Komiksowa grafika, masa postaci, dynamiczny multiplayer - to wszystko znajdziecie w Overwa... Battleborn! Zupełnie nowa marka potężnego studia Gearbox, znanego chociażby z wciągającej serii Borderlands, osadzona jako MOBA. Gra sama w sobie jest interesująca i czuć tutaj pewną nowość, ale...
Słaby marketing
Mówiąc całkiem szczerze, nigdzie nie widziałem reklam i jakichkolwiek form zachęcających do zakupienia gry
Battleborn. Wszystko to za sprawką również nowej marki -
Overwatch od Blizzarda. Dla ciekawskich - podczas bety
Battleborn zarejestrowano dwa mln graczy. W
Overwatch prawie pięć razy więcej. Ale to nadal nie przeszkadza cieszyć się z frajdy, jaką daje "Narodzony w Bitwie".
Od początku
Gra zaczyna się od kilkuminutowego komiksowego wstępu, który zachęcił mnie do jak najszybszego wskoczenia do meczu. Już tutaj zastosowano typowy dla Gearboxowych produkcji humor. Jednym przypadnie on do gustu (tym, co znają go chociażby z Borderlands), a inni stwierdzą, że to głupota.
Battleborn daje nam możliwość gry 25 postaciami. Na starcie możemy zagrać tylko niektórymi, a im wyższy nasz poziom, tym więcej bohaterów staje się grywalnych. Co więcej - niektóre z nich odblokujemy, wykonując specjalne zadania.
Tryb coop / singleplayer
Otóż tak jak widzicie po nagłówku - tryb dla jednego gracza może być również trybem kooperacji. Wtedy gra ma większy sens, bo przechodzenie jednej planszy samemu może kosztować nas dużo zdrowia. Dlaczego? Misje są mało zróżnicowane, w każdym kolejnym chapterze ciężko znaleźć jakieś unikalne dla niego elementy. Zabij mało ogarniętych przeciwników, leć naprzód, powciskaj coś, zniszcz bossa, repeat. Bez zgranej ekipy rozgrywka staje się po prostu nudna. Inaczej wygląda natomiast...
Tryb multiplayer
Tutaj wreszcie możemy znaleźć jakiekolwiek zróżnicowanie przeciwników. Niestety tylko przeciwników, bo map na każdym z trzech trybów jest tyle, co kot napłakał. Po kilku godzinach znamy już każdy zakątek każdej planszy - chociaż to może jakiś plus. Tryby rozgrywki są typowe dla gier MOBA, czyli przejmij bazę przeciwnika, niszcząc jego wieżyczki po drodze, lub przejmij punkty kontrolne i utrzymaj je jak najdłużej. To samo, co w League of Legends i DOTA 2. No tak, ale te dwa tytuły są free2play, a Battleborn kosztuje około stu złociszy.
W skrócie, tak jak na samym początku napisałem - Battleborn jest interesujący, są tutaj dobre zaczerpnięcia z innych tytułów, ale znajdziemy też trochę unikalnych smaczków. Wielkim pechem (albo nadzieją?) było wypuszczenie go w okolicach premiery gry od Blizzarda. To z pewnością dało się we znaki ekipie Gearbox, bo w ich grę gra po 2 miesiącach od wydania jedynie 15-20% posiadaczy.
Ocena: 7/10
Battleborn mimo swoich wad daje sporo frajdy, jednak sami musicie ocenić, czy chcecie dać mu szansę.
Za grę serdecznie dziękuję wydanictwu CENEGA.