Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Knights of The Old Republic II • INSIMILION

    Recenzje


    Knights of The Old Republic II

    Gry wideo » Recenzje » Recenzje
    Autor: Tallos
    Utworzono: 08.04.2010
    Aktualizacja: 08.04.2010

    Knights of the Old Republic z całą pewnością zachwyciła rzesze graczy. Ci lubiący komputerowe RPG dostali w swoje łapska świetną grę z tego gatunku, a miłośnicy Star Wars mogli utonąć w świecie wykreowanym przez George'a Lucasa i wcielić się w bohatera, który, poza siekaniem na prawo i lewo, od czasu do czasu również się odezwie. Najlepiej oczywiście mieli wielbiciele obydwu - w ich przypadku na "ochy" i "achy" mogło nie starczyć tchu. Czy druga część KotORa dorównuje swojej poprzedniczce?

    Odpowiedź brzmi: jak najbardziej tak, a nawet ją przewyższa. Jednak mówię od razu - jeśli pierwsza część gry ci się nie podobała (jak to?!), nawet nie podchodź do dwójki. Podstawowe mechanizmy rozgrywki, a nawet wygląd interfejsu, nic się nie zmieniły. Nie jest to w żadnym razie wada. Po co usuwać to, co już się sprawdziło, skoro wiadomo, że skutki tego mogą być niezbyt pozytywne (patrz HoMM4). Jednak całą resztę - rozwój bohatera, postacie towarzyszy itp. - dopieszczono na maksa.

    Gra zaczyna się pięć lat po wydarzeniach z części pierwszej. Mimo zwycięstwa nad Malakiem, Zakon Jedi nie ma się za dobrze - przez ten czas został całkowicie zniszczony, większość Rycerzy zabita, a reszta pozostaje w ukryciu. Odpowiadają za to "podtytułowi" Lordowie Sith, którzy w dalszym ciągu bezlitośnie tropią niedobitki swoich wrogów. W pewnym sensie jednym z wciąż żywych członków bractwa jesteś ty. Tak, tak, w tej części nasza postać to od początku Jedi, choć nie do końca - jest to bowiem Jedi, który jako jedyny z uczestników wojen mandaloriański ukorzył się przed Radą i oddał się pod ich osąd, ta zaś skazała go na wygnanie i skonfiskowała jego miecz świetlny (przynajmniej tak się wydaje). Dodatkowo nasz bohater z niewyjaśnionych przyczyn utracił kontakt z Mocą. Ogólnie fabuła kontynuacji jest dużo bardziej mroczna i dojrzała - nic dziwnego, skoro odpowiada za nią autor historii Planescape: Torment.

    Oczywiście oba te podstawowe składniki bycia Jedi nasz heros w trakcie gry odzyska. I choć Mocy można używać praktycznie od samego początku (konkretnie od 2. poziomu), to na miecz świetlny trzeba będzie czekać dość długo - zdobywamy go mniej więcej dopiero w 1/4, 1/3 rozgrywki. To duży błąd, w końcu machanie lightsaberem dawało w KotORze dużo radości, a tutaj trzeba na niego czekać znacznie dłużej niż w jedynce.

    Jeśli już jesteśmy przy postaci, to jej rozwój został znacznie "poszerzony". Po pierwsze, znikło ograniczenie maksymalnego poziomu, dzięki czemu w trakcie gry można awansować o kilka leveli wyżej. A te kilka leveli bardzo nam się przyda - atutów i Mocy jest w tej grze dużo więcej niż w części poprzedniej. Szczególnie te drugie są ciekawe - nasz bohater może np. szkolić się w medytacji bitewnej czy odbijać blasterowe wiązki bez użycia miecza. Wprowadzone zostały także klasy prestiżowe - po trzy dla każdej strony Mocy, nasz heros może więc zostać Mistrzem Jedi czy Zabójcą Sith. Niestety, ich balans pozostawia lekki niedosyt, prestiżówki "magiczne" są bowiem słabsze od tych zajmujących się głównie walką czy umiejętnościami. Dalszym udogodnieniem dla Jedi jest wprowadzenie różnych stylów walki "świetlówką". Dają one rozmaite premie, ale niestety nie wpływają na animację postaci podczas walki, nie można ich także ulepszać.

    Kilka słów wypada także napisać o naszych towarzyszach broni. W grze występuje dwanaście przyłączalnych postaci, z czego do naszej załogi dołączy dziesięć z nich (decyduje płeć i strona Mocy). Niestety lub stety, stare twarze (choć nie wiem, czy w tym przypadku to dobre określenie) są tylko dwie - T3-M4 i HK-47. Reszta naszej załogi to jednak osoby znacznie ciekawsze niż te z pierwszej części - mamy tutaj np. tajemniczą mistrzynię Kreię czy równie zagadkowego łotrzyka Attona Randa. Co ważniejsze, każdy z nich dysponuje właściwymi tylko sobie umiejętnościami specjalnymi, niestety, wciąż nie zbalansowano odpowiednio siły Jedi i nie-Jedi, więc nasza grupa uderzeniowa będzie się raczej składać głównie z tych pierwszych. Na osłodę zdradzę jednak, że część "zwykłych" załogantów można wyszkolić na Rycerzy! O ile mamy na nich odpowiedni wpływ, który to system właśnie tutaj pojawił się po raz pierwszy. Zwiększa to na tak zwane replayability, bowiem różni towarzysze oczekują od nas innych zachować, i to, co jednych ucieszy, drugich może zirytować. Ponadto członkowie grupy zdobywają wraz z nami punkty Jasnej/Ciemnej Strony Mocy, dzięki czemu drużyna z przywódcą kroczącym drogą mroku szybko zacznie wyglądać dość upiornie.

    W grze wzrosło także znaczenie umiejętności naszych postaci - przykładowo, zamknięte skrzynie i drzwi da się wysadzić przy pomocy materiałów wybuchowych. Jednak ważniejsze ich zastosowanie jest takie, że dzięki nim można produkować nowe rodzaje oręża i udoskonaleń sprzętu! O ile tej pierwszej opcji w zasadzie nie używałem, o tyle tworzenie modyfikacji jest bardzo ważne - teraz zdatne do ulepszenia są prawie wszystkie pancerze i bronie, tak więc nawet ze słabego blastera można zrobić wspaniałe narzędzie zagłady.

    Oczywiście gra została kapitalnie udźwiękowiona i "umuzyczniona", jak zresztą przystało na produkcję ze świata Gwiezdnych Wojen. Niestety, ponownie nie postarano się o większe zróżnicowanie kwestii wypowiadanych w obcych językach. Zwłaszcza zabawnie wygląda to w momencie, gdzie jeden Twi'lek woła kogoś po imieniu, a w tle słyszymy tyradę na co najmniej kilka linijek. Pozytywnie nie mogę ocenić za to grafiki - moim zdaniem modele postaci są gorsze od tych z poprzedniej części! Nie spodobała mi się też nowa kolorystyka interfejsu - wygląda on po prostu buro-brzydko. Wadą programu jest także bardzo niski poziom trudności - od mniej więcej 15. levelu i zdobycia miecza świetlnego wrogowie nie potrafią zbytnio nam zagrozić.

    Niestety, producent programu lub jego zagraniczny wydawca nie zgodził się na spolszczenie gry, co jest o tyle dziwne, że istnieją inne wersje językowe niż angielska. Tym jednak zajęli się sami fani - ze strony www.kotor2.pl można za symboliczną opłatą ściągnąć sobie bardzo przyzwoite (aczkolwiek przed kilkoma błędami się nie ustrzegło, np. brak zróżnicowania tłumaczenia linii męskich i kobiecych postaci gracza) spolszczenie. Ogólnie, społeczność fanowsko-moderska tej gry jest bardzo płodna i w sieci można znaleźć olbrzymią ilość modyfikacji, w tym takie, które przywracają kolejne partie pokaźnego, wyciętego materiału - zainteresowanych odsyłam na forum powyższej witryny lub na stronę www.knightsoftheoldrepublic.filefront.com.

    Krótko mówiąc, KotOR 2 to świetna produkcja, która sprawdza się doskonale na obu polach - i jako gra cRPG, i jako wirtualne odwzorowania uniwersum odległej Galaktyki.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 6 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 57
    Temat: Cyt.: \"Niestety lub stety,...
    Dodany: 09.04.2010 o 8:49  

    Cyt.: "Niestety lub stety, stare twarze (choć nie wiem, czy w tym przypadku to dobre określenie) są tylko dwie - T3-M4 i HK-47."

    Mości Tallosie! Toż to Mandalora żeś nie poznał? Chyba że nie był on częścią drużyny - nie pamiętam już za dobrze, dużo czasu minęło od kiedy ostatnio w to grałem. Ale chyba jednak należał do teamu.
    Tak swoją drogą, to jednak pierwsza część przypadła mi do gustu dużo bardziej, głównie chyba przez ten niesamowity (jak dla mnie) zwrot akcji. Aczkolwiek i tą pozycję wspominam ciepło.
    Co do radości machania mieczem świetlnym - za pierwszym razem przechodząc grę nie stanąłem na dobrą sprawę po żadnej stronie Mocy (pozostałem neutralny), a także konsekwentnie nie używałem świetlówki, tylko jakiejś fajnej maczety. Obraziłem się na Zakon i na przekór wszystkiemu nie miałem zamiaru się utożsamiać z Jedi. Jedynie mocami sobie pozwalałem na prawo i lewo "szastać". ;)

     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 36
    Temat: Darth Angel a gdzie Ty w pi...
    Dodany: 09.04.2010 o 14:55  

    Darth Angel a gdzie Ty w pierwszej części widziałeś Mandalora? może jeszcze czegoś nowego się od Ciebie wszyscy dowiemy:D

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 57
    Temat: Sebo250 -> chyba nie rozmaw...
    Dodany: 12.04.2010 o 8:50  

    Sebo250 -> chyba nie rozmawiałeś w ogóle z Mandalorem. Albo rozmawiałeś, ale na zasadzie "tak, tak, pogadaj sobie, a ja idę sobie zrobić kanapkę" :)
    Rozmawiając z nim wynika jednoznacznie że znał on Revana. I z tego co pamiętam mówił, iż walczył razem z nim. Nie przeciwko. A walczyć z Revanem mógł tylko podczas Wojny domowej Jedi. Ponadto ma indentyczny głos. Zresztą chyba też wprost pada nazwa jego rodu / klanu (nie pamiętam). Ale do tego trzeba go trochę "przycisnąć". Tak czy owak ten najemnik mandaloriański z jedynki to Mandalor (nie pamiętam jak się nazywał, jakoś na "C" chyba, ale jedyne co mi teraz przychodzi do głowy to Cassius, lecz to chyba z TES III ;).
    I cieszę się że niektórzy mogli się jeszcze czegoś nowego dowiedzieć. Kto pyta nie błądzi ;)

     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 36
    Temat: Brawo, drugi raz mnie rozsm...
    Dodany: 13.04.2010 o 16:01  

    Brawo, drugi raz mnie rozsmieszyłeś. Mandalore to imie wodza najemników Mandalorian i pojawił sie dopiero w drugiej części. Natomiast najemnik Mandalorianski z pierwszej cześci to Canderous Ordo i są to dwie zupełnie inne postacie, więc dwa roboty to jedyne persony ktore powracaja w drugiej czesci. Nastepnym razem zapytaj a nie bedziesz błądzić;)

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 57
    Temat: No dobra, uparty jesteś :)J...
    Dodany: 20.04.2010 o 11:00  

    No dobra, uparty jesteś :)
    Już nie będę Cię rozśmieszał. Na dobrą sprawę nie trzeba było daleko szukać dowodów.

    http://starwars.wikia.com/wiki/Canderous_Ordo

    Dalej, jeśli nadal nie przekonuje to Ciebie, filmiki z rozmów z Canderousem.

    http://www.youtube.com/watch?v=onw9iDa5MEw&feature=related
    http://www.youtube.com/watch?v=PPoPez5GAUM&feature=PlayList&p=BAE3303FC1AD6717&playnext_from=PL&playnext=1&index=13

    Przyznam szczerze, że sam aż tak daleko w rozmowach z nim się nie posunąłem, aby zdjął hełm, jednak byłem wystarczająco na dobrej stopie z nim, by wyjawił mi kim był (o czym już w poprzednim komentarzu napisałem). Myślę że wyczerpuje to temat co do obsady z "jedynki", która nawiedza również dwójkę.
    Tak więc zapytałem wujka Google i okazało się, że nie błądziłem. A Ty po prostu nie wbiłeś się tak głęboko w temat, by posiąść tę wiedzę, więc nie wiem czemu tak zażarcie upierałeś się przy swojej, niesprawdzonej wersji. To tak jak ja bym się spierał o zakończenie Gothica, którego notabene nie przeszedłem.

     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 83
    Temat: Po roku co prawda odpowiedź...
    Dodany: 03.07.2011 o 12:17  

    Po roku co prawda odpowiedź, ale zawsze.
    Oczywiście wiedziałem o Mandalorze, ale nie chciałem zbytnio spoilerować.



    Ten artykuł skomentowano 6 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw