Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Inne gry • Recenzja • INSIMILION

    Inne gry


    Recenzja

    Działy gier » Inne gry » Eye of Beholder
    Autor: Shiris
    Utworzono: 23.12.2014
    Aktualizacja: 23.12.2014

    Wojownik idzie przodem, osłaniany przez sunącego tuż za nim łucznika. Niski sufit niemal ociera się o ich głowy, zmuszając do pochylenia. Niesiona pochodnia kopci, zostawiając ślady dymu na ścianach korytarza. Podążająca z tyłu czarodziejka unosi swoją długą szatę jedną ręką, w drugiej ściskając księgę czarów. Ubezpieczająca tyły kapłanka trzyma w spoconej ręce buławę, zerkając nerwowo, czy święty symbol nadal wisi na jej szyi. Nagle ciszę panującą w podziemiach przerywa wysoki, przeraźliwy pisk wydobywający się z ust potwora, który niespodziewanie wyskoczył z ukrytej w ścianie niszy. W ruch idzie broń, magiczna energia wypełnia powietrze, zaś z tyłu słychać wypowiadane drżącym głosem słowa modlitwy, błagającej bogów, by spojrzeli łaskawym okiem na bohaterów, toczących bój gdzie głęboko w trzewiach Ziemi….

    Znacie zapewne dobrze te klimaty – wędrówki po lochach to wszak integralna część każdej gry fantasy. Nieprzypadkowo pierwszy system RPG nosił tytuł Dunegons & Dragons. To zresztą z jego mechaniki (a dokładniej, z jego zaawansowanej wersji - Advanced Dungeons & Dragons) korzysta Eye of Beholder, gra-legenda, która na długo zdefiniowała gatunek komputerowych RPG. Dzisiaj chciałabym napisać o tym tytule, który niejednemu graczowi zabrał wiele godzin i równie dużo nerwów.

    Fabuła nie zaskakuje niczym szczególnym: oto władcy miasta Waterdeep odkryli, że zagraża im jakieś wielkie, choć trudne do zdefiniowania zło - aby odkryć jego naturę, wysłali na zwiady grupę awanturników. Jednak druga strona nie zasypuje gruszek w popiele i gdy tylko nasi bohaterowie wkraczają do znajdujących się pod miastem lochów, wejście zapada się, grzebiąc ich tam… na zawsze? To już zależy od gracza, który musi pokierować krokami drużyny tak, aby ta znalazła wyjście z podziemi, a jednocześnie rozprawiła się definitywnie z odpowiedzialnymi za całe zamieszanie. Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że jedno ściśle pokrywa się tu z drugim.

    Tworzymy zatem czteroosobową drużynę i w drogę - przed nam dwanaście poziomów podziemi do spenetrowania. Od kanałów, poprzez krasnoludzkie dziedziny, siedlisko drowów, aż po zamieszkałą przez zielonkawe paskudztwa siedzibę sprawcy całego zamieszania. Krajobraz zmienia się, a wraz z nim przeciwnicy, jakim trzeba stawić czoła oraz zagadki, które zmuszą graczy do wykazania się czymś więcej niż tylko szybkością klikania w ikony broni i czarów. Eye of Beholder nie uchodzi za grę prostą – zaryzykowałabym tezę, że może sprawić więcej trudności niż niejedna z bardziej współczesnych gier. Jedbaj że, co ciekawe, nie dotyczy to walk. Te, choć częste, nie należą do wymagających. Bossów spotykamy rzadko, a szeregowi przeciwnicy sprawić kłopot mogą tylko wtedy, kiedy zdarzy im się zaatakować osłabioną już drużynę całą kupą. Znacznie bardziej frustrująca jest sama eksploracja lochów – nie mamy bowiem do dyspozycji żadnej mapy, a jedynie kompas. W czasach, kiedy nie było jeszcze Internetu i setek opisów przejścia w zasięgu jednego kliknięcia, niejeden gracz przechodził Eye of Beholder z zeszytem na kolanach, w którym rysował sobie mapę podziemi.

    Poza przeciwnikami, w zwiedzanych lochach spotkamy także bardziej przyjaznych mieszkanców tychże; niektórych da się nawet wcielić do drużyny, powiększając jej skład do sześciu postaci. Oczywiście, nie zabraknie też całej masy skarbów i użytecznych przedmiotów, które ktoś usłużnie porozkładał po całych podziemiach. Na początku gry warto zwracać uwagę na racje żywieniowe. Bohaterowie muszą bowiem jeść, a choć istnieje czar pozwalający tworzyć jedzenie, to pojawia się on dopiero po pewnym czasie. Nie obędzie się też bez całej masy kluczy, którymi będziemy otwierać różne rodzaje drzwi. O zapadniach, pułapkach, teleportach, iluzorycznych ścianach i ukrytych przejściach nawet nie wspominam.

    Gra może się pochwalić niezłą mechaniką D&D, prostą i zrozumiałą, która, z pewnymi modyfikacjami, wykorzystywana była w wielu późniejszych grach cRPG. Walki toczone są w czasie rzeczywistym, a polecenia wydajemy klikając na ikonę broni lub czaru. Warto pamiętać, że tylko dwie pierwsze postaci w szyku mogą walczyć wręcz, reszta może jedynie rzucać czary lub używać broni dystansowej. Jako że brak w Eye of Beholder jakiejkolwiek ekonomii, przedmiotami jednorazowego użytku należy gospodarować oszczędnie, zaś pociski – zawsze zbierać. Niedociągnięciem jest fakt, że składować możemy jednie strzały – kamienie do procy zajmują o wiele więcej miejsca. Punkty doświadczenia otrzymujemy zarówno za zabijanie wrogów, jak i odkrywanie określonych miejsc i rozwiązań.

    Grafika w swoich czasach mogła uchodzić za dobrą – ale to było dwadzieścia lat temu, więc mogę się założyć, że większość dzisiejszych graczy spojrzy na Eye of Beholder z niesmakiem. Oczywiście, to nie jest poziom Areny czy późniejszego cyklu Ravenloft, jednak grafika w Eye of Beholder jest estetyczna i nie męczy oczu; widać gdzie co jest i nie sposób przegapić niczego ważnego. Trochę gorzej wypadają projekty postaci, wyglądające mało poważnie, ale to już bolączka wielu gier, także dużo późniejszych od tej. Niestety, muzyka także nienajlepiej zniosła próbę czasu i chyba jednak lepiej na czas gry zaopatrzyć się we własny soundtrack. Jeśli jednak ktoś należy do osób zdecydowanie negatywnie nastawionych do starszych produkcji, to warto dodać, że pojawiły się mody do Neverwinter Nights, dzięki którym można zagrać w Eye of Beholder korzystając z dużo bardziej przyjaznej współczesnemu graczowi oprawy graficznej.

    Wielu pewnie będzie chciało spytać, czy dzisiaj da się w tak starą grę jeszcze grać. Moja odpowiedź brzmi: "Tak, zdecydowanie!" - szczególnie, że od wielu już lat w nowe gry tego typu grać mogą raczej posiadacze konsol niż komputerów. A od czasu do czasu warto odpocząć od otwartego świata, nieliniowej rozgrywki, masy subquestów i zająć się tym, co niegdyś było esencją cRPG. Eye of Beholder będzie dla jednych miłym powrotem do początków ich przygód z takimi grami, a dla innych wyzwaniem, godnym najlepszych. We wszystkich zaś przypadkach – po prostu dobrą zabawą.

    Ocena: 7/10.

    Plusy:

    • wysoki poziom trudności
    • duża ilość zagadek
    • czytelna, jak na swoje czasy, grafika

    Minusy:

    • brak mapy
    • niewielka ilość wymagających walk



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw