Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Artemis Fowl • INSIMILION

    Recenzje


    Artemis Fowl

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: bxp11
    Utworzono: 27.05.2016
    Aktualizacja: 27.05.2016

    Okładka Opis
    • Autor: Eoin Cofler
    • Tytuł oryginału: Artemis Fowl
    • Cykl: Artemis Fowl. Tom I
    • Tłumaczenie: Barbara Kopeć-Umiastowska
    • Wydawnictwo: W.A.B.
    • Rok wydania: 2010
    • ISBN: 978-83-7414-878-8

    Gdy zaczynałem pisać recenzje, byłem raczej mało obiektywny. Wystawiałem oceny, które większości ludzi mogłyby się wydawać zawyżone. Po tym, jak kilka osób zwróciło mi uwagę, zmieniłem mój system, dostrzegając własne błędy. Nie zgodziłem się jednak z tym, że książka przynależna do literatury młodzieżowej z definicji nie zasługuje na najwyższą ocenę. Dlaczego niby tak ma być? Czy w tej kategorii nie ma ani jednej pozycji zasługującej na miano arcydzieła? Niektórzy ludzie mogliby tak nazwać Harry'ego Pottera, Igrzyska Śmierci bądź Percy'ego Jacksona, ale według mnie każdy z tych tytułów ma co najmniej jedną ważną wadę. W Harrym Potterze co chwila zmienia się grupa docelowa, początek serii skierowany jest na dzieci, ale końcówki zdecydowanie dzieciom bym nie polecał. Igrzyska śmierci wyróżniają się w miarę ciekawym pomysłem, lecz stylistycznie są kompletną tragedią, a przynajmniej takie jest moje zdanie. Natomiast Percy Jackson w pewnym momencie zaczyna wydawać się nam książką dla kogoś znacznie młodszego i od tej chwili jego czytanie już nie sprawia przyjemności. Może istnieją jakieś inne tytuły, których nie znam, a są godne miana arcydzieła, lecz według mnie powinno przestać się szukać takiej książki wśród tytułów najbardziej znanych, a skupić się na tych nieco mniej popularnych.
     
    Jak dla mnie świetnie nadaje się tu cała seria o przygodach Artemisa Fowla autorstwa Eoina Colfera, ale to pierwsza część jest zdecydowanie najlepsza. Można by ją potraktować jako indywidualną powieść, niemalże mikropowieść, bo jest bardzo krótka jak na moje upodobania, lecz nie odgrywa to tutaj większego znaczenia. Czy kiedykolwiek w ogóle słyszeliście o tej książce? Ja sam natknąłem się na nią tylko przez przypadek, dzięki któremu zaznajomiłem się z tym świetnym kawałkiem literatury. Żałujecie, że nie mieliście okazji jej przeczytać wcześniej, bo teraz jesteście zbyt starzy, by młodzieżówka was ruszyła, a przynajmniej tak wam się wydaje? Ano nie tym razem.
     
    Zwykłem przyjmować zasadę, że optymalny wiek czytania książki młodzieżowej równa się wiekowi głównego bohatera. W przypadku lektury Harry’ego Pottera i Percy’ego Jacksona się to sprawdza. Pierwszą pozycję można czytać skokowo co rok, a druga zwyczajnie sprawia, że czujemy się na nią zbyt starzy, o ile tylko przekroczyliśmy szesnastkę. Artemis Fowl II ma dwanaście lat. Od tego wieku można spokojnie go czytać, ale, co niezwykłe przy tego typu literaturze, nie widzę górnej granicy.
     
    Ojciec głównego bohatera zaginął w Rosji, a matka zapadła po tym w chorobę psychiczną. Więc, jak zrobiłby każdy normalny nastolatek, Arty wykorzystuje swój genialny intelekt, by wskrzesić przestępczą potęgę swego rodu. Ale to nie koniec zabawy. Okradanie ludzi jest passé, więc nasz protagonista postanawia okraść wróżki, bo jak wie każdy, one zawsze i wszędzie taszczą ze sobą garniec pełen złota, prawda?
     
    No nie do końca. Tutaj właśnie zaczyna się prawdziwa epickość tego dzieła, a mianowicie świetne połączenie magii z technologią, bo w tym uniwersum wszystko jest inaczej niż w klasycznych baśniach irlandzkich, a mianowicie lud wróżek, na który składają się między innymi elfy, krasnoludy, gnomy, trolle i inne magiczne stworzenia, zamieszkał pod ziemią po tym, jak dawno temu przegrał z ludźmi wojnę. Od tego czasu owe rasy mają więcej wspólnego z zaawansowaną technologią niż magią. Tak czy inaczej ludzi przewyższają pod każdym względem. Ale co z tym garncem złota, zapytacie? Otóż istnieje coś w rodzaju policji Niższej Krainy, a ona ma swój fundusz okupowy. No to co ma zamiar zrobić Artemis Fowl? Oczywiście porwać wróżkę, władającą magią i mającą znacznie lepszą technologię od niego, oraz nie dać jej sobie odbić, co również nie będzie proste. Ale czego się nie robi dla zdobycia prawdziwego bogactwa.
     
    "– No dobra, do rzeczy. Jakie są twoje żądania?
    – Jedno żądanie. Liczba pojedyncza – Artemis przesunął notes po wypolerowanym stole. Bulwa przeczytał:
    – 'Jedna tona dwudziestoczterokaratowego złota. W małych, nieoznakowanych sztabkach'. Chyba żartujesz?"
     
    Tak to już jest, gdy ma się całkiem ciekawych bohaterów. Arty może i jest młody, ale wypowiada się jak dorosły i to znacznie mądrzej niż większość z nich. Butler, jego ochroniarz, mentor i zarazem jedyny przyjaciel pozwala nam spojrzeć na wydarzenia z innej perspektywy. Nieco bardziej moralnej i uczuciowej, co prawdopodobnie dziwnie brzmi, gdy punktem odniesienia jest dwunastolatek. Cała brygada elfów to już w ogóle zgraja najróżniejszych charakterów, które w bardzo ciekawy sposób wchodzą ze sobą w interakcje. No i jest jeszcze Ogierek, specjalny doradca techniczny Sił Krasnoludzkiego Reagowania, który umarłby, gdyby nie wypowiadał co najmniej jednego sarkastycznego zdania na pięć minut.
     
    "– Gadajcie, coście znaleźli na tego człowieka?
    – Włamałem się do Interpolu. Przyznaję, nie było to zbyt trudne. Mogliby równie dobrze rozłożyć czerwony dywanik...
    – Pośpiesz się!
    – Tak jest. Fowl. Dziesięciogigabajtowy plik. Na papierze to byłoby pół biblioteki."
     
    No i cały ten humor. Dotychczas nie czytałem drugiej takiej serii, przy której śmiałbym się tak bardzo. Owszem, niektóre książki miały zabawnych bohaterów, ale nigdy całość nie była pisana stylem, który co sekundę wywoływałby uśmiech na mojej twarzy.
     
    To zaledwie kilka powodów, które sprawiają, że uważam tę książkę i całą serię o Fowlu za tak wspaniałą. Może wydaje wam się, że jest to tylko prosta powieść z w miarę ciekawymi postaciami i zabawnym stylem narracji. Owszem, tak zapewne jest. Artemis Fowl jest zwykłą, pozornie niczym nie wyróżniającą się lekturą. Tak samo czekolada to prosty słodycz zupełnie pozbawiony cech niezwykłych. Zapewne dlatego nie znam nikogo, kto by nie lubił czekolady. Analogicznie jest z Fowlem, a przekreślanie książki tylko dlatego, że jest zwyczajna i może podobać się wszystkim, byłoby po prostu niewłaściwe.
     
    Lecz to wciąż młodzieżówka, więc z jakiej racji w ogóle może pretendować do podobania się starszym czytelnikom? Moim zdaniem sekretem jest schemat powieści, zakrawający bardziej na literaturę dla dorosłych niż dzieci czy młodzieży. Nie dostajemy nastolatka, który nagle dowiaduje się, że jest wybrańcem i w ciągu najbliższych lat ma uratować świat lub tym zawładnie ciemność/zło/łysy pan bez nosa. Arty charakteryzuje się tym, iż już na samym początku jest całkiem rozwiniętą postacią. On nie próbuje odnaleźć własnej drogi, ba!, wybiera taką, jaka ani trochę nie pasuje do bohatera tego typu książki. Nasz protagonista to tak naprawdę antagonista, nie chce uratować świata, ale zgarnąć dla siebie majątek, a w tym celu porywa niewinną istotę. Jako najważniejszą postać książki teoretycznie skierowanej do dzieci i młodzieży dostajemy klasycznego badassa, zadufanego w sobie narcyza, pozbawionego uczuć i jakiegokolwiek kodeksu moralnego. Pomysł o tyle interesujący, co kompletnie nowatorski.
     
    Nie jest jednak tak, że w całej serii mamy takiego bohatera. Colfer obmyślił to w taki ciekawy sposób, że zapragnął ukazać przemianę kompletnie złego człowieka w osobę zdolną oddać życie w szczytnym celu. Pierwotnie całość miała być trylogią, ale wyszło osiem bardzo lub jeszcze bardziej interesujących tomów. Niestety ostatni nie został wydany w Polsce. Jeśli chcecie się więcej dowiedzieć o przemianie Artemisa Fowla II, musicie przeczytać kolejne recenzje, bo ta już się kończy. Nie zostało mi nic więcej, jak szczerze polecić wam tę książkę, którą osobiście uważam za arcydzieło literatury nie tylko młodzieżowej. Chociaż lepiej byłoby tę serię nazwać swego rodzaju surrealistyczno-cyberpunkową baśnią, brzmi to lepiej i jest znacznie bardziej dokładne niż słowo „młodzieżówka”.
     
    Ocena 10/10
     
    Artemis Fowl to mało znana książka młodzieżowa, która w alternatywnym świecie mogłaby być święta dla każdego, kto ją przeczytał.



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw