Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Wiedźmin 3: Dziki Gon • Pierwsze wrażenia ... • INSIMILION

    Wiedźmin 3: Dziki Gon


    Pierwsze wrażenia Turela

    Działy gier » Wiedźmin 3: Dziki Gon » Ogólnie o grze
    Autor: Turel
    Utworzono: 17.06.2015
    Aktualizacja: 17.06.2015

    Jest 30 maja Roku Pańskiego 2015. Od dwóch tygodni listy bestsellerów bezlitośnie szturmuje trzecia część gry opartej na prozie Andrzeja Sapkowskiego. I to nie tylko w kraju, ale i na obczyźnie. Na chwilę obecną zdążyła już zdetronizować obecnego lidera stawki, czyli GTAV oraz osiągnąć coś pozornie niewykonalnego, czyli zawojować japoński rynek wydawniczy, stając się pierwszą grą spoza Kraju Kwitnącej Wiśni, która jest na pierwszych miejscach sprzedaży. Ostatni raz zdarzyło się to 15 lat temu. Cały świat zachwyca się trzecim Wiedźminem. Internet przerzuca się newsami, filmikami i cytatami z rozgrywki, a ja tak tu siedzę i piszę ten tekst.
     
    Ale nie robię tego od tak dla hecy lecz aby podzielić się przemyśleniami i wrażeniami z tych kilkunastu dni grania. Nie jest, de facto, tego jakoś wybitnie wiele, ale są to, w głównej mierze, bardzo subiektywne odczucia człowieka, który uwielbiał pierwszą część za jej inność. Dokładnie. Bardzo miło wspominam ją właśnie za to, że nie była kolejnym klonem Neverwintera czy innego point&click’a. Miała swoje specyficzne, zupełnie inne od konkurencji, wykonanie i za to ją właśnie pokochałem. Co prawda, byli ludzie, którym to właśnie ta odmienność bardzo mocno nie pasowała, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Gdyby Jest 30 maja Roku Pańskiego 2015. Od dwóch tygodni listy bestsellerów bezlitośnie szturmuje trzecia część gry opartej na prozie Andrzeja Sapkowskiego. I to nie tylko w kraju, ale i na obczyźnie. Na chwilę obecną zdążyła już zdetronizować obecnego lidera stawki, czyli GTAV oraz osiągnąć coś pozornie niewykonalnego, czyli zawojować japoński rynek wydawniczy, stając się pierwszą grą spoza Kraju Kwitnącej Wiśni, która jest na pierwszych miejscach sprzedaży. Ostatni raz zdarzyło się to 15 lat temu. Cały świat zachwyca się trzecim Wiedźminem. Internet przerzuca się newsami, filmikami i cytatami z rozgrywki, a ja tak tu siedzę i piszę ten tekst.
     
    Ale nie robię tego od tak dla hecy lecz aby podzielić się przemyśleniami i wrażeniami z tych kilkunastu dni grania. Nie jest, de facto, tego jakoś wybitnie wiele, ale są to, w głównej mierze, bardzo subiektywne odczucia człowieka, który uwielbiał pierwszą część za jej inność. Dokładnie. Bardzo miło wspominam ją właśnie za to, że nie była kolejnym klonem Neverwintera czy innego point&click’a. Miała swoje specyficzne, zupełnie inne od konkurencji, wykonanie i za to ją właśnie pokochałem. Co prawda, byli ludzie, którym to właśnie ta odmienność bardzo mocno nie pasowała, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Gdyby pierwsza część nie była grą co najmniej dobrą, to byśmy teraz nie ekscytowali się trzecią. Prosta matematyka. W odpowiedzi na te zarzuty o zbytniej inności CD Project stworzył drugą odsłonę przygód Geralta, uśrednioną do zachodnich standardów gier action RPG. Okazało się to strzałem w stopę i o tym, jak i dlaczego nie lubię Zabójcy Królów mógłbym opowiadać godzinami. I tak dochodzimy do niedawno wydanego trequela, który niebezpiecznie zbliża się do miana gry idealnej. Ale dosyć tego, przejdźmy do meritum.
     
    Na początek sprawa, o której i tak wszyscy zaczęli dyskutować jeszcze przed premierą, a mianowicie  - grafika. Pierwsza kwestia - wymagania są dosłownie z kosmosu i aby pograć „na poziomie” wystarczy w zupełności przeciętnej klasy komputer kupiony sześć lat temu za 1500 zł. Serio. Właśnie na takim gram osobiście i muszę powiedzieć, że nawet na minimalnych ustawieniach jest najlepiej wyglądającą produkcją ostatnich lat. Nie wiem jak twórcy to zrobili, ale nie dość, że wygląda bardzo dobrze, to jeszcze utrzymuje relatywnie stałe 30 klatek na sekundę. Szok i niedowierzanie. W ostatecznym rozrachunku, jestem całkiem zadowolony z tego całego downgrade’u grafiki zafundowanego przed premierą, bo dzięki niemu mogę pograć bez potrzeby wykładania  teraz kilku tysięcy na nowy PC. 
     
    Co do samej rozgrywki, to nie będę się rozpisywał co, gdzie, jak, po co i z kim, bo o tym można sobie poczytać wszędzie. Skupię się na kilku dość konkretnych aspektach, które w jakiś sposób na mnie wpłynęły. Uwaga, mogą się trafić spoilery.
     
    Na pierwszy ogień pójdą osławione wybory. Nie doszedłem jeszcze nie wiadomo jak daleko w fabule, więc nie wypowiem się jak wyglądają na większą skalę, ale w bardziej bezpośrednich konsekwencjach mam już jakieś rozeznanie. Linia fabularna skupiająca się wokół Krwawego Barona i jego rodziny. Na całą opowieść składa się kilka zadań, w których, jak się okazuje na końcu, każda podjęta decyzja wpływa na finał i to bardzo. To w jaki sposób poradzimy sobie z Porońcem, jak przeprowadzimy rozmowę z córką barona oraz kiedy odwiedzimy „sierociniec” na moczarach wpływa znacząco na to, z czym będziemy się musieli mierzyć później. To są tylko pomniejsze wybory, bo twórcy przygotowali nam również naprawdę ciężkie orzechy do zgryzienia, z których konsekwencjami już tak łatwo sobie nie poradzimy. Uwolnienie ducha zaklętego w sercu drzewa doprowadzi do śmierci wielu ludzi, wątpliwym zyskiem uratowania kilku dzieciaków (ponoć, bo jak na razie, to pewny nie jestem). A to czy zorientujemy się zawczasu o motywach Anabelle, uchroni nas przed groźnym potworem na wolności. Praktycznie wszystko co robimy ma jakieś odbicie w świecie gry i wraca do nas czkawką nawet po dłuższej chwili.
     
    Co do jednego zadania, właśnie z finału opowieści o Baronie mam pewne wątpliwości. Rytuał, który mieliśmy odkręcić był, moim zdaniem, źle przeprowadzony. Co prawda, żaden ze mnie Ed Warren, ale na okultyzmie trochę się znam, więc jak na razie był to jedyny zgrzyt, z jakim się spotkałem. A zaznaczę tylko, że jak do tej pory wszystkie inne ryty i obrządki były przeprowadzane bardzo poprawnie. Ale nic. Ilu specjalistów od okultyzmu będzie grać w tą grę, aby trzeba było się tym przejmować? 
     
    W stosunku do poprzedniej części, gruntowny lifting przeszedł system walki. Stał się bardziej uporządkowany i „ścisły”. Co prawda, nie obeszło się bez całkowicie losowego zaznaczania przeciwników, jeśli ci są w grupie albo atakowania nie tego, kogo się planowało. Dalej niestety dochodzi do takich sytuacji, gdzie Wiedźmin na doppingu nie jest w stanie poradzić sobie z gardą adwersarzy. Wytrzymałość przeciwników regeneruje się czasami za szybko i kiedy nie mamy miejsca na trawers czy inny manewr, możemy spotkać się ze ścianą nie do przejścia w osobie wieśniaka w samych gaciach, kapalinie na głowie i z drewnianą pałką w ręku. Na pomoc przychodzą na szczęście znaki, które również potrafią czasami nie zadziałać więc wracamy do punktu wyjścia. Z samą walką wiąże się również inny problem, a mianowicie animacja. Wszystkie ciosy Geralta są straszliwie zamaszyste i w głównej mierze powolne, zatem dziwię się w jaki sposób nasz bohater zyskał miano pierwszego miecza północy. Przeciwnicy czy potwory wyprowadzają swoje ciosy dużo szybciej i bardziej bezpośrednio, co już w ogóle niszczy wizerunek wiedźminów, ale o tym może kiedy indziej. 
     
    W dalszym rozrachunku muszę zwrócić uwagę na straszliwy bałagan w plecaku, w którym znajdują się całe masy rzeczy, których nigdy nie użyjemy, ale nie wiemy o tym, więc je chomikujemy. Mikstury,  odnawiają się, nie potrzebując do tego składników (to po co ja zbieram te mózgi utopców?). Do woreczka smutków dorzucę jeszcze z innej beczki złodziejski przelicznik u handlarzy, ale to już jest normą w serii oraz straszliwie niepasujący głos Ciri.
     
    I to by było w zasadzie na tyle, jeśli chodzi o wrażenia jak do tej pory. Tak jak mówiłem na wstępie, nie zawędrowałem ze swoją przygodą jakoś wybitnie daleko, więc tylko do tylu rzeczy mogę się jak na razie przyczepić. Kto wie, może jak uda mi się skończyć grę będę miał coś więcej do powiedzenia. A tym czasem wracam do grania i bywajcie w zdrowiu, wy i wasze wielbłądy.  



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw