Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Takeshi. Cień Śmierci • INSIMILION

    Recenzje


    Takeshi. Cień Śmierci

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Tae
    Utworzono: 12.04.2015
    Aktualizacja: 12.04.2015

    Okładka Opis
    • Autor:
      Maja Lidia Kossakowska
    • Data wydania: 
      11 kwietnia 2014
    • Wydawca:
      Fabryka Słów
    • ISBN:
      9788375747270

    Kiedy tylko usłyszałam, że Maja Lidia Kossakowska wydała nową książkę, od razu wiedziałam, że będzie to priorytetowy tytuł na mojej liście "do przeczytania". Zgodnie z postanowieniem,  jak najszybciej sięgnęłam po książkę- przeczytanie jej nie zajęło mi wiele czasu, a teraz chętnie podzielę się wrażeniami.
     
    Na początku powieści czytelnik poznaje Takeshiego - z pozoru niczym niewyróżniającego się wędrownego artystę, którego dorobek życia mieści się na jednym wózku. Szybko jednak okazuje się, że wcale nie jest taki zwyczajny - to były adept Zakonu Czarnej Wody, wspólnoty zrzeszającej najlepszych, najbardziej nieustraszonych wojowników. Takeshi jednak chce zapomnieć o dawnych czasach, dlatego próbuje wieść proste życie artysty-włóczęgi. W trakcie swojej wędrówki zatrzymuje się w małej wsi, licząc na dobry zarobek - i w tym momencie przeszłość zaczyna go prześladować. Zaczyna się niewinnie, od postoju we wspomnianej wiosce i wykonywania kilku małych zleceń, a kończy na rozdrapywaniu osobistych ran i porachunkach z miejscowymi gangsterami i szaleńcami. 
     
    Zaczynając lekturę, przenosimy się do alternatywnego świata - trafiamy do miejsca, w którym z jednej strony czytelnik spotyka się z zaawansowanymi technologiami, takimi jak biomaszyny, gdzie popularna jest  także broń palna, z drugiej natomiast - panuje feudalizm, szacunkiem cieszy się sztuka władania mieczem, a ludzie ubierają się jak w średniowieczu czy też niewiele późniejszych epokach. Wszystko to okraszone zostało kulturą Dalekiego Wschodu - bohaterowie wyznają dawne , japońskie bóstwa, wierzą też w karmę.  Jest to bardzo niecodzienne połączenie, ale muszę przyznać, że wyjątkowo dopracowane - autorka dopilnowała, by wszystkie zastosowane przez nią nawiązania były zgodne z faktycznymi, udokumentowanymi zwyczajami i wierzeniami Dalekiego Wschodu.  Pisarzom często zdarza się bazować na mitologiach i legendach, co niejednokrotnie odbiera ich twórczości sporo uroku, gdyż za bardzo polegają na gotowym gruncie - Kossakowskiej udało się tego uniknąć, tworząc przy tym interesującą historię. Jest to tym bardziej godne podziwu, że autorka w pewnym momencie wyjaśnia pochodzenie tego alternatywnego uniwersum, a rozdział, w którym czytelnik je poznaje, sprawia, że można poczuć do niej tym większy szacunek. 
     
    Kossakowska wykazała się pomysłowością nie tylko w kreacji świata - równie warci uwagi są bohaterowie. Mowa tutaj zarówno o samymTakeshim, groźnym wojowniku, który zdecydował się spalić za sobą mosty, jak i psychopatycznej Mariko, będącej motorem akcji.Dodatkowym atutem, jeśli chodzi o charakterystykę bohaterów, jest postać Fumiko, jednocześnie szanującej ponad życie zasady swojej wspólnoty, jak i łamiącej je w imię wyższych celów adeptce Zakonu Uśpionej Wierzby. Ponadto autorka pisze jak zwykle lekkim, żywym językiem, dzięki któremu utwór czyta się szybko. Kossakowska zgrabnie przeplata mniej i bardziej dynamiczne elementy akcji -napędza fabułę, by za chwilę wstrzymać rozwój wydarzeń, poświęcając czas przeszłości bohaterów, wprowadzić trochę osobistych wątków, dzięki którym możemy bliżej poznać poszczególne postacie - a to jest coś, co należy cenić w lekturze. Kiedy lepiej znamy bohatera, łatwiej go polubić, identyfikować się z nim i wczuć w wydarzenia z książki. To wszystko sprawia, że "Takeshi - Cień Śmierci" jest lekturą wartą przeczytania.
     
    Muszę jednak wspomnieć o tym, że ten utwór znacząco różni się od poprzednich dzieł Kossakowskiej. Autorka jest najlepiej kojarzona z cyklem anielskim, a "Takeshi" to zupełnie inne klimaty - zaczynając od tematyki, poprzez charakterystykę bohaterów, na stylu pisania kończąc. Jako fanka Daimona Freya początkowo miałam problem z oceną tej książki. Szczerze mówiąc, po pierwszych rozdziałach czułam się trochę zawiedziona. Z czasem jednak, z każdą kolejną przewróconą stroną przestawałam patrzeć na "Takeshiego" przez pryzmat poprzednich utworów autorki, a zaczynałam doceniać jej nowy pomysł. Uważam, że tak powinien zrobić każdy - chyba, że ma alergię na wschodnie klimaty.
     
    Nie ulega jednak wątpliwości, że jest to lektura warta uwagi, choć uważam, że można do niej podejść na dwa sposoby - albo jest to utwór najlepszy na początek przygody z twórczością Kossakowskiej albo książka, przy której rozpoczęciu nie należy nastawiać się na jakiekolwiek podobieństwa do poprzednich utworów pisarki. Niemniej - z czystym sumieniem polecam "Takeshiego" jako zajmującą lekturę.
     
    Agnieszka "Tae" Żynda



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw