TES V: Skyrim
Recenzja
Wielkie oczekiwania…
Każda część The Elder Scrolls była oczekiwana przez grupę wiernych fanów, każda kolejna część pobijała swoją poprzedniczkę, na każdą kolejną część czekało coraz więcej graczy, każda kolejna część była lepsza – czy Skyrim dochował tradycji?
Według mnie, nie dość, że dochował tradycji, to jeszcze pokazał trochę więcej.
Przygodę czas zacząć
Kryminalne zagadki The Elder Scrolls? Tak jak w poprzednich częściach TES, znów rozpoczynamy przygodę jako więzień, tym razem jednak jedziemy wozem do miejsca przeznaczenia na spotkanie z katem… Takie początki, rzecz jasna, dodają ciekawy dreszczyk, który rozbudza w nas wyobraźnię. Gdy docieramy na miejsce, sprawdzający przybyłych więźniów żołnierz zadaje proste pytanie: "Kim jesteś?". W tym właśnie momencie wybieramy rasę, wygląd oraz imię naszego bohatera. Następnie rozpoczyna się egzekucja. Kilka głów pada na ziemię, ale naszą przed ciosem kata ratuje... smok. Tak, smok, niestety robi to nieumyślnie i za bardzo się tym nie przejmuje, tylko pali i zabija wszystko, co popadnie. My oczywiście wykorzystujemy okazję - bierzemy nogi za pas i wynosimy się ze zrujnowanej wioski. Możemy skorzystać z rady towarzysza, z którym uciekliśmy i ruszyć do wskazanego przezeń miejsca albo udać się w stronę, która wyda nam się najodpowiedniejsza. Tak oto rozpoczyna się nasza przygoda.
Smocze Dziecię
Jak się dowiemy, nasza postać jest Smoczym Dziecięciem, urodzona po to, by zabijać smoki oraz czerpać z nich moc. W Skyrimie możemy się poczuć znacznie lepiej niż w świecie Obliviona, gdzie nasz bohater i tak miał wiele możliwości, bowiem teraz do całego asortymentu dostępnych czarów i umiejętności dochodzą Krzyki. Krzyk to specjalna moc, którą dysponuje każde Smocze Dziecię. Jest to po prostu krótkie zdanie w języku smoków, którego wypowiedzenie wyzwala określony efekt. Może to być np. standardowa kula ognia albo odepchnięcie przeciwników, ale zdarzają się też ciekawsze, jak choćby spowolnienie czasu czy błyskawiczne przeniesienie się o pewną odległość do przodu. Nauka Krzyków jest możliwa w miarę zabijania kolejnych smoków, bowiem odblokowanie każdego Krzyku wymaga smoczej duszy, którą z truchła bestii wchłania nasz bohater.
A kim w ogóle może ten nasz bohater być? Jak już wspominałem, na wstępie otrzymujemy kreator postaci, w którym dostosujemy swoje alter ego do własnych upodobań. Wygląd postaci oczywiście nie ma większego znaczenia w samej rozgrywce, nie przyjdzie nawet nam zbyt często oglądać twarzy, bo będzie pewnie schowana za porządnym hełmem.
Wybieramy także rasę, ta decyzja jednak wpływa na rozgrywkę w większym stopniu. Każda rasa ma jakieś swoje cechy charakterystyczne. Przykładowo, jeśli wybierzemy elfa, to sporo ludzi nie będzie odnosiło się do nas życzliwie, ale będziemy mieli plusy np. w jakiejś dziedzinie magii. Każda z ras posiada także swoją unikalną umiejętność, która może w części zadecydować o tym, w jaki sposób będziemy prowadzić grę.
Skyrim
Tytułowe Skyrim to prowincja częściowo kontrolowana przez Cesarstwo. Jest to ojczyzna Nordów, którzy od pokoleń zamieszkują te ziemie. W chwili rozpoczęcia naszej przygody tak zwani Gromowładni prowadzą bunt przeciwko władzy Cesarstwa, pragną przywrócić tę ziemię jej prawowitym właścicielom – Nordom.
Jeśli chodzi o samo otoczenie, to muszę stwierdzić, że ta gra jest wielka. Możemy robić, co nam się podoba, cały świat jest dla nas otwarty. Do każdego domu da się wejść, a jeśli drzwi są zamknięte, w większości przypadków jesteśmy w stanie zdobyć pasujący klucz, kradnąc go albo zabijając czy ogłuszając właściciela, który ma go w swojej kieszeni.
Ilość wszystkich miejsc typu wsie, miasteczka czy obozy jest wystarczająco duża, by uznać cały ten świat za tętniący życiem. Nie ma tu sytuacji takiej jak na przykład w przypadku Arcanii, gdzie znaleźć mogliśmy kilka miejsc zamieszkania (miasto, wieś itp.), w których dało się porozmawiać tylko z paroma osobami; tutaj w zwykłej wsi mamy całą masę chętnych do pogawędki mieszkańców.
W całym świecie znajdziemy wiele ruin, jaskiń czy lochów, wszystkie z nich możemy do woli penetrować z nadzieją na znalezienie ciekawych łupów. Jednak większość z takowych miejsc podziemnych nas nie zadowoli - kilka zwykłych szkieletów czy draugów, których przy trzecim poziomie powalamy bez najmniejszych problemów, pilnujących kilku bezwartościowych przedmiotów to niewielka nagroda za zbadanie odkrytej lokacji. Ale obietnica skarbów i przygody działa na nas tak, że i tak wchodzimy do kolejnych jaskiń, z nadzieją, że tym razem coś ciekawego wpadnie nam w ręce.
Tu koniecznie trzeba wspomnieć o pułapkach, bo to najlepsza rozrywka, jaka czeka na nas w jaskiniach i innych miejscach. Idziemy sobie spokojnie, a tu nagle ciach! i jesteśmy nabici na kratę z kolcami, nie wiadomo skąd, kiedy i w jaki sposób. Musimy wczytywać save i szukać przyczyny. Mamy bardzo dziwne uczucie za pierwszym razem, gdy zostaniemy zabici w taki sposób, jednak już po znalezieniu przyczyny pojawia się u nas doznanie wyższości nad grą. Warto także wspomnieć, iż jak w takową „klapę” uruchomiającą pułapkę strzelimy przykładowo z łuku, to mechanizm uruchamia się także, jak dla mnie jest to znakomita sprawa, nieważne co i kto w to walnie, a to i tak zadziała – bardzo mi tego patentu brakuje w innych tego typu produkcjach.
Naszym głównym transportem w pierwszych fazach gry będą nogi, wszędzie trzeba biegać. Jednak gdy już raz zawitamy do jakiegoś miejsca, to później można do niego błyskawicznie wrócić dzięki szybkiej podróży. Drugim sposobem przemieszczania się są wozy - znajdują się one w okolicach stajni pod stolicami dzielnic, za niewielką opłatą woźnica zawiezie nas do dowolnej innej stolicy. Nie jest to zbyt rozbudowany środek lokomocji, ale przydaje się do odkrywania miast. Trzecim sposobem jest sprawienie sobie wierzchowca. Dużym minusem tego środka transportu jest brak możliwość walki z siodła, co czasem doprowadza do niewygodnych sytuacji. Gdy zostaniemy na przykład zaatakowani przez bandytów, to musimy zsiadać i walczyć, a w między czasie możemy stracić konia, który w potyczce także bierze udział - o dziwo jest mądrzejszy od naszych towarzyszy. Niestety, gdy tylko go zranimy, on uzna nas za wrogów i będzie trzeba albo go zabić, albo jakoś uspokoić, zostawiając na chwilę samego.
Ogniem i mieczem?
Pierwszym plusem związanym z walką jest to, iż zniknął system levelowania całego świata gry wraz z rozwojem naszej postaci, nie musimy się już martwić tym, że spotkamy za zakrętem grupę uzbrojonych po zęby w najlepszą broń bandytów.
Jeśli chodzi o środki radzenia sobie z przeciwnikami, w Skyrimie nie mamy żadnych ograniczeń. Możemy pruć z łuku, nabijać wrogów na miecz czy też smażyć ich ogniem; w każdym z tych sposobów, przy odpowiedniej intensywności ich używania, nasza postać będzie stawała się coraz lepsza. Po kilku godzinach grania widzimy różnicę między przeciwnikami. Ci, z którymi mieliśmy początkowo problemy, teraz padają po dwóch ciosach miecza.
Pomyślcie jak by to fajnie było walczyć dwiema broniami. Na przykład dwa jednoręczne miecze. A może po prostu weźmiemy miecz i kulę ognia? Albo jeszcze lepiej kulę ognia i leczenie. Tak, Skyrim daje nam możliwość wykorzystania w pełni lewej ręki. Możemy używać jej do noszenia tarczy, rzucania czarów czy władania bronią jednoręczną.
Wszystko pięknie, fajnie, jednak jak wygląda sama walka? Nie poprawiła się prawie w ogóle, nadal wyglądamy jak pastuch machający kijkiem na lewo i prawo, nie daje nam ona większej przyjemności – wygląda po prostu słabo. Efektowne są jedynie ciosy wykończeniowe, które od czasu do czasu możemy zobaczyć, jednak powtarzają się one, a poza tym kamera w tych momentach nie bardzo wie co robić.
Znaczenia także nie ma teraz to, czy jesteśmy niezbyt silnym fizycznie Bretonem czy muskularnym Orkiem, bo i tak zawsze będziemy zadawać tyle samo obrażeń daną bronią. Zniknęły również znane z poprzednich części cyklu atrybuty: siła, szybkość, siła woli i pozostałe, a w ich miejsce pojawiły się trzy podstawowe statystyki: kondycja, magia oraz punkty życia. Z każdym zdobytym poziomem możemy zwiększyć wybraną z nich o 10 punktów. Posiadamy także wiele znanych z poprzednich części serii umiejętności, takich jak broń jednoręczna, lekki pancerz, magia zniszczenia itp. Każda z nich ma swoje drzewko rozwoju. Dostępne w nim perki poprawiają różne aspekty korzystania z danej umiejętności, co jest niejako rozwinięciem systemu zaproponowanego w Oblivionie (gdzie po osiągnięciu pewnego poziomu umiejętności postać zyskiwała jakieś bonusy). Stopień znajomości w danej dziedzinie zwiększa się, naturalnie, poruszając w niej - i tak na przykład by sprawniej korzystać z łuku, trzeba po prostu często z niego strzelać, a korzystanie z potężniejszych zaklęć szkoły zniszczenia będzie możliwe, gdy podniesiemy jej poziom używając regularnie już znanych.
Quest za questem
Jak na grę cRPG przystało, przyjdzie nam wykonywać wiele zadań różnego typu. Misje w tej części oczywiście nie różnią się zbytnio od znanych z wielu gier. Nie braknie zadań typu „idź, przynieś/zabij/porozmawiaj, wróć”, choć zdarzają się unikaty, wymagające cierpliwości i pomysłowości. Przykładowo wejście do ambasady Thalmoru oraz znalezienie tego, czego chcemy oraz opuszczenie w pośpiechu miejsca zdarzeń wymaga z początku krótkiego przemyślenia sprawy. Ciekawym pomysłem jest zdobywanie miast, fortów czy placówek. Jeżeli opowiemy się po którejś stronie obecnego w każdym zakątku krainy konfliktu (Cesarskich bądź Gromowładnych), to będziemy musieli pomóc im zdobyć dzielnice przeciwnika. Całość wygląda jednak słabo. Atak na pewną warownię jest wręcz żałosny, biegniemy w niecałą dziesiątkę na miasto, które ma mury, bez drabin czy tarana, jedynie przy symbolicznym wsparciu dwóch katapult, które wystrzeliwują pociski poza horyzont. Zamiast zamkniętych bram zastajemy ustawione zasieki, zatrzymujące szturm na zaledwie parę sekund, bo tyle zajmuje ich zniszczenie. Wisienką na torcie jest stojąca otworem główna brama, przez którą po prostu wbiegamy sobie do miasta i sieczemy dalej wrogów. Na końcu zostaje nam rozmowa z przywódcą miasta i przyjęcie jego kapitulacji. Znacznie lepiej wyglądają ataki na przygraniczne forty, gdzie na przykład musimy przebić się do więzienia i uwolnić naszych ludzi, którzy wspomogą nas w walce. Ogółem niektóre misje mogłyby być trochę lepiej zbudowane.
Oczywiście nie zabraknie w grze więzienia, nadal za przewinienia zostajemy wtrąceni do lochów. Możemy jak zawsze odsiedzieć karę bądź spróbować ucieczki, przy czym druga możliwość okazuje się takim mini-questem - nawet dość trudnym. Nie dość, że musimy wydostać się z koszar niezauważeni, to jeszcze musimy znaleźć swoje rzeczy. Jak dla mnie odsiedzenie kary jest znacznie lepsze, bo nic na tym nie tracimy, jednak jeżeli ktoś woli się zabawić ze strażnikami, to takie wyzwania są specjalnie dla niego.
Co ja widzę?
Oblivion był przełomem w stosunku do Morrowinda, pokazał całkiem nowy poziom graficzny, czy jednak Skyrim przebija w tej dziedzinie Obliviona? Z pewnością wygląda to wszystko lepiej, jednak gdyby spojrzeć na inne gry z tego okresu, to można wywnioskować, że mogłoby być jeszcze lepiej. Oczywiście nie brakuje tutaj pięknych widoków, efektów itp. Znakomite modele postaci, każdy ma swoje unikatowe rysy twarzy, niektórzy posiadają barwy wojenne, dziwne fryzury czy też inne cuda. Przedmioty także są niczego sobie, odwzorowanie broni jest na wysokim poziomie. W miastach możemy zobaczyć fontanny, pomniki czy inne ozdoby.
W potyczkach niestety nie zobaczymy niczego ciekawego; podczas walki bronią białą nie ma hektolitrów krwi, tylko czerwone plamki na teksturach. Używając czarów także nie uświadczymy cudów. Jeżeli podpalimy kogoś kulą ognia, to ni stąd ni zowąd przestaje się palić, choć samo zaklęcie nie prezentuje się aż tak źle. Jednak fala ognia z paszczy smoka to prawdziwe piękno - gdy znajdziemy się wewnątrz niej, będzie nam dane podziwiać jak mijają nas płomienie. Niemniej takie momenty należą do rzadkości. A jak wygląda sytuacja z efektami pogodowymi? Według mnie wszystkie zostały wykonane jak najlepiej. Krople deszczu, które kapią na naszą zbroję, burza w nocy – niespodziewany piorun oświetlający drogę, w błysku którego nagle dostrzegamy przeciwnika, zamieć śnieżna oraz to, jak na płatki śniegu działa efekt wiatru, wszystko to wygląda rewelacyjnie.
Jednak nie na modelach i efektach pogodowych kończy się świat graficzny. Minusów jest bardzo wiele - nie brakuje tutaj zanikania tekstur, biegania nad ziemią i innych dziwacznych wybryków. Wiem, że nie ma gier bez błędów, ale odnoszę wrażenie, że tych dałoby się uniknąć, gdyby twórcy jeszcze trochę się postarali. Ogółem oceniam grafikę gry na dobrą.
Czy nasze uszy będą zadowolone?
Każda z części The Elder Scrolls dawała nam mocne utwory, które dodawały do gry smaczku. Skyrim, jak dla mnie, w tej dziedzinie przebija wszystkie poprzednie części, twórcy już od samego początku pokazują nam, że sporo się nauczyli.
Dźwięki są bardzo dobrze dopasowane do otoczenia, w każdym miejscu słyszymy bardzo klimatyczną muzykę. W trakcie walk dobiegają nas odgłos dobywanego miecza siekącego wrogów, błyskawice, przekleństwa przeciwników czy też komentarze naszych towarzyszy. Interakcja z otoczeniem także jest na wysokim poziomie - stąpanie po różnych nawierzchniach, śniegu, trawie czy wodzie, uwalnia inne odgłosy. To samo tyczy się efektów pogodowych - wiejący wiatr, błyskawice, deszcz czy też szalejąca burza brzmią znakomicie i pozwalają mocniej wczuć się w świat gry.
Jak dla mnie cały dźwięk w tej produkcji to miód dla uszu. Krótko mówiąc - znakomita robota.
Summa summarum
Gra jest wielka i świetnie wymyślona, szkoda tylko, że wszystko nie jest dopracowane tak jak byśmy chcieli. Świat jest tak bardzo rozbudowany, że przeciętny gracz może się w nim bawić nawet miesiącami, ale niestety - wraz z naszą przygodą idą w parze błędy, których jest za wiele. Skyrim nie jest żadnym wielkim cudem, posiada zbyt wiele minusów. Walka bronią białą nie jest zachwycająca, a to jeden z najważniejszych elementów gry, nawet dodanie patentu z drugą ręką nie nadrabia całej reszty, nie ma po prostu tego czucia, że jesteśmy silni w walce wręcz.
Do wszystkiego dochodzi jeszcze wykastrowany system umiejętności, który się bardzo skurczył, słabe walki ze smokami, które powinny być najsilniejszym przeciwnikiem, cała masa błędów, niski poziom inteligencji towarzyszy, średnia jakoś grafiki i sporo innych.
Jednak z drugiej strony pojawia się wspaniały klimat gry fantasy, wielki, rozbudowany świat tętniący życiem oraz masa możliwości. Wiele udoskonaleń nadrabia w części minusy, przez co gra dla mnie jest dobra – tylko dobra.
Plusy + |
- Rozbudowany świat
- Ciekawy system rozwoju postaci
- Zdarzają się rozbudowane, ciekawe zadania
- Klimat
|
Minusy - |
- Walka ze smokami mogłaby być trudniejsza
- Masa błędów
- Słaby system walki bronią białą
- Niska inteligencja towarzyszy
|
Ocena |
8 /10 |
Komentarze
Ten artykuł skomentowano 10 razy.
Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.
a ja oceniam skyrim słabo. Czemu? Owszem, grafika piękna, muzyka również. Bardzo się ucieszyłam na inny typ zdobywania doświadczenia, który wreszcie przypomina 'realny' - im więcej używasz łuku, tym lepiej z niego strzelasz. Mnie to zawsze denerwowało, kiedy postać levelowała, nigdy nie trzymała w dłoni miecza, a posługuje się nim jak mało kto.
A teraz minusy:
1.Autor wspomniał o znakomitej interakcji. To prawda z każdym można porozmawiać. Właśnie, porozmawiać - w 80% prowadzenie dialogu polegało na klikaniu jednowariantowca, a reszta 20% sprowadzało się do tego, że nie postawimy na swoim i zrobimy to, co chce NPC. Chociażby dobiło mnie to, że zadanie w Pękninie - jedno z głównych, bo dotyczyło Gildii Złodziei. Rozmowa z Karliah wyglądała tak, ze chyba tylko raz miałam do wyboru dwie odpowiedzi - reszta to był tylko jeden wariant. Nawet wtedy, kiedy miałam już wstąpić do Słowików nie było, co mnie naprawdę rozwaliło, odpowiedzi NIE, NIE CHC. Tylko tak. Denerwujące, prawda?
2. Brak zachowania realności - zabiłam ponad 40 smoków, dlaczego Skryim jeszcze istnieje? Przy takiej ilości spłonęłyby wszystkie miasta, a w 90% teren uległby zniszczeniu. I fakt, ze smokami bardzo łatwo wygrać - latają w powietrzu, wrzeszczą, a po minucie latania w tę i wewte odważa się zlecieć tylko po to, żeby raz zionąć ogniem i znowu latać przez minutę po niebie.
3. Dla niektórych to zaleta, dla mnie ogromny minus - bezdenny plecak. Rozumiem, że można wziąć pod pachę 5 mieczy, ale żeby 10 zbroi, 15 mieczy, 10 łuków, dziesiątki miksturek i setki składników?
4. Wrócę jeszcze do rozmów. Wielki minusem jest to, że wszyscy, jak jeden mąż przepraszają, dziękują i proszą. Prawdę mówiąc, to NPC, nawet ci główni (bo rozumiem, że mieszkańcy mogą być 'podobni') są prawie identyczni - odpowiadają jak debile na każde nasze pytanie, kiedy my powiemy dwa słowa, oni gadają przez kolejne 5 minut. Wszystko nam tłumaczą, nawet na najgłupsze pytania, nigdy się nie denerwują i są zawsze spokojni.
5. Kolejne - dla niektórych zaleta, dla mnie wada. Brak widocznego głównego wątka. Po prostu pobocznych jest zadań tyle, że po jakimś czasie nie wiemy, który wątek jest głównym, a który pobocznym. Wychodzi na to, że biegamy po całym Skyrim nie wiedząc nawet co powinniśmy zrobić. Tego jest po prostu za dużo.
6. Kolejna sprawa, która mnie denerwuje bardzo często - każda jaskinia, grobowiec, czy ogólnie praktycznie wszystko, składa się z jednego korytarza. Rozumiem, że gracz się może pogubić. No, ale przecież o to w końcu chodzi - żeby się zgubić, szukać, a nie iść jednym korytarzem, rozwalić 50 stworków, które się znajduję w tym jednym korytarzu, a potem wrócić. W dodatku, kiedy dotrzemy do końca, są zawsze ukryte skróty, dzięki którym w mgnieniu oka wydostaniemy się z jaskini złożonej z trzech poziomów, albo w ogóle - z trzeciego poziomu natychmiast na powierzchnię. O dziwo, te wyjścia zawsze są na skałach i ogólnie tam, gdzie nie zdołamy się wspiąć. Ok, niech będzie takich kilka, ale żeby wszystkie?
7. Kolejna sprawa - dużo NPC jest nieśmiertelnych. Dlaczego nie mogę zabić Ulfrica? Może mi odbije i chcę go zabić, to nie - on upada na ziemię, chwile dyszy i znowu wstaje. Co z tego, że jest jedną z najważniejszych NPC w grze? Czy to oznacza, że nie można go zabić? To chyba będzie tylko i wyłącznie mój problem, że nie będę mogła dalej ruszyć z zadaniami, bo go wcześniej zabiłam.
8. Kolejna sprawa, znowu ludzie. Przybyłam do Akademii w Zimowej Twierdzy, zrobiłam cały główny wątek (który w 95% składał się z jednowariantowców). Należę do Akademii jakieś dwa tygodnie i co się okazuje - zostaję arcymagiem! A reszta, ci którzy uczyli się tutaj parę lat, gratulują mi za taki awans. WTF?! Nikt się nie wkurza i nie planuje mnie zabić? Właśnie o to chodzi - tak samo przywódctwo w Gildii Złodzei. Jestem tam tydzień - bach! jestem przywódcą. A najlepsze jest to, podobnie jak w akademii, nikt się nie wkurza. A w końcu to gildia złodziei - organizacja, gdzie ludzie nie są zbyt.. moralni.
9. To już najmniejszy element - bo to każdego indywidualna sprawa. Rasy. Mroczny elf z brązowymi włosami?! Elfy wyglądają tutaj, jakby ktoś wałem ich twarze rozjechał i jeszcze uklepał. Przecież to zawsze była rasa piękna. Tak samo z drowami - drowy na powierzchni i nikt się temu nie sprzeciwia? Tak, jestem fanem zapomnianych krain - takie odpały, jak drowy na powierzchni ziemi, gdzie żyją tak, jak ludzie, po prostu wypala mi oczy.
Jeżeli miałabym oceniać Skyrim, dałabym 4/10. Przywiązuję ogromną uwagi do interakcji z NPC - ich realność, zachowanie i charakter. Tego tutaj po prostu nie ma, nie da się wczuć poprzez wybranie odpowiedzi, których jest sztuk jeden. Nie można być złym - bo nie można zabić wszystkich, nie można się sprzeciwić, nie można powiedzieć nie. Wszyscy są mili, mówią dziękuję, przepraszam i inne pierdoły. Wszyscy, nawet tych, co pobiłam z milion razy, machają na mój widok i cieszą się z mojego przybycia. Rozwaliłam wszystkich żołnierzy z Myrtanie - a wszyscy sklepikarze i sam jarl do mnie z otwartymi rękoma.
a ja oceniam skyrim słabo. Czemu? Owszem, grafika piękna, muzyka również. Bardzo się ucieszyłam na inny typ zdobywania doświadczenia, który wreszcie przypomina 'realny' - im więcej używasz łuku, tym lepiej z niego strzelasz. Mnie to zawsze denerwowało, kiedy postać levelowała, nigdy nie trzymała w dłoni miecza, a posługuje się nim jak mało kto.
A teraz minusy:
1.Autor wspomniał o znakomitej interakcji. To prawda z każdym można porozmawiać. Właśnie, porozmawiać - w 80% prowadzenie dialogu polegało na klikaniu jednowariantowca, a reszta 20% sprowadzało się do tego, że nie postawimy na swoim i zrobimy to, co chce NPC. Chociażby dobiło mnie to, że zadanie w Pękninie - jedno z głównych, bo dotyczyło Gildii Złodziei. Rozmowa z Karliah wyglądała tak, ze chyba tylko raz miałam do wyboru dwie odpowiedzi - reszta to był tylko jeden wariant. Nawet wtedy, kiedy miałam już wstąpić do Słowików nie było, co mnie naprawdę rozwaliło, odpowiedzi NIE, NIE CHC. Tylko tak. Denerwujące, prawda?
2. Brak zachowania realności - zabiłam ponad 40 smoków, dlaczego Skryim jeszcze istnieje? Przy takiej ilości spłonęłyby wszystkie miasta, a w 90% teren uległby zniszczeniu. I fakt, ze smokami bardzo łatwo wygrać - latają w powietrzu, wrzeszczą, a po minucie latania w tę i wewte odważa się zlecieć tylko po to, żeby raz zionąć ogniem i znowu latać przez minutę po niebie.
3. Dla niektórych to zaleta, dla mnie ogromny minus - bezdenny plecak. Rozumiem, że można wziąć pod pachę 5 mieczy, ale żeby 10 zbroi, 15 mieczy, 10 łuków, dziesiątki miksturek i setki składników?
4. Wrócę jeszcze do rozmów. Wielki minusem jest to, że wszyscy, jak jeden mąż przepraszają, dziękują i proszą. Prawdę mówiąc, to NPC, nawet ci główni (bo rozumiem, że mieszkańcy mogą być 'podobni') są prawie identyczni - odpowiadają jak debile na każde nasze pytanie, kiedy my powiemy dwa słowa, oni gadają przez kolejne 5 minut. Wszystko nam tłumaczą, nawet na najgłupsze pytania, nigdy się nie denerwują i są zawsze spokojni.
5. Kolejne - dla niektórych zaleta, dla mnie wada. Brak widocznego głównego wątka. Po prostu pobocznych jest zadań tyle, że po jakimś czasie nie wiemy, który wątek jest głównym, a który pobocznym. Wychodzi na to, że biegamy po całym Skyrim nie wiedząc nawet co powinniśmy zrobić. Tego jest po prostu za dużo.
6. Kolejna sprawa, która mnie denerwuje bardzo często - każda jaskinia, grobowiec, czy ogólnie praktycznie wszystko, składa się z jednego korytarza. Rozumiem, że gracz się może pogubić. No, ale przecież o to w końcu chodzi - żeby się zgubić, szukać, a nie iść jednym korytarzem, rozwalić 50 stworków, które się znajduję w tym jednym korytarzu, a potem wrócić. W dodatku, kiedy dotrzemy do końca, są zawsze ukryte skróty, dzięki którym w mgnieniu oka wydostaniemy się z jaskini złożonej z trzech poziomów, albo w ogóle - z trzeciego poziomu natychmiast na powierzchnię. O dziwo, te wyjścia zawsze są na skałach i ogólnie tam, gdzie nie zdołamy się wspiąć. Ok, niech będzie takich kilka, ale żeby wszystkie?
7. Kolejna sprawa - dużo NPC jest nieśmiertelnych. Dlaczego nie mogę zabić Ulfrica? Może mi odbije i chcę go zabić, to nie - on upada na ziemię, chwile dyszy i znowu wstaje. Co z tego, że jest jedną z najważniejszych NPC w grze? Czy to oznacza, że nie można go zabić? To chyba będzie tylko i wyłącznie mój problem, że nie będę mogła dalej ruszyć z zadaniami, bo go wcześniej zabiłam.
8. Kolejna sprawa, znowu ludzie. Przybyłam do Akademii w Zimowej Twierdzy, zrobiłam cały główny wątek (który w 95% składał się z jednowariantowców). Należę do Akademii jakieś dwa tygodnie i co się okazuje - zostaję arcymagiem! A reszta, ci którzy uczyli się tutaj parę lat, gratulują mi za taki awans. WTF?! Nikt się nie wkurza i nie planuje mnie zabić? Właśnie o to chodzi - tak samo przywódctwo w Gildii Złodzei. Jestem tam tydzień - bach! jestem przywódcą. A najlepsze jest to, podobnie jak w akademii, nikt się nie wkurza. A w końcu to gildia złodziei - organizacja, gdzie ludzie nie są zbyt.. moralni.
9. To już najmniejszy element - bo to każdego indywidualna sprawa. Rasy. Mroczny elf z brązowymi włosami?! Elfy wyglądają tutaj, jakby ktoś wałem ich twarze rozjechał i jeszcze uklepał. Przecież to zawsze była rasa piękna. Tak samo z drowami - drowy na powierzchni i nikt się temu nie sprzeciwia? Tak, jestem fanem zapomnianych krain - takie odpały, jak drowy na powierzchni ziemi, gdzie żyją tak, jak ludzie, po prostu wypala mi oczy.
Jeżeli miałabym oceniać Skyrim, dałabym 4/10. Przywiązuję ogromną uwagi do interakcji z NPC - ich realność, zachowanie i charakter. Tego tutaj po prostu nie ma, nie da się wczuć poprzez wybranie odpowiedzi, których jest sztuk jeden. Nie można być złym - bo nie można zabić wszystkich, nie można się sprzeciwić, nie można powiedzieć nie. Wszyscy są mili, mówią dziękuję, przepraszam i inne pierdoły. Wszyscy, nawet tych, co pobiłam z milion razy, machają na mój widok i cieszą się z mojego przybycia. Rozwaliłam wszystkich żołnierzy z Myrtanie - a wszyscy sklepikarze i sam jarl do mnie z otwartymi rękoma.
Cytat:
Mroczny elf z brązowymi włosami?! Elfy wyglądają tutaj, jakby ktoś wałem ich twarze rozjechał i jeszcze uklepał. Przecież to zawsze była rasa piękna. Tak samo z drowami - drowy na powierzchni i nikt się temu nie sprzeciwia? Tak, jestem fanem zapomnianych krain - takie odpały, jak drowy na powierzchni ziemi, gdzie żyją tak, jak ludzie, po prostu wypala mi oczy.
wiesz, że akcja tes-ów nie rozgrywa się w zapomnianych krainach?
[cytat]Mroczny elf z brązowymi włosami?! Elfy wyglądają tutaj, jakby ktoś wałem ich twarze rozjechał i jeszcze uklepał. Przecież to zawsze była rasa piękna. Tak samo z drowami - drowy na powierzchni i nikt się temu nie sprzeciwia? Tak, jestem fanem zapomnianych krain - takie odpały, jak drowy na powierzchni ziemi, gdzie żyją tak, jak ludzie, po prostu wypala mi oczy.[/cytat]
wiesz, że akcja tes-ów nie rozgrywa się w zapomnianych krainach?
Super recenzja!
Super recenzja!
Cytat:
wiesz, że akcja tes-ów nie rozgrywa się w zapomnianych krainach?
Tak wiem, dlatego nie napisałam, że jest to gra, której akcja dzieje się w ZK. Napisałam, że jestem fanem ZK i dlatego mnie takie widoki rażą - a to jest różnica :)
[cytat]wiesz, że akcja tes-ów nie rozgrywa się w zapomnianych krainach?[/cytat]
Tak wiem, dlatego nie napisałam, że jest to gra, której akcja dzieje się w ZK. Napisałam, że jestem fanem ZK i dlatego mnie takie widoki rażą - a to jest różnica :)
Monika121321, masz po części racje. Niektóre argumenty które poruszyłaś faktycznie mają sens, ale z częścią kompletnie nie mogę się zgodzić.
1. To prawda. W Skyrimie przydałoby się trochę więcej asertywności naszemu bohaterowi i możliwość wyrażenia w jakimkolwiek stopniu własnego zdania. Nie do końca jednak sensowne byłyby opcje w stylu "nie, nie chce dołączyć do słowików". Jeżeli już zadecydowałaś by wstąpić do gildii złodziei, to ta organizacja powinna być dla ciebie marzeniem, a odrzucenie możliwości dołączenia do niej mogłoby poważnie uszkodzić fabułę związaną ze złodziejami.
2. Dlaczego Skyrim jeszcze istnieje? To proste. Dlatego właśnie, że ZABIŁAŚ je. ;D Wiele smoków po prostu siedzi w swoich legowiskach, broniąc słów "krzyku" i atakują tylko tych, którzy wkroczą na ich terytorium. Pozostałe faktycznie atakują miasta i wioski, ale "dziwnym trafem" zawsze bohater jest na miejscu i rozprawia się z bestią, zanim ta zdąży narobić poważniejszych szkód. Może to trochę ograniczone myślenie twórców, a może po prostu to obecność Smoczego Dziecięcia przyciąga te smoki. Tak czy inaczej nie powinniśmy za wiele wymagać od tej gry.
3. Plecak nie jest bezdenny. W zależności bodajże od wartości atrybutu zdrowia mamy ograniczenie ciężaru posiadanych przedmiotów. Wiadomo że jest ono dość solidnie powiększone i istota ludzka nie byłaby w stanie przenieść tak dużej ilości przedmiotów, ale w przeciwnym wypadku musielibyśmy wracać do miasta zanim zdążylibyśmy do końca spenetrować jakąkolwiek jaskinie. Że już nie wspomnę o etapie gry w którym nie mamy jeszcze własnego domu.
4. Faktycznie, świat w Skyrimie jest zdecydowanie zbyt przyjazny dla gracza, a ludzie nienaturalnie wręcz pomocni. W pamięci mam tutaj klimat z gry Gothic, w której chodząc po terenie kolonii cały czas bałem się zaufać jakiejkolwiek postaci, a w Nowym Obozie bardzo łatwo było dostać w zęby za "twarz". Mimo to spróbuj grać elfem. Nordzi od dawna nienawidzili szpiczastouchych i wielokrotnie dadzą temu upust w komentarzach odnośnie twojej osoby.
5. Widać że nie grałaś raczej nigdy zbyt długo w gry z serii TES. To od zawsze była idea przyświecająca tym tytułom, tzw. sandbox. Gracz dostawał na wstępie ogromny świat, pełen postaci i questów, którego ogarnięcie zajmowało niezliczoną ilość czasu, a czasami było wręcz niemożliwe. Główny wątek fabularny był zawsze tylko dodatkiem do tej "piaskownicy". Poczytaj o Daggerfall'u. Obszar tamtejszego świata był wielkości Wielkiej Brytanii, a przejście z jednego końca mapy na drugi zajmowało 2 tygodnie. Jedni TES'y za to kochali, inni wręcz nienawidzili. Przy takim ogromie questów, postaci i jaskiń niemożliwe jest wręcz stworzenie niesamowicie klimatycznego i wciągającego wątku fabuły, bo wiązałoby się to z ograniczeniem swobody tego świata. W Wiedźminie na przykład historia jest wręcz epicka, ale gracz ma dowolność jedynie przy kilku wyborach moralnych podczas gry. Podobnie żadna gra rozgrywana na zasadach Dungeons & Dragons nigdy nie oferowała aż takiej swobody jak The Elder Scrolls. To kwesta gustu. Jeśli twórcy rozbudowaliby wątek główny kosztem swobody, to już nie byłaby ta sama gra, którą pokochało tak wielu.
6. Tutaj zgadzam się w 100%. Eksplorowanie jaskiń w Skyrimie nie daje takiej frajdy, jaką mogłoby dawać, ale tak to ostatnio jest z najnowszymi produkcjami RPG. Twórcy zbytnio je upraszczają, by mogły one trafić do większego grona odbiorców. Zapominają przy tym, że właśnie pokonywanie trudności jest najprzyjemniejsze.
7. Wielu kluczowych NPC bierze aktywny udział w walce, a trochę głupio byłoby, gdyby podczas jakiejś misji zginąłby nam ktoś ważny i zablokowałoby nam to możliwość kontynuowania głównego wątku. Oczywiście można było wprowadzić alternatywny rozwój wydarzeń w przypadku czyjeś śmierci, jednak pamiętajmy, że to tylko gra, a my często wymagamy zbyt wiele. ;)
8. A chciałabyś grać parę lat, żeby zostać arcymagiem? ;) Każdy marzy o tym, by po długiej serii questów zająć w końcu wysoką pozycje w danej gildii i nic nie możemy poradzić, że prezentuje się to mało realistycznie. Ludzie narzekaliby, gdyby nie dało się nic osiągnąć, mimo licznych starań i prób tylko dla tego, ze jest to "mało realistyczne". Magowie zaś są raczej zbyt honorowi i zdyscyplinowani, by spróbować zabić nowego arcymaga z czystej zazdrości, jednakże przydałoby się kilka kąśliwych, zawistnych uwag pośród tej fali gratulacji. U Gildii Złodziei natomiast faktycznie przydałby się wątek zbuntowanego, oszalałego z zazdrości członka, któremu nie podoba się nowe stanowisko "żółtodzioba".
9. Błagam cię, nie mów mi że ty tak na poważnie. Jak kolega wspomniał, świat TES'a i Zapomnianych krain są zupełnie czymś innym tak jak i ich założenia się różnią. Historia jest inna, kontynent jest inny oraz rasy są inne. Tutaj nie ma żadnych drowów, są tylko Dunmerowie i oni nigdy nie żyli pod powierzchnią. Twoje zarzuty są zniewagą dla starannie prowadzonego od pierwszej części uniwersum TES'a. Nie wszystkie RPG muszą być takie same i mimo, że jesteś fanką Zapomnianych Krain, to nie możesz oczekiwać, że wszystkie zamysły twórców będą im podporządkowane. Myślę, że obecność Khajiitów i Argonianinów powinna cię w tym utwierdzić. Nie podoba się, twoja sprawa. Nam, fanom, się podoba. :D
Monika121321, masz po części racje. Niektóre argumenty które poruszyłaś faktycznie mają sens, ale z częścią kompletnie nie mogę się zgodzić.
1. To prawda. W Skyrimie przydałoby się trochę więcej asertywności naszemu bohaterowi i możliwość wyrażenia w jakimkolwiek stopniu własnego zdania. Nie do końca jednak sensowne byłyby opcje w stylu "nie, nie chce dołączyć do słowików". Jeżeli już zadecydowałaś by wstąpić do gildii złodziei, to ta organizacja powinna być dla ciebie marzeniem, a odrzucenie możliwości dołączenia do niej mogłoby poważnie uszkodzić fabułę związaną ze złodziejami.
2. Dlaczego Skyrim jeszcze istnieje? To proste. Dlatego właśnie, że ZABIŁAŚ je. ;D Wiele smoków po prostu siedzi w swoich legowiskach, broniąc słów "krzyku" i atakują tylko tych, którzy wkroczą na ich terytorium. Pozostałe faktycznie atakują miasta i wioski, ale "dziwnym trafem" zawsze bohater jest na miejscu i rozprawia się z bestią, zanim ta zdąży narobić poważniejszych szkód. Może to trochę ograniczone myślenie twórców, a może po prostu to obecność Smoczego Dziecięcia przyciąga te smoki. Tak czy inaczej nie powinniśmy za wiele wymagać od tej gry.
3. Plecak nie jest bezdenny. W zależności bodajże od wartości atrybutu zdrowia mamy ograniczenie ciężaru posiadanych przedmiotów. Wiadomo że jest ono dość solidnie powiększone i istota ludzka nie byłaby w stanie przenieść tak dużej ilości przedmiotów, ale w przeciwnym wypadku musielibyśmy wracać do miasta zanim zdążylibyśmy do końca spenetrować jakąkolwiek jaskinie. Że już nie wspomnę o etapie gry w którym nie mamy jeszcze własnego domu.
4. Faktycznie, świat w Skyrimie jest zdecydowanie zbyt przyjazny dla gracza, a ludzie nienaturalnie wręcz pomocni. W pamięci mam tutaj klimat z gry Gothic, w której chodząc po terenie kolonii cały czas bałem się zaufać jakiejkolwiek postaci, a w Nowym Obozie bardzo łatwo było dostać w zęby za "twarz". Mimo to spróbuj grać elfem. Nordzi od dawna nienawidzili szpiczastouchych i wielokrotnie dadzą temu upust w komentarzach odnośnie twojej osoby.
5. Widać że nie grałaś raczej nigdy zbyt długo w gry z serii TES. To od zawsze była idea przyświecająca tym tytułom, tzw. sandbox. Gracz dostawał na wstępie ogromny świat, pełen postaci i questów, którego ogarnięcie zajmowało niezliczoną ilość czasu, a czasami było wręcz niemożliwe. Główny wątek fabularny był zawsze tylko dodatkiem do tej "piaskownicy". Poczytaj o Daggerfall'u. Obszar tamtejszego świata był wielkości Wielkiej Brytanii, a przejście z jednego końca mapy na drugi zajmowało 2 tygodnie. Jedni TES'y za to kochali, inni wręcz nienawidzili. Przy takim ogromie questów, postaci i jaskiń niemożliwe jest wręcz stworzenie niesamowicie klimatycznego i wciągającego wątku fabuły, bo wiązałoby się to z ograniczeniem swobody tego świata. W Wiedźminie na przykład historia jest wręcz epicka, ale gracz ma dowolność jedynie przy kilku wyborach moralnych podczas gry. Podobnie żadna gra rozgrywana na zasadach Dungeons & Dragons nigdy nie oferowała aż takiej swobody jak The Elder Scrolls. To kwesta gustu. Jeśli twórcy rozbudowaliby wątek główny kosztem swobody, to już nie byłaby ta sama gra, którą pokochało tak wielu.
6. Tutaj zgadzam się w 100%. Eksplorowanie jaskiń w Skyrimie nie daje takiej frajdy, jaką mogłoby dawać, ale tak to ostatnio jest z najnowszymi produkcjami RPG. Twórcy zbytnio je upraszczają, by mogły one trafić do większego grona odbiorców. Zapominają przy tym, że właśnie pokonywanie trudności jest najprzyjemniejsze.
7. Wielu kluczowych NPC bierze aktywny udział w walce, a trochę głupio byłoby, gdyby podczas jakiejś misji zginąłby nam ktoś ważny i zablokowałoby nam to możliwość kontynuowania głównego wątku. Oczywiście można było wprowadzić alternatywny rozwój wydarzeń w przypadku czyjeś śmierci, jednak pamiętajmy, że to tylko gra, a my często wymagamy zbyt wiele. ;)
8. A chciałabyś grać parę lat, żeby zostać arcymagiem? ;) Każdy marzy o tym, by po długiej serii questów zająć w końcu wysoką pozycje w danej gildii i nic nie możemy poradzić, że prezentuje się to mało realistycznie. Ludzie narzekaliby, gdyby nie dało się nic osiągnąć, mimo licznych starań i prób tylko dla tego, ze jest to "mało realistyczne". Magowie zaś są raczej zbyt honorowi i zdyscyplinowani, by spróbować zabić nowego arcymaga z czystej zazdrości, jednakże przydałoby się kilka kąśliwych, zawistnych uwag pośród tej fali gratulacji. U Gildii Złodziei natomiast faktycznie przydałby się wątek zbuntowanego, oszalałego z zazdrości członka, któremu nie podoba się nowe stanowisko "żółtodzioba".
9. Błagam cię, nie mów mi że ty tak na poważnie. Jak kolega wspomniał, świat TES'a i Zapomnianych krain są zupełnie czymś innym tak jak i ich założenia się różnią. Historia jest inna, kontynent jest inny oraz rasy są inne. Tutaj nie ma żadnych drowów, są tylko Dunmerowie i oni nigdy nie żyli pod powierzchnią. Twoje zarzuty są zniewagą dla starannie prowadzonego od pierwszej części uniwersum TES'a. Nie wszystkie RPG muszą być takie same i mimo, że jesteś fanką Zapomnianych Krain, to nie możesz oczekiwać, że wszystkie zamysły twórców będą im podporządkowane. Myślę, że obecność Khajiitów i Argonianinów powinna cię w tym utwierdzić. Nie podoba się, twoja sprawa. Nam, fanom, się podoba. :D
Elder Misiek cóż, jak widać mamy trochę inne gusta :P Tobie podoba się inna rzecz, a mnie inna :) Osobiście gra nie przypadła mi do gustu i raczej w nią drugi raz nie zagram
Elder Misiek cóż, jak widać mamy trochę inne gusta :P Tobie podoba się inna rzecz, a mnie inna :) Osobiście gra nie przypadła mi do gustu i raczej w nią drugi raz nie zagram
monika121321, całkowicie popieram (może oprócz drowów - to już troche czepialstwo :P). Moim zdaniem Skyrim w porównaniu do np takiego Morrowinda jako erpeg ssie po całości. Wszystko jest strasznie uproszczone, dialogi są ujowe (i nie tylko dialogi), usunęli sporo ciekawych rozwiązań z poprzednich części, nie mówiąc o tym że świat jest wielki nudny pusty i prawie wszędzie taki sam. To tylko część rzeczy, jakie mnie w nim zawiodły. Skyrim jest kiepski jako rpg, jest może niezły jako prosta "nawalanka" dla tych co z rpgami mieli nie wiele do czynienia. Tyle na ten temat, dziękuje za uwage, ide grać w wiedźmina.
monika121321, całkowicie popieram (może oprócz drowów - to już troche czepialstwo :P). Moim zdaniem Skyrim w porównaniu do np takiego Morrowinda jako erpeg ssie po całości. Wszystko jest strasznie uproszczone, dialogi są ujowe (i nie tylko dialogi), usunęli sporo ciekawych rozwiązań z poprzednich części, nie mówiąc o tym że świat jest wielki nudny pusty i prawie wszędzie taki sam. To tylko część rzeczy, jakie mnie w nim zawiodły. Skyrim jest kiepski jako rpg, jest może niezły jako prosta "nawalanka" dla tych co z rpgami mieli nie wiele do czynienia. Tyle na ten temat, dziękuje za uwage, ide grać w wiedźmina.
Na plus dałbym system walki magiem zniszczenia. Od Morrowinda nie gram fajtkami bo raz, że brzydko to wygląda dwa, że nudno (za łatwo po kilku lv). Ale Skyrim to dla magów rewelka! Wizualnie wyglada tak: strzelam z blitza, w chwili gdy cel obrywa kamera zasuwa do niego z prędkością światła i w slowmotionie okrąża go pokazując jak się smaży. Nie gubi się. A dwuręczność to chyba do tego powstała: Nie dość, że waląc z obu rąk błyskawicą (gest zapożyczony z postaci RYU ze Street Fightera) mam double dmg to po rozwinięciu odpowiedniej perki cel zatrzymuje się na moment na skutek szoku i można mu zaserwować poprawkę. Można też usmażyć go na poiół jak ma mało lajfa. Miód z benzynką.
Na plus dałbym system walki magiem zniszczenia. Od Morrowinda nie gram fajtkami bo raz, że brzydko to wygląda dwa, że nudno (za łatwo po kilku lv). Ale Skyrim to dla magów rewelka! Wizualnie wyglada tak: strzelam z blitza, w chwili gdy cel obrywa kamera zasuwa do niego z prędkością światła i w slowmotionie okrąża go pokazując jak się smaży. Nie gubi się. A dwuręczność to chyba do tego powstała: Nie dość, że waląc z obu rąk błyskawicą (gest zapożyczony z postaci RYU ze Street Fightera) mam double dmg to po rozwinięciu odpowiedniej perki cel zatrzymuje się na moment na skutek szoku i można mu zaserwować poprawkę. Można też usmażyć go na poiół jak ma mało lajfa. Miód z benzynką.
A mnie szlag trafia jak w grze RPG występuje takie zjawisko jak level scalling, choćby nie wiem jak dobrze byłoby zrobione chce mi sie wymiotować. Dlatego wole serie gothic - wiesz że musisz sie dopakować przyexpić żeby pokonywać co mocniejsze potwory. Mam skyrima i przy 15 poziomie uznałem że nie ma dalej sensu w to grać.
A mnie szlag trafia jak w grze RPG występuje takie zjawisko jak level scalling, choćby nie wiem jak dobrze byłoby zrobione chce mi sie wymiotować. Dlatego wole serie gothic - wiesz że musisz sie dopakować przyexpić żeby pokonywać co mocniejsze potwory. Mam skyrima i przy 15 poziomie uznałem że nie ma dalej sensu w to grać.
Skyrim jest naprawdę świetną grą, ale zręcznościową. Z paroma modami, a modów świetnych są do tej gry tysiące, gra zabójca daje więcej frajdy ni w Assasin Creed, gra magiem to świetna strzelana itd. A czy można nazwać Skyrim RPG? Tak, na tej samej zasadzie co Diablo czy Dungeon Siege, to jest Hack&Slash, to nie jest pełnokrwisty RPG a zwykła siekanka wykorzystująca elementy RPG. W takim ujęciu Skyrim nie zawodzi. Największym problemem tej gry jest właśnie podpis RPG na pudelku.
Skyrim jest naprawdę świetną grą, ale zręcznościową. Z paroma modami, a modów świetnych są do tej gry tysiące, gra zabójca daje więcej frajdy ni w Assasin Creed, gra magiem to świetna strzelana itd. A czy można nazwać Skyrim RPG? Tak, na tej samej zasadzie co Diablo czy Dungeon Siege, to jest Hack&Slash, to nie jest pełnokrwisty RPG a zwykła siekanka wykorzystująca elementy RPG. W takim ujęciu Skyrim nie zawodzi. Największym problemem tej gry jest właśnie podpis RPG na pudelku.
Ten artykuł skomentowano 10 razy.
Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.