Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Zapowiedzi • Batman: Arhkam Knight • INSIMILION

    Zapowiedzi


    Batman: Arhkam Knight

    Gry wideo » Zapowiedzi » Zapowiedzi
    Autor: Ingmar
    Utworzono: 15.06.2015
    Aktualizacja: 15.06.2015



    Już 23 czerwca do sprzedaży trafi gra Batman: Arkham Knight. Finał opowieści o Mrocznym Rycerzu przeniesienie nas do Gotham, miasta opanowanego przez armię złoczyńców. Na ich czele stanie Scarecrow oraz tajemniczy, zamaskowany przestępca, z wyglądu przypominający mroczne alter ego Bruce’a Wayne’a. Rocksteady Games zapowiada stworzenie największej i najlepiej dopracowanej odsłony serii. Zobaczmy, co chcą nam zaoferować.


    Czwarta część serii

    W 2009 roku na rynku pojawił się Batman: Arkham Asylum. Jego premiera zbiegła się w czasie z “Mrocznym Rycerzem”, drugim filmem Christophera Nolana o zamaskowanym mścicielu, który do kin trafił w 2008. Na pierwszy rzut oka obie produkcje wyglądały podobnie. Opowiadały historię z Jokerem w roli głównej, pełną szaleństwa, w ciemnej tonacji. Możemy chyba nawet powiedzieć, że na tle fenomenalnej aktorskiej kreacji Heatha Ledgera, super-złoczyńca z gry prezentował się blado. Społeczność fanów komiksów DC podzieliła się na dwie frakcje. Wszyscy docenili wysoką jakość wykonania “Asylum”, ale niektórzy mieli nadzieję na bezpośrednią adaptację filmu. Ekipa z Rocksteady zdecydowała się na inne podejście. Patrząc z perspektywy lat, myślę, że dobrze się stało.

    Jesień roku 2011 przyniosła nam bezpośredni sequel, czyli Arkham City. Gra zaoferowałą nam otwartą konstrukcję świata oraz zaskakujący finał scenariusza, którego pokłosiem jest Arkham Knight. Nie będziemy jednak zdradzali wrażliwych informacji w tym tekście. Fabułę nowej produkcji o Batmanie można zrozumieć bez odwoływania się do dziedzictwa poprzednich części. Najpierw jednak musimy przyjrzeć się jeszcze jednej odsłonie serii.

    Jak opisać Batman: Arhkam Origins? Najlepszym słowem jest chyba “zapychacz”, choć to nie jest w pełni sprawiedliwa opinia. Do prac nad tytułem wydawca oddelegował studio Warner Bros. Games Montréal, bo produkcja kolejnej gry Rocksteady mocno się przeciągała. Mniej doświadczona ekipa postanowiła zatem opowiedzieć historię z zamierzchłej przeszłości, o tym, jak miliarder Bruce Wayne stawiał pierwsze kroki na drodze sprawiedliwości. Tryb dla pojedynczego gracza, moim zdaniem, trzymał odpowiedni poziom, a o rozgrywce wieloosobowej dżentelmeni nie dyskutują. Co tu dużo mówić, okazała się stratą czasu i pieniędzy. To po prostu zły pomysł, trudno go nawet sensownie bronić od strony marketingowej.

    Po czterech latach milczenia twórcy oryginalnej gry wracają, aby opowiedzieć nam finał trylogii. To pożegnanie i zarazem zamknięcie pewnego etapu w historii całej branży. Przekonaliśmy się, że produkcje na licencji komiksowej / filmowej mogą oferować rzadko spotykaną, wysoką jakość. To wielka zmiana, zwłaszcza, jeśli mamy w pamięci kolejne niskobudżetowe produkcje o Spider-Manie czy Iron Manie.

    Arkham Knight jednoczy super-złoczyńców

    Odwołajmy się raz jeszcze do twórczości Nolana. W 2012 roku do kin trafił film “Mroczny Rycerz Powstaje”, przedstawiający konfrontację między Batmanem, a Bane’em. Ten drugi przejmuje kontrolę nad Gotham, spycha policję do głębokiej defensywy i wyprowadza prawdziwą armię przestępców na ulice spokojnego niegdyś miasta. Scenariusz nowej gry Rocksteady jest niemalże identyczny, zmienia się jedynie zestaw twarzy i ksywek. To musi być coś więcej niż zwykła inspiracja. Zobaczmy, jak to wygląda w praktyce.

    Minął rok od wydarzeń z finału Arhkam City. Atmosfera jest spokojna, niemalże sielankowa. Wymiar sprawiedliwości skutecznie rozbił mafię, Bruce Wayne wreszcie może przejść na zasłużoną emeryturę. W tym nagłym wyciszeniu jest jednak coś niepokojącego. Na horyzoncie już zbierają się ciemne chmury. Na scenę wkracza tytułowy Arkham Knight, super-złoczyńca zaprojektowany z myślą o grze. To nowa jakość w świecie adaptacji. DC przygotowało nieznanego antybohatera, który na stałe wejdzie do kanonu komiksów. Co o nim wiemy? Niewiele. Jest bystry i charyzmatyczny, dysponuje imponującym sprzętem, przypominającym z wyglądu strój samego Batmana. To dosłowny mroczny rycerz: zmilitaryzowany i zdeprawowany. Na piersi nosi literę “A”, logo Arkham, zakładu dla obłąkanych. Symbolika jest prosta: reprezentuje szaleństwo, ciemną stronę psychiki Bruce’a Wayne’a.

    Wkroczenie do świata gry nowego super-złoczyńcy zmienia układ sił. Na pierwszy plan wysuwa się Scarecrow, któremu udaje się pod wspólnym przestępczym sztandarem zjednoczyć największe niesławy Gotham. Zobaczymy Fireflya, Harley Quinn, Penguina, Poison Evy oraz Two-Face’a, których połączył jeden cel: zabicie Batmana.

    Oddziały Arkham Knighta opanowują jedną z fabryk, Scarecrow rozpoczyna masową produkcję swojego flagowego specyfiku: gazu strachu. Policja zarządza masową ewakuację ludności cywilnej, a sama przechodzi do głębokiej defensywy. Gotham przechodzi w ręce przestępców. Teraz to miasto bezprawia i szaleństwa.

    Do walki o porządek przystępuje Batman, wspierany przez komisarza Gordona, jego córkę Oracle, Catwoman, Robina i Nightwinga. To bój o wszystko. Albo zatriumfuje zbrodnia i chaos, albo zwycięży sprawiedliwość i porządek.

    Detektyw i mistrz sztuk walki

    Bruce Wayne może nie posiada supermocy, ale i tak zasługuje na miano nadczłowieka. Obdarzony genialnym umysłem i wielkim majątkiem, z dumą nosi tytuł najlepszego detektywa na świecie i mistrza sztuk walki. Jeśli dopiszmy do tej listy drogi sprzęt, którego nie powstydziliby się generałowie z Pentagonu, to otrzymujemy prawdziwie wybuchową mieszaninę.

    Rozgrywka w Arkham Knight płynnie łączy dwie odmienne mechaniki. Otrzymujemy zaawansowany system cichej eliminacji wrogów, który całymi garściami czerpie z gier z gatunku stealth. Nadal możemy się skradać, zwiedzać szyby wentylacyjne i trudno dostępne lokacje, aby w przemyślany sposób unieszkodliwić przestępców. Z pomocą przyjdzie nam nowa mechanika - Fear Takedown - pozwalająca na szybkie zdjęcie trzech opryszków, o ile uda nam się pozostać niezauważonym.

    Wraca również rozbudowany system walki wręcz. To już klasyczne rozwiązanie, zaskakujące prostotą wykonania i złożonością realizacji. Pojedyncze uderzenia łączymy w długie kombinacje ciosów, przeplatane potężnymi atakami specjalnymi. Nowością w serii jest możliwość odbierania broni wrogom oraz korzystania z elementów otoczenia. Na trailerach widzieliśmy, jak Batman kilka ciosów wyprowadza kijem bejsbolowym, pojawiło się także widowiskowe uderzanie głowami opryszków o ściany budynków i podłączone do prądu skrzynki systemów alarmowych.

    W akcji zobaczymy także współpracę między naszym herosem, a jego kompanami. W walce mogą nas wspierać Catwoman, Nightwing oraz Robin. Rocksteady przygotowało nawet specjalny tryb gry - Dual-Play - skupiający się wyłącznie na wspólnym wyprowadzaniu kombinacji ciosów i rozbudowanych ataków kończących.

    Wreszcie, Batman nosi przy sobie cały arsenał gadżetów. Disruptor Gun pozwoli nam na rozbrojenie wrogich karabinów, a nowy rodzaj bataranga pozwoli zdobyć szczegółowe informacje o otoczeniu. Pojawia się także długo wyczekiwany i w pełni grywalny Batmobile, który zasługuje na osobne omówienie.

    Do Batmobile’u!

    Przy lekturze tego akapitu warto pomyśleć o długiej historii adaptacji komiksów o Batmanie. Kojarzycie ten szalony serial z Adamem Westem z lat sześćdziesiątych? Jeśli nie, to koniecznie zobaczcie scenę z gazem anty-rekinowym, pokaz tańca w dyskotece. Przyjrzyjcie się także wykonaniu flagowego pojazdu zamaskowanego mściciela.

    Arkham Knight również oferuje Batmobile, ale cała gra utrzymana jest w dużo poważniejszej tonacji. Pojazd Mrocznego Rycerza to w tej wersji prawdziwy czołg. Wyposażony został w potężne działo, rakiety, amunicję ostrą oraz taką, która przydaje się do pacyfikowania tłumów. Projektując wehikuł, graficy z Rocksteady inspirowali się przede wszystkim poprzednimi odsłonami serii, w których gablota występowała jedynie podczas cut-scenek. Teraz posłuży nam jako szybki i niezwykle stylowy środek transportu.

    W jednym z wywiadów możemy przeczytać, że przed przystąpieniem do prac nad modelem jazdy, programiści przygotowali symulację. Wrzucili roboczy model Batmobile’u do Arkham City i postanowili wypróbować mechanikę rozgrywki. Efekt? Niezadowalający. Miasto po prostu nie nadawało się do jeżdżenia samochodem. Dlatego Gotham z finału trylogii wygląda inaczej: ma szersze i dłuższe ulice, mniej zakamarków i ślepych zaułków. Mamy cieszyć się z jazdy, spełnić marzenie z dzieciństwa. Tym też inspiruje się raczej luźne podejście do realizmu w odwzorowaniu zasad ruchu ulicznego. Bez utraty prędkości fura Batmana ścina znaki drogowe i barierki, przejeżdża schodki czy uderza w ściany budynków. Niewiele elementów świata gry jest w stanie ją zatrzymać. Może czołowe zderzenie z wieżowcem do tego wystarczy, ale - kto wie? - Batman z gorszych starć wychodził obronną ręką.

    Do czego porównać obsługę Batmobile’u? Mnie przypomina ulepszoną wersję Maco z oryginalnego Mass Effecta. To też taki jeżdżący czołg, który potrafi szybko i zaskakująco dobrze manewrować. Oferuje po prostu lepsze przyspieszenie i szerszy arsenał środków przymusu bezpośredniego. Warto też zaznaczyć, że możemy płynnie wskakiwać i wyskakiwać z pojazdu, nawet podczas ostrej strzelaniny. Model jazdy ma być przede wszystkim przyjemny. To podstawowe założenie ekipy z Rocksteady Games.

    Dystopijne Gotham City

    Szersze i dłuższe ulice otwierają listę zmian, jakie przeszło Gotham City. To inne miasto: bardziej rozbudowane i zróżnicowane. Świat gry składa się z trzech dużych, połączonych wysp. Jest pięć razy większy niż w Arkham City, ale nie można go porównywać do produkcji o modelu piaskownicy, do których zalicza się np. The Elder Scrolls V: Skyrim. Najlepszym punktem odniesienia będzie chyba Assassin’s Creed Unity, oferujący jedno, duże miasto, podzielone na kilka mniejszych dzielnic. Nie wiemy jak dokładnie obszar działalności Batmana wypada w porównaniu z Paryżem czasów rewolucji francuskiej. Wydaje się, że mają zbliżoną wielkość, choć mocno różni je mechanika eksploracji. Mroczny Rycerz porusza się szybko i dynamicznie: pędzi w Batmobile’u, szybuje między budynkami albo błyskawicznie przenosi się między piętrami za pomocą linki z hakiem.

    Twórcy zastrzegają, że chcą stworzyć grę o unikalnym charakterze. To nie ma być najobszerniejsza metropolia w historii gatunku. Ważne, aby zapadła w pamięć. Zrealizować ten cel mogli jedynie za pomocą wytworzenia odpowiedniego klimatu: dlatego w Gotham zazwyczaj pada i zawsze panuje noc. Ulice są brudne, budynki podniszczone, mieszkańcy grupują się w okolicach płonących beczek. Panuje dekadencka atomosfera, świetnie wspierana przez zderzenie gotyckiej architektury i kiczowatych, migających neonowych reklam. Gotham jest dystopijnym miastem spleenu, pełnym mroku, zbrodni i szaleństwa.

    Batman: Arkham Knight od początku był projektowany z myślą o konsolach nowej generacji, dlatego prezentuje się tak dobrze. Aż trudno uwierzyć, że został stworzony w oparciu o stary, dobry Unreal Engine 3, ten sam silnik, który wspierał Arkham Asylum. Jądro produkcji musiało zostać porządnie zmodyfikowane. Zresztą, mówią o tym same liczby: teraz jeden model postaci składa się z tylu polygonów, co cała scena, wyświetlana na naszych ekranach podczas przechodzenia dwóch pierwszych części serii.

    Fanów długiej rozgrywki powinna ucieszyć obecność aktywności pobocznych. Znowu będziemy rozwiązywali zagadki i zbierali trofea, jakie po całej mapie rozrzucił Riddler. Pewnie wprowadzone zostaną także inne typy krótkich zadań. Szczegółów na ten temat znamy mało, ale łatwo wyobrazić sobie punkty, w ramach których aktywujemy potyczkę z grupą przestępców albo wyścig z czasem za kółkiem Batmobile’u.

    Ścieżka dźwiękowa ponownie uderza w znane aranżacje. Ma być równocześnie podniosła i przejmująca, epicka i mroczna. Z głośników kolejny raz popłyną głosy naszych ulubionych aktorów. W Batmana wciela się Kevin Conroy, komisarza Gordona zagram Jonathan Banks, a Ashley Greene - Oracle.

    Brutalny i mroczny finał opowieści

    Kilka tygodni temu zaskoczyli nas pracownicy ESRB. Arkham Knight złapał ocenę “Mature”, chociaż poprzednie części kwalifikowały się na “Teen”. Jak to rozumieć? Gra z pewnością stała się bardziej brutalna. Wiemy, że Batman jest przeciwnikiem zabijania ludzi, ale trudno uwierzyć, że przestępcy, do których strzelamy z obrotowego karabinu maszynowego Batmobile’u wychodzą z tej przygody bez szwanku. Nawet nie wspominając o kierowcach samochodów, wysadzanych za pomocą rakiet.

    Warto także zwrócić uwagę na brutalne sekwencje przesłuchań. Bruce Wayne korzysta z przemocy słownej i fizycznej, krzyczy, kopie, łamie ręce opryszków. To materiał przeznaczony dla dorosłych widzów.

    Ekipa z Rocksteady Games zapowiedziała, że chce w pełni skupić się na trybie dla jednego gracza. Multiplayera po prostu nie będzie, a po fiasku Arkham Origins ta wiadomość powinna nas nawet ucieszyć. Dowiedzieliśmy się również, że Arkham Knight to dla studia pożegnanie z serią. Trylogia w szybkim tempie zmierza ku ostatecznemu rozstrzygnięciu. Czy oznacza to koniec złotej ery adaptacji komiksów o Batmanie? Niekoniecznie.

    Przez sześć miesięcy od dnia premiery pojawiać się będą nowe dodatki w ramach przepustki sezonowej. Słyszeliśmy także pogłoski o planach wydania remastera pierwszych dwóch części już podczas okresu świątecznego 2015. Co dalej? Przypuszczam, że ekipa z Rocksteady poszuka nowego zajęcia, a Warner Bros. postanowi kontynuować wspieranie znanej marki. Jeśli miałbym typować kolejną grę o Batmanie, to postawiłbym na coś w rodzaju Arkham Origins 2. To jednak czysta spekulacja. Na razie czekamy na brutalny i mroczny finał oryginalnej trylogii Arkham.



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw