League of Legends, często nazywany skrótowo „LoL-em”, to jeden z następców Doty. Z poprzedniczką łączy go nie tylko charakter rozgrywki, ale także twórcy; część nich odpowiedzialna jest za stworzenie tego tytułu. Dziś developerem gry jest Riot Games, dla którego przygoda z LoLem jest debiutem – bardzo udanym, trzeba przyznać. Nawiązując do danych z xfire, League of Legends okupuje 2. miejsce w rankingu światowym, ustępując w ilości graczy tylko królowi MMO, World of Warcraft. Co stoi za tak wielkim sukcesem tego tytułu? Niechaj czyta, kto ciekawy.
Gra na pierwszy rzut oka nie wydaje się zbyt skomplikowana. Gracz wciela się w rolę summonera, przywoływacza, który kontrolując jednego z całej rzeszy czempionów, ma za zadanie zniszczyć bazę wroga. Walka toczy się na arenie znanej fanom Doty. Na przeciwległych krańcach mapy ulokowane się dwa nexusy - „serca” fortecy przeciwnika – które należy zniszczyć, by zwyciężyć. Obydwie bazy połączone są trzema ścieżkami, na których znajdują się wieże obronne, atakujące każdego, kto tylko się zbliży. Regularnie z budynków zwanych inhibitorami, znajdującymi się w fortecach, atakują kolejne fale potworów, zaś zadaniem gracza jest przezwyciężenie tych wszystkich przeszkód, by przy ścisłej współpracy z resztą drużyny dotrzeć do nexusa wroga i zniszczyć go. W teorii brzmi to banalnie i niezbyt skomplikowanie, dlatego też twórcy zadbali o to, żeby rozgrywka była niezmiernie interesująca przez całą długość jej trwania (zwykle od 20 do 50 minut). Na mapie bowiem znajdziemy także dżunglę, zamieszkiwaną przez dzikie bestie, za pokonanie których dostajemy złoto, a czasem bardzo przydatne „buffy”, poprawiające statystyki naszego bohatera. Kontrolowanie zarówno linii jak i dżungli jest kluczem do zwycięstwa. Żeby nie było jeszcze zbyt prosto, tu i ówdzie ulokowane są specjalne krzaki, po wejściu do których bohater staje się niewidzialny dla tych poza nimi. To wszystko (a na razie przedstawiłem tylko ciekawostki związane z areną, na której toczy się gra!), powoduje, że każda partia jest niezwykle emocjonująca i nieprzewidywalna. Co więcej, opanowanie jej zasad i najbardziej podstawowych manewrów znacznie ułatwia wbudowany tutorial. Najważniejszej roli w grze nie posiadają jednak ani potwory, zwane minionami, ani wieże, ani nawet nexus, mimo swojej strategicznej roli. Tym co czyni grę naprawdę ciekawą, są czempioni, bohaterowie, w których wciela się gracz.
W momencie gdy piszę tę recenzję, League of Legends oferuje nam aż 71 unikalnych czempionów, a warto wspomnieć, że średnio raz na tydzień - dwa do rąk graczy oddawani są kolejni. Każdy z nich jest wyjątkowy i oryginalny. Brak tutaj zwyczajnych czarodziejów czy kapłanów. Zamiast tego mamy smutną mumię, mrocznego czarodzieja yordle (rasa sympatycznych karłów), stracha na wróble czy najprawdziwszego pirata. Twórcy gry obiecują, że dążą do liczby 100 bohaterów, po przekroczeniu której skupią się na innym aspekcie gry, zaś kolejni czempioni będą dodawani już rzadziej. Nie studzi to jednak zapału graczy. Nic dziwnego, bowiem każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Twórcy podzielili czempionów na kilka „klas”, które teoretycznie definiują ich rolę w drużynie. Mówię „teoretycznie”, bowiem tak naprawdę to, do czego wykorzystamy potencjał naszego bohatera, zależy wyłącznie od nas. Terminologia owych „klas” jest nam znana z różnych gier MMO: mamy tanków, odpowiedzialnych za inicjowanie walk z przeciwnikiem i przyjmowanie na siebie jak największych ilości ataków wroga, mamy magów, którzy za pomocą kilku zaklęć potrafią szybko unicestwić oponenta, carry, których rola to „prowadzenie gry”, poprzez zadanie dużych ilości obrażeń za pomocą zwykłych ataków oraz supportów – leczą, wzmacniają, ogłuszają i stanowią szeroko rozumianą „grupę wsparcia”. Poza tym w grze wyróżniono także takie role jak np. bruisier, czyli postać wytrzymała, zdolna również zadać spore obrażenia (czyli coś pośredniego między tankiem i carry), stealth, postacie zdolne do bycia niewidzialnym, assasin, czyli czempionów, którzy mają znienacka dopaść i zabić wroga i wreszcie pusherów, odpowiedzialnych za szybkie i sprawne niszczenie kolejnych wież. Każdy z bohaterów, jak widać, ma zatem swoją rolę i odpowiednio dobrana drużyna potrafi szybko rozprawić się z przeciwnikiem. Warto jednak zwrócić uwagę, że są liczne sposoby na to, by nawet postać, która teoretycznie powinna być tankiem, została dobrym magiem czy carry. Pozwala na to przede wszystkim system masteriesów – specjalizacji, wzorowanych na tych z World of Warcraft, podzielonych na trzy drzewka: Offense, Defense oraz Utility. Dwa pierwsze odpowiedzialne są za atak i obronę, trzeci zaś zapewni naszemu bohaterowi różne bonusy w postaci szybszej regeneracji życia czy większej ilości otrzymywanego złota. Ilość punktów, które możemy przydzielić w każde drzewko, zależy od poziomu naszego summonera (niejako „konta w grze”, rozwijającego się wraz z kolejnymi meczami, odblokowując nowe opcje), do maksymalnej liczby 30. Nie jest to wiele, zważywszy, że każde drzewko ma około 30 punktów. Zwykle zatem musimy się skupić na jednym z nich – na szczęście przed meczem możemy bez żadnych konsekwencji przydzielić „masteriesy” na nowo, dostosowując je do naszych potrzeb. Kolejnym narzędziem, który zwiększy nasze możliwości w boju, są runy. Podobnie jak masteriesy, zapewnią one konkretne bonusy dla naszego czempiona, lecz aby je nabyć, potrzebujemy nie tylko odpowiedniego poziomu, ale także Influence Points – punktów, które zdobywamy za rozegrane gry. Oczywiście w zależności od tego, czy były one wygrane czy nie, otrzymamy ich mniej lub więcej. Runy podzielone są na cztery kategorie, skupiając się na różnych cechach: czerwone marks odpowiedzialne są za ofensywę, żółte seals za obronę, niebieskie glyphs za magię, zaś fioletowe (najdroższe) quintessences oferują bardzo silne bonusy, lecz liczba ich ograniczona jest do trzech. Jak zatem widać, twórcy gry zapewnili szeroki wachlarz możliwości, pozwalając dopasować rozgrywkę idealnie pod nasz styl gry, właśnie za pomocą masteriesów i run. Jeżeli dodamy do tego jeszcze specjalne summoner spelle: zaklęcia, zdobywane wraz z poziomami naszego summonera, z których dwa możemy zabrać ze sobą na walkę, wówczas nie będziemy się musieli nigdy martwić, że nawet jeżeli na polu bitwy spotka się dwóch tych samych czempionów, to będą oni identyczni.
Podczas każdej partii bohaterowie zdobywają złoto, które oczywiście muszą w jakiś sposób wydać. Również i tu League of Legends oferuje bardzo szeroki inwentarz, od magicznych pancerzy po potężne miecze i czarodziejskie różdżki. Każdy z przedmiotów daje inny bonus i odpowiednie dobranie sprzętu znacznie wzmocni naszą postać. Bohaterów możemy wyposażyć tylko w sześć różnych rzeczy, dlatego warto się dogłębnie zastanowić nad tym, które z nich wybierzemy, by uczynić naszego herosa szczególnie potężnym. W grze występuje cały szereg różnorodnych statystyk. Oprócz standardowego ataku, punktów życia czy many, szczególną rolę - znacznie wyróżniającą LoLa od Doty - stanowi współczynnik Ability Power, w skrócie AP. Od jego wysokości zależy, jak potężne są zaklęcia herosa. Oprócz tego statystyki takie jak armor czy magic resist zapewnią bohaterowi ochronę przed atakami wroga. Sprzęt zatem musimy odpowiednio dobrać nie tylko pod względem naszego bohatera, ale także drużyny wroga, by jak najumiejętniej wykorzystać jej słabe strony.
Wspomniałem już dosyć dużo o samej rozgrywce i o całej otoczce, która sprawia, że jest ona tak dynamiczna i ciekawa. Niestety, wszystko ma swoje minusy. Jak to na gry MMO przystało, za każdym rogiem czają się ludzie, którzy wydają się czerpać niezwykłą przyjemność z psucia innym zabawy, na różne sposoby – czy to wychodząc z partii w jej trakcie (i nawet system reconnectowania się, czyli ponownego podłączania do niej nie pomoże na złośliwców), czy celowo dając się zabijać wrogom lub kupując przedmioty zupełnie nieopłacalne dla danej postaci, o osobach, które po słabszym meczu zwyzywają Cię od najgorszych, nie wspominając. Choć im dalej w grę, tym mniej takich osób, to jednak z początku jest to prawdziwy problem. Niestety, League of Legends pod tym względem może wydawać się słabo dopracowany: system ignorowania użytkowników jedynie „wycisza” ich na czacie, blokując przesyłane wiadomości, jednak całkiem możliwe, że znów na nich trafisz w innej grze. Mimo opcji „report”, czyli zgłoszenia takiego złośliwego delikwenta, rzadko kiedy wyciągane są wobec nich konsekwencje. Jedna wielka akcja banowania na cały rok to za mało, aby zniechęcić największych trolli. Choć Riot obiecuje poprawę i wprowadzenie systemu Tribunal, w którym sami gracze wcielą się w rolę sędziów nad psującymi zabawę, to nadal pozostaje spory niesmak, gdy przegrywasz kolejną partię przez wyjątkowo złośliwego zawodnika, a gdy klikniesz „report”, ten sam użytkownik wyśmieje Cię, czując się zupełnie bezkarny. Na minus zapisać można także częste ostatnimi czasy problemy z serwerami, wynikające z nagłego wzrostu popularności LoLa i niewydolności starych serwerów – chociaż te techniczne usterki są już mniejszą zmorą, niż kiedyś. Riot ciężko pracuje na zaufanie graczy, wprowadzając bardzo często kolejne patche – w nich zaś zmieniając pewne elementy rozgrywki, osłabiając lub wzmacniając konkretnych czempionów, wszystko po to, by rozgrywka była jak najbardziej zbalansowana i dawała jak najwięcej zabawy.
Gra nie oferuje zbyt dużej ilości trybów. Są dwie mapy – 3vs3 oraz 5vs5 (ta ma dwie wariacje: letnią i hallowenową, która zastąpiła dawną zimową) oraz kilka trybów. Normal Game – zwyczajna rozgrywka, gracze wybierają w niej swoich czempionów i ruszają do walki. Ranked Game – gra o punkty rankingowe, gdzie podczas wyboru czempionów wykorzystywany jest tryb draftu – w nim banowani są 4 czempioni, nie mogący zostać wybrani przez żadną z drużyn, następnie obydwie na przemian wybierają swoich bohaterów. Co-op vs AI – niedawno wprowadzony tryb rozgrywki z botami, nieco mądrzejszymi od tych dostępnych w trybie custom game. Po sztucznej inteligencji jednak zbyt wiele spodziewać się nie można, dlatego tryb ten cieszy się małą popularnością. Wreszcie wspomniany Custom Game – w którym możemy dowolnie ustalić parametry rozgrywki. Tutaj jednak dominują również tryby tworzone przez graczy, choć obowiązują one „umownie” - nie są w żaden sposób definiowane technicznie, obie drużyny muszą po prostu przed meczem uzgodnić, że np. wszyscy grają tylko na jednej linii lub że nie kupują żadnych przedmiotów. Ta niewielka różnorodność systemów gry i map może być poczytywana za minus, nic więc dziwnego, że na oficjalnym forum League of Legends gracze cały czas domagają się nowych opcji. Z drugiej strony: Dota ma tylko jedną mapę i cieszy się cały czas niezwykłą popularnością, więc gdzie tu problem?
Nieco wcześniej napomniałem o influence points. Te punkty wraz z riot points tworzą wewnętrzną walutę w grze. Darmowe influence points dostajemy za rozegrane mecze, riot points zaś dostępne są za prawdziwe pieniądze. Za punkty kupić możemy nowych czempionów (co tydzień jednak 10 innych bohaterów jest darmowych i do przetestowania), oraz runy, a tym, którzy wydadzą pieniądze na RP, do sprzedaży oddane zostaną skiny, wyróżniające ich postacie od innych. Riot spisał się pod tym względem wyjątkowo dobrze, niektóre skórki różnią się jedynie niewielkimi detalami i barwami, część z nich jest jednak szalenie oryginalna, jak wilkołak w stroju czerwonego kapturka czy przerażąjący potwór z otchłani w meloniku i z monoklem. Parę skinów posiada także osobne dźwięki czy animacje, co czyni je jeszcze bardziej atrakcyjnymi (i drogimi).
Od strony technicznej gra wydaje się być całkiem solidna. Nie posiada dużych wymagań, baśniowa, nieco kreskówkowa grafika cieszy oko, animacje są ładne i efektowne. Podobnie i wykonanie bohaterów – czy to karłowaty ninja, czy lodowy feniks albo ożywione drzewo – wszystkie postaci dopracowane są w każdym detalu, zarówno w grze, jak i na portretach ich przedstawiających. Tak samo sprawa ma się z dźwiękami – dobry dubbing dodaje czempionom unikalnego charakteru, głos komentatorki świetnie oddaje dynamikę zabawy, zaś wplątany gdzieniegdzie humor, w postaci żartów, którymi dysponuje każdy z bohaterów, sprawia, że słyszane tysięczny raz te same dźwięki nie nudzą.
Dla wszystkich tych, którzy od gry wymagają jakieś fabularnej głębi, mam dobre wiadomości: mimo iż nie sposób ukryć, że League of Legends obraca się przede wszystkim wokół walki, to dookoła całej zabawy kręci się rozbudowany lore. Świat, w którym toczy się gra jest żywy i interesujący, głównymi źródłami wiedzy o nim są przede wszystkim historie czempionów oraz specjalna gazetka. Opisywane są w niej wydarzenia polityczne, będące tłem dla całej gry. Bohaterami tych zdarzeń są zaś postaci walczące na arenach. Dzięki temu ciekawemu zabiegowi, możliwe są fabularne eventy organizowane czasem przez Riot, jak niedawny mecz dwóch wrogich krain – Ioni i Noxus – w ramach toczonej między nimi wojny. Dobrze wiedzieć, że twórcy, oprócz brutalnej walki, potrafią także docenić zwykle ignorowaną rolę fabuły, nawet wobec zwyczajnej gry MOBA.
Jak zatem ocenić League of Legends? Czy to rzeczywiście gra tak zjawiskowa, że zasługuje na swoje drugie miejsce wśród najpopularniejszych gier na świecie, wg xfire? Osobiście nie mam żadnych ku temu wątpliwości. Fantastyczna, różnorodna rozgrywka sprawia, że choć już od prawie roku ukończyłem ponad tysiąc partii - w teorii identycznych - to LoL nadal mi się nie znudził. Jeżeli jeszcze znajdziesz kilku kolegów, z którymi wspólnie będziesz mógł pokonywać przeciwników, to właśnie ten tytuł zapewnie Ci setki godzin świetnej rozgrywki. Wszyscy fani Doty również powinni być zachwyceni – oczywiście nawet jeżeli będą uważać, że oryginał jest lepszy, to nie sposób nie zgodzić się, że jak na darmową grę League of Legends zapewnia najwyższy poziom zabawy spośród całego szeregu innych spadkobierczyń Defense of the Ancients. Więc nie czekaj, ściągnij go zupełnie za darmo już teraz i daj się wciągnąć w wir walki. Kto wie, może kiedyś spotkamy się na jednym polu bitwy?
I lepiej, żebyśmy byli w jednej drużynie.
Orick
Plusy |
|
Minusy |
|
Ocena |
9+ /10 |