***
- Śnisz nieraz i na jawie wspominasz
O swych przyjaciołach - tych bliskich i dalszych
Co razem bywacie, gawędujecie i pijecie
I o zasługach wobec siebie wzajemnych...
Tolerancji, wspólności, a i o braterstwie nawet...
Lecz czasem w życiu tak z was los zakpi
Iż wasi wrogowie lub sami sobie
Nienawiścią w oczy kole bezlitośnie
Co zemstą w was ogień płonie
I do krzywd rozlicznych zaprowadzi
I bólu, cierpienia, smutku...
A nawet śmierci życzenia...
Na wówczas sposobów wiele szukacie
Wojny, żalu im szykujecie
By przez kłótnię i spory katusze zadać niesłychane
By w sam duszy środek trafiły
Niczym sztylet w plecy rozgrzany...
Lecz czy li rozwiązanie słuszne?
Czy to złoty środek na krańców kłopoty?
Odpowiedzi już nie szukaj - mądrzy powiedzą:
"Zaiste to głupota i wad następstwa:
Zła, grzechów dalszych uczynienia oraz własnego bytu cierpienia:
Koszmarów i tragizmów wcielenia na ręce twe zsyła
Zaś złudne czułości zadowolenia - niewiele potrwają..."
Zatem inna droga musi stać otworem...
O zrozumieniu, wybrukowana zapomnieniem...
Lecz nade dobra to ścieżyna czynienia...
Droga inna... Ta lepsza...
I do zamiast zemsty...
Do lubości i...
Wybaczenia.
***