Okładka | Opis |
|
„Coś się kończy, coś zaczyna…” – tak przynajmniej mawiają. Tymczasem czuję, że pewna przygoda zakończyła się nieodwracalnie, bo za mną „Bezwzględna” – czwarta i ostatnia wydana w Polsce powieść z cyklu „Protektorat Parasola” autorstwa Gail Carriger.
Wampiry raz po raz dokonują zamachów na życie Alexii, lord Akeldama wymyśla sposób na uchronienie lady Maccon i jej dziecka przed dalszymi napadami ze strony krwiopijców, a Felicity postanawia walczyć o prawa kobiet. Cóż, jeśli dodamy do tego jeszcze duchy tuż przed fazą poltergeista, które ostrzegają przed zamachem na królową, i ósmy miesiąc ciąży – otrzymamy mieszankę wybuchową. Na pewno nie będziecie się nudzić.
Co mi się najbardziej podoba w „Bezwzględnej”? Chyba podejście do ciąży: bez zbędnego uwznioślania, lekko i przyjemnie, ale bez popadania w karykaturalną śmieszność. Choć bywa dowcipnie, zwłaszcza w momencie, kiedy Alexia zupełnie niespodziewanie odczuwa głód albo zaczyna narzekać na swoje słoniowe rozmiary. Oczywiście, ósmy miesiąc ciąży nie przeszkadza jej w uganianiu się po całym Londynie i rozwiązywaniu zagadki z przeszłości.
Carriger nie byłaby sobą, gdyby nie rozpraszała czytelnika i nie odciągała go od właściwej intrygi, dlatego właśnie w „Bezwzględnej” w końcu pojawia się więcej informacji o Alessandro Tarabottim, a zwłaszcza okolicznościach jego śmierci. Dodatkowo, sprawa, którą uważaliśmy do tej pory za zamkniętą, rozwiąże się z niespotykanym skutkiem. W tak zwanym międzyczasie będziemy mieli jeszcze do czynienia z informacją na temat seksualnych obyczajów u nadprzyrodzonych.
Czwarty tom wnosi nieco do charakterystyki bohaterów – podoba mi się rozwinięcie Conalla Maccona, któregodotąd znaliśmy jako typowego samca alfa, rządzącego watahą twardąręką. Natomiast, jak się okazuje, hrabia Woolsey potrafi być również delikatny i bardzo czuły, nie tylko dla żony. Jest też nieco więcej Felicity, podobno zaangażowanej w działalność sufrażystek, ale tak naprawdę obracającą się w naprawdę niezbyt przyjemnym towarzystwie Dodatkowo, pewien dotychczas pozytywny bohater przechodzi na ciemną stronę mocy. A Ivy, którą do tej pory uważaliśmy za niezbyt rozgarniętą, okazuje się mieć głowę na karku.
Czym jeszcze mogę was zachęcić? Wystarczy chyba, że wspomnę o mocno rozbudowanym steampunkowym tle, dowcipnej narracji i sporej dawce akcji. Ta książka ma tylko jeden minus – kończy się zdecydowanie za szybko. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, skoro całość historii zamyka się w pięciu, a nie czterech tomach. Pozostaje liczyć, że ktoś jednak podejmie przerwane przez Prószyńskiego dzieło i wprowadzi na polski rynek „Timeless”, wieńczącą opowieść o Alexii.