Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Warhammer: End Times - Vermintide • INSIMILION

    Recenzje


    Warhammer: End Times - Vermintide

    Gry wideo » Recenzje » Recenzje
    Autor: Turel
    Utworzono: 25.11.2015
    Aktualizacja: 25.11.2015

    Kiedy kilka lat temu, po rozwiązaniu THQ, gdy Games Workshop poczęło rozdawać swoje licencje każdemu kto o nie poprosił, w growych kuluarach powstało niemałe poruszenie. Z jednej strony małe i niejednokrotnie bardzo kreatywne studia dostały szanse na zaprezentowanie swoich umiejętności w tak opasłych i rozbudowanych uniwersach obu Warhammerów. Z drugiej jednak wiązało się to z pojawieniem się na rynku sporej ilości niskich lotów „licencjonowanych zapychaczy”. I tak oto nadszedł  Warhammer: End Times – Vermintide.  Jest to „Left 4 Dead” w ciężkim i ponurym sosie Starego Świata ze szczuroludźmi w roli głównej.

    To byłby przyjemny wieczór w karczmie... gdyby nie szczuro-apokalpisa na zewnątrz.
    Pięcioro zupełnie sobie obcych bohaterów, zamkniętych w karczmie, gdy na zewnątrz trwa szczuro-apokalipsa - brzmi jak dobry materiał na całkiem przyzwoity survival-horror. Jednakże Vermintide nim nie jest. Jest, to jak już wcześniej wspomniałem, L4D w każdej możliwej formie. Począwszy od konstrukcji samych misji, przez mechaniki nimi rządzące, na HUDzie kończąc. Jest to tak idealna kopia produkcji ludzi z Valve, że równie dobrze mógłby być tylko modem.

    Ale wracając do naszych bohaterów... Do dyspozycji oddano nam tak znamienite persony jak bardziej ponury niż Mroczny Omen Łowca Czarownic, wiecznie pijany Krasnoludzki Strażnik (Texasu), zaprawiony w boju sierżant armii imperium, elfka napędzana ciągłą pogardą do całego świata oraz czarodziejka z Jasnego Kolegium. Zaiste zacna zgraja, niemająca ze sobą absolutnie nic wspólnego, która, gdyby nie horda Scavenów buszująca po mieście, nawet by się nie spotkała, a co dopiero stworzyła zgraną drużynę.

    Na trzynaście misji dostępnych w grze, wybiera się czwórka bohaterów. Co jest całkiem fajną zagrywką, bo nawet jako ostatni w grze dalej mamy wybór odnoście postaci. Zadania dzielą się, jak to zwykle bywa, na główne i poboczne. Pierwsze utną nam około 40 minut z życiorysu a inne da się ukończyć w niecały kwadrans.  Gameplay w każdym wypadku wygląda dokładnie tak samo. I wszystko byłoby ładnie, pięknie, gdyby nie fakt, że poszczególni protagoniści niczym się od siebie nie różnią.. Trochę do nich strzelamy , dużo więcej sieczemy co i gdzie popadnie, czasami rzucimy jakiś granat czy łykniemy miksturkę. O ile przy grze, w której posługujemy się tylko i wyłącznie bronią palną trzymanie palca na „spuście” jest jakoś uzasadnione, tak w Vermintide, gdzie pierwsze skrzypce gra broń biała, nasze czynności przeistaczają się w pastwienie się nad LPM. W zasadzie nic więcej ponad to nie robimy. Czasami w coś przyłożymy silnym atakiem, coś zablokujemy, ale i tak przez lwią część przygody używamy podstawowych ataków.

    Tego brzydala w pojedynkę nie zabijecie. A i z pomocą botów/graczy nie będzie to najłatwiejsze zadanie.
    Od samego początku twórcy kładą nacisk na ścisłą kooperację, surowo karząc wszystkich „Rambo”  z pieśnią na ustach ładujących się we wrogie oddziały. I tu znowu z pomocą przychodzą mechaniki L4D - specjalni przeciwnicy, których zadaniem jest utrzymywać graczy razem. Występują tutaj: Tank w osobie prawie niezabijalnego Rat Ogre’a (i nie mamy patelni do obrony), Hunter w wykonaniu Gutter Runnera, Smoker jako Packmaster czy Witch w formie całego oddziału Stormverminów. Obecność tak przyjemnych jegomościów wymusza stosowanie taktyk grupowych oraz wprowadza niemały zamęt.

    A skoro już przy konstrukcji misji jesteśmy, to wypada poruszyć kwestię tego, co się po ukończeniu takowej dzieje. Dostajemy podsumowanie naszych wyników, okraszone nic nieodzwierciedlającymi punktami doświadczenia oraz jedną losową sztukę wyposażenia. Jakość tejże jest, oczywiście, regulowana poziomem trudności na jakim gramy, a nasze szanse możemy zwiększyć dodatkowo znajdując kości czy książki. Nie ma tutaj lootu w podstawowym tego słowa znaczeniu, a jakość sprzętu, który możemy otrzymać jest bardzo dyskusyjna, gdyż poszczególne sztuki w większości niczym się od siebie nie różnią. Obecnie trwają ponoć prace nad poprawieniem tego stanu rzeczy, a efektu mamy zobaczyć wraz z pierwszym darmowym DLC na początku grudnia.

    Największe zastrzeżenia jednakże można mieć do poziomu wykonania całej produkcji. O ile projekty miasta i przyległości są bardzo klimatyczne i świetnie oddają nastój Końca Czasów, tak graficznie, w porównaniu z konkurencją, Vermintide stoi na dość przeciętnym poziomie. Kanciaste modele, słabe efekty świetlne, karykaturalny ogień oraz karygodne problemy z fizyką i kolizją obiektów. Dodanie do tego faktu, że gra potrafi całkiem zdrowo chrupnąć w losowych momentach nie nastraja pozytywnie. Miałem przyjemność grać w betę, która borykała się z dokładnie tymi samymi problemami, i wiecie co? Nic nie zostało w tej kwestii zmienione i dopiero teraz, po premierze, twórcy  na szybko kombinują jak to zmienić,  zamiast od razu zrobić to dobrze.

    Gra na pierwszy rzut oka wygląda całkiem ładnie. Ale po dłuższym przyjrzeniu się dostrzeżemy liczne wady.
    Ciekawostką jest z kolei fakt, że mimo wyraźnego nastawienia na grę sieciową, możemy również poszaleć solo. Wystarczy założyć prywatną grę i wszystkie wolne miejsca zostaną wypełnione botami. Co prawda, więcej z nich problemów niż pożytku i przez większość gry pilnujemy, aby nie poginęli, w międzyczasie starając się samemu pozostać przy życiu. O ukończeniu misji nie wspominając. Na wyższych poziomach trudności boty potrafią nawet trzymać się całkiem blisko nas i wykonywać podstawowe synchroniczne ataki, jednak dalej zdarza się, że się gdzieś przyblokują, czekając na nie wiadomo co. Jeśli dodamy do tego friendly fire, którego nie można wyłączyć, to okazuje się, że nawet najprostsza z pozoru misja może przerodzić się w rozpaczliwą walkę o życie z powodu sztucznej inteligencji botów.


    Na zakończenie dodam, że jest to ewidentnie produkcja tylko dla najzagorzalszych fanów Starego Świata, którzy przymkną oko na wszelkie niedoróbki i skupią się na klimacie, jakiego nie można Vermintide odmówić. Cała reszta kooperacyjnych wyjadaczy raczej nie znajdzie tu nic, co by ich zainteresowało.

    6/10


    Nie jest źle, ale nie jest też dobrze, póki co poleciłbym ją tylko fanom uniwersum, reszta może zaczekać.



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw