Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Ukryta wyrocznia • INSIMILION

    Recenzje


    Ukryta wyrocznia

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: bxp11
    Utworzono: 06.06.2016
    Aktualizacja: 06.06.2016

    Okładka Opis
    • Autor: Rick Riordan
    • Tytuł oryginału: The Trials of Apollo, Book One: The Hidden Oracle
    • Cykl: Apollo i boskie próby, Tom I
    • Tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
    • Wydawnictwo: Galeria Książki
    • Rok wydania: 2016
    • ISBN: 978-83-64279-93-9

    Rick Riordan pisze te swoje książki jak szalony, a ja, uważając je za całkiem ciekawe i bardzo przyjemne do czytania lektury, kupuję wszystkie po kolei. Z reguły nie żałuję, ale tym razem nowa pozycja od Riordana niespecjalnie przypadła mi do gustu.
     
    Najpierw był Percy Jackson, potem naprawdę świetni Olimpjjscy Herosi, teraz dostajemy Apollo i Boskie Próby, już trzecią pentalogię w świecie greckich mitów. Riordan ponownie wraca do narracji pierwszoosobowej, ale o ile z punktu widzenia Percy'ego czytało się całkiem fajnie, to Apollo jest mistrzem w irytowaniu czytelnika. Ja wiem, że to Apollo. Najbardziej egoistyczny i narcystyczny bóg ze wszystkich, który pomimo tego, że Zeus wywalił go na zbity pysk z Olimpu, ciągle jest zadufaną w sobie ofermą. Uważa też, iż każdy powinien go wielbić, a on sam jest niezwyciężony, choć aktualnie nie ma żadnych mocy.Nawet pomimo to nie jestem w stanie przebrnąć przez chociażby jedną stronę bez mocnej irytacji.
     
    Sam styl pisania Ukrytej Wyroczni bardziej przypomina Percy'ego Jacksona niż Olimpijskich Herosów, którzy wydali mi się odpowiedni dla nieco bardziej dojrzałych czytelników niż pierwsza pentalogia, bo czytając ją, co chwilę myślałem, że jestem na to zbyt stary. Tutaj znowu czuję się podobnie. Język jest tak brutalnie prosty, akapity opisowe strasznie krótkie i na dodatek całość przeładowana banalnymi dialogami. Jeśli za docelową grupę odbiorczą Riordan uznał dzieci i młodzież około trzynastego roku życia, to wtedy ma to jakiś sens, lecz w przeciwnym przypadku całość to jedna wielka pomyłka. Absurdalnym jest dla mnie fakt rozpoczęcia tej serii stylem, który już piętnastolatków będzie odrzucał, jako kontynuacji Olimpijskich Herosów, bo ci ani odrobinę nie przeszkadzają nawet dorosłym czytelnikom, co nie jest powszechną cechą wśród literatury młodzieżowej. Zamiast rozwoju podobnego do tego, jaki widzimy w Harrym Potterze, mamy tutaj regres.
     
    Tę książkę reklamowano także jako powrót do starych i lubianych bohaterów, ale w praktyce wygląda to nieco inaczej. Percy pojawia się dwa razy, na końcu widzimy też Leo, a poza tym jedynymi przewijającymi się nieustannie bohaterami są Will Solace i Niko di Angelo, teraz tworzący parę, przez co drugi z tej dwójki traci sporo z dawnej mroczno-aspołeczno-depresyjnej osobowości. Momentami już zaczynałem się bać, że autor na siłę idzie w kierunku wszechobecnej teraz tolerancji i wyzwolenia, przez co wciska wątki, które jakoś mi nie pasują do książki młodzieżowej. Dziwnie się czułem, gdy Apollo co chwilę wzdychał do Hiacynta, a patrząc na innych ludzi z Obozu Herosów zastanawia się, czy lepiej pewnemu chłopakowi odbić dziewczynę, czy może jednak tej dziewczynie chłopaka.
     
    Nowi bohaterowie również nie zachwycają. Dostajemy Meg, dwunastolatkę, która ubiera się jak sygnalizacja świetlna, jest potężną córką Demeter i potrafi przywoływać karposa Śliwkę. To bardzo niezręczny moment, gdy w książce Riordana nie do końca poczytalny duch nasion jest jedną z ciekawszych postaci, choć praktycznie w ogóle nie mówi, co najwyżej powtarza swoje imię. Jeśli chodzi o nowego głównego antagonistę, to mój stosunek do niego zmienia się w trakcie czytania. Na początku jestem zachwycony, czytając o jakiejś tajemniczej organizacji, która od wielu lat stoi w cieniu i przyczyniła się do wywołania wojny z tytanami i gigantami. Gdy już dowiaduję się o owym Triumwiracie nieco więcej, moja ekscytacja opada. Po spotkaniu z jej szefem poczułem się wręcz zażenowany, a na mojej twarzy widniał grymas wyrażający jedno proste słowo: „Serio?” Może później będzie lepiej, ale póki co bardzo kiepsko.
     
    Po tym wszystkim cieszę się, że ta książka ma niecałe czterysta stron, a nie więcej. To naprawdę drastyczny spadek poziomu po Olimpijskich Herosach, których czytało się z zapartym tchem. A tytuły rozdziałów pisane w stylu haiku są kolejną rzeczą, jaka doprowadza mnie do konsternacji. Oczywiście będę czytał kolejne tomy, ale już raczej tylko z przyzwyczajenia. Wolę skupić się na takim powiedzmy Magnusie Chase'ie, który póki co wyrasta ponad wszystko, co Riordan dotychczas napisał, no i koncentruje się na mojej ulubionej mitologii nordyckiej. Seria o Apollu będzie zaledwie dodatkiem. Mam nadzieję, że później będzie lepiej, lecz nic poza ową nadzieją mi nie zostaje.
     
    Ocena: 5/10
     
    Jeśli czytać, to tylko przez sentyment do autora i świata przez niego wykreowanego, bo poza tym nie na wiele można liczyć.



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw