielki problem miałam również z tym, że cały „Sezon burz” wydaje mi się tylko i wyłącznie tworem powstałym na kanwie popularności gier studia CDProject. Odniosłam przykre wrażenie, że niewiele pomysłów należy do Sapkowskiego, bo pewne wątki wyglądają na skopiowane niemal żywcem z growych Wiedźminów. Czy to umiejscowienie akcji jednej z części powieści w dorzeczu Pontaru (jakby rzek w Królestwach Północy było mało) tak jak w Wiedźminie 2; spotykamy również ocalonego przez Geralta wilkołaka (wszelkie podobieństwa do Vincenta Meisa z pierwszej gry są zapewne przypadkowe), zakończenie wątku w Kerack i kwestia ochrony króla Belohuna od razu skojarzyła mi się z wątkiem ochrony Foltesta, zaś Brehen zwany Kotem z Iello wcale nie miał być odpowiedzią na Leta z Gulety.

    Dodatkowo cały „Sezon burz” naszpikowany był elementami, które wielce mnie denerwowały. A to jakieś brednie na temat kucia mieczy („Muszę mieć miecz dopasowany do ręki. Kuty i wykonany na zamówienie. To trwa kilka miesięcy, a bywa że rok.”) czy wprowadzanie do sagi nowego znaku wiedźmińskiego (Somne nie ma szans na pojawienie się gdziekolwiek indziej). Dodatkowo kilkukrotnie w trakcie lektury natknęłam się na paskudną manierę Sapkowskiego, polegającą na powtórzeniu tej samej frazy, najbardziej irytującej przy walce z Sorelem Degerlundem. A wiecie, co już najbardziej mnie zirytowało? Interludia z tą biedną Nimue i dziwaczny epilog.

    I nie to, że tylko narzekam, bo jest kilka elementów, które mogę pochwalić, jak chociażby wizja Koral nawiązująca do bitwy pod Sodden bardzo ładnie wpleciona w narrację, czy chociażby kwestia zaznaczenia czasu akcji powieści poprzez umiejscowienie w jednym z dialogów informacji o tym, że Foltest wyznaczył nagrodę za strzygi odczarowanie. Ale pozytywnych elementów książki było zdecydowanie mniej niż tych negatywnych, dlatego szczerze odradzam wam lekturę „Sezonu burz”. 



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 1 raz.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 31
    Temat: Bardzo dobra recenzja. Sezo...
    Dodany: 06.04.2015 o 21:47  

    Bardzo dobra recenzja. Sezon Burz to jedyna książka Sapkowskiego z którą męczyłem się kilka dni bo jest po prostu nudna. Postacie zachowują się zupełnie inaczej niż wcześniej, humor jest słaby, a zakończenie to kpina. Nie sądziłem, że AS może napisać tak słabe opowiadanie.



    Ten artykuł skomentowano 1 raz.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw