Okładka | Opis |
Moskal Michała Gołkowskiego plasuje się pomiędzy low a urban fantasy – akcja powieści rozpoczyna się w PRLu i toczy się aż do początku XXI wieku, rozgrywa się głównie w dwóch stolicach – Warszawie i Moskwie. Świat przedstawiony jest tak szary, groźny i ponury, jak okładka książki. Górują nad nim mafie, politycy i nowobogaccy biznesmeni, gotowi sprzedać duszę diabłu za nieco większe wypływy.
Główny bohater, Artur to szczęśliwy, choć mentalnie przeciętny, mąż pięknej kobiety i ojciec dwójki dzieci. Jest uczciwym robotnikiem i przymierza się do założenia związku zawodowego w swojej firmie. W międzyczasie ma miejsce dziwny incydent – mężczyznę zaczepia żebrak, próbując mu sprzedać stare, eksluzywne pióro za podejrzanie niskie pieniądze. Zdradza, że należało ono do kogoś potężnego.
Artur daje się przekonać, kupuje pióro i od tego momentu jego życie zmienia się diametralnie – podejmuje trafniejsze decyzje, przychodzą mu do głowy lepsze riposty. Często nie jest pewien, czy myśl należy do niego, czy to podszept byłego właściciela pióra. Fortuna bohatera rośnie w zastraszającym tempie, pióro staje się niemal integralną częścią jego ciała, a jego podszepty – częścią umysłu.
Wokół Artura przewija się mnóstwo ludzi, a wraz ze zmianami, jakie zachodzą w nim samym, zmienia się jego towarzystwo. Postacie są wprowadzane w mniej lub bardziej subtelny sposób, ale nigdy nie nastręcza to trudności w zorientowaniu się, „kto jest kim”. W kontekście relacji międzyludzkich nie ma zbyt wiele mowy o uczuciach. Przyjaźnie sprowadzają się do chłodnych sojuszy, a rosnąca odwaga i bezczelność, którym cechuje się otoczenie głównego bohatera zarówno zadziwia, jak i zniesmacza. Tradycyjne wartości, takie jak małżeństwo czy rodzicielstwo schodzą na drugi plan, a najważniejsze zdają się być wpływy i pieniądze. Ludzie stają się jedynie pionkami na planszy.
Moskal jest napisany prostym, czasami wręcz potocznym językiem. Nie powinno to przeszkadzać w odbiorze. Z mojego punktu widzenia, narracja pierwszoosobowa wymusza od autora takie zabiegi. Chociaż odradzam lekturę miłośnikom literatury wysokiej, osobiście doceniam przystępny styl.
Natomiast „siedzenie w głowie” głównego bohatera było dla mnie doświadczeniem wysoce nieprzyjemnym, a wręcz przykrym. Artur został przedstawiony jako człowiek zimny, wyrachowany, złośliwy i gotowy na wszystko, aby spełnić swoje zachcianki. Narracja pierwszoosobowa powodowała, że wczuwałam się w niego bardziej, niż bym sobie tego życzyła.
To przypominało incepcję – pióro w głowie Artura, Artur w mojej głowie...
Powieść jednak, mimo wszystko, polecam. Jest wciągająca, ma niebanalną fabułę i jest oparta na ciekawym koncepcie. Zakończenie okazuje się przewrotne - na szczęście nie ma w sobie nic z cliché „i żyli długo i szczęśliwie”.
Ocena: 10/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.