Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Arcania: Gothic 4 • Rozdarta Dziewica - Mroc... • INSIMILION

    Arcania: Gothic 4 » Rozdarta Dziewica


    Rozdarta Dziewica - Mroczny wojownik

    Działy gier » Arcania: Gothic 4 » Przedpremierowe » Rozdarta Dziewica
    Autor: Merts
    Utworzono: 11.08.2009
    Aktualizacja: 04.07.2010

    - Zamilcz, Morra!
    Kufel Elgana upadł na stół, rozlewając nań miód. Mężczyzna stanął z otwartymi ustami, skupiając wzrok na dziwnej postaci za oknem. Murdra spojrzała w tamtą stronę, wzdychając. Niech mnie szlag, pomyślała. Przy wjeździe do gospody stał ork. Nie był to jednak typ orka dobrze znany Murdrze: przygarbiony, okryty podartym futrem, z iście dzikim spojrzeniem. Był to natomiast dumny, wyprostowany wojownik z gęstą brodą, dobrze podkreślającą jego ostre rysy twarzy. Kiedy ruszył do przodu, karczmarka dostrzegła ciężką, skórzaną zbroję, okrągłą tarczę i ogromny topór bojowy, zawieszony na jego plecach. Niech mnie szlag, pomyślała znowu, podchodząc do okna. Ork nie był sam. Przed gospodą aż się roiło od jego współbratymców.
    - Nie jesteście tu mile widziani! – usłyszała wołającego z boku Belgora.
    On i kilku drwali zagrodzili wejście do tawerny. Wtem zabrzmiał głęboki, chrypliwy dźwięk orkowych śmiechów.
    - A kto nas zatrzyma, jednonogi? – zadrwił ork, którego Murdra dostrzegła pierwszego.
    Belgor rzucił okiem na stojących u jego boku drwali. Nie wyglądali na pewnych siebie.
    - Nie jesteście tutaj mile widziani! – powtórzył uparcie karczmarz, ale on również nie brzmiał zbyt stanowczo tym razem.
    Murdra widziała z daleka, jak drewniana noga jej męża drży z przerażenia.
    - Co się tam dzieje? - spytał Rauter z drugiego końca szynku.
    Co za szczęście, pomyślała karczmarka, odwracając się w stronę mężczyzny.
    Nie był on sam przy stole. Blisko cały oddział wojowników Stewark zebrał się w „Rozdartej Dziewicy” na ich coroczne zgromadzenie. Dwudziestu zbrojnych ludzi.
    - Na dziedzińcu pojawili się orkowie! – Murdra zawołała w stronę Rautera i jego ludzi. – Całkiem ich tam sporo!
    - Zbiegli niewolnicy czy orkowie z Silverlake? – spytał ponownie, zachowując zimną krew.Murdra pokręciła głową.
    - Żadne z tych! – odpowiedziała. – Wojownicy w ciężkich zbrojach, z tarczami i toporami.
    - Au! – wykrzyknął Rauter. – Skąd oni się tu wzięli?
    Wojownicy w jednej chwili stanęli na równe nogi i chwytając za swą broń, pobiegli do drzwi. Murdra odwróciła się w stronę okna. Orkowie zbliżali się nieuchronnie do wejścia, powodując, że Belgor cofał się z każdym ich kolejnym krokiem. Drzwi do gospody otwarły się z hukiem, a wojownicy zaczęli się przepychać między Belgorem i jego towarzyszami.
    Orkowie zawahali się.
    - Nie ma tu nic dla was! – zawołał Rauter z mieczem uniesionym w ręku. – Zjeżdżać stąd!
    Warcząc i mamrocząc do siebie, przeciwnicy sięgnęli po swe bronie.
    - Słyszeliście to? – zagrzmiał jeden z nich. – Morra chce krwawić!
    Orkowie zarechotali.
    - Więc mu w tym pomożemy! – wrzasnął drugi, stukając swym toporem o tarczę. Jego kompani poszli w ślad za nim.
    Nagle, głośny wrzask przedarł się przez hałas.
    - Dość!
    Jakiś mężczyzna stał za plecami orków; Murdra nie dostrzegła go wcześniej. Miał ciemną, prawie czarną karnację i muskularne ciało przyobleczone w skórę i stal. Jego topór był wciąż zawieszony na plecach. Mroczny wojownik, przeszło Murdrze przez myśl.
    - Nie możemy sobie pozwolić na więcej strat – powiedział mężczyzna, torując sobie drogę między dwoma orkami. – Nie teraz!
    - Walczymy, kiedy nam się podoba! – zawył największy z orków, eksponując swój dwuręczny topór oraz parę ogromnych kłów. – Nie ty wydajesz tutaj rozkazy.
    - To nie rozkaz, lecz rada, Erhagu - warknął wojownik. – Rusz głową! Nie możemy wciąż uciekać. Wcześniej czy później przyjdzie nam walczyć! I kiedy ten czas nadejdzie, będziemy potrzebować każdego z tych wojowników!
    - Kto powiedział, że uciekamy? – Erhag zawarczał groźnie. – Ork nigdy nie ucieka!
    - Nazywaj to jak chcesz, ale faktów nie zmienisz! – odparował mężczyzna. – Uciekliśmy z Myrthany na statku, kierując się na północ Varantu, a potem? Co zrobiliśmy, kiedy Rhobar zwrócił swój wzrok w stronę południa? Zaatakowaliśmy? Nie! Znów się ulotniliśmy do Ben Sala, do Mora Sul… Uciekamy już od miesięcy, ba, od lat!
    - Zamilcz, Morra! – Erhag wrzasnął z wyrazem furii na twarzy.
    Wojownicy Stewark poczęli spoglądać w konsternacji jeden na drugiego. Orkowie uczynili podobnie. Murdra zobaczyła, jak Rauter daje znak swym towarzyszom. Wyglądało to, jakby chciał sprawdzić, co z tego wszystkiego wyniknie.
    - Nie bądź głupcem, Erhag! – kontynuował mroczny wojownik. – Wiesz tak samo jak ja, że Rhobar wysłał jedynie cząstkę swego wojska do oblężenia Mora Sul. Reszta jest już w drodze. Wasi zwiadowcy ich widzieli. Ile czasu nam zostało? Kilka tygodni? Dni? On przybędzie… Powinniśmy stawić czoło królowi Myrthany, zanim ten zdobędzie ostatnią wolną wyspę. Zwyczajnie nie możemy sobie pozwolić teraz na żadną porażkę! Straciliśmy już wystarczająco wielu wojowników przez tę bezsensowną waśń z chłopami.
    - Thorus ma rację – wtrącił inny ork.
    Nie wyglądał on na wojownika. Nie miał żadnego topora, ale długą, sękatą laskę.
    - Zawsze lizałeś Morrom buty, Grosh – zagrzmiał Erhag, obnażając swe kły.
    - Wyzywasz mnie? – zawarczał Grosh. Stał on w samym środku dziedzińca, w ostrym, południowym słońcu, lecz wszystko dookoła niego zdawało się ciemnieć.
    Erhag zwrócił się w stronę szamana, a w jego spojrzeniu dało się dostrzec lęk. Długie, głośne warknięcie wydobyło się z orkowego gardła, a potem zamarło. Wojownik splunął na ziemię.
    - Jaką radą chce nas Morra zaszczycić tym razem?
    - Argaan słynie ze swych fortów. Dżungle można znaleźć już tylko dalej, na południowych wyspach. Powinniśmy zostać na Argaan i przyłączyć się do tutejszych władców, by razem z nimi stawić czoła Rhobarowi i jego paladynom – odpowiedział Thorus.
    - Przymierze z Morrami? Nigdy! – Erhag począł błądzić oczami po swych towarzyszach, po czym wykrzyknął:
    - A ja mówię, że powinniśmy skierować się w stronę gór i walczyć jak na orków przystało – niezależnie i z honorem!
    Niektórzy spośród nich zaczęli uderzać toporami o swoje tarcze, ale większość spoglądała wyczekująco na Thorusa i Grosha.
    - Chcesz wyruszyć? – powiedział Thorus z pogardą w głosie. – Więc ruszaj i umieraj, upolowany, jak jakiś pies. Ja zostanę i będę walczyć z całą armią u swego boku!
    Martwa cisza zawisła natychmiast nad „Rozdartą Dziewicą”.
    Grosh uderzył swym kosturem w ziemię.
    - Ja stanę wraz z Thorusem.
    To rozwiało wszelkie wątpliwości. Topory zaczęły uderzać o tarcze. Erhag pchnął mniejszego orka na bok i ruszył w stronę bramy.
    - Ruszam w góry! – krzyknął. – Chodźcie za mną lub zostańcie lizać Morrom buty!Szmer przeszedł wśród orków. Paru z nich zrobiło kilka niepewnych kroków w stronę Erhaga, ale ciemność zaczęła spowijać szatę Grosha.
    - Pozwól iść im na śmierć – powiedział Thorus.
    Szaman spojrzał na mężczyznę zaczerwienionymi oczami. Cienie zniknęły.
    - Idźcie – zagrzmiał.
    Pięciu wojowników opuściło dziedziniec gospody, podążając za Erhagiem w niezbadaną dzicz. Thorus patrzył przez chwilę jak odchodzą, po czym podszedł do Rautera.
    - Kto jest najpotężniejszym przywódcą na tej wyspie? – zapytał.
    - Ethorn VI, król Argaan, nieznajomy – odpowiedział Rauter, wciąż z bronią w ręku.
    - Gdzie mogę go znaleźć?
    - Na wschodnim wybrzeżu – odparł Rauter. – W Setarrif, domu jego przodków. Możesz podążać drogą wzdłuż wybrzeża na południe lub skierować się na północ, przez Thorniara.
    Mroczny wojownik pomyślał przez chwilę i pokiwał głową.
    - Odłóżcie swe topory – warknął do orków. – Ruszamy.
    Odwrócił się na pięcie i poszedł w stronę bramy, a za nim orkowie. Murdra patrzyła, jak odchodzą i nawet, gdy już zniknęli z jej zasięgu wzroku, nie spuszczała oczu z chmury dymu, którą po sobie zostawili, maszerując w dół wybrzeżem. Potem usłyszała, jak Elgan skrobie łyżką w swojej misce.
    - Chciałbym kolejną porcję zupy – powiedział. – I jeszcze jeden kufel miodu!
    Murdra kiwnęła głową, rozproszona. Wojownicy Stewark weszli z powrotem do środka, wołając od progu o słód. Murdra powlekła się do kuchni. Dopiero tam uświadomiła sobie, że jej nogi drżą. Wzięła głęboki oddech, drżenie ustało. Kobieta zabrała kilka kufli z półki i postawiła je na stole. W tym momencie usłyszała stukot drewnianej nogi za sobą. Silna i ciepła ręka Belgora spoczęła na jej pupie. Murdra westchnęła.
    - Tak, jak zawsze powtarzam: jesteś bohaterem – zamruczała.

    Belgor uśmiechnął się.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw