Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Spryciarz z Londynu • INSIMILION

    Recenzje


    Spryciarz z Londynu

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Nev
    Utworzono: 23.03.2016
    Aktualizacja: 23.03.2016



    Okładka Opis
    • Autor:
      Terry Pratchett
    • Tytuł oryginalny:
      Dodger
    • Tłumacz:
      Maciej Szymański
    • Rok wydania:
      17 kwietnia 2013
    • Wydawca:
      Rebis
    • ISBN:
      9788375109801



    Spryciarz z Londynu Terry'ego Pratchetta to nietypowa książka. Nie tylko z racji tego, iż napisał ją wielki mistrz inteligentnego humoru słynący w głównej mierze ze Świata Dysku, ale również faktu, iż stanowi studium bardzo ciekawego okresu w dziejach tytułowego miasta. Brytyjski autor zawarł w nim, poza przewrotnym komizmem z jakiego był znany, wiele interesujących informacji na temat Londynu z przełomu XIX i XX wieku, które dotyczą w znakomitej większości tych części społeczeństwa, o jakich niezwykło się zbyt często wspominać. 
     
    Choć jest to dość typowe dla Terry'ego Pratchetta by swoich bohaterów czynić oryginalnymi przypadkami zupełnie stereotypowych grup i umieszczać ich w uniwersach oczekujących wobec nich jedynie tego, co zwykłe i znajome, to trzeba stwierdzić, że w Spryciarzu z Londynu ten zabieg wciąż bawi i czyni lekturę niezwykle przyjemną. Tytułowy spryciarz jest młodzieńcem trudniącym się może nie szlachetnym, ale z pewnością dobrze popłacającym (gdy jest się dobrym ) zawodem zbieracza. Wymaga on niebagatelnych umiejętności, niemałego sprytu i szybkiego refleksu, jak również pewnego obycia – właśnie takiego bohatera otrzymujemy, choć oczywiście w nieco nietypowych dla niego okolicznościach. W dużym skrócie, tak mniej więcej wygląda fabularny zamysł stojący za Spryciarzem z Londynu i bardzo gładko wpisuje się w znane konwencje, gdzie bohater umotywowany tym czy innym powodem odbywa podróż, która prowadzi go do upragnionego celu. Konstrukcja ta jest powszechna, każdy czytelnik z łatwościąodnajdzie się  w dynamice wydarzeń zmierzających ku kulminacji i zakończeniu. Znacznie bardziej istotnym niż struktura fabuły jest postać głównego bohatera.
     
    Spryciarz (ponieważ to określenie najlepiej do niego pasuje) to zbieracz. Za tym dość eufemistycznym i dającym wyobraźni duże pole do popisu określeniem, kryje się paskudny zawód, który polega na przemierzaniu kanałów i wyszukiwaniu w nich skarbów. Owe skarby to zazwyczaj monety o różnych nominałach, czasami drobne błyskotki, rzadziej droga biżuteria i inne kosztowności. Jak można się domyślać, praca ta to zajęcie niezbyt chlubne – człowiek wraca po nim do domu raczej  nieświeży, za towarzystwo ma zazwyczaj jedynie szczury, a porządni obywatele patrzą na niego jak na potencjalnego kryminalistę, na dodatek uwalanego stolcem. Niemniej, Spryciarz jest przypadkiem szczególnym; choć przejawia zapach typowy dla swojej profesji, to doskonale umie sobie poradzić z trudami życia na powierzchni, czego dowodzi praktycznie przez całą długość książki. Jego wrodzony spryt oraz wyuczona uliczna twardość pozwalają mu w miarę godnie żyć i nawet od czasu do czasu dokonywać gestów szczodrości w stosunku gorzej usytuowanych na drabinie społecznej. Żeby nie było wątpliwości, Spryciarz to prawdziwy gość: wie kiedy użyć pochlebstwa, ale umie też nieźle komuś przyfasolić, jeśli ten na to zasługuje. Choć nie potrafi wyartykułować zasad swojej moralności, to nie można stwierdzić, by nie odebrał w tej dziedzinie nauk. Tym zajął się jego przyjaciel, mentor oraz wspólnik – Salomon.
     
    Miał on niemały wpływ na żywot Spryciarza. Wykorzenił w nim większość nawyków postępowania niezgodnie z obowiązującym prawem, zadbał by chłopak regularnie zmywał z siebie pozostałości po pracy, nauczył go nawet czytać. No i przede wszystkim, stanowił dlań oparcie i zapewnił bezpieczny kąt, do którego można było wracać po przygodach na i pod ulicami brudnego i niebezpiecznego Londynu. Drugim nauczycielem i pewnego rodzaju mentorem dla Spryciarza było samo miasto. Jako środowisko Londyn wyrobił w głównym bohaterze mnóstwo nawyków, które pozwoliły mu najpierw przetrwać, a potem dojść do w miarę stabilnej sytuacji życiowej. Czytelnicy poznają Spryciarza w momencie, gdy znajduje się na szczycie slumsowej hierarchii, a wkracza w wielki świat, do kręgów, w których obracają się dziennikarze, politycy, dyplomaci, a nawet księżne i królowe. Sprawia to, iż można na bieżąco śledzić przemiany zachowań bohatera, jego przemyślenia na ten temat, teorie dotyczące motywów nieznanych mu typów ludzi oraz fascynującą bezpośredniość jaka się wytwarza w relacjach między nimi, a Spryciarzem. Terry Pratchett, jak zwykle zresztą, wykonał kawał solidnej roboty, konstruując postać, które zwyczajnie nie da się nie lubić. 
     
    Wracając jednak do samego Londynu, o którym już zostało powiedziane, iż można się pokusić, że jest drugim wielki nauczycielem głównego bohatera – trzeba również stwierdzić jego wierne historycznym zapisom przedstawienie. Autor zaznajomił się (mniej lub bardziej – znając twórczość Pratchetta, można strzelać, że bardziej) z sytuacją, w jakiej był Londyn na przełomie wieków. Choć część wydarzeń, postaci czy nawet samego Londynu jest wygodnie przeniesiona na potrzeby fabuły do czasów Spryciarza, to wcale to nie gryzie, zwłaszcza, że tak naprawdę niewielu czytelników posiada na tyle dużą wiedzę o Wielkiej Brytanii by zdawać sobie sprawę który polityk nie powinien się znaleźć w fabule lub jakie są inne chronologiczne nieścisłości. Ważnym w przedstawieniu Londynu nie jest to, iż zapełniają go postacie historyczne (wystarczy tu wymienić choćby Charlesa Dickensa, Roberta Peela czy Benjamina Disraelego), a to, że większość akcji dzieje się w najbardziej obrzydliwych warunkach jakie można sobie wyobrazić do życia. Autor humorystycznie i z przymrużeniem oka pisze o zachowaniach zwyczajnie okrutnych, o wszechobecnej biedzie, nieustannym głodzie, chorobach, pijaństwie, obyczajach jakie trudno sobie wyobrazić w dzisiejszych czasach. Czytając Spryciarza z Londynu czytelnik może nie odczuć ciężaru ówczesnej rzeczywistości, jej ogromnych dysproporcji majątkowych i idących za nimi konsekwencji dla życia tych, którzy mieli mniej szczęścia przy urodzeniu się, ale autor wyraźnie daje znać, iż warunki jakie opisał naprawdę kiedyś panowały w Londynie i wszyscy uważali je za coś kompletnie normalnego. Wymusza to na czytelniku spojrzenia na obecne czasy z nieco innej perspektywy, gdzie nie zawsze wszystko jest tak złe jak nam się wydaje. Niemniej, warto powrócić do weselszych rzeczy, czyli do języka jakim został napisany Spryciarz z Londynu.
     
    Terry Pratchett, chyba niezależnie od gatunku, w jakim zdecydował się tworzyć, umiał przemycić w nim za pośrednictem gry słów i komicznych sytuacji specyficzny rodzaj humoru. Ten poprzetykany gęstymi splotami absurdu i nacechowany przewrotną ironią samego życia dowcip jest naczelną cechą jego książek. Świadczy to nie tylko o wielkim dystansie do rzeczywistości, ale również o. niebagatelnym zmyśle obserwacji, jaki cechuje pisarzy, którzy w wyjątkowy sposób potrafią zaistnieć w umysłach i sercach swoich czytelników. W Spryciarzu z Londynu znajdziemy wiele rzeczy, które można kochać w Pratchettcie: błyskotliwe dialogi, komizm sytuacyjny, sprowadzone do absurdu i obrócone w żart stereotypowe zachowania lub postawy, całe postacie stworzone niemal tylko po to, by wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. Takiego warsztatu się nie zapomina, taki warsztat można poznać po pierwszych dwóch czy trzech zdaniach dowolnej lektury po jaką się sięgnie z repertuaru autora. 
     
    Niezwykle łatwo jest podsumować pracę autora, który już zmarł. Bardzo prosto jest wtedy popaść w zachwyt nad jego piórem czy w inny sposób idealizować jego twórczość; aby więc nie popełnić grzechu nieobiektywności wobec Spryciarza z Londynu i Terry'ego Pratchetta, trzeba stwierdzić, że opowieści o zbieraczu są nasączone tym, co w brytyjskim pisarzu czytelnicy kochają, ale nie jest tego zbyt dużo. Momentami, na szczęście, tylko momentami można odnieść wrażenie, że autor zmierzał do błyskotliwej puenty, która mu się wymknęła. Powstaje w wielu miejscach niedosyt tego właśnie rodzaju – "byłem bliski śmiechu, ale czegoś zabrakło". To jedyna rzecz, do jakiej można t mieć większe zastrzeżenia, ponieważ i tłumaczenie Macieja Szymańskiego, i wydanie przez Rebis stoją na wysokim poziomie. 
     
    8/10
     
    Spryciarz z Londynu to krótka i z pozoru lekka opowieść o zawrotnej karierze pewnego młodego lońdyńczyka, który w imię sprawiedliwości i swoich płomiennych uczuć gotów jest zawędrowa choćby i na salony Królowej Wiktorii, by dopiąć swego celu!



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw