Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Przedpremierowe • Wrażenia z bety (tryb wie... • INSIMILION

    Mass Effect 3


    Wrażenia z bety (tryb wieloosobowy)

    Działy gier » Mass Effect 3 » Przedpremierowe
    Autor: Meehow
    Utworzono: 04.03.2012
    Aktualizacja: 10.07.2015

    Mass Effect 3 jest niewątpliwie jedną z najbardziej oczekiwanych gier tego roku, choć ten dopiero się zaczął. Zwieńczenie historii komandora Sheparda i jego działań w obronie naszej galaktyki wzbudza niemałe zainteresowanie, lecz tym razem nie tylko ze względu na swój fabularny aspekt. BioWare zdecydowało się wprowadzić tryb multiplayer i – z wielką ulgą – mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że prezentuje się on zacnie.

    Wersja demonstracyjna gry została udostępniona 14 lutego br. dla komputerów osobistych, a kilka dni później umożliwiono wszystkim graczom dostęp do trybu gry wieloosobowej. O trybie gry dla pojedynczego gracza możecie przeczytać w tym miejscu.

    Tryb multiplayer to jednak zupełnie inna bajka. Sam pomysł jego wprowadzenia był dosyć kontrowersyjny, gdyż obawiano się, że nie będzie on kompletnie pasował do produktu, bądź będzie próbą wyłudzenia kolejnych pieniędzy za DLC. Co do drugiej obawy jeszcze nie ma pewności (a niestety nie da się ukryć, że zdzierano już z nas pieniądze za elementy wycięte z produktu finalnego), natomiast jeśli chodzi o pierwszą, to wszystkie zostały rozwiane – przemyślany tryb multiplayer pasuje idealnie.

    Na chwilę obecną grać można tylko w trybie kooperacji (mówiono, że tylko taki tryb będzie dostępny i w finalnym produkcie, ale nie będę zdziwiony, jeżeli coś innego się pojawi, zaś jeśli trzeba będzie za to płacić – powiem: „wiedziałem...”), na dwóch mapach, przy trzech poziomach trudności, jedynie przeciwko siłom Cerberusa. Na samym początku dostępne są wszystkie klasy, jednakże do każdej klasy przyporządkowana jest jedna rasa i płeć, resztę musimy w ramach gry odblokować. Póki co (i mam wielką nadzieję, że tak zostanie) bez użycia punktów BioWare. Jeśli chodzi o kreację postaci, to nie jest ona tak rozbudowana jak ta, do której gracze przywykli – ot, wybieramy kolor pancerza i imię. Mówiąc szczerze, podoba mi się taki minimalizm, gdyż twórcy skupili się na tym, co ważne.

    Samo dołączanie i tworzenie nowych gier jest rodem wyjęte z konsol. Nie mamy do dyspozycji typowo pecetowej listy - ustawiamy filtry według uznania, po czym gra znajduje rozgrywkę pasującą do ustawionych kryteriów. Tutaj niestety w moim odczuciu potrzebne są jeszcze szlify, aby poziomy postaci były bardziej zbalansowane. Nieco bezsensowne jest granie z pierwszopoziomową postacią na wysokim poziomie trudności, gdyż ta prawdopodobnie będzie przez większość czasu padać, bądź niewiele pomagać towarzyszom broni. Oczywiście mówię tutaj o swoim własnym doświadczeniu, gdyż tak to niestety wyglądało, gdy grała z nami postać dużo słabsza. Tryb wyzwania typu „początkujący” może nie byłby takim złym pomysłem.

    Gdy już do jakiejś gry dołączymy, najpierw mamy możliwość dobrania ekwipunku, jego modyfikacji (jest ona podobna do tej, którą znamy z pierwszej części gry) oraz zakupu. Ponadto w miarę awansu (będącego następstwem przyznanych nam punktów doświadczenia, których liczba zależna jest od tego, jak nam poszło w grze) możemy rozwijać naszą postać. Tutaj wspomnę o nowym drzewku rozwoju, gdyż jest ono wspólne dla trybu single i multi. Jest ono bardziej rozbudowane – z czasem dające wybór pomiędzy korzyściami rozwijania danej mocy/umiejętności. Rozwiązanie bardzo podobne do tego, które już znamy z Mass Effect 2, jednakże nieco usprawnione. Jedyne czego mi brakuje, to typowo pecetowy chat, oprócz tego głosowego. Czas się dłuży w oczekiwaniu na innych graczy, a jakieś sprawnie wkomponowane okienko chatu mogłoby go umilić. Pominąwszy już kwestie organizacyjne, wszak bywa tak, że czeka się na gracza, którego nie ma przy komputerze, a również nie mamy do dyspozycji żadnego znacznika AFK, czy czegoś w tym rodzaju. Tutaj niestety czarno na białym widać skonsolowanie gry. Przypuszczam, że jeszcze w kilku miejscach można je odczuć.

    Po rozpoczęciu gry mamy chwilkę aby zająć pozycje, po czym następuje pierwsza fala ataku, którą oczywiście musimy odeprzeć. Każda kolejna będzie silniejsza od poprzedniej. Różnice pomiędzy kolejnymi falami są dość duże, pojawiają się bowiem coraz mocniejsi i bardziej wymagający przeciwnicy, nie tylko sama ich liczebność się zwiększa. Wielką różnicę robi również poziom wyzwania, kolejno brązowy, srebrny i złoty. Co prawda im większy, tym więcej punktów doświadczenia otrzymujemy, jednakże samo przeżycie staje się trudniejsze. Gracze „typu Rambo” szybko przekonają się, że tryb kooperacji jest trybem kooperacji z jakiegoś powodu, a nie tylko czymś w rodzaju team deathmatchu.

    Współpracy od graczy wymagają pojawiające się co jakiś czas zadania, polegające na przykład na zlikwidowaniu konkretnej jednostki wroga czy utrzymaniu pozycji przez x czasu. Również do graczy należy udzielanie pomocy rannym towarzyszom, co polega na zwykłym „podnoszeniu ich”. Trzeba zrobić to szybko, gdyż ranny gracz wykrwawia się, a ponadto może zostać dobity przez przeciwnika. Wówczas jedynie kolejna fala magicznie przywraca mu życie, a żeby to mogło się stać, najpierw towarzysze pozostali na placu boju muszą wybić pozostałe siły wroga.

    W sumie wszystkich fal jest 11, przy czym ostatnia trwa dwie minuty, przez które musimy się bronić przed masowo nacierającymi siłami wroga, zaś przed upływem tego czasu musimy znajdować się w wyznaczonym obszarze landing zone. Drużyna, której uda się dotrwać do końca zostanie sowicie nagrodzona punktami doświadczenia za dobrze wykonaną robotę. Nagroda zostanie stosownie zmniejszona, jeśli drużyna polegnie przed końcem misji.

    Wspomnę jeszcze o platformie Origin. Wielu graczy nań narzeka, zaś ja mam mieszane odczucia. Z jednej strony nawet podoba mi się pomysł połączenia gry z tą platformą. Wydaje się to dość sensowne, ponadto można grać w trybie offline, więc nie odbiera nam ona możliwości gry, jak to w niektórych tytułach ma miejsce. Powodem do irytacji jednak może być brak możliwości zalogowania się do trybu online, co zdarzyło mi się kilka razy. Mam nadzieję, że EA podejmie stosowne kroki w celu usunięcia tej usterki. Poza tym, Origin wydaje się całkiem w porządku, choć nie ukrywam, że i bez niego by się obeszło. Ewentualnie mógłby być składnikiem opcjonalnym.

    Podsumowanie jest zaskakująco proste. Dostaliśmy do dyspozycji naprawdę świetne demo gry, umilające oczekiwanie na jej pełną wersję. Aż się łezka w oku kręci, gdyż przedpremierowe dema to w obecnych czasach rzadkość, a takie, które dają możliwość gry w trybie wieloosobowym to już fenomen. Tryb single player również prezentuje się jak najbardziej dobrze, chociaż bez większych fajerwerków. Musimy poczekać na pełną grę, aby coś więcej powiedzieć o historii. Technicznie – oprócz mniejszych detali (typu prędkość poruszania się, która może być na początku denerwująca) – wszystko wygląda naprawdę przyzwoicie. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać na 8 marca. Wszystkim, którzy z różnych powodów spisali Mass Effect 3 na straty, jak i tym, którzy jeszcze nie zagrali w demo, zdecydowanie polecam zapoznanie się z nim.



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw