Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Arcania: Gothic 4 • Rozdarta Dziewica - Ręk... • INSIMILION

    Arcania: Gothic 4 » Rozdarta Dziewica


    Rozdarta Dziewica - Ręka Groma

    Działy gier » Arcania: Gothic 4 » Przedpremierowe » Rozdarta Dziewica
    Autor: Merts
    Utworzono: 21.07.2009
    Aktualizacja: 04.07.2010

    Grzmiące ryki przedzierały się przez ciemną noc.
    "Chroń nas, Innosie" - Pomyślała Murdra, czując dreszcz na swym ciele. Ludzie króla zdawali się jednak nie podzielać jej lęku. Wręcz przeciwnie - głośne ryki jedynie podsycały ich pragnienie. Podnosząc swe puchary w górę, wznieśli krzykliwy toast za odwagę swego władcy i jego nadzwyczajną biegłość w myślistwie. Murdra złapała za dzban, by dopełnić ubywającego trunku w kielichach przy barze.
    - Przestraszona? - spytał Grom swym niskim głosem. Był to mianowany przez króla dowódca myśliwych.
    Murdra zaprzeczyła kręcąc głową, jednak jej ręce drżały.
    - Nie ma potrzeby - dodał ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. - Klatka jest wykuta z najlepszej nordmarskiej stali, a bestia mocno związana. Osobiście ją spętałem, zabezpieczając wiązania ołowiem - to mówiąc, napiął mięśnie gołego ramienia, popisując się przed nią swym wystającym bicepsem.
    "Jest silny, to dobrze" - przeszło Murdrze przez myśl. "Szlachcic."
    Grom nosił rękawiczki z najlepszej cielęcej skórki, z bogatymi haftami i wysadzone ciemnoniebieskimi szafirami. Murdra nigdy wcześniej nie widziała myśliwego z rękawiczkami jak te.
    - Nikt prócz mnie nie ma prawa zbliżać się do królewskich trofeów - ciągnął Grom. - Żadna też bestia, nieważne jak wielka i silna, nie wydostanie się spod mej pieczy bez mojej zgody.
    Mówiąc to, położył swą rękę na głowie służki, siedzącej obok Murdry i potargał jej długie do ramion, brązowe włosy.
    - Czyż nie tak, Karello?
    Dziewczyna pokiwała twierdząco głową, gryząc jabłko zabrane wcześniej ukradkiem z koszyka Murdry. Miała ona około piętnastu, może szesnastu lat. Wścibskie i niesforne dziewczę. Murdra wyrwała jej owoc z ręki i wrzuciła go do kosza z odpadkami. Służka odwdzięczyła się jej za to gniewnym spojrzeniem i z ponurą miną odgarnęła kosmyk włosów z twarzy. Grom milczał, jednak jego twarz wyraźnie spochmurniała.
    To było bardzo dziwne. W oczach Murdry ta dziewczyna nie pasowała do królewskiej świty. Każdy Setarrifanin był dostojny i bardzo szlachecki. Nawet zwykły chłopak stajenny zdawał się reprezentować znacznie więcej. Jedynie ona była brudna i nieelegancka. Miała na sobie zwyczajne spodnie z ciemnej skóry i przeciętną, niczym niewyróżniającą się kamizelkę. Sztylet przypasany u jej boku wydawał się znacznie wartościowszy, ale jego rękojeść była okrutnie brudna, zupełnie jak ręce dziewczyny. Jej przedramię było podrapane przez krzaki z ogrodu Murdry, gdzie wcześniej, w radosnych podskokach zdziesiątkowała dojrzałe owoce jeżyn. Murdra, przyłapawszy ją na gorącym uczynku, zawlokła ją do kuchni za uszy. Tam stanowczo usadowiła na stołku, gdzie mogła bez problemu mieć ją na oku. Nikt z królewskiej załogi nie zdawał się jednak przejmować jej brudnymi dłońmi czy krnąbrnym zachowaniem. Ku zaskoczeniu Murdry i jej personelu, ludzie Groma traktowali ją z wyszukaną grzecznością i szacunkiem. Murdra nie potrafiła tego w żaden sposób pojąć. Przez moment zmierzyła się z gniewnym spojrzeniem dowódcy myśliwych, zanim ten odwrócił wzrok w inną stronę. Z niechęcią sięgnęła po świeże jabłko i podała je niesfornej dziewczynie.
    - Masz - burknęła. - To jest dużo bardziej soczyste.
    Dziewczyna wyszczerzyła zęby w łobuzerskim uśmiechu, po czym chwyciła jabłko. Grom wydał się znacznie bardziej rozluźniony.
    Kolejny ryk przeszył nocną ciszę.
    - Pora karmienia - powiedział Grom, pustosząc swój kielich jednym łykiem. - Lepiej nie każmy mu czekać. Staje się cholernie niebezpieczny, kiedy jest głodny.
    Odłożył puchar na stół i odwrócił się w kierunku wyjścia. Murdra obserwowała go z niepokojem, jak przechodzi zdecydowanym krokiem przez pokój, mija posilających się wojowników i wreszcie wychodzi na zewnątrz, kierując się w stronę klatki obok stajni. Grom ledwo znikł w ciemnej mgle, kiedy do kuchni weszła córka króla. Była mniej więcej dwa lata starsza od niesfornej służki i piękniejsza od jakiejkolwiek innej kobiety, jaką Murdra widziała w swoim życiu. Jej strój był zdobiony złotymi haftami, a jej rysy twarzy były gładkie i przejrzyste.
    - Gdzie się podział Grom? - zapytała.
    - Wyszedł na podwórze - odpowiedziała młoda służka, nie odwracając się nawet w stronę księżniczki i biorąc kolejny kęs jabłka.
    - Po co?
    - Jak myślisz, po co? Poszedł nakarmić bestię - odpowiedziała z pełnymi ustami.
    "Pewnego dnia ta dziewucha się przeliczy" - pomyślała Murdra. Nie zamierzała jednak czekać, aż ktoś wystawi jej naganę. Odłożyła dzban, wytarła ręce we fartuch i zapytała:
    - Co mogę dla ciebie zrobić?
    - Wasza wysokość - dodała królewska córka patrząc na Murdrę z niedowierzaniem. - "Co mogę dla pani zrobić, Wasza Wysokość" jest stosownym zwrotem do przyszłej Królowej Argaan. Radzę to zapamiętać, jeśli wiesz co dla ciebie dobre.
    Murdra prędko przytaknęła i ukłoniła się niezdarnie.
    - Co mogę dla ciebie zrobić, Wasza Wysokość?
    - Tak już lepiej - powiedziała księżniczka. Następnie rozejrzała się po kuchni i zmarszczyła nos. - Chcę, aby mnie oprowadzono po tym miejscu. Cofnęła się do salonu i niecierpliwym gestem wywołała Murdrę z kuchni.
    Ta pośpiesznie chwyciła za pochodnię i ruszyła w kierunku wyjścia. Służka zeskoczyła ze stołka chcąc iść za nimi, ale karczmarka szybko ją zatrzymała:
    - Ty tu zostajesz!
    Córka króla zaśmiała się nieznacznie.
    - Możesz nam towarzyszyć, Karello - powiedziała rozbawiona. - Masz moje pozwolenie.
    Gniewny ryk ponownie zabrzmiał wśród nocy. Murdra miała wrażenie, że zabrzmiał on nawet groźniej niż wcześniej.
    - Tędy - powiedziała drżącym głosem, prowadząc księżniczkę i służkę przez szynk obok biesiadujących rycerzy. Belgor stał obok Króla Ethorna VI z dzbankiem w ręku, napełniając królewski kielich za każdym razem, kiedy ten brał potężny łyk słodu. Belgor z pewnością nie czuł się komfortowo w tej roli. Murdra widziała to w jego oczach. "Nic nie poradzę" - pomyślała, otwierając drzwi do piwnicy z winem. Ona również czuła się zaniepokojona całym tym zamieszaniem. Karczmarka weszła w mrok, wyciągając rękę z pochodnią
    - Tutaj przechowujemy wino i słód.
    - Widzę - powiedziała księżniczka, rzucając znudzone spojrzenie na beczki zdobiące ściany piwnicy.
    Służka wepchnęła sobie ogryzek jabłka wraz z ogonkiem do ust.
    - Ten dom śmierdzi - powiedziała księżniczka. - Na podwórze, jeśli można prosić.
    Murdra pośpieszyła do podwójnych drzwi i pchnęła je mocno przed siebie. Niepokojąca cisza wisiała w nieprzeniknionej ciemności, jaka panowała na zewnątrz. Dało się jedynie słyszeć pijackie wrzaski, tłumione przez grube mury karczmy. Nawet woły nie wydawały żadnych dźwięków w stajni. Murdra poczuła gęsią skórkę na swym ciele. Drżała, mimo iż noc była łagodna.
    - Na co czekasz? - poganiała księżniczka.
    Murdra wyszła na zewnątrz. Nie chciała, żeby dama myślała, że jest tchórzem. Coś niebieskiego zabłysnęło nagle w świetle pochodni.
    - Co to jest? - zapytała służka, rzucając się na przód. Murdra podążyła za nią.
    - Rękawiczka - stwierdziła dziewczyna.
    Murdra mogła teraz ją dostrzec. Leżała na środku podwórka, szafir błyskał w świetle pochodni. Zobaczywszy ciemny kształt na ziemi, Murdra wzdrygnęła się. Krew! Czuła jak skręca ją w żołądku. Postawiła kolejny krok do przodu i zaraz się zatrzymała. Odłamek kości wystawał z wnętrza rękawiczki. Królewska córka westchnęła.
    - Czy to...?
    - Ręka Groma - wyszeptała służka. - Wypluła ogonek jabłka z buzi i wyciągnęła swój sztylet.
    Księżniczka zaczęła krzyczeć. Nawet w jasnym blasku pochodni była blada jak dym. Jej usta drżały. Nagle przerażający ryk zabrzmiał za plecami Murdry. Kobieta odwróciła się.
    Dwoje błyszczących oczu pojawiło się w ciemności, a następnie ogromny łeb prześliznął się w świetle pochodni. Ślina ciekła z pyska cieniostwora. Ślina i krew. Serce Murdry przestało na chwilę bić.
    - W tył! - zawyła przerażona.
    Służka rzuciła się z krzykiem na przód:
    - Za Setarrif!
    Murdra natychmiast zareagowała, chwytając dziewczynę za ramię i przeciągnęła ją do tyłu. Wpadając na księżniczkę, Karella straciła równowagę i obie dziewczyny upadły na ziemię. Murdra stała sama, między bestią a towarzyszkami. Patrząc na monstrualny łeb zastanawiała się, dlaczego właściwie zainterweniowała, miast ratować własne życie. Cieniostwór spoglądał na nią badawczym wzrokiem z otwartym pyskiem, obnażając swe groźne kły.
    - Nie ruszajcie się! - zawołał Belgor.
    Bestia szarpnęła gwałtownie swym łbem. Mężczyzna ruszył w stronę kupy gnoju i złapał za widły, wymachując dookoła pochodnią trzymaną w drugiej ręce. Zwierzę podskoczyło, lądując między Murdrą a podwójnymi drzwiami piwnicy. Wzrok kobiety był skupiony na swym mężu. Mogła ona dojrzeć pojedyncze mięśnie pod grubą skórą bestii. Belgor rzucił się na stwora, lecz ten schylił łeb. Karczmarz zawył głośno z bólu. Widły odbiły się od stwora, który rzucając się na przeciwnika wybił go wysoko w powietrze. Uderzywszy o dach szopy, ciało nieprzytomnego Belgora zsunęło się na ziemię. Murdra zobaczyła jak leży, bezwładny, z nogą podwiniętą nienaturalnie pod siebie. W chwilę później ogród wypełnił się blaskiem pochodni i błyskiem mieczy. Ktoś pchnął Murdrę tak mocno, że upadła na ziemię.
    Jeden z ludzi króla ruszył w stronę potwora, unosząc swój miecz do ataku. Ogromna głowa bestii zatopiła swe kły w nodze przeciwnika. Rycerz zawył z bólu, kiedy ta wyciągnęła go w górę. Kończyna nie wytrzymała i mężczyzna wrzeszcząc, wpadł na dwójkę biegnących mu z pomocą kolegów.
    Czwarty wojownik, korzystając z okazji, wepchnął swój miecz oburęcznie w bok bestii, ale stwór obrócił się z niewiarygodną prędkością i wbił swój róg prosto w klatkę piersiową mężczyzny. Powietrze uleciało z jego płuc z cichym sykiem a Murdra usłyszała dźwięk miażdżonych żeber. Następnie rycerz odleciał w górę, uderzony z impetem przez bestię, by w końcu upaść z hukiem na ziemię.
    W tym momencie, przez otwarte drzwi, wbiegł jak porażony w swej złoconej zbroi i ciężkim berłem w dłoni król Ethorn. Cieniostwór natychmiast zaatakował, jego róg rozbił się o stalowy pancerz magnata. Bestia zacisnęła swe szczęki, lecz król w ostatniej sekundzie uniknął ciosu. Gniew w jego oczach i furia cieniostwora zdawały się tworzyć niepowtarzalną kompozycję, dodając walce emocji. Nagle strzała przeleciała ze świstem, minimalnie chybiając łba bestii. Stwór ponownie uderzył na króla, zmuszając go do odwrotu. Kolejna strzała przeleciała w ciemnościach, godząc bestię w oko. Ethorn szybko wypatrzył ten moment. Kiedy cieniostwór ryczał z bólu, ten niepostrzeżenie przemknął się na jego oślepioną stronę, i z całą siłą uderzył swym berłem w głowę bestii. Raz, drugi, i znowu, i jeszcze, aż w końcu zatopił swoją buławę w czaszce stwora, zamachując się wcześniej ogromnym łukiem. Cieniostwór upadł na ziemię. Królewscy rycerze ruszyli na przód, dziurawiąc jego ciało do momentu, aż zabrzmiał ostateczny ryk, a bestia przestała się ruszać.
    Ethorn odszedł od martwego zwierza i ruszył w kierunku Murdry, wyciągając do niej swą dłoń.
    - Ty i twój mąż... uratowaliście życie moim córkom - powiedział drżącym głosem
    - Córkom? - wyjąkała Murdra, wciąż nie wierząc w to, czego była świadkiem.
    - Masz moją dozgonną wdzięczność.
    Murdra wytarła swe ręce w fartuch i podała dłoń królowi.
    - Mój... m-mąż - wyjąkała wstając.
    Król spojrzał ze smutkiem w stronę szopy.
    - Moi najlepsi uzdrowiciele się nim zajmą - powiedział z przekonaniem. - Jedynie najlepsi są godni mego złota.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw