Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Bezgrzeszna • INSIMILION

    Recenzje


    Bezgrzeszna

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Serenity
    Utworzono: 20.07.2015
    Aktualizacja: 20.07.2015

    Okładka Opis
    • Autor:
      Gail Carriger
    • Tytuł oryginalny
      Blameless
    • Tłumacz
      Magdalena Moltzan-Małkowska
    • Rok wydania
      2011
    • Wydawca:
      Prószyński i S-ka
    • ISBN:
      978-83-7648-946-9


    Tempo pożerania książek z cyklu „Protektorat parasola” mnie przeraża. Zaledwie dwa dni zajęło mi przeczytanie trzeciego tomu przygód Alexi Maccon. W przypadku pani Carriger nie można mówić o spadku formy, jednak (żeby nie było za słodko) ponarzekam sobie na „Bezgrzeszną”.
     
    Alexia w związku z wydarzeniami na zamku Kingair zmuszona była wrócić do Londynu i zamieszkać z matką, ojczymem i przyrodnimi siostrami. Tam też nie może być spokojna, bo do prasy trafiła już wieść o jej niemożliwym błogosławionym stanie i gazety zaczęły plotkować o rzekomej zdradzie. Na dodatek staje się celem wampirów, a jedyny jej orędownik - lord Akeldama znika z miasta.
     
    Po „Bezgrzesznej” został mi spory niedosyt – przede wszystkim zbyt rzadko pojawiali się w niej moi ulubieni bohaterowie: hrabia Conall Maccon, jego beta profesor Lyall czy lord Akeldama. Równie mało było uroczej i roztrzepanej Ivy, obecnie pani Tunstell. Postać Alexii troszeczkę też przygasła i zdała się być mniej błyskotliwa i gotowa do ciętej riposty, co jednak jest logiczne i bardzo zrozumiałe (w końcu ukochany hrabia Woolsey potraktował żonę, jak potraktował i nie uwierzył w jej niewinność, woląc iść po linii najmniejszego oporu). Niestety, książce uroku nie dodawała niemalże stała obecność madame Lefoux, której awanse wobec lady Maccon były wręcz nie do zniesienia.
     
    Całość była przygnębiająca, choć autorce udało się przemycić sporą ilość  żartów sytuacyjnych (lord Maccon upijający się formaliną, bo nic żaden, najmocniejszy nawet alkohol nie doprowadzi do upojenia wilkołaka), sporo dowcipu w utarczkach słownych (ach, Lyall stawiający Conalla do pionu) i mnóstwo rozczulających momentów, ale ogół przedstawia dość ponury obraz. Przede wszystkim ze względu na podły nastrój Alexii, okropnych templariuszy i jeszcze gorszego niemieckiego naukowca Lange-Wilsdorfa (z jego ulubionym określeniem na lady Maccon: „Okaz Żeński”). Początek na dodatek nieco przynudzał, a przez pierwsze sto kilkadziesiąt stron miałam ochotę kopnąć pewnego wilkołaka w cztery litery za to, że okazał się być takim upartym osłem (jednak zmieniłam nieco zdanie kiedy dowiedziałam się, co stało się z Channingiem Channingiem z Channingów chesterfieldzkich).
     
    „Bezgrzeszna” pod pewnym względem przypomina mi „Nefrytowy tron” z cyklu Temeraire – obie książki pokazały, że sytuacja poza krajem, w którym dotychczas rozgrywała się akcja jest zgoła odmienna. W ten sposób „Bezgrzeszna” wnosi wiele do uniwersum – przede wszystkim z bliska możemy przyjrzeć się frakcji antynadprzyrodzonej czyli templariuszom, o których kilkakrotnie wspomniano przelotnie w poprzednich tomach, dodatkowo uchylono rąbka tajemnicy z życia Alessandro Tarabottiego.
     
    Początek książki mocno mnie wymęczył (och, ciężko było znieść te ponure pierwsze rozdziały i zasmuconą Alexię) i znużył pozorem bezruchu. „Bezgrzeszna”, wbrew moim gorzkim słowom, to nadal bardzo dobra lektura, a co najważniejsze – udany mariaż steampunku z urban fantasy. I na pewno polecam „Protektorat Parasola” wszystkim z całego serca.
     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw